Sama nie wiem...
Wystarczy rzut piłką.
Kopnięcie kamienia.
Samolot na niebie.
Wyłowiona z rzeki butelka.
Kawałek sznurka na trawie.
A jednak wystarczy, by stopić lody.
I razem popłynąć w czasie dalej.
Czasem myślę, że świat wokół usłany jest takimi malutkimi magnesami, których my - dorośli, coraz częściej nie zauważamy, nie umiemy odszukać.
Ale widzieć to nie wszystko.
One wiedzą jak z nich korzystać, jak użyć, by przyciągnęły tego chłopca w zielonych szortach, dziewczynkę z lizakiem, bliźniaki, które różni tylko jeden pieg na nosie...
One wiedzą jak z nich korzystać, jak użyć, by przyciągnęły tego chłopca w zielonych szortach, dziewczynkę z lizakiem, bliźniaki, które różni tylko jeden pieg na nosie...
A ja patrzę z zachwytem, z jaką łatwością udaje się to mojemu Synowi.
Jeśli nie kawałek patyka czy dziwna chmura na niebie, to słowo, jak magiczne zaklęcie otwiera drzwi do drugiej Osoby.
Tak jak ostatnio, nad rzeką.
Tak jak ostatnio, nad rzeką.
To miejsce musi skrywać wiele magnesów. Każdy wyłowiony z dna kamień zdaje się być magiczny - woda wokół wciąż jeszcze energicznie faluje, a ja widzę już nie jeden, ale dwa małe cienie spiskujące razem, jakby znały się od zawsze.
I tylko nie wiem kiedy i dlaczego pewnego dnia tracimy tą moc.
Nie potrafimy już znaleźć magnesu, nie dostrzegamy znaków rozrzuconych wszędzie wokół. Budzimy się w świecie sztywnych procedur i wizytówek, obrastamy w grono wirtualnych znajomości, których w rzeczywistości nigdy byśmy nie zawarli.
Bo jak? Przecież już tak nie umiemy!
Nie potrafimy już znaleźć magnesu, nie dostrzegamy znaków rozrzuconych wszędzie wokół. Budzimy się w świecie sztywnych procedur i wizytówek, obrastamy w grono wirtualnych znajomości, których w rzeczywistości nigdy byśmy nie zawarli.
Bo jak? Przecież już tak nie umiemy!
Kiedy ostatnio podbiegliście do zupełnie nieznanej osoby, żeby pokazać jej siedzącą na liściu ważkę?
Mijamy się.
Poważni.
Zajęci.
Zajęci.
Kamienne twarze patrzące gdzieś w odległy horyzont krainy lodowców, w którego granicach nie mieszczą się przelotne rozmowy, uśmiechy, znajomości. Bezinteresowne.
Co sobie pomyśli.
Przecież już z tego wyrosłem.
A może jednak nie? Wystarczy odrobina ciepła i lody zaczynają się topić.
Gdy byłam dzieckiem, Rodzice często zapraszali nieznane mi osoby, by latem nazbierały dla siebie maliny. U nas zawsze jest ich urodzaj. Zwykle chętnie pomagałam w zbiorach, choć na początku paraliżowała mnie potworna nieśmiałość. Niepotrzebnie ...
Wystarczyła pierwsza garść zjedzonych malin, by poważna pani Krysia okazała się jedną z najzabawniejszych cioć, jakie poznałam. Pamiętam malinowe rumieńce, jakie mnie rozpalały słuchając jej miłosnych historii. I głośny, szczery śmiech unoszący się spod wielkiego słomkowego kapelusza.
Odtąd jestem przekonana, że wyprawa na maliny na pewno topi lody. Podobnie jak rozmowy o jedzeniu, a latem najbardziej o lodach ... np. malinowych?
Zapraszam zwłaszcza tych, którzy są tu pierwszy raz i tych, którzy zaglądali wcześniej, ale jakoś nie udało nam się jeszcze stopić lodów. Idę o zakład, że maliny - słodkie, soczyste, pachnące latem na pewno nam w tym pomogą.
I jak - zakładamy się, że stopimy lody zanim zacznie się topić ten pyszny, mrożony sernik malinowy?
Czas start!
Na spód
1,5 filiżanki zmielonych/pokruszonych drobno ciasteczek czekoladowych
1/4 filiżanki stopionego masła
Na masę sernikową
500 g twarogu sernikowego /użyłam twarogu trzykrotnie mielonego/
350 g śmietany kremówki
2,5 szklanki malin /najlepiej świeżych, jeśli jeszcze nie macie, można użyć mrożonych/
ok. 3/4 szklanki cukru pudru /dosypywać do smaku/
1-2 łyżeczki soku z cytryny
1 szklanka sorbetu malinowego /najlepiej domowej roboty/
dodatkowo świeże maliny do ozdoby
Przygotować tortownicę o średnicy 21 cm. Zmielone ciasteczka połączyć z roztopionym masłem i wyłożyć nimi spód formy. Twaróg ubić z cukrem pudrem, dosypać maliny i sok z cytryny. W osobnym naczyniu ubić kremówkę i delikatnie wmieszać ją w masę sernikową. Całość przelać na ciasteczkowy spód i włożyć do zamrażarki. Gdy stężeje rozsmarować na wierzchu sorbet malinowy. Nakryć folią spożywczą i trzymać w zamrażarce - najlepiej przez noc. Wyjąć przynajmniej kwadrans przed podaniem. Udekorować świeżymi malinami.
MROŻONY SERNIK MALINOWY
Na spód
1,5 filiżanki zmielonych/pokruszonych drobno ciasteczek czekoladowych
1/4 filiżanki stopionego masła
500 g twarogu sernikowego /użyłam twarogu trzykrotnie mielonego/
350 g śmietany kremówki
2,5 szklanki malin /najlepiej świeżych, jeśli jeszcze nie macie, można użyć mrożonych/
ok. 3/4 szklanki cukru pudru /dosypywać do smaku/
1-2 łyżeczki soku z cytryny
1 szklanka sorbetu malinowego /najlepiej domowej roboty/
dodatkowo świeże maliny do ozdoby
Przygotować tortownicę o średnicy 21 cm. Zmielone ciasteczka połączyć z roztopionym masłem i wyłożyć nimi spód formy. Twaróg ubić z cukrem pudrem, dosypać maliny i sok z cytryny. W osobnym naczyniu ubić kremówkę i delikatnie wmieszać ją w masę sernikową. Całość przelać na ciasteczkowy spód i włożyć do zamrażarki. Gdy stężeje rozsmarować na wierzchu sorbet malinowy. Nakryć folią spożywczą i trzymać w zamrażarce - najlepiej przez noc. Wyjąć przynajmniej kwadrans przed podaniem. Udekorować świeżymi malinami.
O rany Aniu, ale cudeńko. Wprost zachęca do zjedzenia :)))
OdpowiedzUsuńGosiu! Jak miło znów Cię widzieć:)
UsuńPozdrowienia!
Genialny, uwielbiam takie mrożone desery! ;D
OdpowiedzUsuńBee! Dziękuję:) Smakuje o niebo lepiej niż wygląda;P
UsuńIdealny na dzisiejszy upał!
OdpowiedzUsuńGula! Zdecydowanie tak! Nie wiem czy mój termometr zwariował - ale pokazuje 48 stopni w słońcu!!!
UsuńMrożony sernik jest jedynym ratunkiem;P
Sernik jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne!
Zawsze mówię obcym na ulicy "na zdrowie",kiedy kichną;))
To też topi lody i wywołuje uśmiech:)
Nie potrafię się powstrzymać:))
Magdo! Bardzo Ci dziękuję:)
UsuńCudowne jest Twoje "na zdrowie", a jeszcze cudowniejsze, że działa i topi lody! Może i ja zacznę stosować - jak mi sernika zabraknie;)
Uściski:*
Maliny kocham nad życie. Twój sernik również. Urzekajacy!
OdpowiedzUsuńIwona! To mamy wspólne obiektu uwielbienia;)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Wspaniały, piękny, boski ten sernik! Regularnie mnie zachwycasz, ale tym razem poszłaś nawet o krok dalej. Aż brak mi słów!
OdpowiedzUsuńcentko! To raczej mi brak słów! Dziękuję:) Bardzo!
UsuńAniu wiem o czym myslisz pisząc o tych magnesach i o tym, ze doroślejąc pozbbywamy się tej naturalnej zdolności do szczęścia widzianego w szczegółach .... jak bardzo zapominamy o tym jak to jest będąc dzieckiem zauważyłąm ostatnio kiedy to z naszym Olkiem byliśmy na grillu nad Odrą ...poszlismy na mały most i akurat płynęła barka. Mój Synek przeszczęśliwy, ja zreszta też ...bo barkę widziałąm pierwszy raz w życiu. Olek biegał i wykrzykiwał do ludzi "Pjosię Panią, tam bajka płynie" ....i wyobraź sobie, ze nie byłoby kogos, kto te szczęśliwe dziecko obdarzyłby uśmiechem, kto by się zatrzymał i powiedział "No zobacz jaka śliczna" ....
OdpowiedzUsuńDlatego apeluję "Jedzmy pyszne mrożone serniki i nie dajmy uciec dziecku z nas samych ....bo to właśnie dziecko pozwala nam przeżyć ciężkie chwile:)
Pozdrawiam Kochana:)
Jolu! Ależ to smutne, aż wierzyć się nie chce... Nie wiem, zupełnie nie rozumiem dlaczego tak się dzieje
UsuńUściski dla Ciebie i dla Olka:*
Arcydzieło. Pomysł. Sernik. Post. Przekaz fotograficzny.
OdpowiedzUsuńAnko! Rumienię się - malinowo;)
UsuńDziękuję Ci i przesyłam pozdrowienia!
o ranyyy Aniu, genialnie to wygląda...lód mego serca został na zawsze stopiony;)))
OdpowiedzUsuńuściski!
J
Justa! Jaki lód?! Nie wierzę, że tam był;)
Usuńtopienie lodów lodami malinowymi bardzo mi się podoba:) szczególnie, że sama się teraz rozpuszczam... nie dość, że od upałów - to jeszcze racząc się lodami morelowymi:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGosiu! Jak dobrze, że mam świeży zapas morelowych - smaka mi zrobiłaś WIELKIEGO!
UsuńTrzymaj się dzielnie w te upały - my chłodzimy się pływając na pontonach w potoku - jak dobrze, że go mamy w ogrodzie!
No nie wiem czy lody stopione...
OdpowiedzUsuńZauważyłam,że nawet na wakacjach niektórzy mają kamienne twarze.
Zawsze zastanawia mnie to zjawisko.
Dzieci mają niezwykłą moc w przełamywaniu lodów.
Kiedy dorastają często tracą ten dar.
Mam nadzieję,że po tym serniku będzie inaczej,lepiej.
Patrząc na malinową jego postać lody natychmiast powinny się stopić.
Serdeczności!
Amber! A ja wierzę, że jednak tak...
UsuńPozdrowienia!
Po prostu GE -NIA -LNE te zdjęcia! i jaka śliczna patera!
OdpowiedzUsuńWegan Nerd! Oj, jak miło:) DZIĘ-KU-JĘ;)
Usuńjutro jadę nazrywać malin.
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć obrazki choć w połowie tak magiczne jak Twoje.
ściskam mocno.
Asiejko! Malinowych wspomnień jak najlepszych nazbieraj:)
UsuńUściski!
Sernik mega lodowy! I ta patera! namówiłaś mnie ;] pozdrawiam
OdpowiedzUsuńadi! Świetnie! Bardzo się cieszę i dziękuję:)
UsuńNo to wygląda nieziemsko po prostu, brak mi słów!
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne, ciasto podane w przepiękny sposób- ideał :)
Madzialena! Co za miłe słowa - czuję, że się topię ze szczęścia;)
UsuńPozdrawiam!
Żeby tylko ta nasza powaga i nadetość stopniała jak ten lodowy sernik zostawiony na słońcu ;))
OdpowiedzUsuńCudny sernik ! i potwierdzam- maliny topią lody :)
OdpowiedzUsuńGrażynko! Jak się cieszę, że to potwierdzasz! Myślę, że jagodzianki mają taką samą moc - przynajmniej te Twoje;)
UsuńAuroro! Oj, tak - strasznie byłoby go szkoda;D
OdpowiedzUsuńto jest obłędnie piękne!
OdpowiedzUsuńDusiu! Obłędnie mi miło - dziękuję:)
OdpowiedzUsuńUłłłłaaaaa, kilerowe te zdjęcia z mikserem w tle:)
OdpowiedzUsuńAle sernik mistrzostwo Świata, chylę czoła sernikowi i Twoim umiejętnością, zdjęcia cud malina.
I pomyśleć, że ja myślałam o swojej tarcie,że ładna i zdjęcia nie najgorsze, chowam się i czerwienię ze wstydu nad mymi umiejętnościami:(
Ale będę się uczyć od najlepszych, toteż nie ostatni raz się tutaj uzewnętrzniam:)
pozdrawiam
Kilerowe! Podoba mi się:)
UsuńDziękuję, dziękuję, ale pamiętaj, że pichcenie w kuchni te nie są żadne zawody, które ciasto ładniejsze, itp. - chodzi o radość jaką to sprawia, no i smak oczywiście:)
A do uzewnętrzniania zapraszam zawsze:)
Pozdrowienia!
Zdjęcia szałowe, wręcz boskie! dzięki nim aż chce się jeść:) już nie mówię, że sernik wyszedł ci tak fenomenalny, że chwyciłabym cały i uciekła z nim w siną dal:D
OdpowiedzUsuńAntenko! Chyba w tym upale daleko byś nie uciekła - stopiłby się szybko, a ja bym znalazła winowajcę po śladach:D
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Kochana, ten sernik wygląda obłędnie, a Twoje zdjęcia są takie piękne. I słowa, oczywiście.
OdpowiedzUsuńA ja mam malinki i coś z nich muszę zrobić, ba chcę! :)
Ściskam gorąco:*
Majano! Oj, jak mi miło - Ty dla mnie jesteś sernikową Królową, więc tym bardziej doceniam!
UsuńPozdrawiam Cię :)
Ale zdjęcia, ale sernik, ale....i znowu mam buzię rozdziawioną:-)
OdpowiedzUsuńMarzena! A to ja się cieszę bardzo!
UsuńUściski:)
Wygląda wspaniale.:) muszę koniecznie zrobić ten sernik.Przepis jak zawsze okraszony pięknymi słowami.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Olina! Polecam, myślę, że nie będziesz zawiedziona!
UsuńDziękuję za miłą wizytę:)
Anno Mario, ten sernik to mój ideał, zwłaszcza dzisiaj podczas takiego wszechogarniającego upału.
OdpowiedzUsuńJoanno! Hurra, czyli trafiłam w sedno;)
UsuńSerdeczności!
Anno! Jak możesz? Jak możesz tak kusić?
OdpowiedzUsuńprzecież Twój dzisiejszy sernik mrożony to cud orzeźwienia! i kwintesencja lata oraz pełnia klasy i wdzięku. płynnie to ze sobą łączysz, aż powstaje taki rarytas.
Karmel-itko! Muszę, muszę, w takie upały muszę dzielić się takimi chłodzącymi deserami:)
UsuńCiepło się robi na sercu czytając Twój komentarz - dziękuję:*
cudowny!!!!! piekne zdjecia......piekne slowa....!!!! jak zawsze zreszta u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńGosiu, jak mi miło - dziękuję Ci bardzo:*
UsuńMaliny i dowody kuchennej zbrodni :). Znowu obudziłaś wspomnienia, z podobnym rondelkiem chodziłam do dziadka zbierać maliny. Albo z takim dużym emaliowanym kubkiem z uchem :).
OdpowiedzUsuńObłędny deser.
Evitaa! Bardzo proszę o łagodny wymiar kary:) Zbrodnia na malinach była wynikiem obrony koniecznej przed morderczym upałem;)
UsuńEmaliowane naczynia uwielbiam!
Uściski - piękne zdjęcie!!!
Aniu - wybiore się na maliny. Nader chętnie, tort lodowy obłedny. Uff ale upal ;)
OdpowiedzUsuńPatko, koniecznie się wybierz, ale może lepiej pod wieczór, kiedy upał mniejszy;)
UsuńDopiero co widziałam na fb jak zbierałaś te maliny a tu z tego takie cudo sie wytworzyło. I bardzo fajne okoliczności zdjęć.
OdpowiedzUsuńMarto! Dopiero co wyplątałam się znów z malinowego chruśniaka;D Teraz popełnię kolejną malinową "zbrodnię":D
UsuńPozdrowienia!
Aniu , królowa ma*
OdpowiedzUsuńAlu! Ja?!!! O nie, Królową jesteś TY!
UsuńUściski:*
Aniu* za takie zdjecia królestwo się należy, nie sprzeczaj się :)
UsuńAlu:*
UsuńMalinki :D Zdjęcia są tak smakowite, że mało nie polizałem ekranu :D
OdpowiedzUsuńTomku - witaj:) Oj, szkoda byłoby ekranu;)
UsuńPozdrawiam!
Sernik wspaniały! Wiesz, ja też o tym ostatnio często myślę... Moja Córeczka ciesz się z powodu każdej napotkanej kałuży, patka, liścia, kamyczka, czegokolwiek, każdy]a nowa rzecz jest dla niej przygodą i wielkim odkryciem.... Każdy napotkany człowiek kimś, kogo można zaczepić, do kogo można sie uśmiechnąć, komu można opowiedzieć ciekawą historię... A my dorośli omijamy kałuże, mało co nas cieszy, a na pewno nie takie zwyczajne drobnostki dnia codziennego... Rozmowa z nieznajomym na ulicy jest dla nas czymś absurdanym i nie na miejscum bo przecież każdy ma swój świat i wszyscy gdzieś pędzimy, ażdy w swoją stronę... Obdarzenie drugiego człowieka choćby uśmiechem jest nielada wyzwaniem...:) A więc na koniec dodam tylko, cytując Ciebie, bo pięknie to ujęłaś.... "topmy lody" :)
OdpowiedzUsuńKasiu! Dziękuję za taką piękną wizytę:)
OdpowiedzUsuńNapisałaś dokładnie to co czuję i obserwuję. Smutne to niebywale i niepojęte, dlaczego tak się dzieje....
Pozdrawiam Cię serdecznie i całusy dla Córeczki:*
Niesamowite! Przypomniały mi się jogurtowe torty lodowe, które dostawałam na urodziny, jak byłam małą dziewczynką. To były moje ulubione i Twoje ciasto bardzo mi je przypomina, chciałabym spróbować, a mam pytanie czy po podaniu przechowujemy je dalej w zamrażarce czy już można w lodówce ?
OdpowiedzUsuńCanette! Witaj:) Po podaniu lepiej włożyć jednak do zamrażalki:)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Jestem pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz...cudeńka :)
OdpowiedzUsuńKoralino! Bardzo mi miło - oczywiście zapraszam:)
UsuńPozdrowienia!
Piękny, klimatyczny, smakowity blog...Zostaję!!
OdpowiedzUsuń:)
Oliko
Oliko! Ależ miłe powitanie - dziękuję:*
UsuńMaliny to zdecydowanie moje najukochańsze owoce.
OdpowiedzUsuńwspaniały sernik!
Aniu! Pozdrawiam Cię zatem malinowo :)
UsuńLudzie często tracą pewną spontaniczność, zastępując ją kamienną maską. Ale czy są wtedy autentyczni?
OdpowiedzUsuńCo do sernika, to nie powiem nic więcej oprócz tego, że jest po prostu NIEZIEMSKI :)
Lovelykate! Na pewno nie są :(
UsuńDziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
No to lody stopione, przepadłam z kretesem ale u Ciebie tak zawsze nawet jak nie komentuje to i tak spedzam czas miło:-)
OdpowiedzUsuńDoroto! Hurra! Misja zakończona sukcesem;) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Usuńmalinowe cudo!!! na zdjeciach wygladaja tak, ze chetnie bym sie rzucala na ta malinowa pychote:)
OdpowiedzUsuńaga! Dziękuję:) Może warto zatem rzucić się jutro z samego rana na maliny?!
UsuńPozdrowienia!
ZAJEBISTE zdjęcia! Naprawdę niesamowite, musi być przepyszny, jestem zauroczona.
OdpowiedzUsuńJoasiu! Cóż za siarczysty komplement - dziękuję;)
UsuńPozdrowienia!
Aniu, ale zbieg okolicznosci? A raczej postow badz przepisow :-) A moze najprawdziwsza telepatia? :-)
OdpowiedzUsuńU mnie tez mrozony sernik powstal z piatku na sobote. Nie mialam pojecia o Twoim cudzie! Piekny jest i tez pewnie smakuje cudnie. Roznica miedzy Twoim a moim jest taka, ze w Polsce upaly a mi pozostalo jedynie symulowac udanego lato w Wielkiej Brytanii :P
Pozdrawiam serdecznie, Aniu.
Agnieszko! Jaka miła wizyta:) Niesamowite - zaraz zapukam do Ciebie po sernik;) - obiecuję zabrać ze sobą choć część naszych upałów!
UsuńPozdrowienia serdeczne!
A great summer dessert! Refreshing and divine. Raspberries are some of my favorite fruits.
OdpowiedzUsuńCheers,
Rosa
Rosa, thank you so much:) This cheesecake is really refreshing - perfect for the summer heat we're having here now!
UsuńCheers:)
Musi być przepyszny i idealny na takie upały ;) Cudny!
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Spełnił wszystkie nasze oczekiwania:)
UsuńPozdrawiam Cię!
Te felicito porque es una maravilla lo que haces! sorprendente y delicioso! tus fotografías son preciosas! un beso
OdpowiedzUsuńEva! So many kind words! Thank you so much!
UsuńUn beso:)
Jedną z zalet internetu jest poznawać, choć tylko wirtualnie, tak miłe osoby jak Ty, Aniu :-) Piękny post, zdjęcia, słowa, tort, malinki i cała reszta, pozdrawiam - ciocia crummblle ;-)
OdpowiedzUsuńcrummblle! Nawet nie wiesz, jak ważne są dla mnie takie słowa - DZIĘKUJĘ:*
UsuńCiocia, powiadasz? Podoba mi się:)
wygląda obłędnie...zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńmogę spytać co posłużyło Ci jako tło, oprócz tych pięknych desek, oczywiście), bo jest bardzo fotogeniczne
pozdrawiamy
Witaj! Dziękuję za odwiedziny:)
UsuńTło jest częścią starych desek, a właściwie jedną dużą starą deską - farba się ładnie zestarzała:)
Pozdrawiam!
ojej! bosko! ślinka cieknie;) idealnie!
OdpowiedzUsuńMoniu! Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńO RANY!Zatkało mnie! Piękne zdjęcia, a jaki deser! :)
OdpowiedzUsuńI ja nie wiem co powiedzieć ... Dziękuję!!!
UsuńTwój blog jest niesamowity. Jestem bardzo zachwycona.Niektóre połączenia smaków zaskakują:) A zdjęcia! Cudowne! Szkoda, że ja takich nie umiem robić:( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprecelio! Bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów!
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
aż ślinka leci...smakowicie wygląda to cudeńko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Magdo, dziękuję i pozdrawiam:)
Usuń