piątek, 2 marca 2012

Słodko, gorzko.... Grapefruit brulee?




"... niewiele do tej pory napisano na temat zmysłu smaku, ponieważ tak samo trudno go zdefiniować jak zapach. Oba są jak duchy obdarowane własnym życiem.


Duchy, które pojawiają się nie wzywane, aby otworzyć okienko w pamięci i poprowadzić nas przez minione czasy ku jakiemuś zapomnianemu wydarzeniu. Innym razem wzywamy je pożądliwie, poszukując w przeszłości, a one odsłaniają nam naszą niewinność. 


Jesteśmy wszystkożerni, możemy zjeść cokolwiek, lubimy różnorodność i spędzamy życie na eksperymentowaniu z różnymi smakami, z których prawie wszystkie są nabyte, ponieważ w dzieciństwie tolerujemy jedynie to,co neutralne lub słodkie. (...)


Możemy rozkoszować się smakiem dzięki istnieniu języka i podniebienia, choć często wszystko zaczyna się nie tam, lecz we wspomnieniach. 
Lwia część tej rozkoszy  tkwi gdzieś w innych zmysłach - we wzroku, węchu, dotyku, nawet w słuchu. (...)


W trakcie ceremonii parzenia herbaty w Japonii smak wywaru ma najmniejsze znaczenie - w rzeczywistości herbata jest gorzka - jednakże kojąca intymność nagich ścian, czysta forma sprzętów, elegancja rytuału, skoncentrowana harmonia gestów, (...) unoszący  się w powietrzu słaby zapach drewna, rozchodzący się pośród domowej ciszy dźwięk łyżeczki - wszystko to stanowi prawdziwą uroczystość dla zmysłów i duszy. (...)    


Zmysł smaku wykształca się z czasem, podobnie jak uszy przyzwyczajają się do słuchania jazzu, należy uwolnić się od przesądów, niezbędna jest ciekawość i umiejętność nietraktowania niczego serio." * 


A jednak tak całkiem serio - jak to jest z tym smakiem?
Słodki czy gorzki?
Ostry czy kwaśny?
Umami na tak czy na nie?


Sama nie wiem, choć zmysł smaku jest zdecydowanie moim ulubionym sposobem doznawania świata. I zgadzam się z tym, iż prawdziwa chęć smakowania wymaga zrzucenia krępującego garnituru sygnowanego marką "NA SERIO". 


Na spotkanie ze smakiem powinniśmy stawić się zupełnie nago. Zrzucając po kolei warstwy uprzedzeń, przyzwyczajeń, niezrozumiałych nawyków i krępujących norm. 
Nagość wobec smaku jest otwarciem się na niego, na rozkosz jaka płynie z takiego spotkania.


Patrzę, wącham, dotykam, słucham, smakuję. 
Już nie jestem naga. Otula mnie słodycz.
Przełamuję ją ostrością - lubię gdy smak jest zadziorny, niepokojący. 


Nie pozwala o sobie zapomnieć nawet wówczas, gdy ostatnia jego fala porywa w stronę soczystej goryczy. 
Ale ta gorycz nie jest porażką. Jest wyczekiwanym finałem mojego spotkania. 


Wiedziałam, że spotkam się z gorzkim. 
Byłam ciekawa co się stanie, jeśli na to spotkanie zaproszę też ostry i słodki. 
Zrzuciłam wszystkie moje uprzedzenia wobec grejpfruta. 


I zaczęłam wszystko od nowa zabierając ze sobą jedynie cynamon, imbir i brązowy cukier. 
Nie mogę przestać myśleć o kolejnym spotkaniu.
Nazwałam je grapefruit brulee


GRAPEFRUIT BRULEE
/proporcje na 2 osoby/ 

Taki sposób podania grejpfruta nazwałam brulee, gdyż podczas zapiekania na wierzchu tworzy się rozkoszna skorupka, taka sama jak w moim (i pewnie nie tylko) ulubionym deserze. Podczas zapiekania grejpfrut puszcza mnóstwo soku, który chowa się pod skorupką, a podczas jedzenia wspaniale orzeźwia. Imbir i cynamon są nieodzowne tworząc z cukrem wymarzone tło do grejpfrutowej goryczki. 


Jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, to muszę napisać, że cynamon i imbir znajdowały się kiedyś na liście zakazanych afrodyzjaków. Możecie sobie zatem wyobrazić jaką rozkoszą może skończyć się ten deser;)
Przepis zasłyszany od pewnej uroczej znajomej - pozdrawiam Cię R.!


2 grejpfruty /użyłam różowych/
cukier muscovado
cynamon
imbir kanzdyzowany


Owoce przekroić na pół i za pomocą ostrego noża nacinając wokół oddzielić od skórki oraz naciąć kolejno cząstki miąższu - dzięki temu będzie można łatwiej nabierać go na łyżeczkę. 
Każdą połówkę posypać z wierzchu cynamonem, startym imbirem kandyzowanym oraz cukrem muscovado. Proporcje na oko - ważne, by cukier był dodany na końcu, bo ma się w piekarniku skarmelizować. 


Piekarnik ustawić na funkcję grill - u mnie ma wówczas temperaturę 280 stopni. Wstawić na 3-4 minuty lub do momentu aż cukier się stopi i zrumieni tworząc karmelową skorupkę. 


* cytat pochodzi z książki Isabel Allende Afrodyta, rozdział Na końcu języka; wyd. Muza, rok wydania 1999

99 komentarzy :

  1. Nie no po prostu usiadłam ....po pierwsze cudne zdjęcia:) ...po drugie wspaniałe słowa ...a po trzecie rto w życiu nie pomysłałąbym, ze grapefruita można podac w taki sposób ...a jednak i gdy w niedzielę pojadę na zakupy i kupię grapefruita to sobie takowy zrobię:) wielki buziak Aniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu! W takim razie Twoja niedziela zapowiada się ... rozkosznie;)
      Pozdrowienia i udanych zakupów!

      Usuń
  2. ooooooo ja cię !!!! Zapiekany grejpfrut

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. margot! A jakże, a jaki pyszny! Dasz się namówić?
      Uściski!

      Usuń
  3. Ależ to wszystko razem: treść, zdjęcia i pomysł, przemawia do wyobraźni! Znowu miły temat do rozmyślania przed zaśnięciem. Może się przyśni....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko! Wyobraź sobie, jako to może być rozkoszny sen... Choć ja od snu wolałaby w tym wypadku jawę:)

      Usuń
    2. No i stało się! Śniła mi się stecca nadziana pralinkami nadzianymi grapefruitem i zapieczona na sposób brulee. Czyja to wina?

      Usuń
    3. Anko! Doprawdy?! Biorę winę na siebie - mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze się czujesz, bo szczerze przyznam, że taki kolaż smaków trudno mi sobie wyobrazić:D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ha! Mam takie same łyżeczki! Dostałam od mamy w prezencie ślubnym, przedtem podziwiałam je ukradkiem przez 15 lat, bo były schowane na dnie szafy, wtedy jeszcze nie widziałam, że je dostanę... ;) A pomysł na grejftutowe brulee genialny. Pobudziły moje ślinianki tesugestywne te fotki. ;) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! O proszę! A moje łyżeczki to prezent, jaki mój W. dostał na chrzest od swojej Babci... Też długo leżały w pewnym kredensie:)
      Na to brulee bardzo Cię namawiam i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rewelacja Aniu!
    Uwielbiam grejpfruty. W takim wydaniu nigdy jeszcze nie jadłam. Zachęciłaś mnie. Przepiękne smaczne zdjęcia i słowa,które czyta się z przyjemnością, właściwie spija z ekranu łapczywie.
    Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Majano! Dziękuję:) A wiesz, to ja teraz spijam Twoje słowa - ciepłe i życzliwe!
    Cudownego weekendu:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, rozmarzyłam się :) Gdyby nie to, że jestem całkiem sama w domu ze śpiącym dzieciem to pewnie już w tej chwili pojechałabym szukać grapefrutów. Cudeńko Aniu. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urtico! Jesteś absolutnie usprawiedliwiona - ale jak tylko pojawi się jakieś wsparcie, zalecam zakup grejpfruta;)
      Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  8. Zaczarowałaś smakiem, urzekłaś słowami i ujarzmiłaś zdjęciami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nemi! I nie wiem co napisać... podziękuję zatem za przemiły komplement!

      Usuń
  9. Moja mam ma takie łyżeczki:)
    Genialny pomysł! Cudne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie! Co za historia z tymi łyżeczkami! Idę o zakład, że były kiedyś masowo produkowane:)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  10. Aniu cudowności. No i po takim deserze nie będę miała wyrzutów sumienia. Zrobię koniecznie. A z pomarańczą też można? Wiem, wiem, że nie będzie już tek mieszanki smaków.

    OdpowiedzUsuń
  11. Karolina! I ja nie mam już wyrzutów sumienia, jakie nieco mnie dręczyły po ostatnich dwóch mocno czekoladowych postach;P
    Z pomarańczą też można, ale tak jak piszesz, to już nie będzie to samo spotkania smaków...
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Grapefruit dobry na wszystko! Super zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pauli! Usłyszeć od Ciebie taki komplement to jest coś! Dziękuję:*

      Usuń
  13. świetne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie zawaham sie go uzyc. przepisu oczywiscie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. maddie! Na Twoim miejscu też bym się nie zawahała;P Do dzieła! Pozdrawiam:)

      Usuń
  15. Nie tego się spodziewałam! A już powinnam się nauczyć, że to co tu znajduję jest zawsze zaskakujące i mam nadzieję, że zawsze takie będzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bee! A ja mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam! Uściski:)

      Usuń
  16. Aniu,ten temat i u mnie ciągle świeży.
    Bo jak rozprawić się ze smakiem?
    A pomysł bardzo pyszny!
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber! Muszę zacząć od tego, że u mnie już piękny wiosenny poranek i cały bukiet słońca Ci wysyłam:)
      A ze smakiem mam nadzieję rozprawiać się całe życie - no powiedz sama jak byłoby mdło bez tego rozprawiania:)
      Ściskam!

      Usuń
  17. Intrygujący pomysł, podoba mi się! Do spróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. burczymiwbrzuchu! W takim razie ogromnie się cieszę i mam nadzieję, że spróbujesz!
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  18. wspaniale zdjecia,zagladam czesto,ale dopiero dzis napisalam,jestem pod urokiem zdjec i tresci opisywanych tematow,dar slowa niesamowity,a taca na zdjeciu niesamowita,oczu nie mozna oderwac,i oczywiscie biegne po grajfruty,pozdr.slonecznego dnia Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Jaką radość mi sprawiłaś swoimi słowami - dziękuję bardzo i serdecznie Cię pozdrawiam:)

      Usuń
  19. W takiej wersji grapefruita jeszcze nie jadłam. Podoba mi się bardzooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kulinarne-smaki! W takim razie bardzo, bardzo Cię namawiam - jest pyszny!!!
      Dużo słońca przesyłam:)

      Usuń
  20. Aniu, GENIALNE!!!
    Mam tylko jedno pytanie... Nacinając miąższ dookoła robisz to "do dna" czy tylko "boki"?
    Muszę koniecznie taki deser przygotować, szczególnie, że wszyscy w Rodzinie jesteśmy fanami tych owoców :) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu! A wiesz, że szykując ten deser pomyślałam, że to jest coś co Tobie będzie smakować?! Naprawdę!
      Dotychczas z grejpfrutem nie za bardzo się lubiliśmy, ale teraz to wielka miłość:)
      Starałam się nacinać tak do dna.
      Serdeczności dla całej Rodziny:)

      Usuń
  21. Jesteś po prostu the best!!! Proste, szybkie no i ekstremalnie wspaniale wyglądające. Ciekawam tylko tego smaku, bo jak na razie to dla mnie zagadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno! Mów do mnie jeszcze;DDDD
      Smak wspaniały - mnie zauroczyły te kontrasty słodko-ostro-gorzkie, i soczystość - polecam Ci bardzo!

      Usuń
    2. Gdyby nie to, że przez niedopatrzenie moje, przebywającemu u mnie w lodówce grapefruitowi wyrosły pleśniowe nogi i sam wyszedł z lodówki to już bym takiego "zbrulowanego" grapefruita zrobiła. A tak najpierw muszę kupić nowego. Ale spróbuję koniecznie bo lubię takie kontrastowe połączenia i coś czuję, że to będzie hit :-D pozdrowionka cieplutkie:-)

      Usuń
    3. Joanno! No to rzeczywiście "niedopatrzenie":)
      Ale ja wiem, że Ty się poprawisz i następnego potraktujesz z szacunkiem oferując mu skorupkę brulee;D
      Słonecznej niedzieli!

      Usuń
  22. jaki cudowny deser!:) muszę to kiedyś wypróbować:))) też lubię sobie tak smakować różne dania, dla samego smakowania. dlatego fajnym eksperymentem była dark restaurant, gdzie nie widzisz co jesz, musisz rozpoznać smaki, konsystencje, dodatki, przyprawy zupełnie po omacku:) polecam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu! I jaki prosty, prawda? Musisz spróbować:)
      Byłaś w dark restaurant?! Ja nie mam takiego doświadczenia, ale bardzo bym chciała spróbować!
      Udanego weekendu!

      Usuń
  23. Unas fotografías excelentes para un postre delicioso! un beso

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny pomysł, piękne zdjęcia, takie metalowe ;) zazdroszczę tej fajnej blachy w tle, pozdrawiam również bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. crummblle! Jak miło, że wpadłaś - to co wymieniamy się? Blacha za koszyczki?! :DDD
      Udanego weekendu!

      Usuń
  25. Jak zwykle piękne zdjęcia i oryginalny pomysł. Twój blog to sztuka! Uwielbiam tu wchodzić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. maniu! To ogromnie miłe, co piszesz! Dziękuję Ci bardzo i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  26. Wczoraj w nocy, po babskim spotkaniu, zajrzałam do Ciebie i... natychmiast wyłączyłam komputer. No kto to widział, żeby o tak barbarzyńskiej porze dostawać wilczego apetytu na grapefruity! Tak, dziś na śniadanie wtrząchnęłam dwa, ale takie biedne, samotne, tylko z odrobiną brązowego cukru ;)
    Nie mam kandyzowanego imbiru, ale nie szkodzi, kupię i zrobię. Grapefruity to jedne z moich ulubionych owoców. Mam je zawsze na wypadek, ekhem, nadużycia mojito ;)
    Tym razem zrobię zdjęcia!
    MNIAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fuNi!ta! Grejpfrut na nadużycie mojito?! Patrz nie wiedziałam, a przyda mi się ta wiedza ;P
      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  27. Nie wytrzymałam i mam! Znaczy miałam, bo zjadłam ;D
    Zaraz wrzucę na bloga moją pyszną, aczkolwiek wizualnie mniej udaną wersję Twojego deseru :)))
    Dzięki, jest boski i dziś cały dzień będę jadła grejpfruty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fuNi!ta! Nie przestajesz mnie zaskakiwać - jesteś The Best:) Nieśmiało tylko napomknę o działaniu afrodyzjaków;D
      Do następnego:)

      Usuń
    2. A jakże, przeczytałam o działaniu afro-dyzjakalnym ;))) Ale sama siedzę w domu, to po prostu skupiłam się na jedzeniu, o!

      Usuń
    3. fuNi!Ta! A jaka sama to zmienia postać rzeczy! Grzeczna z Ciebie dziewczynka - skupiaj się na jedzeniu! Ja też tak robię - właśnie wyciągnęłam z piekarnika szarlotkę z budyniem... ależ pachnie! Wpadniesz na kawałek?

      Usuń
    4. Wsiadam na rower i jadę! ;) Przy moim turystycznym tempie, które wszystkich denerwuje, będę za tydzień ;)))
      Och, Ania, więcej takich smakołyków dla leniuszków (jak ten deser albo jak stecca) i zacznę Ci wyznawać bardzo pozytywne i gorące uczucia! ;)

      Usuń
    5. No właśnie o rowerze u Ciebie teraz pisałam:) Czy Ty masz do mnie z górki? Jeśli tak, to jeszcze się załapiesz - bo u mnie wszystko rozchodzi się od razu, na ciepło:)
      Leniuszków będę miała na uwadze, co nie stoi na przeszkodzie, abyś mi to i owo wyznawała:DDD
      Cmok:*

      Usuń
    6. I się doigrałaś :)
      Niniejszym Ci wyznaję (!) i załączam podziękowania od M. Jak Mu smakowało! Iskry w oczach. Warto było gnać po składniki.
      A dziś po obiedzie powtórka :)))
      :*

      Usuń
    7. fuNi!ta! No, no, no - Kochana jak się cieszę - z wyznania swoją drogą, ale te iskry w oczach to jeszcze bardziej mnie uradowały! Niech Wam się iskrzy;P

      Usuń
  28. ohh jaka sliczna fotograficzna dokumentacja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doto! Dzięki za pozytywną ocenę dokumentacji;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  29. No to teraz do jutra będę się męczyć, marząc o czerwonym grapefruicie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko! Jaka szkoda, że dzieli nas cała Polska - ja mam zapas, chętnie bym się podzieliła:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  30. Grejpfrut w Twoim wydaniu bardzo mi się podoba, bardzo jest przystojny, pasuje mu dodatek imbiru i słodycz cukru. Jadam je bez dodatków, chętnie skosztuję w takim ekskluzywnym wydaniu. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo! Cieszę się bardzo! Słonecznego tygodnia Ci życzę:)

      Usuń
  31. I znów u Ciebie cudnie pachnie... wspaniałe zdjęcia i świetny pomysł :) ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SzeLLko! A tak coś myślałam, że zapach cytrusów Cię przyciągnie;)
      Uściski!

      Usuń
  32. A z krainy mirabelek5 marca 2012 16:40

    mm..smaki..
    gorzki,slony,kwasny,a przede wszystkim ostry,choc moze pikantny brzmi..grozniej...na koncu slodki choc wystarczy odrobina by sie zaslodzic;)
    dzis trafilas w dziewiatke.bo .jak nie bedziesz patrzec to posypie utartymi w palcach ostrymi papryczkami..
    pozniej potre oko czy nosek..:)
    jak zwykle magiczne zdjecia
    u ciebie nawet jak nie jest sie glodnym
    czy
    sie to lubi
    to i tak by sie to zjadlo
    ee ..pozarlo!
    z lyzeczkami..talerzykami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.! A wiesz, że mnie tą papryczką zaintrygowałaś - to może być strzał w dziesiątkę!
      Uściski:*

      Usuń
  33. ale pomysłowo :) a zdjęcia... przecudne!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kachno! Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa! Dobrego dnia Ci życzę:)

      Usuń
  34. i kolejny swietny pomysl:) tak latwo mozna sobie sprawic pyszna przyjemnosc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga! To rzeczywiście jeden z najprostszych deserów - potwierdzający regułę, że w prostocie siła!
      Pozdrowienia:)

      Usuń
  35. Pięknie wygląda, rewelacyjny pomysł :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kermeet! Cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam:)

      Usuń
  36. A wonderful way of preparing grapefruits! Surely delicious.

    Cheers,

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosa! That was really delicious! Thanks for coming:)
      Cheers!

      Usuń
  37. uwielbiam czerwone grejpfruty są smaczne pzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko! Ja wcześniej za grejpfrutami nie przepadałam, ale w takiej wersji je pokochałam:)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  38. Taka prosta smakowitość, a u Ciebie jak zwykle wygląda fascynująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. turlaczku! Jesteś! Stęskniłam się za Tobą:)
      Przesyłam mnóstwo pozdrowień!

      Usuń
  39. jeden grapefruit a tyle doznań! wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bernadeto! Doznać rzeczywiście wiele - może dasz się skusić?
      Pozdrawiam!

      Usuń
  40. Odpowiedzi
    1. Małgosiu! To akurat pomysł mojej znajomej - jest specjalistką od takich deserów:)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  41. Aż mi ślinka pociekła ;) Od dziecka jem te pyszne owoce, ale nigdy nie próbowałam takich cudów ;) Ten deser wygląda uroczo!
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olivio! Jak miło Cię widzieć! Cieszę się, że pomysł na grejpfruta Ci się spodobał:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  42. Uwielbiam czerwone grapefruity, tak podany musiał smakować bosko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mopswkuchni! Jestem pewna, że w tej wersji też bardzo by Ci smakował:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  43. napewno smaczniutkie:) pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak podany grejpfrut smakuje wspaniale - polecam Ci i pozdrawiam!

      Usuń
  44. Nigdy bym nie pomyślała, że można zrobić grapefruita na ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo! A jednak - smakuje przepysznie! Możesz kiedyś spróbujesz?!
      Pozdrawiam Cię ciepło:)

      Usuń
  45. O rany! Co za cudowny pomysł! wygląda przepysznie, że od razu mam ochotę go zjeść!

    OdpowiedzUsuń
  46. Potrzebna jedynie chwilka, by tak przygotować grapefruit, więc namawiam bardzo!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Genialny pomysł! Zaintrygował mnie smak grapefruita na ciepło. Dzisiaj w końcu spróbowałam. Od razu również wersję z pomarańczą (sugerując się trochę komentarzami:)). Bardzo się cieszę, że znalazłam Twój blog i ten przepis. Taki deser jest genialny. Nawet Ania, która nie lubi grapefruitów przyznała, że jest bardzo dobry. I wszystko było jak opisałaś: delikatna skorupka, pod nią uwięziony sok i słodko-gorzki miąższ. Doskonały pomysł.
    p.s. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli efekt tego odkrycia opublikuję również u siebie? :)

    OdpowiedzUsuń
  48. po prostu rewelacja! bardzo oryginalny przepis, wygląda oszałamiająco:) bardzo ładne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Dobrze, że na fb przypomniałaś przepis. Właśnie zjadłam tak przyrządzonego! super!
    Użyłam opalarki do brulee i też wyszło super :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails