„Kiedyś mieli takiego szopa pracza, którego nazwali Herbatnik. Całymi godzinami mogli patrzeć, jak usiłuje wyprać krakersa. Stawiali na podwórku małą patelnie z wodą, potem dawali mu krakersa, a on prał krakersa za krakersem i za każdym razem się dziwił, że herbatnik znika.Patrzył wtedy na swoje maleńkie łapki i był taki zdziwiony. Nie mógł zrozumieć co się dzieje z krakersem. Większość życia spędził na praniu krakersów. Prał tez ciasteczka, ale to już nie było takie śmieszne... Kiedyś wyprał nawet wafelek od loda.”
Marcin.
W szóstej klasie przyniósł do szkoły patelnię i kilka świeżych jaj.
Przejadły mu się kanapki i chciał na lekcji polskiego usmażyć sobie jajecznicę.
Przy omawianiu literatury, jak twierdził, zawsze robił się głodny.
Andrzej.
Pod koniec VIII klasy czytając na głos nadal z wysiłkiem sylabizował.
Wskazany do odpowiedzi zawsze rozglądał się skonsternowany po klasie i z oczami większymi od patelni Marcina pytał "Ja?!", choć przez wszystkie lata podstawówki był jedynym Andrzejem w klasie.
Maciej.
Po wszystkich wywiadówkach chował się zawsze w budzie psa.
A ponieważ mieszkał w bloku i nie miał psa, wyszukiwał posesje zupełnie obcych i jakimś cudem tolerujących tymczasowego lokatora psów.
Adam.
Dołączył do nas, gdy po raz drugi powtarzał pierwszą klasę.
Jego pasją były długopisy. Najbardziej te ze śrubkami, przyciskami.
Zaczynał rozkręcać długopis, gdy pisaliśmy sprawdzian i kończył skręcać, gdy nauczyciel zbierał prace. Nigdy nie użył żadnego ze swojej kolekcji długopisów do napisania sprawdzianu. O ile pamiętam, nawet na żadnym się nie podpisał.
Marcin.
Jest wziętym kucharzem.
Gotuje tak, że czapki z głów.
Marzę, by spróbować jajecznicy w jego wykonaniu.
Andrzej.
Mieszka zagranicą, gdzie z sukcesami rozwija karierę naukową.
Maciej.
Ma piękny dom, wspaniałą żonę i gromadkę fantastycznych dzieciaków. Przykładny ojciec i mąż, głowa rodziny. Spełniony zawodowo, po studiach doktoranckich.
Do pełni szczęścia brakuje mu już chyba tylko ... psa!
Adam.
Właściciel jednej z największych firm w regionie. Odnoszący sukcesy deweloper. Założyciel fundacji, działa charytatywnie.
I uwierzcie, wszystko zawdzięcza ... długopisom!
Niezłe ziółka.
Szop pracz, Marcin, Andrzej, Maciej, Adam i ...
Tyle ich w życiu spotykamy.
Jak to jest, że wyrastają z nich TAKIE "okazy"? Wyjątkowe, nietuzinkowe.
Niezłe ziółka.
Zawsze mnie fascynowały i przyciągały.
Aż mi się zachciało być takim ziółkiem.
Szkoda, że już na to trochę za późno...
Za to nigdy nie jest za późno na upieczenie domowych krakersów.
Innych, nietypowych, nie krojonych równiutko przez maszynę, ale takich, jakie Wam się rozwałkują.
Niezłe z nich ziółka.
Zwłaszcza, że jedne usłane są bazylią, a drugie nadziane tymiankiem.
W parze z rozmarynowym Panem Krakersem, którego przedstawiłam Wam dwa lata temu (klik) te krakersy tworzą naprawdę wyjątkową ekipę.
Chrupiące, że och i ach, aromatyczne i pachnące.
Znikają w mgnieniu oka.
Upieczcie je sobie koniecznie!
Tylko pilnujcie, by nie wpadły w łapki szopa pracza!
KRAKERSY Z BAZYLIĄ I TYMIANKIEM
Basil and thyme flatbread crackers
2 szklanki mąki
1 łyżeczka cukru
3 łyżki schłodzonego masła
1 szklanka śmietany kremówki
1 białko do posmarowania
sól morska do posypania
Na krakersy bazyliowe:
1/4 szklanki siekanych liści bazylii
ok. 30 całych liści bazylii do obłożenia
Na krakersy tymiankowe:
3 łyżki siekanych świeżych listków tymianku
dodatkowo kilka gałązek do ozdobienia z wierzchu
Wszystkie składniki ( z wyjątkiem całych liści bazylii i/lub gałązek tymianku) zagnieść razem na gładkie, elastyczne ciasto. Zawinąć w folię i przełożyć na 30 minut do lodówki.
Schłodzone ciasto przełożyć na posypany mąką blat i bardzo cienko rozwałkować. Ułożyć na papierze do pieczenia, posmarować z wierzchu lekko roztrzepanym białkiem i posypać solą morską.
Krakersy z bazylią wyłożyć z wierzchu całymi listkami bazylii, dociskając je, by przywarły do ciasta.
Krakersy z tymiankiem naciąć wstępnie z wierzchu - dzięki temu po upieczeniu będzie się je łatwiej rozdzielać. Część kawałków wyłożyć z wierzchu gałązkami tymianku, dociskając je, by przywarły do ciasta.
Piec ok. 15-20 minut temperaturze 190 stopni.
Świetnie smakują zanurzone w twarożku lub obłożone suszonymi pomidorami.
* cytat autorstwa Fannie Flagg, z książki Smażone zielone pomidory
** przepis na krakersy pochodzi z tej strony klik i klik
Pięknie wyglądają, chętnie zjadłabym je wszystkie.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Częstuj się!
UsuńSama bym siebie określiła niezłym ziółkiem ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak - dla mnie jesteś czekoladową bazylią;)
UsuńWyglądają na delikatne i chrupiące ! Chętnie się częstuję :)
OdpowiedzUsuńChrupią maksymalnie:)
UsuńPozdrowienia!
Haha :) pranie krakersów.. Dobre :) choć te Twoje wyglądają ta apetycznie, że pewnie znikają równie szybko!
OdpowiedzUsuńEwelino! Zniknęły dosłownie w mgnieniu oka:)
Usuńmmmmmmm
OdpowiedzUsuńzrobię!
Świetnie, bardzo się cieszę:)
UsuńUwielbiam "Smażone zielone pomidory", mogę do niej wracać wciąż i wciąż! Z "niezłych ziółek" wyrastają ludzie nietuzinkowi. Z Twoich niezłych ziółek wyjdą na pewno wyjątkowo pyszne krakersy ;-)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, te krakery to wyjątkowo pyszne "ziółka":)
UsuńFlagg Fannie, a później wspaniała historia o chłopakach z klasy... oj jakbym chciała żeby i mi w przyszłości się tak udało jak im :) Cieszę się, że poza oglądaniem zdjęć uwielbiam czytać i przeczytałam Twój wpis... jest świetny!
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą:)
UsuńDziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam Cię!
cudny post, bardzo piękne teksty i przepis; o zdjęciach nie mówię!:)
OdpowiedzUsuńMaju, dziękuję Ci bardzo:*
UsuńŚwietny pomysł z tymi krakersami. Mam słabość do takich Ziółek, za jednego wyszłam za mąż :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamila! Mąż-niezłe ziółko to musi być dobry wybór;D
UsuńNieźle ziółka wyszły na złocistych krakersach:-) Zdjęcia znowu bez zmian - piękne:-)
OdpowiedzUsuńZiółka idealnie się wkomponowały smakowo.
UsuńPozdrowienia!
Aniu - rewelacyjny ziołowy post :) Przeczytałam jednym tchem :) Krakersy- bardzo fajny pomysł, pranie ich - nie wiem, ale mam czasem ochotę zrobić coś szalonego :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńurtico, jak cudnie znów Cię widzieć:)
UsuńJa z radością stwierdzam, że coraz częściej mam ochotę na szaleństwa;)
Pozdrawiam Cię!
Wracając do jajecznicy:)to też z chęcią bym ja spróbowała;)
OdpowiedzUsuńIga:)
Usuńno i ja tez się skuszę naturalnie-bardzo odpowiadają mi takie przepisy :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńReniu, polecam Ci! Są pyszne:)
UsuńChrupiące pychotki!!!
OdpowiedzUsuńCzarujące....
O chłopakach czytałam z wypiekami. Intrygujące historie ludzkie..Byłam ziółkiem biegającym z chłopakami i łażącym po drzewach. Mówili o mnie Czarna Julka:)) Ale wywołałaś wspomnienia, ha ha..
Uściski Aniu!
Magda, znowu rozpalasz moją ciekawość! Czarna Julka :)
UsuńUściski przesyłam:*
Zdjęcia zachwycające, historie wzbudzające refleksje, a krakersy, coż... chrupałabym cały dzień :)
OdpowiedzUsuńIvko! Jeśli chciałabyś chrupać cały dzień, to od razu zrób z potrójnej porcji;)
Usuńo ja! wygladaja oblednie pysznie! :) wygladaja na mega wielkie chrupasy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
oblizujaca sie pieczarka mysia
Mysiu, bo to są mega chrupiące krakersy:)
UsuńPiękne historie! mam nie tylko ochotę na twoje krakersy, ale również na smażone zielone pomidory (lektura do nadrobienia:)!
OdpowiedzUsuńGosiu! W takim razie polecam i to i to;)
UsuńPozdrowienia!
Ciekawa jestem co wyrosło z moich klasowych ziółek...
OdpowiedzUsuńPamiętam fajnych łobuzerskich kolegów, fantastyczne, rozbrykane dziewczynki, nadąsanych kujonów i koleżanki z pierwszej ławki, które jak oka w głowie strzegły swych przyborów szkolnych i zeszytów. Gdy spotkałam część tej klasowej śmietanki po latach, okazało się, że rys psychologiczny ukształtowany we wczesnej podstawówce niewiele się zmienił. To zabawne.
Cytat o szopie przecudowny, uśmiałam się do łez!!
Krakersy musiały bosko chrupać i do twarzy im w bazylii :)
Aga, nigdy nie wiadomo co może z takich ziółek wyrosnąć;)
UsuńPozdrowienia przesyłam!
Mmm wytrawnie. I z "niezłymi ziółkami", moimi ulubionymi :).
OdpowiedzUsuńEvitaa, cieszę się, że trafiłam z ziółkami;)
UsuńSiedze za ladą, wizualizuję sobie w myślach szopa, wyobrażam sobie smak i chrupkość krakersów i nawet rechoczę pod nosem :) Pomyślą żem walnięta, ale nie mogę się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńOlu, niech myślą co chcą, ja tam i tak wiem, że z Ciebie super ziółko!
UsuńPozdrowienia!
ja do ziółek skłonność miałam i zawsze chciałam takowym byc, próbowałam ale rodzice zbyt wyrozumiali byli he he
OdpowiedzUsuńcudne krakersy :) pozdrawiam cieplutko.
Wiewiórko, ach ci rodzice:)
UsuńMacham ciepło!
chrupnęłabym takiego krakersa z wielka chęcią :) a takie ziółkowe ekipy w dzieciństwie to były najlepsze ekipy, na pewno się przy nich człowiek nie nudził :)))
OdpowiedzUsuńAniu, przy takich ekipach i krakersach o nudzie nie ma mowy;)
Usuńjak ja lubię tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńPestko, jak ja lubię to czytać;)
UsuńPodane z serkiem muszą tworzyć niebiańską kompozycje Aniu:). Pozdrowienia zasyła cała nasza czwóreczka:) Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńJolu! Ściskam całą Waszą wspaniałą czwórkę:*
UsuńAle świetne są te krakersy Aniu, to coś do chrupania, co z wielką chęcią bym pochrupała. Nawet teraz :)
OdpowiedzUsuńPozdrówki Kochana:)
Majanko! Wieczory jakoś wyjątkowo sprzyjają chrupaniu, więc do dzieła:DDD
UsuńMoja mama nie raz była wzywana do szkoły :D Mój syn odziedziczył po mnie temperament i coś czuję, że będzie z niego niezłe ziółko ;]
OdpowiedzUsuńOlu, trzymam kciuki, by wyrósł na kogoś wyjątkowego:)
UsuńPozdrawiam!
Tego szopa pracza to mi żal... A moze mi żal, ze tak bezcelowo prał? Trzeba mu było podsunąć choćby ściereczki kuchenne :-) A z takich niezłych ziółek, które neizbyt dobrze odnajdują się w szkole, potrafią wyrosnąć całkiem niezłe egzemplarze, na szczęście.
OdpowiedzUsuńBee! Pewnie ze ściereczkami nie byłoby tak zabawnie;)
UsuńPozdrowienia!
Z chęcią schrupałabym te krakersy:)
OdpowiedzUsuńMagdo! Częstuj się:)
UsuńDobre byłyby te krakersy podczas tego meczu, który się właśnie skończył :) Na rewanż muszę zrobić! :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBielinku, tyle pewnie meczy jeszcze do oglądania, że na jeden z nich na pewno uda Ci się je upiec!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Te tymiankowe są moje. Wszystkie ;-)
OdpowiedzUsuńJoanno, tak jest!
Usuńwspaniała historia i piękne zdjęcia. ludzie właśnie tak potrafią rozkwitnąć, rozwinąć się, zaskoczyć w tę lub tamtą stronę. myślisz, że w pewnym momencie jest za późno żeby zostać 'ziółkiem'? wciąż myślę, że nie.
OdpowiedzUsuńA wiesz, masz rację! Właściwie dlaczego miałoby być za późno na bycie "niezłym ziółkiem"?!
UsuńOto mój typ na najbliższe spotkanie z przyjaciółmi :) Pięknie się prezentują, i na pewno są pyszne! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMad, bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że przyjaciele też będą zadowoleni!
UsuńPozdrowienia!
Jakie one cudne i takie aromatyczne że czuje je tu przed kompikiem .
OdpowiedzUsuńMniam mniam , musze upiec :-)
Dorota - musisz:)
Usuńczy mówiłam Ci już, że jesteś genialna? :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Nawet jeśli, to mów do mnie jeszcze, mów;DDD
UsuńWspaniale czytało mi się Twój wstęp. Świetne odniesienie do rzeczywistości, ile razy można spotkać takie przypadki, a krakersy po domowemu, to dla mnie nowość :D
OdpowiedzUsuńNamawiam Cię na domowe krakersy - smakują o niebo lepiej od równiutkich, sklepowych!
UsuńPozdrowienia:)
Twoje zdjęcia są cudowne!!! :)
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo się cieszę, że Ci się podobają!
UsuńPozdrawiam Cię:)
ale tu u Ciebie cuda :) nie mogę przestać patrzeć na Twoje zdjęcia
OdpowiedzUsuńa ziółka w krakersach super !
Dziękuję Marto!
UsuńAniu, moja imienniczko, piszę trochę w innej sprawie, chociaż nie podlega żadnej dyskusji fakt, że od dawna podziwiam i śledzę Twój blog. Dzięki serdeczne za wszystkie tak sympatyczne komentarze, które zostawiasz pod moimi postami i chciałam wyjaśnić, że ja ich nie kasuję. Chodzi mi konkretnie o ostatni Twój komentarz, którego jakimś cudem nie widać pod postem na moim blogu, a dostałam na maila powiadomienie o jego pojawieniu się. Nie wiem czemu się nie pojawił, ale zależy mi bardzo na tym, żebyś czasami nie pomyślała, że ja go usunęłam. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAnsia z Pin-up Cake
Witaj Aniu:) Nie pomyślę tak:) System nie raz sprawia nam psikusa, nic nie poradzimy.
UsuńPozdrowienia!
bardzo mi się te krakersy podobają :) na pewno zrobię :) a co do "naszych ziółek" to zobacz jak to nigdy nie wiadomo co z takiego "ziółka" wyrośnie :))
OdpowiedzUsuńŁucjo, zrób koniecznie:)
UsuńPozdrowienia!
Nigdy nie robiłam domowych krakersów, trzeba by spróbować ;) A właśnie takie nieregularne i "nieidealne" podobają mi się najbardziej ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńHej! W Wypiekaniu na śniadanie pieczemy w sobotę Twoje krakersy :D
OdpowiedzUsuńPozwoiłam sobie użyć fotki z Twoim logo
zapraszamy:
https://www.facebook.com/events/663876213693252/