Panettone wcielona w postać wielkanocnego zająca trafiła do nas kilka dni przed świętami. Nie dane jej było jednak uroczyste otwarcie i degustowanie. Wybraliśmy zgodnie i ochoczo domowe wypieki, a zając z podniesionymi uszami dzielnie reprezentował dział wielkanocnych dekoracji. Po świętach pomyślałam jednak, iż należy mu się coś więcej niż tylko czuwanie nad kolorowymi pisankami. Zainspirował mnie przepis znaleziony na stronie Chocolate Shavings. I tak z zająca powstał wspaniały, kuszący czekoladą i likierem panettone bread pudding. I choć większość źródeł umieszcza bread pudding w dziale DESERY, my z wielką ochotą i bez żadnych wyrzutów sumienia zjedliśmy go na śniadanie:)
Panettone można zastąpić brioszką lub po prostu babką drożdżową, więc obecność zająca nie jest obowiązkowa i nie powinna Was w żadnym wypadku powstrzymać przed przygotowaniem tego wspaniałego śniadania, deseru, podwieczorku .... co kto lubi:)
Polecam bardzo!
Właściwie ten przepis miał trafić jeszcze do akcji Kuchni Wielkanocnej, która trwała do 10 kwietnia. Chwilę po jego przygotowaniu i podaniu, dotarła do nas jednak wiadomość o tragedii pod Smoleńskiem...
SKŁADNIKI NA 5 PORCJI
1 zając z ciasta panettone :) (oczywiście można zastąpić brioche lub babką drożdżową)
2 jajka
szklanka mleka
3 łyżki likieru Grand Marnier (zastąpiłam domową pomarańczówką i dałam więcej:)
1 łyżka dropsików z gorzkiej czekolady (jeśli nie macie, można zastąpić drobno posiekaną gorzką czekoladą)
1 łyżka dropsików z mlecznej czekolady (jeśli nie macie, można zastąpić drobno posiekaną mleczną czekoladą)
masło do wysmarowania foremek
Piekarnik nagrzać do temperatury 190 stopni. Foremki do zapiekania wysmarować masłem. W misce połączyć likier, jajka i mleko i dokładnie wymieszać. Panettone podzielić (dosłownie podrzeć) na kawałki i rozłożyć do nasmarowanych masłem foremek. Na górze posypać dropsikami czekoladowymi. Zalać miksturą z jajek i mleka. Delikatnie ugnieść palcami, tak, aby kawałki ciasta były w całości pokryte mlekiem. Piec w piekarniku ok. 35 minut do momentu, aż urosną i pięknie się zarumienią. Ja po lekkim przestudzeniu polałam jeszcze wierzch likierem pomarańczowym, co moim zdaniem było wręcz wskazane! Oryginalne źródło sugeruje jeszcze dodatek lodów waniliowych i ja się pod tą wersją podpisuję, ale wówczas podam ją jako deser, a nie śniadanie. Choć może?
Hihihi, to historia pod tytułem: Jak zając skończył w puddingu :))) Smaczna historia :)
OdpowiedzUsuńach.. wielka mam ochotę na takie słodkie puchate śniadanie
OdpowiedzUsuńa teraz to już właściwie drugie
Witam :)
OdpowiedzUsuńZAchwyciły mnie Twe zielone kokilki! Zdradzić, gdzie takie śliczności mozna kupić?
Pozdrawiam!
Ania vel Vespertine - cieszę się, że się podobają. Kupiłam je jakieś 5 lat temu w Auchon podczas jednej z ich wiosennych wyprzedaży ceramiki na wagę. Kosztowały grosze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń