Paczka botwinki.
Dwa woreczki czerwonych winogron.
Wielkie pudełko malin.
Pojemnik z wiśniami.
Torebka rabarbaru.
Worek czerwonych porzeczek.
Trzy pudełeczka dyni.
To nie jest lista moich zakupów.
Ani relacja z wizyty na straganie.
To po prostu zamrożone lato i trochę jesieni, które wciąż trzymam w zamrażarce. To nic wielkiego, jestem pewna, że i Wy tak macie. Ale przecież mamy wiosnę! I choć wczoraj na pobliskiej górze było u mnie prawie pół metra śniegu, wiem, że to tylko ostatnie kaprysy pogody i już niedługo wiosna rozkwitnie w pełni, a wraz z nią rozpocznie się wreszcie wytęskniony czas świeżych warzyw i owoców.
O tej porze najbardziej tęsknie za chłodnikiem z botwinki i ciastem z rabarbarem. Na chłodnik jednak za zimno, a na świeży rabarbar za wcześnie. Co jest zatem na czasie? U mnie wiosenne porządki w zamrażarce. Ogrzewam się zupą z dyni, pocieszam malinowym ciastem i gotuję rabarbarowy kompot. To zdecydowanie moje ulubione porządki. Jedyne, na jakie zawsze mam ochotę. Szykując się na wiosenno-letnie smaki ogrzewam się ich wspomnieniami. A jak to jest u Was? Porządki już zrobione czy nadal chowacie jeszcze kawałki lata?
W takie dni, jak dziś, gdy pada, jest zimno, szaro i ponuro, potrzebuję ocieplacza. Ciepła herbata, miękki sweter i koniecznie coś rozgrzewającego na obiad. Dziś wybieram cudownie kremowe risotto. Sięgam po pudełko z zamrożonym pure dyniowym, dzięki któremu moje danie będzie nie tylko smaczne, ale i nabierze ciepłego, energetyzującego koloru. Ten kolor, smak i ciepło potrawy czynią cuda! Słońce wychodzi nieśmiało zza chmur, a ja nabieram ochoty na deser - może letnie owoce pod chrupiącą kołderką crumble? Kto wie... Teraz jednak pora na risotto i kilka zasad, które decydują o jego właściwym przygotowaniu.
Oczywiście kluczowym składnikiem jest ryż, jednak wyłącznie typu arborio, ale także carnaroli, vialone nano lub baldo. To właśnie te gatunki mają charakterystyczny owalny kształt i delikatnie przezroczyste ziarenka. Patrząc z bliska można zauważyć, iż każde ziarenko ma biały środek - to zwana przez Włochów perła. Dzięki niej, po ugotowaniu ryż jest kremowy na zewnątrz, ale w środku wciąż lekko twardy - perła się nie rozgotowuje.
Risotto gotujemy dolewając stopniowo płyn. Pamiętajmy, iż powinien to być wyłącznie bulion czy wywar naturalny. Część tego płynu stanowi zwykle białe wino - również dobrej jakości, ponieważ to samo wino podawane jest później do posiłku. Przygotujcie także dobrej jakości oliwę i prawdziwe masło. Oliwa potrzebna jest na początku do podsmażenia cebuli /szalotek/ i ryżu, a masło na koniec, dla dodania potrawie charakterystycznej kremowej struktury. Dodatek masła Włosi nazywają mantecatura i traktują jako kluczowy składnik, podobnie jak użycie parmezanu. Parmezan ma orzechowy zapach i wyrazisty, pikantny smak. Idealnie rozpuszcza się w gorącym risotto nadając mu charakterystyczną kremową konsystencję. Jedynym wyjątkiem jest risotto z owocami morza, do którego ponoć żaden Włoch nie doda nigdy parmezanu.
Zaopatrzeni w odpowiednie składniki musimy wygospodarować także czas i cierpliwość. Ryż nie gotuje się "sam". Wymaga naszej stałej obecności. Dodając kolejne składniki, risotto trzeba cały czas mieszać, by płyn wchłaniał się równomiernie, a sam ryż nie przywarł do dna. O wyborze dodatków smakowych zdecydujecie sami. Można pokusić się o własne wersje lub skorzystać z kilku tradycyjnych przepisów. Do klasycznej czołówki należy gotowane z szafranem risotto alla milanese oraz risotto al nero di seppie, którego składnikiem są malutkie kałamarnice, a także risotto al barolo z rozdrobnioną marchewką, selerem i pancettą.
Ja zapraszam dziś na moją wersję - risotto dyniowe. Kremowy i rozgrzewający finał wiosennych porządków.
UWAGA!
Za kilka dni zapraszam Was na jajko-niespodziankę. Kto zgadnie co to będzie? Wpisujcie swoje pomysły - osoba, która odgadnie lub będzie najbliżej prawidłowej odpowiedzi, otrzyma ode mnie foremkę do czekoladowych łyżeczek (tych samych, jakie podawałam z karmelisu - klik)! A zatem ruszcie głową i wpisujcie swoje pomysły - uprzedzam, nie będzie łatwo:) Powodzenia! Na Wasze odpowiedzi czekam do wtorku do godz. 24.00.
RISOTTO DYNIOWE
/na 2 osoby/
2 szalotki
200 g ryżu arborio
300 ml bulionu warzywnego
ok. 70 ml białego wina
1 łyżka masła
kilka łyżek oliwy
filiżanka pure z dyni
sól, pieprz do smaku
garść świeżo startego parmezanu
Szalotki obrać i drobno pokroić. Do garnka z grubym dnem wlać kilka łyżek oliwy, wrzucić pokrojone szalotki i lekko podsmażyć, aż staną się szkliste. Wsypać ryż i cały czas mieszać. Trzeba pilnować, aby nie zaczął przywierać do dna. Kiedy ryż się zeszkli, wlać ok. 1/3 bulionu (oczywiście domowej roboty, nie z kostki!) i nadal mieszać. W momencie kiedy ryż wchłonie płyn, dolać kolejną porcję bulionu. Powtarzać tą czynność do momentu aż ryż ugotuje się al dente. Pod koniec gotowania dodać pure z dyni, wlać wino i lekko odparować, a następnie na sam koniec wrzucić masło i parmezan. Garnek zdjąć z ognia i delikatnie zamieszać risotto, aby wszystkie składniki równo się rozeszły. Podawać od razu. Można dodatkowo skropić oliwą i posypać pieprzem oraz parmezanem. Smacznego!
* przepis własny, część informacji o risotto znalazłam na tej stronie (klik)
Uwielbiam risotto - to prawdziwe kulinarne niebo. Nawet to najprostsze, mediolanskie. Wiecej mi do szczescia nie potrzeba.
OdpowiedzUsuńA zamrozone lato i jesien tez powoli zaczynam rozmrazac. Taki sezon. Juz niedlugo swiat zaowocuje na nowo...
Aniu, u mnie ciągle jagodowo w zamrażalniku:)
OdpowiedzUsuńA risotto ma ślicznie słoneczny kolor! pozdrowienia z budzącego się dopiero poranka:)
Świetny przepis i rewelacyjne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAniu! Mistrzowsko jak zawsze. Uwielbiam do Ciebie wpadać z wizytą... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie troszeczkę żurawin - tak na jedno ciasto. Jak je zużyję na pewno będzie wiosna!;)
OdpowiedzUsuńna takie risotto nie trzeba mnie namawiać - pól metra śniegu... co tam - pędzę...!!!
risotto jest tak proste a tak łatwo można je spartolić... a Twoje jest wzorowe!!
OdpowiedzUsuńMaggie! To tak jak ja:) I też czekam na to owocowanie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBasiuP! Mam nadzieję, że to słoneczny poranek:) Pozdrowienia!
Zakątku! Dziękuję bardzo:)
Gosiu! A ja uwielbiam takich Gości:) I oczywiście zapraszam znowu!
Ewelajna! U mnie tylko suszone żurawiny, więc jeśli pędzisz do mnie na śnieg, może spakujesz trochę tych Twoich mrożonych :) Dobrego weekendu!
Piękny kolor dania!
OdpowiedzUsuńCiekawe wielce wszystkie te informacje o risotto - dziękuję.:)
OdpowiedzUsuńRównież za przypomnienie o mojej dyni czekającej cierpliwie w zamrażarce na swoje 5 minut, tudzież o jagodach i innych - litościwie nie będę ich tu wszystkich szczegółowo wymieniać.:)
U nas dziś słońce ponoć zapowiadające ciąg podobnie słonecznych dni - to bardzo miłe.:)
A jajko z niespodzianką?
Nie strzelam celnie.
Myślę, że mogłabym wygrać jedynie taki konkurs - kto będzie najdalej od prawidłowej odpowiedzi i taką obstawiam:
- traktorek.
;)
Aniu, u mnie dynia,żurawiny,czosnek niedźwiedzi!,maliny i jagody!
OdpowiedzUsuńA risotto to danie nad daniami.Potrzebuje cierpliwości,zaangażowania i powolnych manewrów.
Z dynią pyszne!
A u mnie to jest tak, że z jakiegoś niejasnego powodu nie lubię risotto i jakoś bezwiednie przerzucam przepisy dalej gdy na nie trafiam. Nie wiem dlaczego i nie wiem czy kiedykolwiek zrobię risotto z własnej woli (może to wygląd?). Ale gdy czytam listę składników Twojego, to wiem, że to jest pyszne...gdybym tylko dała się skusić:)
OdpowiedzUsuńKusisz, tymi pięknymi zdjęciami. Dyni jeszcze trochę u mnie do wykorzystania, jakieś jagody, żurawina, grzybki, rabarbar, truskawki. Może więc tą dynię czas wykorzystać na takie cudne risotto. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja zamrażarka również letniej nostalgii pełna... maliny, jeżyny i śliwki! :) Risotto uwielbiam, a Twoje dyniowe nie tylko wygląda, ale jestem pewna, że i smakuje :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie kolory na talerzu:)
OdpowiedzUsuńmałgo.! Uff.... czyli mam zaliczone;P
OdpowiedzUsuńHaniu! I pełen energii! Pozdrawiam Cię:)
Lekka! Będę wypatrywać czegoś dyniowego u Ciebie:)
Jeśli chodzi o konkurs, to muszę się z Tobą zgodzić - celnie nie strzelasz:D Traktorek rozłożył mnie na okładki, ale daję Ci drugą szansę - chodzi o JAJKO! ;P
Amber! Czosnek i u mnie w ilościach hurtowych:) Całusy!
Mar! Daj się skusić - przecież Ty lubisz dynię! Pozdrawiam Cię ciepło:)
Kamilo! Czemu nie?! Uściski!
Magda! Nieskromnie się zgodzę - było pyszne:)
Żeniu! Ja też:D
zakochalam sie w kolorze... dzis marze o risottcie.
OdpowiedzUsuńPiekny kolor ma Twoje rosotto aniu ... tylko ja nie lubie ryżu ;) Z potraw ryżowych wybieram ziemniaki ;D
OdpowiedzUsuńO ja też wczoraj opróżniałam zamrażalnik z dyni. A dzisiaj na straganie widziałam pierwszy rabarbar po 7,50 :)
OdpowiedzUsuńJajeczko? Czyżby wersja czekoladowa?
vanilla! Polecam skonsumować to marzenie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPatko! Masz rację - wybierz ziemniami ;D Serdeczności!
kabamaigo! Już?! Rabarbar?! U mnie jeszcze nie ma, ale ta Twoja wiadomość ogromnie mnie ucieszyła - to znak, że dobre czasy naprawdę już powracają!
Kocham risotto i jeść i robić. Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńja też robiłam dzisiaj porządki... tyle, że mniej przyjemne, spaliłam kilka "roczników" swoich dokumentów księgowych, zdjęcia nie będzie :)))
OdpowiedzUsuńno a risotto cudne!
Risotto, danie rozkoszne. Doskonałe. Doskonale odprężające. I takie pyszne! Twoje w dodatku jest przepiękne w kolorze. Zazdroszczę zapasów z zamrażalnika, których ja w zeszłym sezonie nie poczyniłam...
OdpowiedzUsuńUściski, Aniu!
A TKMaxx sprawdziłam, w okolicy nie ma żadnego. Ależ szkoda! Tym bardziej, że jakie jajko niespodziankę przygotowałaś, to nie mam pojęcia... :((
LidKa! Witaj:) O tak, wiem, że Twoja miłość do risotta jest wielka! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńJswm! Też wolałabym nie oglądać na zdjęciach dokumentów księgowych:) Udanego weekendu!
Oliwko! Ale nowy sezon przed nami, więc szansa na zapasy znów się zbliża:)
Zerknę w pobliskim TKMaxx czy jeszcze mają foremki i dam Ci znać:)
Uściski!
Kochana u mnie w ogródku rabarbar już dawno wychylił sie z ziemi i jeszcze z tydzień, a będzie go można zrywać:) ..a w zamrażarce mam jeszcze mnóstwo śliwek i 2 wiaderka malin i tak myśle co z nimi upiec:):) ...a co do risotta to dla nie to czara magia, bo w życiu nie jadłam...ale kusi mnie bardzo i wiem, ze któregoś dnia je zrobię:) pozdrawiam ciepło Kochana:)
OdpowiedzUsuńPiękne risotto i cudny kolor:) co do jajka-niespodzianki wyobrażam sobie, że będzie to coś równie pięknego, opatrzonego wciągającą historią i intrygującego smakowo, jak zawsze - mam nadzieję, że jestem najbliżej;)
OdpowiedzUsuńJolu! Już kiełkuje u Ciebie?! To ja za tydzień chcę do Ciebie na rabarbar!!!! A risotto z magią ma wspólny smak - jest nieziemsko dobre, cała reszta jak najbardziej ludzka;P Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńgoh.! A ja miałam nadzieję na jakiś jajkowo-niespodziankowy konkret;P Pozdrawiam Cię!
ach, jaki cudny kolorek:) nabralam ochoty na takie sloneczne danie:)
OdpowiedzUsuńRisotto mniam ;)
OdpowiedzUsuńWiem Aniu, niestety podobnie jak Lekka, nie celuję zbyt skutecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię risotto. Przestrzegam tych wszystkich wymienionych przez Ciebie punktów i wtedy cudownie się odpłaca. Porządki? Brrr. No te z zamrażarki jeszcze mogą być. ;-) Na razie zrobiliśmy porządek z truskawkami. :-) W to zimne przedwiośnie, które nas straszyło parę dni temu, jedliśmy makaron kokardki z truskawkami i śmietaną. Cudownie proste przeniesienie się w czasie. Zostały nam jeszcze owoce leśne. Najbardziej lubię je użyć do tarty lub panna cotty. Muszę się pospieszyć, bo niedługo im wyrośnie konkurencja. ;-)) No i zawsze jest dynia, awaryjnie, bo korzenna tarta z dynią jest naszym ulubionym deserem. Jej nie sprzątam. ;-)) Pozdrawiam :-))
OdpowiedzUsuńPascha? Kogel mogel? ;-)
OdpowiedzUsuńPudło!
Cudne to risotto! Fajnie mieć trochę lata w zamrażarce :) Tęsknię za letnimi smakami i zapachami.
OdpowiedzUsuńCo do zagadki ,hmm... może jajka zapiekane w kokilkach albo jajka w koszulkach?
Pozdrawiam.
Moja zamrażarka jest tak mikroskopijna, że już od dawna próżno tam szukać śladów po lecie. Mam za to jeszcze jakieś konfitury.
OdpowiedzUsuńRisotto dyniowe to był mój przebój zeszłej jesieni i nawet zrobiłam sobie słoiki z puree, ale okazało się, że pasteryzowałam za krótko i szybko je wybrzuszyło. Pozostaje mi czekać do... jesieni?
Tak tęsknie za takimi daniami jak risotto. Nikt jednak u mnie nie chce jeść - zagramaniczne i niedobre.
OdpowiedzUsuńTak to jest, kuchnia polska górą.
Piękne to risotto, takie złociste.
Moja zamrażarka jeszcze pęka w szwach. Rabarbar oczywiście tam jest, ale też dynia, żurawina, jagody, czarne porzeczki, maliny, leśne jerzyny, poziomki, agrest... Dzisiaj na targu kupiłam ostatnie dwie sadzonki rabarbaru. Cieszę się bardzo, bo zawsze chciałam go uprawiać, a nigdy nie mogłam go kupić. Twoje risotto jest doskonałe. Wszystkie ma. Główne zasady i smaki.
OdpowiedzUsuńAga! Taka namiastka słońca, gdy za oknem go brak:) Podrawiam!
OdpowiedzUsuńAlex! Dziękuję i pozdrawiam:)
goh.! Już się zorientowałam się ;P
Krokodylu! Makaron z truskawkami o tej porze to rzeczywiście cudowne przeniesienie w czasie:) Ja planuję podobną podróż w czasie na jutrzejszy deser:) Miłego dnia i dużo słońca!
P.S. Pudło to nie jest prawidłowa odpowiedź;DD
Majana! Zapasy bardzo pomagają! Pozdrawiam Cię:)
karoLina! U mnie konfitury też jeszcze są. Na dynię chyba rzeczywiście musisz poczekać do jesieni.... Ale po drodze lato i dużo innych wspaniałości!
Kubełku! Szkoda, że nie chcą poznać nowego - dużo tracą....Może jednak uda się domowników kiedyś namówić... Pozdrawiam!
Lo! Dla mnie rabarbar hoduje zaprzyjaźniona sąsiadka - nikt u nich nie lubi rabarbaru, ale wiedzą, że ja uwielbiam i dbają o niego szczególnie. Trzymam kciuki za Twoje sadzonki - oby wyrosły bujne. Z pewnością trafią do czegoś pysznego!
Uściski:)
Wspaniała słoneczna potrawa. Bardzo optymistyczna:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe danie.. i te cudowny kolor.. nie wiem jak Ty, ale ja zwracam szczególną uwagę na kolorystykę potraw ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Aniu! Dziękuję - mnie dodała optymizmu:) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńBiedr_ona! O tak, kolory to istotna sprawa, podobnie jak smak, składniki, sposób podania - wszystko się liczy:) Pozdrowienia!
nigdy nie przygotowałam risotto. ale odważę się..
OdpowiedzUsuńOj, dawno nie jadłam risotto...uwielbiam,nawet nie wiem dlaczego zapomniałam o niego...poczęstuję się:) Wygląda przepięknie:)
OdpowiedzUsuńAsiejko! Odważ się - warto:)
OdpowiedzUsuńOkazje! W takim razie cieszę się, że Ci o nim przypomniałam:) Pozdrawiam i życzę smacznego;P
o tak ja też zaczęłam porządki w zamrażarce bo mam nadzieję pomimo temperatur za oknem, że w końcu zawita lato :) pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPiegusku! U mnie już dziś było pięknie i ciepło, więc i ja doczekać się sezonu nie mogę!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Nie wime na co najpierw patrzec, bo zachwyciło mnie risotto i zachwycił mnie talerz - cudny! W szerokimi brzegami, ogromnie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKuchareczko! Nie ma żadnych reguł i zasad - możesz patrzeć na obie rzeczy bez ograniczeń:D Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńMmm risotoo wyglada obłędnie :) Koniecznie musze wyprobować :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMadleine! Witaj:) Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńTwoje risotto ma przepiękny kolor. Taki optymistyczny, w sam na ten niezdecydowany kwiecień i niezdecydowaną wiosnę. Uwielbiam przygotowywać risotto, traktuję to troszkę jak medytację w ruchu. Bez pośpiechu, w spokoju, zajmując się tylko ryżem i niczym więcej. Wtedy wychodzi najlepsze, bo zawiera sekretne składniki, czyli mój trud i spokój :-)
OdpowiedzUsuńMus.
OdpowiedzUsuńWięcej nie strzelam. ;-))
Dobranoc. :-)
Joanno! Idealnie to ujęłaś - gotowanie risotto jest taką formą medytacji! Pozdrawiam Cię z zalanego słońcem tarasu:)
OdpowiedzUsuńKrokodylu! Już nie trzeba;P Dobrego dnia:)
Pysznie. I zachwyca mnie zawartość Twojej zamrażarki :)
OdpowiedzUsuńAniu z przerażeniem czytam Twoje kolejne posty, ile jeszcze potraw przede mną :)
OdpowiedzUsuńW mojej zamrażarce zostały jeszcze śliwki i wiśnie.
A co do jajka niespodzianki czuje, że nas zaskoczysz i to bardzo. Ale cóż próbuję...zwykłe jajka faszerowane to na pewno nie będą, ale może to będą jajka przygotowane z czegoś :) nie wiem z czego...z czekolady i wypełnione np. karmelem.
Uwielbiam u Ciebie wszystkie dania z karmelem :)Jajek na słone nie obstawiam. Pozdrawiam
Evitaa! Mnie ta zawartość czasami przeraża;P Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńEwo! Ja z przerażeniem czytam początek komentarza;D Śliwki też jeszcze mam - zapomniałam o nich napisać!
Dziękuję za udział w jajkowo-niespodziankowej zagadce! Szczegóły już wkrótce!
Pozdrawiam Cię serdecznie:) I coś karmelowego przygotuję z myślą o Tobie, ale to już po świętach...
Dzięki za pochwały sernika :)
OdpowiedzUsuńZapomniała odpowiedzieć na Twoje pytanie, dotyczące naleśników francuskich. Cóż, jadłam je ja z "moja druga połówką", cała reszta jakoś nie była zainteresowana. Może Mama by się skusiła, ale miała akurat dzień proteinowy, natomiast Tata zjadł, owszem, na deser po wielokanapokowej kolacji ["ABY SIĘ NIE ZMARNOWAŁY", jak motywował].
Kubełku! Sernik w pełni zasłużył na pochwały!
OdpowiedzUsuńFajnie, że druga połówka nie opuściła Cię przy naleśnikach;D Pozdrawiam!
Wiesz, Anno Mario? Risotto to jedna z moich ulubionych potraw, takie prawdziwe perełki na talerzu:) (Tak tak, ten ryż jest perłowy, zgadzam się z Tobą w zupełności:)) Ale z dynią jeszcze nie próbowałam...:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno no, trzeba bedzie sprobowac Tojego przepisu, ciekawe czy perly przebijaja risotto alla milanese?
OdpowiedzUsuńdelikatessen! Jeśli lubisz gotowane perełki, spróbuj też wersję dyniową - jest pyszna! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńewamichal! Witajcie:) Zachęcam do spróbowania! Nie wiem czy przebije milanese, bo to zupełnie inne smaki, ale równie pyszne:) Pozdrawiam!
Risotto - to jest to! Uwielbiam :) A najbardziej to klasyczne z parmezanem właśnie :) Twoje wygląda bardzo optymistycznie, żółciutkie, cudne :)
OdpowiedzUsuńJa też już nie mogę się doczekać świeżych warzyw i owoców na straganach! I zupy z botwinki właśnie! Ach, lato, lato!
Monica! Dziękuję:) A zupę z botwinki ugotowałam wczoraj! Ne wyobrażasz sobie jak się ucieszyłam, gdy na straganie zobaczyłam piękne bukieciki botwinki! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
pieczarka mysia