wtorek, 2 sierpnia 2011

Doskonała niedoskonałość. Papierówki i kompot.




Widzę je codziennie. 
Patrzę na nie przez okno w kuchni.
Są dwie.
Niebyt wysokie, raczej krępe. Coraz bardziej przygarbione. 
Razem od lat... Sama nie wiem ilu...
Stały tak, gdy byłam małą dziewczynką. 
Chciałabym patrzeć na nie, gdy będę już staruszką.

Splecione korony rzucają na łąkę rozłożysty cień. By skryć się na jego dywanie, trzeba pochylić głowę i skłonić się gałęziom. 
Z szacunkiem. Zasłużonym.
Kłaniam się tym jabłoniom za każdym razem, gdy przechodzę obok i gdy sięgam po kolejny owoc.

Nie są doskonałe. 
Obite, o kształtach nieregularnych, dalekich od tych modelowych.
A jednak  idealne. 
I te zrywane zbyt wcześnie z zachłanną niecierpliwością, jeszcze zielone. Kochane za kwaśność wykrzywiającą buzie.  
I te zbierane z trawy, pastelowo-żółte, soczyste jak żadne inne. Pachnące latem, nawet teraz, gdy deszcz uparcie spływa po liściach. 


Czy Wy też kochacie papierówki?
Czy lubicie te rwane prosto z drzewa czy raczej te, które dojrzałość ściąga na ziemię?
Czy z tych pierwszych pieczecie szarlotkę?
Czy w wielkim garnku gotujecie kompot i chłodny wypijacie wprost z chochli?


Odpowiadam - tak - na każde z tych pytań. 
Odkąd pamiętam każde lato usłane jest papierówkami. 
Jabłonie są hojne.
Gałęzie uginają się od owoców, których obfitość zawsze nas zaskakuje. Choć przecież nie zmienia się od lat. A jednak co roku wypatruję wiosennych pączków spekulując czy tego lata także obrodzą. 


Wrosły w nasz ogród bardziej niż inne drzewa, których wiele rozkwita już tylko w naszej pamięci. 
Splotły korony, jakby chciały powiedzieć, że chcą zawsze być razem. 
Ja też tego chcę.
Chcę być  z nimi i z nimi dojrzewać. 


Czy drzewa kochają?
Czy wiedzą, że są kochane?
Czy moje jabłonie wiedzą, że patrząc na nie za każdym razem oglądam film?
Kadry są różne, nie zawsze te same, ale za każdym razem widać na nich małą dziewczynkę z warkoczami i jej ukochaną Prababcię. 


Dziewczynka chodzi za Babcią krok w krok. Patrzy, słucha, wypytuje i kocha najmocniej jak można. 
Babcia odpowiada. Zawsze cierpliwie, zawsze mądrze. 
Idą pod jabłonie.
Dziewczynka schyla się po kolejne jabłka i wkłada je do babcinego fartucha. Babcia coraz mocniej trzyma jego końce, by kwiecisty materiał pomieścił jak najwięcej owoców. 


Wracają z uśmiechem na ustach.
W kuchni czeka już wielki garnek i szereg dużych weków, które Babcia przyniosła z piwnicy. 
Duże jabłka kroją na ćwiartki i wrzucają do garnka. Małe układają ciasno w słoikach. 
Za chwilę kuchnię przepełni  zapach, za którym tęsknię co roku.
Papierówki, goździki, cytryna, cukier, wanilia...


Kompot z papierówek. 
Pachnie i smakuje tak, jakbym właśnie skończyła wrzucać jabłka do babcinego fartucha. 
Jak zawsze nie mogę się powstrzymać i pierwsze łyki wypijam haustem wprost z chochli. 
Jest doskonały. 
Tak jak doskonałe są papierówki. Choć z zewnątrz pełne niedoskonałości. 


Kompot.
Cząstka lata zamknięta  słoiku. 
Czemu stał się retro i staromodny?
W czym mogą mu dorównać napoje zamknięte w kartonach i plastikowych butelkach. 


Rzadko trafia na stół.
Coraz rzadziej, a może wcale, nie mamy już dylematu, który słoik z kompotem przynieść z piwnicy do niedzielnego obiadu. 
Coraz mniej sprzeczek o to, komu trafią się owoce z dna... 


Słoje z kompotem z papierówek układam na parapecie w kuchni. 
Będę na nie patrzeć, gdy moje jabłonie zaczną zrzucać liście, gdy w środku zimy zamarzą mi się soczyste papierówki. 
Serce bije mi mocniej, gdy częstując Tatę słyszę " Smakuje jak ten od Karolki. Babcia gotowała go tak samo...". 


Kiedy ostatnio piliście domowy kompot?

KOMPOT  Z PAPIERÓWEK
/w garnku, do picia od razu/
papierówki
cukier
wanilia lub cukier waniliowy
cytryna
goździki


Nie podam proporcji, jedynie składniki. Taki kompot zawsze gotuję "na oko" i "do smaku". Wszystko zależy od tego jak duży jest garnek, czy owoce są dojrzałe i słodkie, a przede wszystkim od tego, jaki sami lubicie. 


W garnku zagotować wodę z cukrem, wanilią i goździkami. Wrzucić połówkę cytryny. Gdy zacznie wrzeć, wrzucić obrane i pokrojone w ćwiartki jabłka. Gotować ok. 5 minut. Podawać schłodzony. 
Z doświadczenia wiem, że najlepiej smakuje wprost z chochli;)


KOMPOT Z PAPIERÓWEK 
/w słojach, na zimę/ 

Należy zebrać jak najmniejsze papierówki, najlepiej jeszcze nie do końca dojrzałe, prosto z drzewa. Umyć i układać ciasno w wyparzonych słojach. W dużym garnku zagotować wodę z cukrem i goździkami. Zdjąć z ognia i przelać do słoi tak, by zakryła ułożone w nich owoce. Dokładnie zamknąć. 


Kompoty pasteryzuję sposobem Babci - po kilka słoi przekładam do wyłożonego lnianą ściereczką DUŻEGO garnka. Słoje ustawiam tak, by nie stykały się ze sobą i każdy owijam ściereczką. Zalewam zimną wodą i gotuję na średnim ogniu pod przykryciem przez ok. 10-15 minut od momentu zagotowania. 


81 komentarzy :

  1. Ładnie piszesz i tak się Ciebie czyta - ladnie, miło i z uśmiechem. Od razu zamarzył mi się taki kompot.
    Wieki nie piłam kompotu z jabłek, a lubię.
    Kiedyś często pijało się kompoty, z piwnicy własnie . Babcine, potem mamy. Mam teraz nie robi, bo jeszcze sporo stoi z lat ubiegłych. Jakoś wszyscy przestaliśmy je pijać w dobie soków i innych napoi.
    Trochę szkoda.
    Jednak... najlepiej to mi smakował taki świeży kompot. Z porzeczek, wiśni czy jabłek, świeżutki ,ugotowany dopiero co. Potem taki zamknięty i otwarty na zimę, jakoś już mniej.. Nie wiem,dlaczego.

    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie piszesz o tych papierówkach:) To takie swojskie jabłka, chyba każdemu milo sie kojarzą. Kompot uwielbiam, pijemy go codziennie, wręcz pękamy od niego:) Ale z wanilią nie robiłam, tylko z cynamonkiem:) Musi byc pycha, następnym razem spróbuje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pięknie wygląda taki kompot z całymi jabłkami! Niesamowicie!
    Fakt, ja też wieki już kompotów nie piłam - takich z piwnicy ;) Kompoty w sezonie letnim gotuje do picia od razu :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Majano! Uśmiecham się szeroko czytając Twoje słowa! Dziękuję i pozdrawiam:)

    Mar! Cudnie, że pękacie od kompotu! Dobrze wiedzieć, że wciąż trafia na stół:) Z cynamonem też czasami gotuję, ale ostatnio częściej z wanilią. Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasieńko! U mnie w domu zawsze były sprzeczki komu trafią się te jabłka;D Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieknie piszesz - troche ci zazdroszcze tych wspomnien, tych zapachow i smakow. I papierowek zazdroszcze. Tu ich nie ma, a przeciez najlepiej nadaja sie do szarlotki...

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś poetką Aniu! ekran mojego komputera nagle zapachniał Twoimi papierówkami mmm...;)

    OdpowiedzUsuń
  8. cudne są Twoje papierówki, bo darzone miłością :) ja też kocham te jabłka :) a w niedzielę robię kompot - na teraz i do słoików na zimę.
    dziękuję za ten papierowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Maggie! Gdybym mogła posłałabym Ci całe kosze papierówek! Codziennie zbieramy ich tyle ... Szkoda, że to trochę za daleko... Pozdrawiam Cię!

    aniula! Prawda, że to cudowny zapach:) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  10. Edith! Jak się cieszę, że mam w Tobie bratnią duszę - już sobie wyobrażam, jak pięknie będzie pachniał Twój dom w niedzielę:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Papierówki kojarzą mi się z dzieciństwem, beztroskim bieganiem po ogrodzie boso, słodkim zapachem unoszącym się nad nami bawiącymi się w najlepsze... :) Twoje kompociki wyglądają przepięknie, tak bardzo chciałabym ich skosztować! :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dominiko! Mamy takie same skojarzenia:) A na kompot zapraszam! Starczy dla każdego:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham te letnie jabłuszka;),chociaż,malutkie,może niezbyt ładne,jak te błyszczące ze sklepu,ale swojskie,bez sztucznych nawozów i jak pięknie pachną...,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Gotuję kompoty Aniu, bo je uwielbiamy ..najpierw z rabarbaru, truskawek, później z wiśni, papierówek, śliwek, fgruszek ...nic nei zastąi ich smaku ...nawet najlepszy kartonik .....
    ja kocham papierówki prosto z drzewa, jeszcze takie twardawe i kwaskowe:) .... i wzorem twoje prababci zawsze przychodzę z sadu do domu z bluzką lub sukienką (no, nie fartuszkiem) wywinietym i pełnym owoców:) .... juz nieraz poplamiłam je wiśniami czy malinami ...ale co tam:) przecież ja idę do sadu odpocząć, a te owoce same sie jakos w ręce pchają:)
    ..no i ten kompot z chochlki smakuje najlepiej ....
    Aniu dzięuję za twoje przepiękne wspomnienia, Ty zastanów sie nad napisaniem książki ...będę pierwszą, która ją kupi ..... masz dar do słowa pisanego ...

    OdpowiedzUsuń
  15. a owoce z kompotu uwielbiam ...czy to gotowanego na świeżo, czy wekowanego:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdybym to ja miała ogród...ale kiedyś będę go mieć i wtedy odpowiem czy własnie z tych pierwszych piekę szarlotkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jolu! Cudnie, że kochasz i przede wszystkim robisz kompoty! Prawda, że ich smak jest niezrównany?!
    Te twarde i kwaskowe to też moje ulubione!
    Pewnie też czyścisz je ocierając o rękaw koszulki albo o rąbek spódnicy;D
    Pozdrawiam Cię i dziękuję za tyle dobrych słów!

    Małgosiu! Jasne, że tak będzie! Trzymam za to kciuki! I pamiętaj, żeby dać mi znać;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja poproszę szklaneczkę tego zimowego kompotu z całych jabłek! Dziś smakowałby mi bardziej niż kiedyś - w tych kompotach sprzed lat nie było wanilii...
    A latem - Babcia gotowała słodko-kwaśną zupę z jabłek, zabielaną śmietaną. Do tego pyszne młode ziemniaki z grządki. Znasz to połączenie smaków?

    OdpowiedzUsuń
  19. An-no! Zapraszam na kompot - oddam Ci wszystkie jabłuszka:)
    Zupełnie nie znam takiego połączenia, ale ogromnie mnie ciekawi! Możesz podzielić się przepisem?
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja się muszę przyznać że papierówek nie lubię właśnie za ich tzw mączność , przynajmniej mi tak smakują. Nie zmienia to faktu że napisane pięknie a jabłka mogę zamienić na antonówkę na którą z niecierpliwością czekam.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  21. Mihrunnisa! Gdzie Ty się podziewałaś tyle czasu? Jak dobrze znów Cię widzieć:)
    Ta mączność cechuje głównie te bardzo dojrzałe i przesuszone przez słońce owoce. Też wolę te bardziej soczyste:)
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu u mnie kompot króluje szczególnie latem, w ciągu roku to otwieram co chwilkę kompoty domowej roboty :) jestem na nich wychowana i tak tez przyzwyczaiłam moje dzieci :)) pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
  23. chyba całe wieki nie próbowałam papierówek;) piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudne masz wspomnienia, nie zazdroszczę, bo mam podobne, może fartuch babci w innym kolorze :)
    My kompoty pijamy, najpierw z rabarbaru a potem z innych owoców. A w spiżarni równiutko ustawione cieszą oko teraz, a w zimie smakują i przypominają lato! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  25. piegusku! Ja te wychowałam się na kompotach;) Wspaniale, że ta tradycja przetrwała u Ciebie! Pozdrawiam Cię!

    Basiu! Zapraszam - tyle ich jeszcze zostało:)

    Kamila! Jestem ta mile zaskoczona, że u tylu osób kompoty wciąż królują! Wspaniale! U mnie spiżarnia już pełna, szukam nowych miejsc na kolejne słoiki! Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Gotujemy kompoty
    Zamknięte w słoikach smaki lata
    Wspomnienia ciepła
    Chwil

    Te z papierówek są najlepsze. A gdy patrzę na stare drzewo rosnące w Ogrodzie Wspomnień budzi się tak wiele pięknych myśli. Marzeń osnutych w woalkę upływającego czasu...

    Ściskam, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  27. Oliwko!Twój Ogród Wspomnień zawsze mnie ciekawił... Jakie pyszne kompoty mmuszą z niego pochodzić!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja mam swoją papierówkę,tutaj,na wsi,gdzie teraz jestem.Stoi stareńka w ogrodzie.Doglądam ją,dotykam .Uwielbiam zbierać jabłka te już dojrzałe,leżące w trawie.
    Kompoty gotuję cały sezon.Z papierówek też już był. Wcale nie są retro.A soków z kartonów w ogóle nie piję.
    Ale lubię kompoty wyłącznie świeże.Gotowane teraz.Na zimę nie zamykam ich w słoikach.Mam za czym tęsknić całą zimę.
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  29. Amber! U mnie kartonów z sokami nigdy nie ma, też ich nie pijemy. Jednak zimą muszę mieć kompot r słoika - tęsknota za owocami jest silniejsza:)

    OdpowiedzUsuń
  30. papierówki to kwintesencja wakacji:) uwielbiam taki kompot z nich:))) ale twojego sposoby na papierówki zimowe nie znałam - będę musiała spróbować, żeby zatrzymać choć trochę lata na zimę:)))) pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. pięknie piszesz. tylko pozazdrościć. ja mogę tylko powiedzieć z dumą, że ostatnio obroniłam takie drzewo przed wycinką - w ogrodzie teściów. Teraz są bardzo szczęśliwi, że jednak zostało :) a kompotu nie robiłam w tym sezonie. natchnęłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Gosiu! Ten kompot to nasza rodzinna tradycja, bardzo Ci go polecam. Uwielbiam wyjadać z niego te jabłuszka;)
    Pozdrowienia!

    Menu! Wspaniale - drzewo na pewno się odwdzięczy pysznymi owocami! Też staram się ocalić drzewa w ogrodzie, niestety kilka razy się nie udało...

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wiem dlaczego nie robię kompotów na zimę. Nie oznacza to, że kompotów w zimie nie pijemy. Bo pijemy, chociaż niezbyt często, ale wtedy z zamrożonych owoców.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wreszcie ktoś na poważnie i z sercem wypowiedział się o moich ukochanych jabłuszkach :))
    Dorosła kobieta i babcia - kobieta z badylem w ręce, otrząsa jabłoń, Babcia zbiera z kobietą jabłka, kobieta zjada zachłannie, im kwaśniejsze tym bardziej się uśmiecha. Kobieta to ja. Sytuacja sprzed wczoraj :) buziak wielki za ten wpis, Anno Mario!

    OdpowiedzUsuń
  35. kabamaigo! Te z mrożonych owoców są pyszne, też takie gotuję:)

    Aurora! Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym pójść z Babcią pod moje jabłonie... Piękne chwile za Tobą i tylko takich Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  36. Najpierw pomyślałam: O nie , na kompot mnie nie namówisz... Później przypomniałam sobie ten babciny prosto z chochli i papierówkę u babci "z miasta", dalej zapach goździków w połączeniu z jabłkiem i już chętnie spróbowałabym Twojego kompotu...
    U nas (a raczej u mojej mamy) teraz soki królują - naturalne oczywiście - wyparły kompoty, bo... rzeczywiście staromodne, choć chemii w nich tyle co cukru.
    A kompot ostatnio to z rabarbaru:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ewelajno! U nas soki głównie z malin, reszta w konfiturach i kompocie! Całusy:*

    OdpowiedzUsuń
  38. dla mnie lato to min. smak kompotów takich prosto z garnka do szklaneczek , kubków , garnuszków , zależy co było pod ręka :DDD
    Kompoty gotowała moja babcia , mama i ja , pewnie różnią się smakiem , babci były dość słodkie , mamy już nie , moje są na słodkość jak mamy ,ale słodzę je różnymi cukrami , słodami , syropami i innymi wynalazkami(oczywiście aspartamy i inne tego typu słodziki odpadają) i dodaję przeróżne przyprawy, zioła itd np wczoraj miałam kompot ,a jakże z papierówek, do którego wrzuciłam po ugotowaniu dwie gałązki świeżutkiej przed chwila zerwanej przez moją ciocie na jej działce mięty, poezja
    Wiesz co Aniu?Bardzo przyjemnie ciebie czytać , bardzo dobrze u ciebie oglądać zdjęcia, normalnie jak d to fajnie ,że tu jesteś :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  39. Papierówki... Od kiedy nie ma dziadka, nie ma też jego drzewa z jabłkami. Nie wiem, może jakoś sobie nie umiało poradzić z jego nieobecnością.
    A teraz próżno szukać papierówek, przynajmniej u mnie. Pamiętam je :).
    I kompot z jabłek w dzieciństwie, i szarlotkę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  40. margot! Wrzucę miętę do dzisiejszego kompotu z papierówek - będzie taki do picia od razu! W kwestii kompotów jestem raczej tradycjonalistką, mało eksperymentuję, chyba z sentymentu do smaków z dzieciństwa, ale odrobinie mięty się nie oprę;)
    Dziękuję Alu!

    turlaczku! Czasami drzewa odchodzą razem z ludźmi, wiem coś o tym ...
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  41. cudnie wygląda ten kompot. Ja niestety nie mam sadu, ani nikogo znajomego z sadem, więc polegam na papierówkach z rynku. Wolę takie słodsze, żółciejsze - ale to znak czasu, bo jak byłam mała mogłam jeść kwaśne zielone jabłka (jak to moja mama mawia - "koziewdupe") bez problemu, a teraz mnie już zęby bolą.
    Uwielbiam Cię za Twoje wpisy, zawsze budzą we mnie jakieś dodatkowe niekulinarne przemyślenia!

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  42. Moniko! Kwestia czasu powiadasz, może... Ja nadal lubię te kwaśne, choć lata lecą;D
    Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  43. O, moja Babcia tez zawsze miala w piwnicy takie kompoty z calych papierowek. I z gruszek. Jeszcze pamietam ich smak i zapach piwnicy, chociaz Babci nie ma juz od 40 lat...
    A co do papierowzk, to rodzice przywiezli mi je z Polski pare dni temu i jestem rozczarowaan. Pieknie pachna, ale sa bez smaku :-( Ale zrobie z nich kompot (kompoty zreszta robie od czasu do czasu, nie na zime ale do "biezacej konsumpcji". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  44. Aleksandro! A może to za sprawą deszczu straciły smak...
    U mnie też z całych gruszek były robione, i śliwek, agrestu, truskawek, wiśni... Cudowne wspomnienia!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Kompotu nie robię ale czekam na pierwsze owoce z utęsknieniem i piekę szarlotkę. Niech się skryją wszystkie słodziutkie jabłuszka czerwone i krąglutkie, bez wyrazu, bez polotu. Kwaśna papierówka - ta dopiero ma osobowość i charakter :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Gdy tu wchodzę urzekają mnie zawsze zdjęcia, Twoje słowa i przepisy, a dziś dodatkowo zachwyciłam się koszykiem na jabłka i pojemnikiem na cukier :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Aniu, czytając ten wpis miałam wrażenie, że podglądam w sadzie małą dziewczynkę (w fartuszku?) zbierającą jabłka :)
    Papierówki na szczęście też mam - dwa średnie drzewka więc Twój zimowy kompot zrobię na 100%, te całe jabłuszka w słoju bardzo mi się spodobały.
    U mnie w domu owocowy kompot albo koktajl jest latem obowiązkowy i choć piję go tylko z Mamą, to robimy praktycznie codziennie, ze wszystkiego co się nam akurat nawinie:D

    OdpowiedzUsuń
  48. Ivko! No właśnie, nie zawsze te piękne i kształtne dorównują tym "niedoskonałym"! A kwaśna papierówka ma taki charakter, że hoho;D

    burczymiwbrzuchu! Dziękuję - ogromnie mi miło czytać takie słowa!

    Natalio! Tak, dziewczynka też zawsze miała fartuszek! Dobrze, że masz papierówki - na te zimowe do słoja zbieraj najmniejsze sztuki. U mnie dziś studzi się kolejny gar, oczywiście z papierówek!

    OdpowiedzUsuń
  49. Co za wspaniały patent z tymi całymi papierówkami. Nie przepadam za obieraniem jabłek, a więc Twoja metoda jest dla mnie idealna. Do tego ten wspaniały wygląd. Z przyjemnością poczytałam sobie zaległe posty u Ciebie. Jaka masa wspaniałości i delicji. Masz świetne pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  50. Kochana Lo! Witaj:) Dobrze, że już jesteś! Przesyłam serdeczności:*

    OdpowiedzUsuń
  51. Zapraszam do mnie po małą niespodziankę :*
    http://kuchniaszczescia.pl/2011/08/cos-o-mnie-i-cos-na-wynos-czyli-cos-na-szybko/

    OdpowiedzUsuń
  52. Tili! Przede wszystkim jak miło Cię widzieć! A po niespodziankę zaraz pędzę;D Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  53. Papierówki kojarzą mi się z moim Dziadkiem i jego przetwórnią. To chyba ostatnie miejsce, jakie znam, gdzie rosną te jabłka.

    OdpowiedzUsuń
  54. Maniu! Coś w tym jest, że papierówki z Dziadkami (i Babciami) się kojarzą... Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  55. Aniu zgadłaś ...dokładnie wycieram o bluzkę:) albo po prostu przecieramw dłoniach:) ...jakoś nie mam nawyku mycia owocó z domowego sadu:) ...a jutro gotuje kolejną porcję papierówkowego kompotu:) pozdrawiam kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Jolu! Przyznam, że chyba mi się nie zdarzyło umycie domowych papierówek - wycieranie o bluzkę jest przecież najlepsze;P Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  57. piekny, archetypiczny swiat papierowek! :) milo, ze w ten sposob je doceniasy, naturalnie i pysznie, i slownie :) pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  58. Magda! Podoba mi się - "archetypiczny świat papierówek"!!! Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  59. co roku mam ogromna ochote na papierowki, tu we wloszech niestety nie ma...
    z pozdrowieniami,
    justyna

    OdpowiedzUsuń
  60. love lives in the kitchen! Gdyby mogła, chętnie bym Ci przesłała. U mnie ich tak dużo... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  61. Pięknie piszesz. A papierówki oczywiście lubię, takie prosto z drzewa. A i kompoto gotuję :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  62. Beata! Świetnie - witaj kolejna miłośniczko papierówek i kompotów! Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Z przyjemnością czytam Twoje kulinarno-sentymentalne posty :) pomimo tego, że tak rzadko zostawiam pod jakimś swój ślad ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  64. Citron! Bardzo dziękuję - już sama świadomość, że blog jest odwiedzany przez tak miłych Gości jest dla mnie wielką radością:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  65. Kompoty w moim domu muszę przyznać znów wróciły do łask. Ja wprawdzie nie zrobiłam dużo, tylko truskawkowy, ale od babci przywiozłam z czarnej porzeczki-ulubiony mojego malucha i jabłkowo-malinowy-ulubiony pozostałych członków rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Ewo! Świetnie:) Jabłkowo-malinowy mnie bardzo ciekawi, bo takiego nigdy nie robiłam! Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  67. A z krainy mirabelek16 sierpnia 2011 16:31

    dzieki tobie wypatrzylam papierowki,na drzewie rzecz jasna,kompot zrobiony..nawet mu troszke podlalam likieru..ale podczas pasteryzacji soki poszly az po sam szczyt..zostawic?

    OdpowiedzUsuń
  68. Aga! Masz jeszcze papierówki?! Cudnie! U mnie już się skończyły (tzn. te na drzewach oczywiście;) Nie do końca rozumiem Twoje pytanie - możesz wyjaśnić?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  69. A z krainy mirabelek17 sierpnia 2011 09:23

    przy gotowaniu slikow(moze wlalam za duzo syropu?)plyn poszedl az po samo denko sloikow,powinnam go odlac czy moze sie stykac z denkiem nakretki?

    papierowki znalazlam szukajac ...grzybow...w srodku lasu bylo kiedys miasteczko;)
    jest tam mnostwo jabloni(szara reneta tez) i krzewy z owocami jak duze borowki..ale nie wiem co to..

    OdpowiedzUsuń
  70. Uwielbiałam takie jabłuszka gdy byłam dzieckiem. Teraz też, ale nie mam już do nich takiego dostępu jak w rodzinnym domu. We własnym nie mam dużych słoików i nie wiem gdzie można dostać malusieńkie papierówki. Cieszę się, że masz do nich dostęp:)

    OdpowiedzUsuń
  71. Karo lina! Wczoraj znalazłam pod drzewem ostatnią tegoroczną papierówkę - cóż to była za radość! Dawno nie jadłam z takim apetytem!
    Pozdrawiam Cię, a malusieńkie papierówki pojawiają się na początku sezonu, zanim dojrzeją i zamienią się w dorodne jabłka!

    OdpowiedzUsuń
  72. Aga! Jeśli nakrętki były odpowiednio wyparzone, nie powinno być problemu.
    Miasto w środku lasu - cudowna musi być ta Twoja kraina! Chciałabym choć kawałek zobaczyć!
    Duże borówki, to może być aronia... Świetna do mięs albo na sok!

    OdpowiedzUsuń
  73. A z krainy mirabelek17 sierpnia 2011 22:12

    no coz..obawiam sie ze jak tak dluzej pomieszam w swoim miedzianym garze to mnie spala na tych galeziach..tarniny..bo to raczej ona..a nie aronia..
    ponoc galezie sluzyly do palenia czerownic..
    trujaca bardzo?czy troszke?
    mam nadzieje ze kiedys odwiedzisz lotaryngie.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  74. Aga! Twoja kraina jest w czołówce listy miejsc "do zobaczenia":)
    O ty paleniu też słyszałam, ale pewna jestem, że mieszając takie wspaniałości wszyscy będą walczyć o Twoje ocalanie;DD
    Z tarniną nie mam doświadczenia, nie potrafię doradzić...
    Pozdrawiam Cię!
    P.S. Jutro zabieram się za śliwki węgierki. Masz u siebie?

    OdpowiedzUsuń
  75. A z krainy mirabelek19 sierpnia 2011 20:31

    ba!
    mam !
    juz pierwsze tarty byly,mix z mirabelkami(sa jeszcze az czerwone)
    na powidla za wczesnie,
    zrobie tez w occie i suszone ...
    miedziany gar nie odpocznie...

    OdpowiedzUsuń
  76. Aga! Pysznie! Ja dziś robiłam czeko-śliwki z rumem. Pyszności!!! Jutro w planach chutney i tarta;) Dobrego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  77. Dziękuję Ci nieznajoma za pyszne przepisy,dzisiaj robiłam kompot i mus z papierówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madam! To ja dziękuję:) Cała przyjemność po mojej stronie!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  78. Genialne w swej prostocie. Jedno ze wspanialszych wakacyjnych, kulinarnych wspomnień z mego dzieciństwa. Mam wrażenie, że kompoty odeszły nieco w zapomnienie. Warto do nich wrócić!

    OdpowiedzUsuń

  79. W poszukiwaniu ciekawych informacji na temat papierówek, którymi hojnie zostałam obdarowana natrafiłam na tego bloga. Świetne ujęcie miłości do tych owoców i wspomnień. Czytałam dwa razy z zapartym tchem.
    Bardzo mi się podobało.
    http://storczyk1.blogspot.com
    serdecznie zapraszam do społeczności "moje gotowanie"

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails