wtorek, 8 czerwca 2010

Jedna słomka, kilka łyków, pełnia szczęścia, czyli słomką do nieba : )

Czy nie uważacie, że słowo słomka ma znacznie więcej uroku od rurka?  Nie wiem kiedy, jak i dlaczego słomka wyparta została przez rurkę?! Pamiętam czasy kiedy w niedzielne przedpołudnia chodziłam z Mamą do kawiarni i niecierpliwie czekałam na szklankę oranżady wypijanej przez słomkę. Oprócz łaskoczących nos bąbelków najfajniejszym momentem było wyszukiwanie w słomce kolanka - zgrubienia, które namiętnie łamałam. Słomka bez kolanka nie była już taka wartościowa:) Ale i tak lepsza od rurki (oczywiście, nie licząc tych z kremem:) 


Uważam, że picie przez słomkę jest fajniejsze od zwykłego popijania ze szklanki, a sam napój staje się przez to bardziej atrakcyjny, a kto wie może i smaczniejszy? Nie może, na pewno! Poza tym tylko słomka może wywołać burzę w szklance wody - a to nie lada przyjemność! Robiliście tak? Wdmuchiwali przez słomkę powietrze, które budzi ze snu bańki, a te zaczynają bulgotać? Może to niezbyt eleganckie, ale drobne przyjemności mogą się przecież wymykać zasadom. Tym bardziej, że jedyną zasadą jaka może rządzić przyjemnością jest właśnie sprawianie przyjemności! 


A miniony weekend był wspaniałą okazją do wielu przyjemności. Począwszy od spotkań przy stole, który ponownie rozłożył skrzydła, by przyjąć więcej niż zwykle gości, po bliższe i dalsze spacery, słodkie i niczym nie zmącone lenistwo oraz liczenie gwiazd na wreszcie bezchmurnym niebie. Cudownie było zapomnieć o zegarze, zamienić obiad na śniadanie i zjeść go jeszcze w piżamie,  pochłonąć  bardzo nierozsądną, ale jakże wskazaną w ten upał ilość lodów, a potem smażyć kiełbaski na ognisku. Jeszcze wspanialej było pożegnać upalną niedzielę popołudniową kawą na tarasie. Schłodzoną, z lodami, z syropem waniliowym, i bitą śmietaną. I oczywiście ze słomką! (szkoda, że nie oryginalną z kolankiem - czy ktoś z Was wie czy można je jeszcze gdzieś zdobyć? Jeśli tak stawiam kawę mrożoną, smak syropu do wyboru:) 


 Przepis nie jest ani odkrywczy ani trudny. Nie jest też żadną nowością. Ale to klasyczne połączenie kilku składników (pysznych samych w sobie) sprawia, że za jednym pociągnięciem słomki można trafić do nieba, tego siódmego. Wciągane po kolei warstwy w pewnym momencie cudownie się łączą, przynosząc orzeźwienie i zamieniając kawę w najlepszy deser. 
A że wypiliśmy kawę u siebie, nie mogłam sobie darować użycia słomki do jeszcze jednej przyjemności - wyssania ze szklanki osiadłej na dnie śmietanki, ta z dołu jest zawsze najlepsza! Ale o tym cicho sza! Bo to doprawdy nieeleganckie ;)  


KAWA MROŻONA Z SYROPEM WANILIOWYM
SKŁADNIKI
(na 2 kawy mrożone)

2 duże filiżanki schłodzonej wcześniej kawy
syrop waniliowy (ilość do smaku - ja dałam 3 łyżki na 1 kawę)
2-4 gałki lodów waniliowych
bita śmietana (użyłam 30%) 


Wcześniej zaparzoną kawę schłodzić w lodówce. Do szklanki wlać syrop waniliowy (lub inny - smak do wyboru). Następnie dolać kawę - wlewać ostrożnie po ściance szklanki, dzięki czemu uda się zachować oddzielne warstwy syropu i kawy.
Dodać 1-2 gałki lodów waniliowych. 


Na wierzch ułożyć bitą śmietaną. Można posypać kakao. 
Nie zapomnieć o słomce! Najlepiej smakuje w upalne popołudnie:) 

22 komentarze :

  1. Aniu, pięęęęęęęęęęęęęękne zdjęcia!
    A napoje to takie małe przyjemności, które obowiązkowo trzeba sobie sprawiać.Jak bym się przyłączyła do tego miłego popijania...
    I zgadzam się całkowicie - picie ze słomką jest jakieś inne,ciekawsze, niż bez słomki.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie że słomka, rurki lubie ale z kremem. A tak apropos tego że niewypada to powiem ci, że "wszystko można co nie można tylko z wolna i ostrożna..." Czasem tak sie składa że człowiek nie może sie powstrzymać przed wessaniem ostatniej kropelki ambrozji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, kolejny raz przywołałaś wspomnienia mojego dzieciństwa! Ja też pamiętam magiczną nazwę słomka, picie coli, czy oranżady przez nią w kawiarni. Później zabranie jej ze sobą do domu. Cóż to był za skarb! Możliwość kolejnej celebracji picia zwykłej herbaty czy kompotu w warunkach domowych. Moje dzieci namiętnie piją wszystko przez słomkę-rurkę, oprócz może zupy :), dlatego zawsze zaopatruję się w większą ilość w czasie pobytu w Ikea.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany julek ;)
    Taka kawa z rana? :D
    U mnie z rana w zasadzie hihi
    Ja zawsze mówię słomka, rurka to tak jakoś... nie wiem mało fajnie :) A najfajniej łączyć słomki po trzy i pić z czyjejś szklanki gdy nie widzi:D

    Uściski :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ok, więc dziś zrobię sobie kawkę mrożoną :) a przesyłka dotarła i na pewno coś z nią wykombinuję :) wielkie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. ha! cudnie :) mogę Ci wysłać paczkę kolorowych słomek z kolankami :) wszędzie je można kupić chyba. Ja w każdym razie mam zawsze wielkie pudło w domu, bo dzieci lubią pić przez słomkę (słonkę wg nich)
    ale zachęciłaś mnie, żebym zrobiła w końcu kawę mrożona by-my-mama. Robiła ją swoim gościom, gdy ja byłam pędrakiem kręcącym się między nogami. Jak ja im zazdrościłam takiej kawy!

    OdpowiedzUsuń
  7. mmmmm...taka zimna kawka;) I jak apetycznie wygląda. W sam raz na gorące dni

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez lubilam slomki z kolankiem i tez je namietnie lamalam:)))
    A kawa: pierwsza klasa!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko, jak ja uwielbiam taka kawe. I wlasnie koniecznie pita przez slomke :) W lecie, kiedy chodzimy do wloskiej knajpy na lody, obowiazkowo wypijam taka kawe. I jestem od niej uzalezniona. A to, co zostaje na dnie jest oczywiscie najpyszniejsze (staram sie nie "frykac" wypijajac przez slomke wlasnie ta reszte, ale niestety nie zawsze mi to wychodzi :))

    Dziwi mnie, ze nie mozesz nigdzie kupic slomek z "kolankiem". Tutaj sa one dostepne w kazdym sklepie. I w dodatku w pieknych kolorach. Moze Ci podrzucic? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ChilliBite, Majka! Dziękuję za chęć wsparcia, ale mi chodzi o te słomki słomkowe - prawdziwe, z dawnych lat, naturalne. Te kolorowe z kolankiem wiem, że są wszędzie, też je mam, ale to nie to samo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kawka mrożona na upalne dni jak najbardziej najlepsza,moje dzieci używają do wszelakich napojów właśnie słomki.pozdrawiam słonecznie lecz bardzo wietrznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, tak, "słomka" brzmi zdecydowane bardziej uroczo. Tak... przyjemnie, domowo... "Rurka" jest zbyt obcesowa. Zdecydowanie przyjemniej brzmi powiedzenie "pić przez słomkę", aniżeli "pić przez rurkę". Absolutnie.

    Co do łamanych kolanek - zdarza się, trzeba tylko dobrze przeszukać zawartości sklepowych półek. ;))

    A na taki leniwy dzień pełen pyszności (z tą cudną kawą na czele), wprosiłabym się z ogromną chęcią!

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. do dziś bulgoczę w szklance słomką :-)!!! a te słomiane słomki też pamiętam - były wielofunkcyjne - jak się je tak ponacinało na końcach można było puszczać bańki mydlane :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja kiedys w programie o barmanach uslyszalam, ze to straszne faux pas mówić słomka zamiast rurka, ale mi tez za nic nie pasuje ta rurka. Rurki to z kremem.
    Zaytoon ma rację słomki z łamanymi kolankami bez problemu znajdziesz, ja swoje kupiłam chyba w markecie. W ikei też są i nazywają się słomkami http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/10132458

    OdpowiedzUsuń
  15. Niby smak klasyki, a jednak mi nieznany. Nie lubię kawy chociaż jej aromat mnie powala.. Ale dzięki Tobie mój Kawosz spróbuje czegoś innego niż czarna z mlekiem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudna kawa i cudne zdjęcia.
    I oczywiście słomka, a nie rurka;)

    OdpowiedzUsuń
  17. podoba mi się ta słomkowa opowieśc. ja mam różowe.. cała paczuszkę. ale najbardziej to mi się podoba ta kawa. cudowne są te dodatki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Slomkowe wspomnienia mam prawie takie same!
    Najbardziej ze slomka kojarze tez napoje w woreczkach :)
    Taka kawa , jaka serwujesz to ze slomka czy bez musi byc pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę rurka wyparła słomkę?? Ale dziwne - ja jeszcze nigdy nie powiedziałam na słomkę "rurka". Dla mnie zawsze jest to słomka :D

    Nie jestem wielbicielką kawy, ale tą chętnie bym wypiła. Oczywiście przez słomkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shinju Droga! I tu widać różnicę pokoleń :) Och, czemu tak bardzo odczuwam teraz swój wiek?! :P Otóż słomka za moich czasów była taka prawdziwa, słomiana (dosłownie!) i w tym sensie zupełnie wyparła rurki, te jakie teraz wszyscy znamy, plastikowe.... Z tych prawdziwych słomek, to tylko nazwa pozostała...
      Pozdrowienia!

      Usuń
    2. Ależ ja wiem, że kiedyś były dosłownie słomiane słomki :) Po prostu w swoim pierwszym zdaniu napisałaś o roku słowa "słomka" w porównaniu do słowa "rurka", a zaraz potem o wyparciu słomki przez rurkę :) Myślałam, że tutaj też odnosisz się do nazewnictwa :D Z resztą czytając komentarze innych osób odnoszę wrażenie, że nie tylko ja tak to zrozumiałam :D

      Usuń
  20. To jeszcze gdyby zamienić te słomki plastikowe na słomki papierowe byłaby bajka :) Warto być eko! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails