Jak upiec idealny sernik?
Często słyszę to pytanie i wszystko wskazuje na to, że mam na nie idealną odpowiedź.
Odkryłam ją niedawno i odkąd jestem jej wierna, serniki wychodzą doskonale za każdym razem.
Brzmi to okrutnie bałwochwalczo i nieskromnie, ale powód do radości jest wielki i chcę się nim z Wami podzielić.
Wszystko zaczęło się od poszukiwań przepisu na sernik nowojorski. Bardzo chciałam go upiec, jego sława i renoma znane są wtajemniczony sernikofanom, zaczęłam więc poszukiwania. Oczywiście znalezienie jednego dobrego przepisu jest, jak szukanie igły w stogu siana.
Co przepis, to inne wskazówki i proporcje. Doszłam szybko do wniosku, że odmian sernika nowojorskiego jest tyle, ile kultur i narodowości splata się w tym wielkim mieście i jedyne co może mnie uratować, to stworzenie własnej wersji.
Tak też się stało. Pierwsza "moja-klasyczna" odsłona sernika okazała się spektakularnym sukcesem. Sernik był po prostu DOSKONAŁY. Cudownie delikatny, kremowy, najprawdziwsza serowa chmurka rozkoszy z cudownie cytrusową nutą, której echo przez długi czas rozbrzmiewało na podniebieniu. Nigdy wcześniej żaden sernik nie wprowadził nas w taki stan rozkoszy, choć zawsze zdawało mi się, że moje serniki są bardzo udane;)
Nie byłabym sobą, gdybym nie chciała tej idealnej klasyki nieco udoskonalić - ale czy to możliwe?
Czy można coś doskonałego jeszcze dodatkowo ulepszyć?
Okazuje się, że tak - nawet constans zasługuje na tuning.
Postawiłam na kolor ecru, dobrałam stosowne dodatki, tak aby sernik pasował do filiżanki ulubionego espresso i zabrałam się do pieczenia.
I teraz następuje moment najtrudniejszy. Właściwie powinnam przestać pisać, bo czuję się niezręcznie. Zawsze miałam problem z zachwalaniem własnych sukcesów i wolę po prostu je przemilczeć ciesząc się cichutko i w skrytości. Tym razem jednak taka taktyka nie jest możliwa. Czemu? Po prostu - sernik jest tak doskonały, że mam ochotę obwieszczać to na głos całemu światu!
Wyobraźcie sobie cudowną lekkość, miękkość i kremowość - taką, w którą się zapadacie i nie chcecie się podnieść. Taką, która kryje w sobie dużą porcję masła orzechowego. Wyobraźcie sobie, że delektując się tą kremową puszystością możecie zlizywać z warg dulce de leche, rozgryzać z rozkoszą prażone lekko solone migdały i delektować maślanym, chrupkim caiseczkowo-migdałowym spodem. Wyobraźcie sobie, że taki sernik ląduje w Waszym łóżku w sobotni poranek - czy można bardziej rozkosznie i rozpustnie rozpocząć weekend?
Zgadzam się, że w kwestii sobotniej porannej rozkoszy możecie mieć odmienne zdanie, śmiem jednak twierdzić, że co do doskonałości sernika nie mylę się i trudno będzie mnie przekonać - jeśli w ogóle to się uda - że jest jakaś lepsza wersja. A zatem bierzcie, pieczcie i dzielcie się dalej....
SERNIK FISTASZKOWY Z DULCE DE LECHE I SOLONYMI MIGDAŁAMI
/przepis inspirowany sernikiem nowojorskim pochodzącym z tej strony - klik/
1 kg dobrego twarogu na serniki
5 jajek
1 szklanka masła orzechowego typu "crunchy"
ok. 1 szklanki cukru pudru - użyłam trzcinowego /ilość zależy od Waszego "progu słodkości"
1 szklanka kwaśnej śmietany
1/4 szklanki śmietany kremówki 30%
1 mały słoik - ok. 200 ml domowego dulce de leche lub w wersji dla leniwych - kajmaku z puszki
spora garść prażonych solonych migdałów - wykorzystałam kupione podczas tygodnia hiszpańskiego w pewnej sieci;)
180 g ciasteczek - u mnie pół na pół migdałowe biscotti i herbatniki kakaowe
90 g masła
Piekarnik rozgrzać do temperatury 160 stopni.
Spód formy do pieczenia wyłożyć folią aluminiową i owinąć nią także dokładnie całą tortownicę od strony zewnętrznej - spód i boki. Ciasteczka zmielić lub rozkruszyć i wymieszać ze stopionym masłem - masa będzie przypominała kruszonkę. Rozłożyć ją równomiernie na spodzie tortownicy i wstawić do nagrzanego piekarnika na ok. 5-7 minut, aby lekko się podpiekła.
W tym czasie do misy miksera włożyć twaróg, jajka, masło orzechowe, obraz rodzaje śmietany i cukier. Zmiksować całość na gładką masę - nie za długo, jedynie do momentu aż całość się dobrze połączy. Masę wylać na podpieczony spód. Sernik upiec w kąpieli wodnej. Tortownicę włożyć do drugiego, większego naczynia i napełnić wrzątkiem przynajmniej do połowy wysokości tortownicy.
Wstawić do piekarnika, po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec przez ok. 40-45 minut, czasem krócej - do momentu aż środek - cytując Nigellę "będzie ścięty, ale pod skórką będzie nadal wyczuwalne delikatne, seksowne drżenie". Zaraz po upieczeniu wyjąć z piekarnika, wystudzić i włożyć na noc do lodówki. Następnego dnia posmarować z wierzchu delce de leche (lub kajmakiem) i posypać grubo siekanymi migdałami. Nie pytać o ilość kalorii, bo szczęśliwi ich ie liczą, tylko kroją kolejna dokładkę!
Zaiste wspaniały! :D
OdpowiedzUsuńAniu, napiszesz jaki ser sprawdza Ci się w takich sernikach? Ja zawsze używam Delfki, ale wiąże się to z wyprawą do Makro, a nie zawsze jest mi tam po drodze ;)
Aniu, też go bardzo lubię, ale właśnie u mnie tak samo oznacza wyprawę.... Wymiennie zatem używam Presidenta i moim zdaniem jest godnym zastępcą:)
UsuńPozdrowienia!
Dzięki, będę musiała wypróbować. Pozdrawiam :)
UsuńMam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania.
UsuńPozdrowienia Aniu:)
Bardzo ładnie to wygląda...muszę zrobić:)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że musisz;)
UsuńPozdrawiam!
le musisz być smaczny:)
OdpowiedzUsuńSmaczny to mało powiedziane ;)
Usuńoj Aniu, Ty to potrafisz czarować! Ten sernik jest boski!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.kornikwkuchni.blogspot.com
Bardzo dziękuję i potwierdzam boskość sernika:)
UsuńAniu, tak genialnym sernikiem należy się chwalić! To są absolutnie moje smaki, w dodatku w kremowej wersji. Też pamiętam moje przygody z sernikiem nowojorskim, najpierw było zaciekawienie, a potem miłość absolutna :).
OdpowiedzUsuńEvi, jeśli to twoje smaki, to nie zwlekaj :)
UsuńUściski!
Aniu jak można? Jak można? Jak można tak kusić wieczorową porą:)
OdpowiedzUsuńMożna Jolu, można - bez względu na porę;)
UsuńOj, wierzę, że idealny :) Zrobiłam nieco podobny na zimno na specjalną okazję :)
OdpowiedzUsuńWzdycham nad wersją na zimno - musi być pyszna!!!
Usuńrozmarzyłam się... taki sernik mi się śni po nocach :)
OdpowiedzUsuńWiewióro, to masz wyjątkowo cudowne sny ;)
Usuńpo takim wstępie - nie pozostaje nic innego, jak lecieć do sklepu a potem piec :) czytając opis sernika prawie czułam jego smak! w takich przypadkach precz z skromnością, takie cuda trzeba rozgłaszać :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńPiękne zdjęcia, piękny sernik.... Mam pytanie, dostałam migdały solone ale w łupinach :-( Czy takie też się nadają (po rozłupaniu oczywiście) czy muszą jednak być solone bez skórek? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń