Nie pamiętam już jaka ścieżka zaprowadziła mnie do Kuchni nad Atlantykiem. Weszłam bez pukania, ale Kuchnia była i jest otwarta dla wszystkich. Już od progu poczułam cudowną mieszankę zauroczenia, ciekawości, rosnącego apetytu i przekonania, że jej Gospodyni to osoba łącząca wielki dar snucia niezwykłych opowieści i ozdabiania ich pięknymi zdjęciami.
Pierwsza wizyta przeciągnęła się znacznie poza utarte kanony i późną nocą zasypiałam przekonana, iż mimo ogromnej odległości, do Kuchni nad Atlantykiem będę zaglądać niemal codziennie.
I tak jest do dziś. Choć nie jestem aktywną komentatorką, wypróbowałam już wiele wspaniałych przepisów i wielokrotnie czerpałam inspirację do odkrywania nowych smaków.
Od tej pierwszej wizyty minęły już ponad dwa lata. Wkrótce potem zaczęłam odkrywać kolejne wspaniałe blogi kulinarne. Każdy z nich na swój sposób inny, ale przecież to właśnie ta oryginalność gospodarzy i ich kuchni tak nas ciekawi i fascynuje. Ujrzane tu i tam dania wkrótce stają się i naszym udziałem. Smakujemy rzeczy nowe, inne, zaskakująco połączone i przyprawione.
Ta kulinarna podróż jest jak wielka wyprawa, której trasę wyznacza apetyt i niekończąca się chęć odkrywania nowych doznać i smaków. Z pewnością kieruje nią też najważniejszy drogowskaz, aby drogi nasze i naszych bliskich spotykały zawsze się przy wspólnym stole.
Ale przecież wielokrotnie na stół trafiają też dania, których smak pamiętamy z dzieciństwa. Nie są odkrywcze, wymyślne, ani zbyt skomplikowane. Mają jednak składnik, którego nie da się odtworzyć w całej reszcie potraw - aromat dzieciństwa i sentymentalną nutę wspomnień.
Takie właśnie danie przygotowała u siebie ostatnio Agnieszka w Kuchni nad Atlantykiem. Pewnie większości z Was trudno w to uwierzyć, ale do czasu tego postu nigdy wcześniej nie jadłam gotowanego na słodko ryżu na mleku. Nie wiem dlaczego i jakim sposobem ominęła mnie ta rozkosz. Ale nie zwlekałam z nadrabianiem. Już parę minut po przeczytaniu posta mleko się gotowało, a ja mieszałam ryż. Postępowałam zgodnie z instrukcją Agnieszki, bo tym szlakiem wędrowałam po raz pierwszy. Wskazówki jak zawsze okazały się idealne i już po skosztowaniu pierwszej łyżki wiedziałam, że tą niezrozumiałą zaległość będę z zamiłowaniem intensywnie nadrabiać.
Tak było i dziś. Tym razem jednak dołączyły do ryżu balsamiczne lody truskawkowe. Także z blogu Agnieszki, pięknie przypomniane niedawno przez Magdę. Spontanicznie splecione dwa pomysły, które z rozkoszą smakowaliśmy podczas słonecznego popołudnia. Polecam Wam bardzo! Połączenie słodkiego, waniliowego ryżu podanego na zimno ze świeżymi truskawkami i rześkimi lodami to dla nas połączenie idealne.
Mam zamiar wkrótce ponownie nadrobić ryżową zaległość, tymczasem dziękuję Kuchni nad Atlantykiem za kolejną wspaniałą inspirację. Dziękuję też wszystkim wspaniałym autorom blogów kulinarnych, których talent mam wielką przyjemność podziwiać i niejednokrotnie smakować.
A jaki był Wasz początek blogowej przygody? Pamiętacie swoją pierwszą wizytę na blogu kulinarnym?
WANILIOWY RYŻ NA MLEKU Z TRUSKAWKAMI I BALSAMICZNYMI LODAMI TRUSKAWKOWYMI *
SKŁADNIKI
Na ok. 4 średnie porcje
1 litr mleka 3,5% tłuszczu
szczypta soli
100g ryżu krótko-ziarnistego
100-120g cukru
1/2 laski wanilii
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
1 litr mleka 3,5% tłuszczu
szczypta soli
100g ryżu krótko-ziarnistego
100-120g cukru
1/2 laski wanilii
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
świeże truskawki
Mleko zagotować z przekrojoną laską wanilii w dużym garnku. Do wrzącego dodać wypłukany ryż i szczyptę soli. Na bardzo małym ogniu (ma tylko delikatnie perkotać) gotować pod przykryciem przez ok. 1 godz, często mieszając, aż ryż zacznie gęstnieć. Jeśli pod koniec zostało zbyt dużo mleka na ostatnie 15-20 min zdejmujemy pokrywkę, żeby trochę odparowało. Na 10 min przed końcem gotowania dodać cukier i kardamon i wyjąć laskę wanilii.
Gdy ryż przestygnie nakładać go do miseczek.Ozdobić truskawkami i na wierzch nałożyć porcję balsamicznych lodów truskawkowych.
Gdy ryż przestygnie nakładać go do miseczek.Ozdobić truskawkami i na wierzch nałożyć porcję balsamicznych lodów truskawkowych.
BALSAMICZNE LODY TRUSKAWKOWE **
SKŁADNIKI
500g dojrzałych i słodkich truskawek 100g cukru
1 i 1/2 łyżki octu balsamicznego
125g serka mascarpone
125ml pełnotłustego mleka
Uwaga! jeśli nie macie serka mascarpone, można go zastąpić śmietaną kremówką, którą odrobinę należy ubić, i w takim wypadku zrezygnować też z mleka na rzecz śmietany, czyli użyć 250ml kremówki
Truskawki umyć, pozbawić szypułek i wymieszać w misce z cukrem i octem balsamicznym.
Zostawić do przemacerowania w temperaturze pokojowej na minimum 1 godzinę.
Po tym czasie truskawki z octem i cukrem oraz mascarpone i mleko miksujemy w blenderze.
Jeśli zamiast mascarpone i mleka użyjecie śmietany kremówki, należy lekko ją ubić i dodać do zmiksowanych truskawek , delikatnie wymieszać.
Przełożyć do maszynki do lodów i dalej postępować zgodnie z instrukcją producenta.
Po tym czasie truskawki z octem i cukrem oraz mascarpone i mleko miksujemy w blenderze.
Jeśli zamiast mascarpone i mleka użyjecie śmietany kremówki, należy lekko ją ubić i dodać do zmiksowanych truskawek , delikatnie wymieszać.
Przełożyć do maszynki do lodów i dalej postępować zgodnie z instrukcją producenta.
Jeśli nie macie maszynki, lody przełożyć do pojemnika, który zmieści się wam w zamrażarce i w którym możecie miksować. Teraz wstawcie lody do zamrażarki i co godzinę, przemieszajcie mikserem, do momentu w którym nie będzie to już możliwe.Lody przed podaniem najlepiej wyciągnąć kilka minut wcześniej z zamrażarki.
* przepis na ryż cytuję za Agnieszką z Kuchni nad Atlantykiem uwzględniając moje drobne zmiany. To moja kolejna propozycja do akcji truskawkowej Olgi Smile.
** przepis na lody podaję za Magdą z jej Fantazji Kulinarnych uwzględniając dokonane przez nią zmiany. To moje kolejna propozycja do lodowej akcji kasandry.
pyszne odkrycia.. słodkie słowa. cudne łyżeczki. zostanę dziś u Ciebie na dłużej.
OdpowiedzUsuńPyszności, chociaż przecież takie proste danie. Wszystko zależy od oprawy dania, słów, ludzi.
OdpowiedzUsuńJa czytanie blogów zaczęłam od "Przy kuchennym stole" i długo tylko tam pozostawałam.I nie dlatego,że inne nie podobały mi się, ale nie chciałam wpaść w pułapkę wzorowania się na innych. W tym czasie tworzyłam swój własny świat w smaczniutkie.pl Teraz kiedy mój blog ma już własny, mój osobisty styl zaglądam do różnych "kuchni". Pozdrawiam Cię i do zobaczenia na blogach.
ależ apetyczne te Twoje zdjęcia! piszę się na podwójną porcję :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis,tak oczywisty,że aż niezwykły.Piękne,czułe słowa.Moja pasja,oj tak,tak właśnie trzeba to nazwać - oglądania(czyt.podglądania)Waszych blogów zaczęła się od blogu Arabeski.Ja swojego nie mam,ale zerkając to tu,to tam czasami mam wrażenie,że to ja też jestem uczestniczką tego co tu się dzieje.Dzięki Arabesce dotarłam już do wielu,wielu innych kuchni i jest to niewątpliwie ogromna frajda,no i oczywiście skarbnica pomysłów.Moi Panowie chwaląc nowości zawsze pytają czy to kolejny pomysł "Arabeski.pl"??? Im to też ogromnie pasuje,a jurorami są surowymi.Serdecznie pozdrawiam Magda z Gniezna
OdpowiedzUsuńAniu, wspaniały pełen ciepłych wspomnień wpis.Taką Cię poznałam i Twój blog był jednym z pierwszych,jakie mnie zaczarowały.
OdpowiedzUsuńUściski!
Moja pierwsza wizyta była u Liski, której blog wciąż uwielbiam i podziwiam. Później... później był cały miesiąc spędzony na przeglądaniu najcudowniejszych blogów od A do Z. A teraz nie wyobrażam sobie dnia bez zaglądnięcia na te stare i bardzo cenione już, jak i nowe, które są równie warte uwagi.
OdpowiedzUsuńRyż na mleku to wspaniały przysmak, który przypomina mi moje wczesne dzieciństwo.
Lubię.
Uściski, Aniu! :)
świetny wpis. jak ja zaczełam pisać bloga, zupełnie nie miałam pojęcia że są inne o tej tematyce, napisałam przepis na pierniczki świąteczne bo mase osób mnie prosiło, więc pomyslałam że zamiast pisać im maile to go opublikuje ;) tak mi już zostało, że teraz rzadko się zdarza dzień bez wpisu na blogu, bo gotować to i tak zawsze gotowałam, z tym że teraz zawsze robię zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńTez bardzo cenię inne blogi, podziwiam, w szczególności innowacyjne pomysły potraw, ciekawie napisane opisy oraz piękne zdjęcia. Pozdrawiam! :)
A ja ostatnio zamiast ryżu zrobiłam orkisz na mleku ;))
OdpowiedzUsuńAniu, piękne zdjęcia! na pewno się skuszę na te pyszności
OdpowiedzUsuńO, a ja jeszcze się do ryżu na mleku nie przekonałam ;)
OdpowiedzUsuńZa to swego czasu byłam przekonana, że blog Liski jest ewenementem i niewiele istnieje takich kucharnianych blogów. Gdy po raz pierwszy weszłam na durszlak.pl miałam wrażenie, że jestem w raju :P
Piękny wpis i zdjęcia. Kuchnia nad Atlantykiem była jednym z pierwszych blogów jakie odkryłam. U mnie wszystko zaczęło się od sosu szafranowego, a jak to było opisałam tutaj: http://pistachio-lo.blogspot.com/2009/09/szafran-i-poczatek.html. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, zaczne od tego, ze po raz pierwszy spotkala mnie taka przyjemnosc i niespodzianka jak post z dedykacja.:) Jest mi naprawde niewymownie milo i choc z pewnoscia nie zasluzylam na takie wyszukane komplementy to ciesze sie ogromnie, ze do mnie zagladasz i wyprobowujesz przepisy.
OdpowiedzUsuńMoj blog to staruszek, w czasie, gdy go zakladalam w zasadzie nie bylo prawie polskich blogow kulinarnych, tak ze moj pierwszy kontakt z blogowa tworczoscia to bylo czytanie Chocolate&Zucchini autorstwa Francuski Clotilde Dussolier. Dzisiaj jest mnostwo blogow o ciekawsze szacie graficznej, ale Ch&Z pozostaje dla mnie ciekawy ze wzgledu na dar autorki do pisania i wyszukiwania nowych trendow w kulinariach.
Dodam jeszcze tylko, ze swietny ten Twoj pomysl polaczenia lodow i ryzu i znakomite, apetyczne zdjecia.
Pyszne lody zrobiłaś;)
OdpowiedzUsuńMniam mniam. Zazdroszczę tego deseru bo lubie kleisty ryż na mleku, o lodach nawet nie będę wspominać.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam pierwszy blog, który odwiedziłam. To była Coochnia Lisiczki bez kitki. To dzięki jej blogowi "weszłam" dalej w ten blogowy świat:)
Dziękuję Wam wszystkim za tyle miłych słów i podzielenie się ze mną Waszą blogową historią. Wspaniała inspiracja!
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Bardzo dziękuję za odwiedziny i uwierz, że komplementy zasłużone, bardzo!
Jaki pyszny deser, aż chętnie by się sięgnęło po jeden ;)
OdpowiedzUsuń