poniedziałek, 5 listopada 2012

Drzewo pamięci. Kandyzowana pigwa, zielone orzechy, tartaletki.



Wiatr.
Ballada liści. 
Szeptana od drzewa do drzewa.
W każdym liściu zapisane jedno słowo, wspomnienie, uśmiech. 


Wiatr. 
Długa ballada. 
Pisana od wiosny, gdy liście nie wiedzą jeszcze, że przyjdzie im zapamiętać każdy kolejny dzień. 
I szeleścić o nim. I szumieć. I szeptać.
I odlecieć z nim tam, gdzie drogę zna tylko wiatr. 


Siedzę przy oknie. 
Przyglądam się wiatrowi. 
Wsłuchuję w jego historię. 
Każda inna. 
Liście klonu szumią zupełnie inaczej od jabłoni. 


Nagle ballada nabiera tempa. 
W rytmie allegro liście układają się na niebie jak nuty szalonego kompozytora. 
Jedne znikają w okamgnieniu. Inne wirują unosząc się w miejscu, jakby wiatr specjalnie dla nich nagle się zatrzymał. 
Wsłuchuję się w wiatr i myślę o drzewie. 
O takim drzewie, którego liście byłyby kartami pamiętnika. 


Jakby to było, gdyby istniało. 
Od wiosny do jesieni każdego dnia jeden liść zachowywałby coś w pamięci. 
Nie to, co chcemy, ani nie to,co  wolelibyśmy zapomnieć. 
Wybierałoby coś, czego nie zdołaliśmy zauważyć. 
Uczucie, gest, słowo. 


Codziennie aż do późnej jesieni. Wtedy usiedlibyśmy przy oknie czekając aż nadejdzie wiatr i zacznie swoją opowieść. 
O nas. O tym, czego nie dostrzegaliśmy. 
Jedyny i ostatni seans zanim opadnie ostatni liść. 


Koniec. Drzewo pamięci już nic więcej nie pamięta. 
Wiatr opowiedział wszystko. 
Teraz nasza kolej. Co zrobimy dalej?
Czy ta opowieść doda nam sił, czy nauczy patrzeć dalej, wyostrzyć zmysły i dojrzeć istotę rzeczy w tym, co najbardziej niepozorne? 


Drzewo pamięci. 
Rośnie w mojej głowie. Zrzuca ostatnie liście. 
Zbieram te najpiękniejsze. 
Już wiem, co przeoczyłam i rozumiem, lepiej. 
I myślę o tym, by utrwalić te najsmaczniejsze chwile, zanim listopadowy wiatr zdmuchnie ostatni liść pamiętający lato. 


Czerwiec.
Kilka dni przed św. Janem. Czas zielonych orzechów. Zbieram je dla Taty. Za kilka tygodni dostanie smak, o jakim marzył. Kandyzowane zielone orzechy.
Lipiec.
Czerwone palce, usta, broda. Podrapane ręce, poplamione szorty. Śmiech i opowieści od krzaczka do krzaczka. Malinowe popołudnia. 


Sierpień. 
Korale od Marysi. Ulubione. I radość, że pamięta. Słoiki z perłowym agrestem przechowywane staranniej niż cenna biżuteria. 
Wrzesień. 
Jabłka i karmel. Karmel i jabłka. Kruche tarty pieczone niemal codziennie. Zawsze oblane karmelem. Nie umiem już inaczej. Nie chcę. Zapas kruchego ciasta ukryty w zamrażalce "na zaś". 


Październik. 
Czas pigwy. Wielkie szklane słoje czekają na nalewkę. A ja czekam na małe słoiczki ze złoto-bursztynowymi kawałkami kandyzowanej pigwy. 
Listopad. 
Słucham wiatru i piekę tartaletki. Niektóre mają kształt jesiennych liści. Malutkie. Na jeden raz. Do zapamiętania na zawsze. Każda smakuje innym miesiącem. 


Tartaletki to moja pożegnalna opowieść o lecie i początku jesieni. Smak wspomnień kruchych jak ciasto i słodko-kwaśnych jak ulubione owoce. 
Jaki smak mają Wasze wspomnienia?


TARTALETKI Z CREME PATISSIERE, KANDYZOWANĄ PIGWĄ, ZIELONYMI ORZECHAMI, AGRESTEM I MALINAMI

KRUCHY SPÓD
125 g mąki
szczypta soli
75 g schłodzonego masła
zimna woda


Mąkę, masło i sól połączyć, dodać niewielką ilość zimnej wody (ok. 2 łyżek) i zagnieść razem. Foremki na tartaletki natłuścić. Ciasto dość cienko rozwałkować, wyłożyć nim foremki . Do środka włożyć arkusz pergaminu i wysypać go fasolkami przeznaczonymi wyłącznie do pieczenie (lub służącymi do tego specjalnymi kuleczkami) - zapomniałam o papierze i wrzuciłam fasolki bezpośrednio na ciasto - bez szkody dla efektu końcowego;) Przełożyć do lodówki na 30 minut. Po tym czasie wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 minut i piec przez ok. 10 minut, następnie ostrożnie usunąć pergamin z fasolkami i piec jeszcze dalej przez kolejne 5 minut, do momentu aż całość ładnie się zezłoci.


CREME PATISSERIE 

 2 żółtka
1 białko

50 g drobnego cukru do wypieków

25 g mąki 

300 ml mleka

1/4 łyżeczki esencji waniliowej

1-2 łyżeczki soku z cytryny



Żółtka z białkiem przełożyć do miksera, dodać cukier i ubić razem do uzyskania niemal białej, puszystej masy. Stopniowo dodawać mąkę i mleko. Przelać do garnka o grubym dnie i trzymając na małym ogniu zagotować, stale mieszając. Gotować przez 3-5 minut, do momentu aż krem zgęstnieje
. Doprawić do smaku wanilią i sokiem cytrynowym. Przełożyć do schłodzonej wcześniej miski i nadal co chwilę mieszać, co zapobiegnie utworzenie się na wierzchu kożucha.
Wystudzonym kremem nadziewać upieczone wcześniej korpusy tartaletek.
* przepis na creme patissere pochodzi z książki Pudding and Desserts, Elizabeth Pomeroy.


DODATKOWO

Od Was zależy czym zechcecie udekorować tartaletki. Ja wybrałam:  
kandyzowane zielone orzechy - przepis od Moniki tu - klik 
kandyzowaną pigwę
agrest - u mnie w syropie
mrożone maliny

Na tartaletki wypełnione creme patissiere nakładać wybrane dodatki. Zjadać jedna za drugą delektując się wspomnieniami lata i jesieni.


137 komentarzy :

  1. są po prostu przepiękne..
    tyle smaków lata i jesieni w jednym wydaniu!
    to jakaś magia ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają bajecznie! Naprawdę cudownie :) A Twoje zdjęcia zawsze mnie powalają. Są takie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ nas ugościłaś,częstuje się i oblizuję palce

    OdpowiedzUsuń
  4. o jej jakie maleńkie słodziaki! ale bym schrupała!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. jakie świetne foremki. najpierw myślałam, że to będą jakieś specjalne pierogi. :) super. :)
    no i tyle cudownych zdjęć, mogłabym je oglądać bez końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matyldo, lubię nietypowe foremki, stad taki kształt tartaletek:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  6. Uwielbiam takie małe słodkości. A ich kształt jest bardzo oryginalny, jeszcze się z takimi nie spotkałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. taka galanteria kulinarna ,że fiu fiu
    Ja przez szanowną Panią to w kompleksy niedługo wpadnę,bo i zdjecia i przepisu urywają wiadomo co*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałe! Boskie! Cudowne. Poza tym te większe tartaletki przypominają mi lekkie, letnie chmurki. Wspaniałe na poprawę jesiennego humoru :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno! A wiesz, że ja też miałam chmurkowe skojarzenia?!
      Cieszę się, że tartaletki przypadły Ci do gustu.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  9. Alu! Ty i kompleksy?! Niemożliwe!
    Trzymaj się ciepło i niech się nic nie urywa;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ dozujesz rozkosz...:-)Jesteś mistrzynią kuszenia:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzeno, bardzo dziękuję! Pochlebia mi to, co napisałaś:)

      Usuń
  11. Aniu kochana, nie mogę.. jak Ty pięknie piszesz, jak to się czyta jak najlepszą książkę.
    Takie wspomnienia, przetykane nostalgią i tęsknotą. Tak odbieram. Czasem łezka się zakręci, tak mam. I chyba zmieniać tego nie chcę.
    Drzewo Pamięci. Zapamiętam. :)

    Tartaletki śliczne, każda inna, każda na jeden kęs, chyba nie poprzestałabym na jednej.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majanko! Oj, jak bardzo Ci dziękuję! Ogromnie doceniam Twoje słowa! Są dla mnie bardzo ważne!
      Uściski:*

      Usuń
  12. Poproszę z każdej choć mały kęsek :) Pozdrawiam listopadowo ale słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Finezja- to słowo chyba oddaje charakter tego wpisu, choć pewnie istnieją lepsze, bo nie jestem mistrzem komplementowania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, buziak za to słowo! Bardzo mi się podoba i dziękuję:*

      Usuń
  14. Piękny wpis, i teksty i smaki.

    OdpowiedzUsuń
  15. po prostu cudne! o kandyzowanej pigwie nie słyszałam, a teraz zdecydowanie jest jej czas. Mniam!
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci polecam kandyzowaną pigwę. Dla mnie to jej najlepsze wcielenie, zaraz po nalewce;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  16. Kandyzowane zielone orzechy to zagadka smakowa...Nie potrafię wyobrazić sobie ich smaku.
    Oj, gdyby z drzewa od czasu do czasu sfruwały takie liski....
    Moja pigwówka wg nowego przepisu czeka pod schodami. Jeszcze trochę i będzie gotowa. Pasowałaby do ciasteczek, tak, tak:)
    Pozdrawiam jak zawsze ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo! Smakują inaczej niż wszystko, są bardzo słodkie i moim zdaniem dobrze im robi jakiś zdecydowany kontrast smakowy.
      Pigwówka u mnie też już czeka:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  17. Podoba mi się nie tylko uroda, ale i praktyczność tych księżycowych foremek - ciastko w tym kaształcie łatwiej jeść niż okrągłe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy o nich nie pomyślałam, jako o księżycowych, ale podoba mi się, że je tak nazwałaś!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  18. Te z malinami na jeden kęs, kuszą mnie najbardziej...
    Piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jesienne foremki, pyszne tartaletki. Kolejna piękna opowieść :).
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  20. Drzewo pamięci...znam takie...moje drzewo pamięci rodzi jabłka...niewielkie , czerwone ... tej jesieni moje drzewo pamięci zgubiło już liście i owoce...ususzyłam jabłka...ich aromat zostanie z nami do zimy.... Twoje tartoletki - wspaniałe !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz swoje drzewo pamięci:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  21. Pięknie. Aż się zaczęłam zastanawiać, co opowiedziałby mi mój warszawski wiatr. Może zwolniłby trochę ten rytm i pęd stolicy. Uściski ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina! Warszawski wiatr z pewnością ma wiele wyjątkowych historii do opowiedzenia:)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  22. jakie piękne te tartaletki ! A kandyzowana pigwa musi super smakować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, kandyzowana pigwo jest naprawdę przepyszna!
      Pozdrowienia:)

      Usuń
  23. Anno Mario, zakradam się do Pani odkąd odkryłam drogę (link) na jednym z podglądanych przeze mnie blogów. Zuchwale wyobrażam sobie, że nowy przepis jest zaproszeniem . (Czy mogę tak myśleć?) Przeskakuję tytuł i łakomie pochłaniam wszystko,co zastaję:) Delektuję się tymi wyprawami. Podróżami, z których wracam ładniejsza. Dziękuję. Z najpiękniejszymi wyrazami Anna Magdalena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno Magdaleno! Oczywiście, że każdy przepis i post jest zaproszeniem! Mam wielkie szczęście, że mogę gościć tak wyjątkowe Osoby, jak Ty:)
      Dziękuję za najpiękniejszy prezent - słowa!
      Pozdrawiam bardzo ciepło:)

      Usuń
  24. Przesyłam wirtualny kawałek tortu! :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aniu, świetnie Ci wysżły te tartaletki. A blog jest wspaniały, taki klimatyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowne! No absolutnie cudowne! I to ciasto takie cieniutkie, mnie to w tartaletkach zawsze grube wychodzi - mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atinko, bardzo Ci dziękuję!
      Są cieniutkie, bo bardzo cienko wałkowałam ciasto, no i obciążenie fasolkami robi swoje;)

      Usuń
  27. Czytając Twe piękne słowa dochodzę do pewnej pointy: drzewa są pełne tajemnic, a liście potrafią cudownie smakować o każdej porze roku :) Tylko ten wiatr - plotkarz, mimo swojego uroku, ciągle roznosi ich tajemnice.
    Pozdrawiam,
    T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiatr-plotkarz, podoba mi się jak go nazwałaś!
      Serdeczności:)

      Usuń
  28. Drzewa mają w sobie magię, siłę, i nie trudno patrząc na nie uwierzyć w tych samych bogów, w których wierzyli nasi słowiańscy przodkowie.
    Cudowne zdjęcia, cudowne smaki dzisiaj u Ciebie. I bardzo chciałabym mieć taki smakowity, wspomnieniowy kalendarz jak Ty.
    Pozdrawiam cieplutko a Sputnik już leci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro! Za Sputnik stokrotne dzięki i za te piękne słowa też!
      Uściski:*

      Usuń
  29. Anna Maria, u Ciebie jak zawsze wchodzi się na chwilę tylko rzucić okiem na przepis a zostaję tutaj pół godziny. Oglądam wszystkie zdjęcia, czytam i już zaczynam się zastanawiać, czy na pewno nie znajdę jutro chwili na upieczenie chociażby tarty z agrestem.
    XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak znalazłaś czas? Jak nie, to koniecznie to zaplanuj - tarty są boskie!
      Uściski:*
      P.S. Obraziłabym się, gdybyś była krócej niż pół godziny;P

      Usuń
  30. Piękny wpis... Cudowne zdjęcia... I niesamowicie apetyczne tartaletki...

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu uraczyłas nas iście królewskimi tartaletkami... te kandyzowane orzechy mnie zachwyciły, buziaki Aniu:)
    ps. miło sie Ciebie czyta, tyle tu moich mysli, jakbym to ja pisała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, nawet nie wiesz jak bardzo doceniam to, co napisałaś! Bardzo, bardzo Ci dziękuję! To wielka radość znaleźć bratnią duszę w takiej Osobie, jak Ty:)

      Usuń
  32. Nostalgiczne, ale milutko u Ciebie. Piękne zdjecia,bede zaglądac częściej. Dziękuje za wizytę u mnie i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. podziwiam twoją cierpliwość w gromadzeniu dodatków do tych tarteletek:) ciekawe jak smakują kandyzowane zielone orzechy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, cierpliwość była tu zbyteczna - dodatki pojawiały się w mojej kuchni od czerwca, teraz jedynie sięgałam po odpowiednie słoiczki:)
      Serdeczności!

      Usuń
  34. tartaletki są genialne! urocze, do tego smaczne :) dodatki, jak marzenie!

    OdpowiedzUsuń
  35. wygięta łyżeczka robi mega wrażenie, a tartaletki cóż tu dużo pisać PRZEPIĘKNE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla pewności dodam, że została fabrycznie wygięta, ja nie mam z tym nic wspólnego;D
      Pozdrowienia!

      Usuń
  36. kandyzowane orzechy? woow. pyszności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emcio, są pyszne! Polecam Ci pamiętać o nich za rok w czerwcu:)

      Usuń
  37. ależ piękne tarteletki! Cudowne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Pięknie myślisz.
    Pięknie to przekazujesz.
    Do tego masz talent kulinarny!O bogini! :)

    Uwielbiam wszelkie rodzaje tarteletek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monico! Ależ mnie rozpieściłaś komentarzem! Dziękuję:)

      Usuń
  39. "mouth watering"! przecudowne są..!
    Aniu, wczoraj kupiłam brukselkę z myślą o Tobie;))
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. J.! Pal licho tartaletki, ale ta brukselka! Wow, naprawdę?!
      Jeśli myślisz o mnie patrząc na brukselkę, to czy mogę chcieć więcej od życia?!;P
      Uściski:*

      Usuń
  40. Zawszę się zachwycam jak tu jestem :] Zawszę można coś tu znaleźć dla zmysłów jak i dla duszy :}

    OdpowiedzUsuń
  41. Piękne, melancholijne zdjęcia. Wspaniały klimat ; )
    I smak też musi być genialny : ) Nie za słodki: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weroniko! Smaki były dobrze wyważone - właśnie nie za słodkie.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  42. jak zawsze urzekłaś mnie swoimi zdjęciami. a same tartaletki - chyba nie muszę pisać, że są perfekcyjne w każdym calu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, bardzo mi miło - dziękuję i przesyłam pozdrowienia:)

      Usuń
  43. Każdy Twój post przenosi mnie do innego świata. Niesamowite, jak bardzo wpływasz na ludzi! To będzie wyjątkowo refleksyjny wieczór :) A tartaletki... Cóż, sama wiesz, że są doskonałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agato! Nie wiem jak dziękować! To ogromnie cenne, co piszesz - dziękuję z całego serca:)

      Usuń
  44. Tartaletki wyglądają na bardzo apetyczne. Gdybym teraz jedną z nich miała... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata! Gdybym tylko mogła Cię poczęstować, miałabyś przed sobą całą tacę:)

      Usuń
  45. Świetne zdjęcia, świetny opis... :) Widać, że masz poczucie estetyki i artystyczną duszę! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcelino, bardzo mi miło! Dziękuję za odwiedziny i takie serdeczne słowa:)

      Usuń
  46. Bardzo klimatyczne zdjęcia i piękne tarteletki:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Mam straszna ochotę je pochłonąć:)

    OdpowiedzUsuń
  48. A zdjęcia - gratuluje - idealna kompozycja:)

    OdpowiedzUsuń
  49. jej, jestem pod wrażeniem tych wszystkich zdjęć i przepisów!

    OdpowiedzUsuń
  50. Dziękuję za wizytę i miły komentarz i zapraszam cię znów do mnie:)
    Ja się zbieram na kupno foremek do tarteletek i zebrać się nie mogę:(
    A tak chodzą za mną!
    Twoje są bardzo apetyczne.
    Trzeba się w końcu zebrać.
    Wspaniały blog:)
    A ilość komentarzy np. w tym poście imponująca:)))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchareczko! I ja dziękuję za miłą wizytę i oczywiście namawiam do kupienia foremek;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  51. Ciekawi mnie smak tych z kandazywaną pigwaą, a poza tym wzięłabym również te z agrestem :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Anno,

    wspaniałe tartaletki!
    Jakie niebanalne kształty, autentycznie urocze! A wypełnione takimi pysznościami zniknęły pewnie w oka mgnieniu...

    Wezmę jedną, taką malutką, do kawy, dobrze? :)

    Serdecznie Cię pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edith, oczywiście bierz:) Do kawy pasują idealnie!
      Masz rację - tartaletki zniknęły zdecydowanie za szybko.
      Przesyłam serdeczności!

      Usuń
  53. ja też chcę takie foremki, są przecudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, chcesz takie? Jak będę w miejscu, gdzie można je zdobyć, to mogę Ci kupić:) Napisz ile!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  54. Piękne i pyszne :) Zjadłoby się ;)

    OdpowiedzUsuń
  55. nominowałam Cię do tagu 'liebster blog <3' :)
    zapraszam po szczegóły do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  56. piękne tartaletki, bardzo mnie kandyzowane orzechy zaciekawiły :)

    OdpowiedzUsuń
  57. pięknie te kruche wyszło, nigdy mi się takie nie udało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusiu, uda się na pewno! Pamiętaj o trzech zasadach - odpowiednio schłodzić surowe, cieniutko wałkować i obciążyć w trakcie pieczenia:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  58. Jak zawsze wchodzę na Twojego bloga to urzekają mnie zdjęcia! Są cudne:) A poza tym, jest tu tak nostalgicznie... To skłania do zadumy nad własnym życiem. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi miło! Bardzo się cieszę, że czujesz się u mnie dobrze:)
      Zapraszam kiedy tylko masz ochotę!

      Usuń
  59. Cudnie to wszystko wymyślone i zgrane :) Piękne zdjęcia :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Urocze słodkości :) A tak poza tym to świetne masz foremki

    OdpowiedzUsuń
  61. Ale one apetycznie wyglądają. Poproszę jedną :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Aniu klimat jak zwykle. Muszę sobie (a raczej teściowej) zasadzić pigwę na działce. Koniecznie, bo w sklepie znalazłam po 6 zł za sztukę. Kradzież w biały dzień. A jak zasadzę, to może za rok, za dwa takie cuda wyczaruję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 zł za sztukę?! O rany, u nas były po 4 zł za kg!!! Jedyna nadzieja w teściowej;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  63. jak tu cudnie, klimatycznie i tak..... po Twojemu-uwielbiam tu zaglądać, choć ostatnio mnie bardzo mało:) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piegusku, no właśnie - gdzie Ty się podziewasz?
      Pozdrawiam Cię:)

      Usuń
  64. Pięknie wyglądają...w pierwszym momencie myślałam, że to pierogi...taki podony kształt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierogi z takim nadzieniem byłyby doprawdy intrygujące:)

      Usuń
  65. Piekne słowa .... cieżko się od nich oderwać .... moje wspomnienia mają smak babcinej szarlotki i pierogów ruskich ....wspaniałości:) wielki buziak

    OdpowiedzUsuń
  66. Uwielbiam Twoje zdjęcia !!! Oglądam je w kółko po 10 razy :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Тhanks for sharing such a fastiԁious thought, piece of writing is good, thats why
    i haѵe read it comрletely

    Visit mу web-ѕite bad credit loans
    my web site > bad credit loans

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails