Wszędzie wokół.
W nagłówku kolorowego czasopisma, które nerwowo przeglądam w poczekalni dentysty.
W dźwięku wiertła, który złośliwie wycieka przez dziurkę od klucza drażniąc do bólu wszystkich oczekujących.
W głosie, który przez telefon mówi szybko, głośno, jakby nie istniały zasady gramatyki i wywraca do góry nogami wszystko, co udało się już poukładać.
W zmarszczonych brwiach, zaciśniętych zębach, przyspieszonym kroku.
W pytaniach bez odpowiedzi, nieodebranym telefonie, zgubionych kluczach, niedbałej fryzurze.
W pytaniach bez odpowiedzi, nieodebranym telefonie, zgubionych kluczach, niedbałej fryzurze.
W nadgryzionej w południe bułce, która miała być śniadaniem.
W ziemniakach bez soli i kawie bez mleczka (choć to już nie stres, a dramat).
Jak mgła - oblał świat, zasłania horyzont i nie widać nic dalej.
W dodatku rozsiadł się w samym środku - ściska żołądek, podchodzi do gardła i potwornie miesza w głowie.
Co to za gość nieproszony, żeby tak wchodzić bez pytania?
Sprowadza ze sobą Niepokój i Niepewność i bawią się na całego.
Głodnieją szybko, choć nie są zbyt wybredni - na szczęście.
Paczka chipsów.
Tabliczka czekolady.
Puszka chałwy.
Czy to aż takie proste?! Zagryźć stres?
Czy to aż takie proste?! Zagryźć stres?
100g czekolady i już? Po wszystkim?
Stres nie jest wybredny, za to bardzo łapczywy.
Raz dokarmiony, będzie męczył o więcej, więcej, jeszcze i jeszcze.
Nakarmiony gość przysypia. Pozwala o sobie zapomnieć, choćby na chwilę.
Czasem znika na dobre.
Niestety dość często zdarza mu się powracać i perfidnie wycelować w dzień, kiedy stan uzbrojenia równa się "0".
Po nutelli pozostało jedynie wspomnienie odbijające się tęsknym echem od ścian pustego słoika.
Papierek po zjedzonej nocą chałwie smutno szeleści w kieszeni.
Sklepowe chipsy nie mają wstępu do domu.
Ostatnia cząsteczka nadziei drzemie schowana w tajnej skrytce z czekoladą.
Pozornie to nic nowego - tabliczka czekolady do prawej ręki, chipsy do lewej i do dzieła.
Jednak chipsy w czekoladzie to coś innego, intrygującego.
Już sama myśl, jak to może smakować, usypia stres.
Ciekawość smaku, sprawdzenia, spróbowania, uruchamia całą machinę pozytywnych emocji.
Obieram, kroję, smażę, topię, oblewam, posypuję i czekam.
Bez pośpiechu, choć z niecierpliwym wyczekiwaniem na pierwszy płatek.
Jest pyszny!
Chrupiący, czekoladowy. Delikatnie słony, delikatnie ostry, bardzo inny.
Wyjątkowy. Uzależniający.
Chrupiący, czekoladowy. Delikatnie słony, delikatnie ostry, bardzo inny.
Wyjątkowy. Uzależniający.
Uwalnia wyobraźnię -już jestem w innej krainie.
Tego potrzebuję - oderwać się i uciec. Stres mnie już nie złapie.
Na pewno nie dzisiaj!
Wiem, że otwarcie sklepowej paczki chipsów trwa ułamek sekundy, niemal tyle samo zabiera otwarcie tabliczki czekolady, ale czasem droga na skróty jest równie krótka co przyjemność, do której prowadzi.
Nie odpędzajcie tej myśli od siebie - usmażcie domowe chipsy - najlepsze na świecie, nie żałujcie dobrej czekolady i przypraw - nie żałujcie niczego, co prowadzi do tacy pełnej czekoladowych chipsów.
Jeśli jeszcze się wahacie podpowiem, że autorem przepisu jest Rene Redzepi, szef kuchni restauracji NOMA, uznanej za najlepszą na świecie.
WYTRAWNE CHIPSY CZEKOLADOWE
porcja na 1 zestresowaną osobę;)
2 duże ziemniaki
dobrej jakości olej do smażenia
ok. 100 g gorzkiej czekolady dobrej jakości o zawartości kakao min. 70%
przyprawy do posypania: sól morska, płatki chilli, czarnuszka, mieszanka różowego pieprzu, rozmarynu i soli morskiej *
* oryginalny przepis podaje inne przyprawy, zmieniłam je, podobnie jak ilość użytej czekolady
Ziemniaki obrać i pokroić w bardzo cieniutkie plasterki. Przełożyć do rondelka z zimną wodą i trzymać w niej przez ok. kwadrans, by pozbyć się jak największej ilości krochmalu. Odcedzić i osuszyć papierowym ręcznikiem.
W głębokim naczyniu rozgrzać olej i smażyć w nim plasterki ziemniaków aż się zezłocą. Usmażone przekładać na papierowy ręcznik, by odsączyć nadmiar tłuszczu.
W kąpieli wodnej stopić czekoladę (pominęłam etap temperowania) i obtaczać w niej ziemniaczane chipsy. Odkładać na kratkę, by czekolada zastygła. Pod sam koniec posypać wybranymi przyprawami.
Nie odpędzajcie tej myśli od siebie - usmażcie domowe chipsy - najlepsze na świecie, nie żałujcie dobrej czekolady i przypraw - nie żałujcie niczego, co prowadzi do tacy pełnej czekoladowych chipsów.
Jeśli jeszcze się wahacie podpowiem, że autorem przepisu jest Rene Redzepi, szef kuchni restauracji NOMA, uznanej za najlepszą na świecie.
WYTRAWNE CHIPSY CZEKOLADOWE
porcja na 1 zestresowaną osobę;)
2 duże ziemniaki
dobrej jakości olej do smażenia
ok. 100 g gorzkiej czekolady dobrej jakości o zawartości kakao min. 70%
przyprawy do posypania: sól morska, płatki chilli, czarnuszka, mieszanka różowego pieprzu, rozmarynu i soli morskiej *
* oryginalny przepis podaje inne przyprawy, zmieniłam je, podobnie jak ilość użytej czekolady
Ziemniaki obrać i pokroić w bardzo cieniutkie plasterki. Przełożyć do rondelka z zimną wodą i trzymać w niej przez ok. kwadrans, by pozbyć się jak największej ilości krochmalu. Odcedzić i osuszyć papierowym ręcznikiem.
W głębokim naczyniu rozgrzać olej i smażyć w nim plasterki ziemniaków aż się zezłocą. Usmażone przekładać na papierowy ręcznik, by odsączyć nadmiar tłuszczu.
W kąpieli wodnej stopić czekoladę (pominęłam etap temperowania) i obtaczać w niej ziemniaczane chipsy. Odkładać na kratkę, by czekolada zastygła. Pod sam koniec posypać wybranymi przyprawami.
* przepis pochodzi z tej strony - klik
Wobec tego, jakie serwujesz lekarstwo a stres, mówię otwarcie - chce mieć duuużo stresu :P
OdpowiedzUsuńHahaha! A ja wolałabym Ci podarować dużą paczkę tych chipsów - stresując się czy mnie poczęstujesz;D
UsuńJak zwykle zdjęcia przepiękne. Nie mogę sobie jakoś wyobrazić ich smaku;-)
OdpowiedzUsuńChętnie bym Cię poczęstowała!
UsuńNo toś mnie Aniu zaskoczyła ....buzia mi się na amen zamknęła, bo w życiu o połaczeniu ziemniaka i czekolady bym nie pomyślała:) .... u mnie na szczeście nastał bezstresowy okres, ale czy tylko w stresie zajsda się pysznosći?:)
OdpowiedzUsuńwielkiego buziaka zasyłam
Jolu, mówiąc żartem "są w życiu rzeczy, o których filozofom się nie śniło" :DDD To jedna z nich i zapewniam, że przepyszna!
UsuńI oczywiście zalecam nie tylko w stresie:D
Woah!:):)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj widziałam karmelizowany z syropem palmowym bekon z lodami waniliowymi;) Polecam Twojej uwdaze, jeśli jadasz;)
Jadłam takie lody i są pyszne! Z karmelizowanym bekonem robiłm swego czasu pralinki - to dopiero jest pyszne!
UsuńUściski:*
Mega:))
OdpowiedzUsuńChociaż tak sobie myslę, że szkoda takimi dobrociami zajadać stres. Bo w zajadanym stresie zazwyczaj się nie delektujemy tylko zapychamy bezmyślnie;) A tymi chipsami naaależy się delektować:)
Uściski serdeczne!
Agnieszko! Masz rację, w stresie nie zawsze potrafimy delektować się smakiem, ale jedząc te chipsy stres mija po pierwszych gryzach, cała reszta to już później czysta przyjemność:)
UsuńPrzekonałaś mnie :-D chociaż mnie do chipsów (niestety) przekonywać nie trzeba, do Twoich domowych jestem przekonana na 1000% :-D
OdpowiedzUsuńJoanno, wspaniale! Oczywiście pod warunkiem, że domowe!!!
UsuńRewelacyjny pomysl!
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania!
UsuńPozdrowienia:)
jak zwykle cudne zdjęcia :) połączenie odważne, nigdy nie probowałam, ale chętnie bym to nadrobiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nadrabiaj, nadrabiaj!
Usuńostatnio [wstyd się przyznać], ale gnałam gdzieś na złamanie karku z torebką chipsów w jednej i czekoladą w drugiej ręce. już nie czułam żadnej przyjemności, byle tylko zagryźć, zjeść, przeżuć. dajesz receptę na coś innego. na pewno skorzystam.
OdpowiedzUsuńdziękuję.
ściskam!
ann.
Aniu, ale to żaden wstyd! Ja objadam się chałwą w ilościach karygodnych i w porach tak nieprzyzwoitych, że sama się sobie czasem dziwię, ale nie mam wyrzutów sumienia! Najważniejsze, że pomaga:D
UsuńA moją receptę zrealizuj koniecznie;)
Wow, nie sądziłam, że takie połączenie jest możliwe! Stres niestety w obecnych czasach przylgnął do człowieka jak domowy pupil:/ Staram się raczej omijać lodówkę, choć przyznam, że jest to kuszące rozwiązanie i kilka razy uległam pokusie, ale ulga była krótkotrwała, obecnie moja recepta: dużo sportu, dużo energii, dużo skakania, byle dziada wyrzucić!:) A potem z czystym sumieniem sięgnę po te smakowite chipsy:D
OdpowiedzUsuńNemi, a jednak nie tylko możliwe, ale i bardzo udane!
UsuńPozdrowienia:)
Twoje zdjęcia znacznie ładniejsze (niż te z podlinkowanego przepisu) na tamte chipsy bym się nie skusiła, ale te ...
OdpowiedzUsuńTylko czekoladę muszę kupić
Naprawdę?! Bardzo mi miło - dziękuję:)
Usuńintrygujące połączenie i zachwycające zdjęcia. oh, jak zazdroszczę tych pięknych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńMontko, bardzo dziękuję:)
UsuńDoskonały pomysł :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję - gdy ogarnie mnie ten okrutny stres wraz ze swoimi towarzyszkami, praca w kuchni naprawdę działa na mnie pozytywnie. A otwarcie czekolady po chwili już wręcz deprymująco :)
A domowe chipsy zrobię na pewno, ale chyba na stres nie ma co czekać :D
Alucho, masz rację - nie ma co czekać na stres, chipsy zrób od razu!
Usuńsuper:) chyba poprzestanę na samych chipsach:) ale zdjęcia jak zwykle śliczne:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, same zdjęcia to nic - chipsy mają moc:)
UsuńPozdrawiam!
Aniu, myślałam,że po avokado z czekoladą już mnie niczym nie zaskoczysz :)Ale jak widać myliłam się :) Jestem zaskoczona, nieco zestresowana więc...kto wie co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńHahaha, Ewo, a widzisz!
UsuńMam nadzieję, że skończy się na tych chipsach:D
Ach wlasnei i owe chipsy ujely me serce gdy przegladalam ksiazke Nomy po raz pierwszy, potem przegladalam kilkanascie razy i tak stoi na plolce :) A Ty Ania poszlas w czyn - maja urok te cieniutkie platki!
OdpowiedzUsuńBasiu, naprawdę?! To teraz namawiam do czynu - są cudne!
UsuńUściski:*
cudowne zdjęcia,wystarczy na nie popatrzeć i już stres mija
OdpowiedzUsuńIga! Dziękuję:) Choć na mój stres znacznie lepiej działają jednak te chipsy:D
UsuńJa chipsy nie bardzo lubię ale Twoje zdjęcia TAK
UsuńIgo, dziękuję:)
Usuńto się nazywa 2 w 1 gdy doskwiera okres napięcia... ;-D
OdpowiedzUsuńIdealne 2 w 1 :)
UsuńPozdrawiam!
Aniu to jest fantastyczne!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis :)
Poleczko, jest fantastyczne!
UsuńCała przyjemność po mojej stronie;)
Nic tylko się stresować i to jak przyjemnie, jak smacznie :)
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi, że jednak ten stres ma swoje pozytywne strony;D
UsuńAnno Mario, to jest kolejny wpis z aurą niesamowitości kulinarnej. Co za połączenie :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam "niesamowitość kulinarną" i te chipsy idealnie do niej pasują:)
UsuńPozdrawiam!
Ach, Aniu, jaki to wspaniały pomysł! Niesamowicie intrygujące połączenie i z całą pewnością pomaga zapomnieć o stresie. Oj tak.
OdpowiedzUsuńUściski:*
Majanko! Śmiem twierdzić, że nie jadłam lepszych chipsów - choć przyznam, że doświadczenie "chipsowe" mam niewielkie;)
UsuńPozdrowienia!
Zabiłaś mnie! Ależ jestem ciekawa co z tego wyszło.
OdpowiedzUsuńKatie, nie to było moim zamiarem, a raczej wprost przeciwnie;D
UsuńPozdrowienia!
O matko święta... Zrobię, słowo daję, tuż po następnej wizycie u dentysty :)
OdpowiedzUsuńPS. Robiłem niedawno brownies z solą kamienną i z płatkami chili, mocna rzecz. Ale chipsy... Wow.
Hahaha, a wiesz, że ja je zrobiłam właśnie po stresie u dentysty;)
UsuńBrownie, trufle, itp. z solą i chilli to zdecydowanie moje smaki!
Pozdrowienia!
Niektórzy nic nie jedzą gdy się denerwują, ale ja...
OdpowiedzUsuńMój pierwszy odruch to sięgnięcie po coś do jedzenia.
Niestety mam ostatnio bardzo pracowity, nerwowy okres, mało snu itp...
A wczoraj szukałam zdjęcia konkretnego i wpadłam na takie z przed 2 lat.
Pierwsza myśl była taka: ta ja TAK kiedyś wyglądałam?!!?!
Od razu widać, że to były strasznie nerwowo, bardzo pracowite 2 lata...
Ale no nic nie poradzę, nie mam sił na nic, a co dopiero na walkę z tym nawykiem(?).
Nawyk? Tak się chyba rodzimy....
Ale tak sobie myslę, że Ty jesteś moim guru w nowych smakach.
Matko, jak ja kocham takie nowości...!!!
Co wpadam, to u Ciebie coś bardzo oryginalnego, wyszukanego...
Coś... Coś... Czego nie było.
Wpisuje na listę do zrobienia, kiedy tylko czas na to pozwoli...
Pozdrawiam ciepło!
Toniu! Ja zjadam dużo, najwięcej właśnie, gdy się denerwuję, ale nie znoszę opychać się byle czym:)
UsuńCiekawa jestem Twojej opinii o tych chipsach - oczywiście jeśli znajdziesz czas i ochotę, czego z całego serca Ci życzę!
Uściski:*
Ciekawość smaku może uśpić stres, a oryginalny smak zaintrygować i pomóc zapomnieć o wszystkim co stresuje, chociaż na chwilę :)
OdpowiedzUsuńLubię spokój, a ostatnio ciągle jestem zestresowana. Może te niesamowite chipsy mi pomogą?
Pozdrawiam,
Tosia.
Tosiu, bardzo mi się podoba to, co napisałaś o ciekawości smaku - w moim przypadku to działa i bardzo pomoga!
UsuńTe chipsy powinny pomóc:)
Pozdrowienia!
Zapraszam po odbiór nominacje u mnie na blogu :) http://waniliowysmoczek.blogspot.com/2012/11/trafio-mnie-moje-40-i-4czas-na-spowiedz.html
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo i serdecznie pozdrawiam!
UsuńO kuczę :) świetny pomysł! Stresy mam zawsze (bo ja problemowa dziewuszka kjestem...) I takie rzeczy na wszelkie niepowodzenia chętnie przyjmuję :)
OdpowiedzUsuńWiero, w takim razie te chipsy są zdecydowanie dla Ciebie:)
UsuńPozdrawiam!
Hej, wybrałam Twój blog do zabawy Liebster Award, szczegóły tutaj http://cukierenka.blogspot.ie/2012/11/piernikowe-latte-i-liebster-award.html miłej zabawy
OdpowiedzUsuńMontko! Bardzo Ci dziękuję, jest mi niezmiernie miło:)
UsuńPozdrowienia!
uwielbiam 'pyry' w każdej postaci ale z czekoladą ich jeszcze nie jadłam :P
OdpowiedzUsuńTe "pyry" są wyjątkowe!
UsuńPozdrawiam:)
Intrygujące połączenie, kto wie, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńIvko, jeśli się skusisz, na pewno nie pożałujesz:)
UsuńNamawiam i pozdrawiam!
te czipsy to cudowna metoda walki ze stresem - jestem o tym przekonana:))) też bym sobie pochrupała...:)))
OdpowiedzUsuńGosiu! Działają doskonale!
Usuńw takim zestawieniu sobie ziemniaków nie wyobrażałam:) świetny pomysł!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiegusku, ja też jestem zachwycona pomysłem szefa NOMY.
UsuńPozdrawiam się!
wspaniałe czipsy, choć wcale nie lubię czipsów, to tych bym spróbowała z wielką chęcią.
OdpowiedzUsuńNo i życzę mniej stresu... bo sama wiem że potrafi zeżreć od środka.
Pozdrawiam
Monika
Moniko, ja także takich sklepowych nie jadam, ale te, to zupełnie inna kategoria;)
UsuńSerdeczności!
Niebywale cenna to umiejętność zamieniać stres na takie dobra, nie każdy to potrafi! Pożeranie paczkowanych czipsów kojarzy mi się z umartwianiem, jedzenie takich domowych wytworów to najznakomitszy polepszacz nastroju, a praca twórcza w kuchni pozwala zapomnieć i się zdystansować. Bardzo ściskam i życzę by wraz z listopadem stresy poszły precz!!
OdpowiedzUsuńAga, przyznam, że uwielbiam podgryzać te chipsy nie tylko w momentach stresu:) I masz rację, to świetny polepszacz nastroju!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Miau, kuszące, bardzo kuszące. Czekolada po dodaniu soli lub chili przenosi w inny wymiar. Muszę spróbować rozmarynu, czarnuszki i ziemniaków :) Mamy w ofercie tabliczkę z wódką i patatami, ale to jednak zupełnie inne przeżycie. Coś czuję, że większość czasu przy przygotowaniu tych chipsów spędziłbym próbując znaleźć idealną czekoladę na polewę :)
OdpowiedzUsuńPiotrze, dziękuję za "miau".
UsuńPozdrawiam!
Kochana Kucharnio, uwielbiam Cię, za te chipsy dam się pociąć! Są CUDOWNE!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi miło!
UsuńDziękuję i pozdrawiam odwzajemniając uczucie:)
intrygujące połączenie, ciekawa jestem tego smaku
OdpowiedzUsuńNamawiam do spróbowania:)
UsuńPozdrawiam!
Ciekawy jestem tego smaku, fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSmak rewelacyjne - bardzo Ci polecam!
UsuńPozdrawiam:)