Długo szukałam informacji o jej pochodzeniu. Wiedziałam, że pochodzi z Francji. Wiedziałam, że ma dwa różne imiona, każde z nieco inną historią. Niestety, internetowe wpisy są dość zdawkowe i pobieżne i nie zaspokoiły mojej ciekawości. Sięgnęłam więc do książek. Tu musiałam znaleźć odpowiedź. I nie myliłam się! Opasłe, ciężkie i ostatnio nie przeglądane wydanie Kulinariów Francuskich poprosiło jedynie o stracie kurzu z dawno nie chwytanego grzbietu, a później otwarło przede mną swe bogate strony i odkryło całą historię. Historię Baba au rhum, zwanej też Savarin.
Jeśli macie chwilę i ciekawi Was co znalazłam, to posłuchajcie tej historii, w której wybierzemy się aż do Lotaryngii:
"W królestwie słodyczy Lotaryngia reprezentowana jest przez dwóch ambasadorów,* których zawdzięcza królowi Polski Stanisławowi Leszczyńskiemu. Z powodu interwencji Rosji Stanisław Leszczyński utracił polski tron na korzyść Augusta Mocnego, jednak w ramach odszkodowania otrzymał księstwo Lotaryngii. Tam skarżył się cukiernikowi Stohrerowi, że polskie babki są za suche, ponieważ piecze się je z mąki żytniej. Współczujący cukiernik przekształcił oryginalny przepis w soczysty torcik, dodatkowo zanurzany w syropie wzbogaconym rumem lub nalewką wiśniową. Na dworze w Nancy podawano do niego mieszankę ze słodkiej malagi i rumu. Ponieważ były król był namiętnym czytelnikiem opowieści tysiąca i jednej nocy, nazwał ciasto imieniem swojego ulubionego bohatera - Ali Baby - Baba au rhum. Stohrer, który przybył do Paryża w 1725 roku wraz z Marią, córką Leszczyńskiego i małżonką Ludwika XV, otworzył w 1730 roku cukiernię przy rue Montorgueil, gdzie znajduje się do dzisiaj. Baba au rhum także i tutaj stała się popularna i wkrótce powstał jej wariant bez rodzynek, będący torcikiem z owocami, kremem lub bitą śmietaną zwany też savarin.
Savarin piecze się w karbowanej formie z kominkiem i nasyca słodkim syropem, z aromatem rumu. Babka Savarin może być podawana na zimno i na ciepło. W przypadku podawania jej na zimno otwór babki wypełnia się bitą śmietaną i wiśniami, ugotowanymi w słodkim syropie. Savarin na ciepło podaje się z gorącym sosem owocowym (morelowym, porzeczkowym, truskawkowym), aromatyzowanym likierem. Otwór w tym przypadku wypełnia się owocami, ugotowanymi w syropie. Ciasto podstawowe przygotowuje się zazwyczaj dzień wcześniej, w następnym dniu jest ono wypełniane i przygotowywane do podania.
Nazwa savarin została nadana Babie au rhum nieco później przez francuskich cukierników na cześć Anthelme Brillat-Savarina, autora gastronomicznej biblii "Fizjologia smaku albo medytacje o gastronomi doskonałej". **
Babę Savarin piekłam kilkakrotnie. Ale robię to tylko latem. Właśnie letnią porą najbardziej mi smakuje. Schłodzona przez całą noc, nasączona aromatycznym syropem z rumem( a teraz z domową wiśniówką) i podana z macerowanymi w nalewce truskawkami jest idealnym, rześkim i jakże uskrzydlającym deserem:) Zrezygnowałam z dodatku bitej śmietany, która nie do końca pasuje mi do całości. Użyłam truskawek, kiedyś były to ananasy, świetne smakuje też z malinami. Ciasto zawsze pięknie wyrasta, ma spore, regularne dziurki, które idealnie wchłaniają syrop, dzięki czemu babka jest soczysta niczym letni, dojrzały owoc. Możecie nasączyć ją syropem z dodatkiem swojego ulubionego alkoholu. Ta dowolność końcowego efektu jest dla mnie bardzo ważna, nie lubię przepisów, w których nie ma okazji do bawienia się składnikami, a baba au rhum vel savarin jest niezwykle skorą do zabawy babeczką ;)
SKŁADNIKI
NA CIASTO
250 g mąki
100 g masła
80 g cukru
4 jajka
20 g świeżych drożdży
1/2 szklanki mleka
1 cukier waniliowy
skórka otarta z 1 cytryny
szczypta soli
NA SYROP
2 szklanki wody
250 g cukru (użyłam 200 g i wydaje mi się, że to wystarczająco dużo)
kawałek laski wanilii
4 łyżki rumu lub wiśniówki lub innego ulubionego likieru (dałam 2 razy tyle:)
dowolne, ulubione owoce do dekoracji
Mąkę przesiać do miski, dodać cukier, 2 jajka i szczyptę soli. Drożdże rozetrzeć z mlekiem i dodać do mąki. Wbić pozostałe jajka, wsypać cukier waniliowy oraz skórkę z cytryny. Wyrabiać do momentu aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Dodać stopione i lekko przestudzone masło i jeszcze chwilę wyrabiać.
Przełożyć do wysmarowanej masłem i obsypanej mąką formy z kominkiem. Pozostawić di wyrośnięcia na ok.30 minut (ciasto powinno podwoić swą objętość i dojść do samej krawędzi formy).
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni i piec babkę ok. 25 minut. Jeśli zacznie się za mocno rumienić, można w trakcie pieczenia nakryć ją folią aluminiową. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i pozostawić jeszcze na 30 minut w wyłączonym piekarniku.
Kiedy ciasto się piecze przygotować syrop. Zagotować 2 szklanki wody z cukrem i wanilią. Ostudzić i dodać rum lub nalewkę (likier). Ja dodałam jeszcze od siebie sok z cytryny - syrop wydawał mi się za słodki, a cytryna fajnie podkręciła smak. Lekko przestudzone ciasto nasączyć syropem. Ja przekładam ciasto do ceramicznej formy na tartę. Syropu jest dużo, ale tak ma być - większość wsiąknie w ciasto, a reszta zbierze się w otworze po kominku. Ja dodaję do niego od razu po nasączeniu owoce, które przez noc macerują się w syropie. Babkę schładzać przez noc w lodówce. Smacznego!
Babę Savarin piekłam kilkakrotnie. Ale robię to tylko latem. Właśnie letnią porą najbardziej mi smakuje. Schłodzona przez całą noc, nasączona aromatycznym syropem z rumem( a teraz z domową wiśniówką) i podana z macerowanymi w nalewce truskawkami jest idealnym, rześkim i jakże uskrzydlającym deserem:) Zrezygnowałam z dodatku bitej śmietany, która nie do końca pasuje mi do całości. Użyłam truskawek, kiedyś były to ananasy, świetne smakuje też z malinami. Ciasto zawsze pięknie wyrasta, ma spore, regularne dziurki, które idealnie wchłaniają syrop, dzięki czemu babka jest soczysta niczym letni, dojrzały owoc. Możecie nasączyć ją syropem z dodatkiem swojego ulubionego alkoholu. Ta dowolność końcowego efektu jest dla mnie bardzo ważna, nie lubię przepisów, w których nie ma okazji do bawienia się składnikami, a baba au rhum vel savarin jest niezwykle skorą do zabawy babeczką ;)
BABA AU RHUM vel SAVARIN
SKŁADNIKI
NA CIASTO
250 g mąki
100 g masła
80 g cukru
4 jajka
20 g świeżych drożdży
1/2 szklanki mleka
1 cukier waniliowy
skórka otarta z 1 cytryny
szczypta soli
NA SYROP
2 szklanki wody
250 g cukru (użyłam 200 g i wydaje mi się, że to wystarczająco dużo)
kawałek laski wanilii
4 łyżki rumu lub wiśniówki lub innego ulubionego likieru (dałam 2 razy tyle:)
dowolne, ulubione owoce do dekoracji
Mąkę przesiać do miski, dodać cukier, 2 jajka i szczyptę soli. Drożdże rozetrzeć z mlekiem i dodać do mąki. Wbić pozostałe jajka, wsypać cukier waniliowy oraz skórkę z cytryny. Wyrabiać do momentu aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Dodać stopione i lekko przestudzone masło i jeszcze chwilę wyrabiać.
Przełożyć do wysmarowanej masłem i obsypanej mąką formy z kominkiem. Pozostawić di wyrośnięcia na ok.30 minut (ciasto powinno podwoić swą objętość i dojść do samej krawędzi formy).
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni i piec babkę ok. 25 minut. Jeśli zacznie się za mocno rumienić, można w trakcie pieczenia nakryć ją folią aluminiową. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i pozostawić jeszcze na 30 minut w wyłączonym piekarniku.
Kiedy ciasto się piecze przygotować syrop. Zagotować 2 szklanki wody z cukrem i wanilią. Ostudzić i dodać rum lub nalewkę (likier). Ja dodałam jeszcze od siebie sok z cytryny - syrop wydawał mi się za słodki, a cytryna fajnie podkręciła smak. Lekko przestudzone ciasto nasączyć syropem. Ja przekładam ciasto do ceramicznej formy na tartę. Syropu jest dużo, ale tak ma być - większość wsiąknie w ciasto, a reszta zbierze się w otworze po kominku. Ja dodaję do niego od razu po nasączeniu owoce, które przez noc macerują się w syropie. Babkę schładzać przez noc w lodówce. Smacznego!
*drugim ambasadorem są magdalenki, które właśnie Stanisławowi Leszczyńskiemu zawdzięczają ponoć popularność, ale o tym już w innej historii innym razem opowiem.
** cytuję za KULINARIA FRANCUSKIE wydawnictwa Konemann, rok wydania 2001 oraz za Wikipedią. *** przepis cytuję za dodatkiem do Gazety Wyborczej "Francja Środkowa" wydanym w ramach akcji Kulinarny Atlas Świata
No piękności! I z taką historią...Z przyjemnością ją poznałam.
OdpowiedzUsuńCzy może jakiś okruszek przypadkiem gdzieś się zaplątał?
Oczarowałaś mnie tą babką, zachwyciłaś i urzekłaś. W tym tygodniu będzie baba au rhum :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za suchymi ciastami więc przeczytawszy twój post jestem jak najbardziej na tak :) taka babeczka dość intensywnie nasączona kusi oj kusi :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam wilgotne ciacha :) zapowiada się wybornie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje posty.. Zawsze można dowiedzieć się z nich czegoś nowego.. hehe no i proszę, mam w sobie coś z naszego króla, gdyż i ja nie toleruje tych suchych babek;)) po prostu przełknąć ich nie mogę.. Ale Twoje cudo...to już zupełnie inna historia.. Brzmi i wygląda bardzo zachęcająco..
OdpowiedzUsuńNigdy nie piekłam babki bo zawsze mam lęki, że nie wyjdzie ;) To jeden z tych wypieków, do których chyba jeszcze dorastam, ale Twój post znacznie przyspiesza ten proces ;)
OdpowiedzUsuńpiękna historia i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńlubię takie kulinarne ciekawostki
OdpowiedzUsuńprzepisy i smaki z historią
Cudowna baba,ślicznie wyrosła,zdjęcia piękne.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKształtna ta baba...Chętnie byśmy taką upiekły bo dawno nie raczyłyśmy się takim ciastem. Mniam
OdpowiedzUsuńJestem absolutnie zakochana w jej dziurkach nasączonych alkoholowym syropem. Zakochana!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aniu! :)
fajny przepis,
OdpowiedzUsuńjak rozumiem dodaje się bezbarwny alkohol? kirsch a nie nalewka?
Bardzo ciekawe i zachęcające. Obiecuję przetestować kilka Twoich propozycji po powrocie z wakacji - savarin koniecznie! Gołąbki mnie również urzekły :) A do sorbetów przymierzam się w sierpniu :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę :)
Oj Aniu, historie rodem z Lotaryngii to z pewnością coś dla mnie:) Tam zawędruja kiedyś moje stopy, ale to kiedyś;) A teraz to mam prawdziwego smaka na ten przysmak:)
OdpowiedzUsuńU Ciebie na blogu fajnie dokształcić się można:-), jest zawsze o czy poopowiadać znajomym. Babka musi być bardzo aromatyczna po tym syropie i owocach, Prawda? Cudownie wygląda! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna baba i wspaniała historia, bardzo ciekawie opowiedziana. Nie wspomnę o zdjęciach, żeby nie nudzić.:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, może - ale ja mam przynajmniej jedną, lewą rękę do deserów;(
Serdeczności
I znowu jest co poczytać i czym ucieszyć oczy.
OdpowiedzUsuńtaka śliczna ta babeczka, a smak opisałaś tak, że niemal mam ją na języku (zawsze mnie ciekawiło to ciasto).
A czy ono jest rzadkie? (w formie wygląda na dość rzadki, jakby było wlane).
Pozdrowionka - Marzynia
P.S. Lotaryngię dostał po przegranej z Augustem III Grubym. Ot, zboczenie historyka ;-)
to ja wersję na zimno z bitą śmietaną i duużą ilością owoców poproszę...
OdpowiedzUsuńAleż smakołyki, faktycznie pięknie wyrosła!
OdpowiedzUsuńSkora do zabawy babeczka...moze skusic kazdego. Wyprobuje bardzo chetnie ale za kilka tygodni, gdy znajdzie sie odpowiednie gremium, ktore takiej cudnej babce da rade...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńanna
Masz racje - tego typu 'baba au rhum' faktycznie swietnie smakuje latem! Choc i o innach porach roku nia nie pogardze ;)
OdpowiedzUsuńPS. Milo, ze przytoczylas historie rodowodu tego smakowitego wypieku :)
PPS. Jak zwykle nader smakowite zdjecia Anno Mario! :)
Pięknie Ci wyrosła ta Babka:)
OdpowiedzUsuńWygląda znakomicie!
Amber! Wiesz, że już zjedzona, ale dla Ciebie upiekę kolejną:)
OdpowiedzUsuńUsagi! Cieszę się ogromnie - daj znać czy smakowała! Pozdrawiam:)
Piegusek! Paula! Tak, ta babka jest MOOOCNO nasączona i w tym cały jej urok! Pozdrowienia:)
Spencer! Witaj! Dawno Cię nie było w blogosferze! Dziękuję za miłe słowa i ślę pozdrowienia:)
Arven! Przed tą babką nie ma strachu! Naprawdę! Będzie mi miło, jeśli ten wpis przyspieszy Twoją babkową przygodę;)
Ola! Witaj! Dziękuję za wizytę i miłe słowa. Pozdrawiam.
Asieja! Cieszę się, że sprawiłam Ci radość. Uściski!
tysiaczek81! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Bez sosiku! No to do dzieła dziewczyny!!! Pozdrawiam Was:)
Zaytoon! Ależ się cieszę:) Przyznaję, że ja też się w niej zakochałam. Pozdrawiam:)
Jswm! Witam i dziękuję. Może być nalewka, jej kolor blednie w syropie. Pozdrawiam:)
ChilliBite! Dziękuję! Cieszę się i trzymam za słowo!; Uściski!
Piegowata! O tak, ja też bym chętnie powędrowała do Lotaryngii! Ale ta babka dość skutecznie osładza takie tęsknoty. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
LidKa! Bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów. Nawet z dwoma lewymi rękami dasz radę - to najprostsza babka na świecie:)
mamamarzynia! No proszę, a już myślałam, że wiedza w takiej opasłej książce jest godna zaufania! Dziękuję za cenną informację i pozdrawiam!
Myniolinka! Nie ma sprawy, jeśli tylko będę miała śmietanę, to masz gwarantowane:)
Kornik! Dziękuję i pozdarwiam:)
Anna! Bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że będzie smakować. Uściski!
Bea! Tak, jest idealna na lato! Dziękuję za wizytę i za miłe słowa! Pozdrawiam serdecznie:)
Nika! Dziękuję i pozdrawiam:)
pyszna ta baba! i faktycznie jak się zrobi syrop, to się wydaje, że jest go 4 razy za dużo :))
OdpowiedzUsuńJutro piekę. Przeknałaś mnie Aniu do tego przepisu. :-) jestem bardzo ciekawa tej babki.
OdpowiedzUsuńDzieki wielkie za przepis. Korzystajac z okazji mam jeszcze pytanie kwestii technicznej. Niestety ostatnio spalil mi sie piekarnik - tak to nazwijmy bo mowie tutaj o takim blaszanym za 40zl. Zastanawiam sie nad zakupem bardziej prawilnego rozwiania czyli kuchenki z piekarnikiem. Na jakie marki byscie postawili? Zalezy mi na czyms co wytrzyma dluzej niz gwarancja ;) Dodatkowo udalo mi sie trafic na dobra promocje w sieci Electro dzieki tej stronie http://alerabat.com/kod-promocyjny/electro-pl Prosze o propozycje tak powiedzmy w okolicach 1500 .. wiecej chyba nie warto wydac moim zdaniem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń