środa, 5 września 2012

Zbiorowy błogostan w szczelinie dnia i stół. A na nim brzoskwinie. Poached peaches with raspberries.



Obmyślam sobie stół, jego zalety i rozmiary. Powinien być taki, że chciałabym, gdybym była dzieckiem, odchylić obrus i wczołgać się w lniane światło niekończącego się tunelu, przykucnąć i słuchać rozmowy dorosłych, głośnych śmiechów, podzwaniania kieliszków i raz po raz: Salute! i Cin-cin!, posuwać się w kółko przy tych krzesłach, patrzeć na wizytowe pantofle, na kolana, na kwieciste spódnice podkasane dla ochłody pod tym stołem pewnym i mocnym, chociaż tyle na nim jedzenia. 


Powinien być to taki stół, żeby mógł pod nim swobodnie chodzić duży pies. Długi, żeby na końcu stała ogromna waza pełna wszelkich kwiatów, jakie w danym czasie kwitną. I tak szeroki, żeby półmiski krążyły z rąk do rąk i zatrzymywały się, gdzie tylko chcą. I żeby w ciągu tych godzin mogło przybywać butelek z wodą mineralną i winem. (...)

I żeby nikogo nie obchodziło to, że pestki oliwek rzuca się gdzieś daleko. I najlepsze obrusy na taki stół powinny być z jasnego płótna, niebieskie w szachownicę czy różowe, czy zielone kraciaste, byle nie martwa biel, bo raziłaby w oczy odblaskiem.  Jeżeli stół jest dość długi, można na nim postawić wszystko naraz i nikt nie musi biegać tam i z powrotem między stołem i kuchnią. 


Nakrywa się taki stół głównie dla przyjemności, jaką sprawia przesiadywanie przy posiłku pod drzewem w południe. Z otwartego powietrza czerpie się spokój, odprężenie, wolność. Jest się swoim własnym gościem, a takie właśnie powinno być lato. 


W rozkosznym odurzeniu, kiedy już ostatnia gruszka została przepołowiona, ostatnia skórka chleba zgarnęła ostatnie okruchy gorgonzoli, ostatnia kropla wina spadła do kieliszka, można przeżuwać w myśli, jeżeli ma się skłonności do tego, swoje uczestnictwo w wielkim zbiorowym błogostanie. 


Bo zapada się w błogostan jak wszyscy inni we Włoszech. Miliony spódnic i spodni wyświecają się z tyłu od siedzenia na milionach krzeseł przy milionach stołów, nad którymi latają roje miniaturowych muszek. 


Rytm toskańskiego ucztowania może nas zwalić z nóg po długim obiedzie na powietrzu i wtedy tylko jedna myśl jest jasna - sjesta. Logika runięcia na trzy godziny w szczelinę dnia ma głęboki sens.  Najlepiej z książką powlec się na górę, poddać się.


Tak robiłam.
Każdego dnia dawałam się wciągnąć szczelinie dnia.
Wessać w ten bezczas kilku godzin, gdy świat jakby zatrzymuje się w miejscu. 
Pauza. Bezruch. Błogostan.


Z książką w ręku poddawałam się szeregom liter, które rozsypywały się przede oczami rysując obrazy malowane niezwykłą wyobraźnią autora. 
Wakacyjne życie w południowym rytmie.
Mocna kawa na powitanie dnia. 
Lekki posiłek w południe i późna kolacja - uczta pod gwiazdami.


Najchętniej pod drzewem, przy stole. Takim, o jakim pisze Frances Mayes. 
Uginającym się od sezonowych warzy i owoców. Oblanym brzoskwiniowym blaskiem zsuwającego się za horyzont słońca. Z pulsującym rytmicznie akompaniamentem świerszczy. Trzepotaniem dyskretnych nietoperzy pospiesznie łaskoczących granatowe powietrze.  I z nadzieją wypisaną na niebie złocistym atramentem spadających gwiazd. 


Takie powinno być lato. 
Takie były moje wakacje. 
Błogostan. 
W duszy i na stole. 
A na nim obowiązkowo brzoskwinie. 


Dojrzałe, soczyste, kuszące, z tym budzącym lekkie zakłopotanie meszkiem. 
Ugotowane w syropie z białym winem, wanilią, cynamonem, skórką limonki i czarnym pieprzem, dopieszczone malinami, muśnięte chmurką lekkiego kremu. Doskonałe.
Rozkosz, której trzeba się poddać. 
Najlepiej zaraz po wyjściu ze szczeliny dnia.


BRZOSKIWNIE W SYROPIE MALINOWYM Z WANILIĄ, PIEPRZEM I KREMEM MASCARPONE
POACHED PEACHES WITH RASPBERRIES AND MASCARPONE

2 szklanki wody
1 1/4szklani cukru
3/4 szklanki białego wytrawnego
szczypta soli
laska cynamonu 
laska wanilii
skórki z limonki
1/4 łyżeczki ziaren czarnego pieprzu
6 brzoskwiń
ok. 3 szklanek malin
opakowanie mascarpone
sok z limonki
cukier waniliowy


Brzoskwinie umyć, przepołowić i usunąć pestki.
Do dużego płaskiego rondla włożyć wszystkie składniki z wyjątkiem brzoskwiń i malin. Doprowadzić do wrzenia. W tym momencie do syropu włożyć połówki brzoskwiń i gotować na małym ogniu przez kilka minut - powinny lekko zmięknąć, ale nie rozgotować się! Wyłączyć ogień, nakryć rondel i trzymać brzoskwinie w syropie jeszcze przez 7-10 minut. 


Następnie odsączyć je z syropu i przełożyć do innego naczynia, a do garnka wsypać maliny i ponownie zagotować. Zdjąć z ognia przelać syrop przez sito ugniatając, aby maliny puściły jak najwięcej soku. 
Mascrapone utrzeć z cukrem waniliowym (najlepiej domowym) i sokiem z limonki. 
Brzoskwinie podawać polane malinowym syropem z chmurką kremu mascarpone. Posypać świeżymi malinami. Świetnie smakują też z lodami!

* fragment pochodzi z książki Frances Mayes "Pod słońcem Toskanii"

** deser inspirowany przepisem z tej strony - klik

Z wielką przyjemnością dodaję przepis do prowadzonej tradycjnie przez Kabamaigę akcji Morelkowo Brzoskwiniowo. 

  

93 komentarze :

  1. Kochana to ja usiądę z Tobą przy tym stole i razem zapęłnimy go przysmakami ...a potem będziemy długo siedzieć i rozmawiać:)
    wielkiego buziaka zasyłam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu! Siadaj, wiesz, że czekam z miejscem nieustannie:)

      Usuń
    2. Wiem Kochana, wiem:) ...nawet jak wracaliśmy znad morza i przejeżdżaliśmy przez Twoją miejscowośc to miałam ochotę na krótkie odwiedziny ...ale przypomniałam sobie, ze i Ty wówczas wakacjowałaś:) bziaka zasyłąm

      Usuń
    3. Jolu! Rany, jaką Ty trasą wracałaś albo znad jakiego morza?! Przez moje miasto?! To chyba mało prawdopodobne... :D
      Uściski:*

      Usuń
    4. A no to moze pomieszałam miejscowości:) .... bo mi się pewnie pomyliło, ze Ty z Bydgoszczy jesteś:) ..... pewnie jakieś inne miasto na B:) buziaczek:)

      Usuń
  2. To ja się wproszę i usiądę z Wami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje nowe ulubione słowa: "szczelina dnia" :-) Pięknie! Wszystko pięknie :-)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika! "Szczelina dnia" też stała się moim ulubionym powiedzeniem:)
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ja bym chętnie z tobą Aniu zapadła w ten błogostan przy tych brzoskwiniach z malinami ................................................................................................................

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczelina dnia, pięknie powiedziane :) a Ciebie jak zwykle pięknie się czyta! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu! Dziękuję:) Najładniej czyta się Frances Mayes, ja tylko dorzuciłam parę słów:)

      Usuń
    2. a jednak to Twoje słowa są w każdym wpisie :) dlatego pozwoliłam sobie nominować Cię do nagrody Versatile Blogger Award - uważam, że zasługujesz na to jak mało kto! :) Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  6. Aniu pyszności serwujesz, brzoskwinie to owocowe sedno lata, uwielbiam:)
    ...a stół u mnie był i jest ogromny, pojemny i do wszystkiego, pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Bez dużego stołu nie wyobrażam sobie domu:)
      Brzoskwiniowe pozdrowienia!

      Usuń
  7. jak byłam mała to uwielbialam robić "namiot" ze stołu, polegało to na szczelnym nakryciu stołu kocem i chowaniu sie w tej kryjowce z latarką :)

    brzoskwinie i maliny akurat mam, więc chyba też sobie zrobię podobny deser:) czuję że będzie pysznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu! Robiłam tak samo, teraz tradycję kontynuuje mój Syn - a więc wszystko przed Tobą;)
      A pysznie jest bardzo!
      Ściskam Was mocno:*

      Usuń
  8. i jak zawsze u Ciebie - będę śnić po nocach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagienko! Wygląda na to, że będziesz smacznie śnić;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  9. Błogostan z brzoskwiniami w towarzystwie malin, tak tego chcę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. pomijając fakt, że uwielbiam brzoskwinie ;] Piękne zdjęcia i smaczny opis. Jak zawsze ']

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. adi! Nie pomijajmy tego faktu! W tym wypadku, to sprawa kluczowa:D
      Pozdrawiam Cię ciepło:)

      Usuń
  11. Dzisiejsza Twoja propozycja jawi się przepysznie....jak zwykle zresztą:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, kochana, to ja zazdroszczę tych wakacji włoskich, oj zazdroszczę.
    Pięknie opisałaś, aż poczułam jakbym tam była znów i chłonęła tę wspaniałą atmosferę. Zresztą, pisać o tym nie muszę, bo znasz i czujesz zapewne teraz tę tęsknotę już...
    Deser przepiękny i pachnie, wiesz? Naprawdę, czuję jak pachnie.
    Ściskam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majanko! Nie ma czego - nie spędziłam wakacji we Włoszech:D Niemniej jednak, całe moje wakacje upływały południowym, iście włoskim rytmem - i to starałam się napisać - chyba nie do końca trafnie;)
      Jeśli czujesz jak pachnie, to ja dostaję skrzydeł:)
      Dobrego dnia!

      Usuń
  13. Stół jest najważniejszy. Wiem to doskonale, bo przez kilka lat miałam wyrób stoło-podobny.
    A czy to danie nie jest troszkę podobne do peach melba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina! Stoło-podobne atrapy choćby najpiękniejsze, nie zastąpią prawdziwe stołu - Ty już to wiesz:)
      A deser podobny trochę do peach melba, choć wówczas krem powinny zastąpić lody, a zamiast syropu pojawić się bardziej gęsty mus.
      Pozdrawiam i zaraz się do Ciebie "podczepiam":)

      Usuń
  14. piękne zdjęcia, pyszne brzoskwinie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. przy tak pięknym deserze, to każdy wpadłby w błogostan. Zakochałam się w tym talerzyku z brzoskwiniami! muszę zrobić koniecznie, póki jeszcze malinki są na horyzoncie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście ostatnie chwile malin, więc musisz się spieszyć;)

      Usuń
  16. Idealny cytat. Taki właśnie powinien być stół i taki jest mój wymarzony. Na razie zupełnie się nie mieści na moim metrażu :).
    I idealne brzoskwinie, aromatyczne, z pysznymi dodatkami.

    OdpowiedzUsuń
  17. kupuję czasem brzoskwinie, z myślą, że coś z nich przygotuję... i zawsze zjadamy je na surowo :))
    wspaniale prezentuje się ten Twój deser!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu! Zjadanie na surowo to podstawa:) Ale dobrze czasami odłożyć kilka sztuk na coś innego;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  18. Tak dawno czytałam tę książkę, słowa gdzieś uleciały...
    Przy tym stole mogłabym siedzieć godzinami,
    sączyć bez pośpiechu wino i zajadać się tak boskim deserem.
    Uwielbiam połączenie brzoskwiń z malinami w każdej kombinacji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie! Ja poczytywałam ją ponownie tego lata - lubię do niej wracać:)
      Pozdrowienia przesyłam!

      Usuń
  19. Po takim deserze można się znaleźć w brzoskwiniowym niebie :-D

    OdpowiedzUsuń
  20. z wielka przyjemnoscia zasiadlabym przy takim stole i delektowalabym sie Twoim cudownie pysznym deserem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga! A ja z wielką przyjemnością biesiadowałabym z Tobą:)

      Usuń
  21. jak to robisz, że wchodzę do Ciebie, w takim biegu, niedoczasie i nagle nagle zatrzymuję się nad każdym słowem, zdjęciem? Przywołujesz wspomnienia, pobudzasz najczulsze nuty i uwierz, poruszasz to co w człowieku najlepsze.
    Anno-Mario, kucharniana czarodziejko, po raz kolejny dziękuję!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu!
      Wiele Osób tu zagląda, wiele pisze i wśród tych słów bywają czasem takie, które są w jakiś wyjątkowy sposób szczególne, głębokie, niebywale szczere i poruszające. Zawsze wtedy czuję się szczególnie wyróżniona darem, jakim są te słowa. Dziękuję Ci:*

      Usuń
  22. Pyszny owocowy deser :)
    Robisz piękne zdjecia

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem zakochana w Twoich zdjęciach, są cudowne... Brzoskiwnie tak kuszą, a Ty tak Pięknie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumienię się cała:) Niezwykle miłe wyznanie - dziękuję!

      Usuń
  24. ależ piękne zdjęcia:) jak smakowicie wszystko wygląda... moj stól jest duży ciemny, dębowy, ale im wiekszy tym wiecej rzeczy sie na nim kladzie i tym wiecej balaganu sie na nim robi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię ten bałagan na stole - pod warunkiem, że bohaterem jest dobre jedzenie;)
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!

      Usuń
  25. Alez zmyslowe danie!!!! complimenti vivissimi)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Patrząc na brzoskwinie z malinami stwierdzam, że tak powinno wyglądać idealne lato :)
    Mam marzenie o solidnym, długim stole, wczoraj wyprawiałam niedzielny obiad dla kilku gości i musieliśmy z chłopakiem specjalnie łączyć dwa stoły by wszyscy się przy nim pomieścili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealne lato - już za nim tęsknię, choć przecież kalendarzowo jeszcze trwa, ale to już co innego...
      Oby Twoje marzenie o stole jak najszybciej się spełniło!
      Uściski:*

      Usuń
  27. Cudowny blog... A zdjęcia są wprost OBŁĘDNE!

    OdpowiedzUsuń
  28. ja to bym nawet ten talerz z soku wylizała (ostatnie zdjęcie)

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cóż za rozkosz czytać te wszystkie piękne słowa, do tego zwieńczone taką słodyczą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za rozkosz czytać Twój komentarz!
      Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  31. Błogostan! To to czego mi teraz trzeba. Dziękuję za refleksje i pyszne brzoskwinki!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Poproszę o jedną, no może dwie brzoskwinki :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Piekne zdjęcia i teksty, będę częstym gosciem u Ciebie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! Zapraszam oczywiście:)
      Do następnego razu!

      Usuń
  34. Jak zawsze u Ciebie, przekonuje się, że gotowanie to piękna sztuka. Można się rozmarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tygrysico! Uśmiecham się z radości czytając:)
      Dziękuję!

      Usuń
  35. Myślałam, że widziałam wszystko, ale takiego cuda jeszcze nie. Nie chcę słodzić, nie będę piać wazeliną, ale jest tu cudownie, a Ty pewnie dobrze o tym wiesz. GRATULUJĘ z całego serducha i oby tak dalej!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, doprawdy nie wiem co odpisać! To ogromnie miłe, co napisałaś! Bardzo, bardzo Ci dziękuję:*

      Usuń
  36. Kolejny piękny post i pyyszny deser :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Deser bardzo pysznie wygląda:) Śliczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  38. będe monotematyczna, ale cudne zdjęcia! gdzie uczą takich robić????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, gdzie uczą?! Nigdzie, przecież to nie są uczone zdjęcia;P

      Usuń
  39. Poezja....
    Ten deser.
    To, w czym są podane i jak.
    Opis.
    Ten stół.
    To lato.
    Ten błogostan.
    Takie wakacje.
    Ten deser.
    Maliny.
    Poezja.
    To wszystko.

    Dziękuję, Aniu. Za taką dawkę piękna.
    I dziękuję za przypomnienie o tych utworach, o tej płycie.
    Miałaś z prawej strony utwór Doors'ów. Summers almost gone. I choć teraz to jesień nadchodzi to ja nie mogę się oderwać od płyty waiting for sun...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toniu Droga,
      Specjalnie dla Ciebie od dziś znów grają The Doors - i ja mam wielki sentyment do tej piosenki, zresztą nie tylko tej.
      A ja Ci dziękuję za wszystkie te serdeczne słowa, jakie mi dzisiaj podarowałaś:*

      Usuń
  40. Wygląda magicznie... A zdjęcia są tak piękne, że nawet je bym chciała zjeść!!

    OdpowiedzUsuń
  41. ale apetyczne zdjecia, aż chce się spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Brzoskwinie wykorzystałam już w tym sezonie na wiele sposobów, zawsze pyszne, zawsze warto z nich coś wyczarować

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails