Musiałam wspiąć się na wysoką górę.
Bez przygotowania.
Bez przewodnika.
Bez zastanowienia.
Musiałam ją pokonać. Wyrosła przede mną na drodze, a na mojej mapie nie było innej ścieżki.
Zebrałam siły i wspięłam się na szczyt.
Pokonałam górę.
Kolejną.
Oby jedną z ostatnich.
Oby dalej mapa życia wyznaczała łagodniejsze i bardziej malownicze trasy.
Schodząc poczułam wszechobecny ciężar wspinaczki.
Pewnie przed Wami też wyrastają nagle takie góry, które trzeba pokonać, by iść dalej.
Co robicie po zejściu?
Jak odpoczywacie? Co Was uspokaja i wycisza?
Co stawia na nogi, by potem ruszyć w dalszą drogę i pokonywać kolejne góry?
Ja ogrzewam się ciepłem domu, otulam najsłodszym zapachem mojego Synka i zapadam w łagodnym głosie W.
Szukam wytchnienia w najprostszych i powtarzanych niczym mantra czynnościach. To one porządkują wszystko i przywracają uśmiech.
I muszę jeszcze poczuć zapach ciasta. Domowego.
Rozgrzać się ciepłą falą powietrza uwalnianą po otwarciu drzwi piekarnika.
Nawdychać docierającym we wszystkie kąty słodkim aromatem.
Napatrzeć na małe i duże ręce sięgające po kolejny kawałek.
I zjeść pierwszą porcję jeszcze na ciepło, by ogrzała zmysły.
Ostatnia góra była wyjątkowo wysoka. Musiałam więc sięgnąć po najłatwiejszy przepis, by droga do szczęścia była jak najkrótsza. By wystarczyło wyciąć kółka, pokroić brzoskwinie, posypać cukrem i upiec. I zjeść jeszcze na ciepło, koniecznie z lodami.
Te brzoskwiniowe tarty to najłatwiejsza droga na skróty, by nacieszyć się końcówką lata, cudownie ciepłym kolorem brzoskwiń, chrupiącym spodem z ciasta, a przede wszystkim by jak najszybciej zapomnieć o tej pokonanej górze. Niech zostanie daleko w tyle.
BRZOSKWINIOWE MINI-TARTY NA CIEŚCIE FRANCUSKIM
/6 sztuk/
1 opakowanie gotowe ciasta francuskiego
3-4 brzoskwinie (użyłam świeżych, można też użyć z puszki)
cukier puder do posypania
kilka malin (opcjonalnie)
ulubione lody (ja użyłam domowych karmelowych)
Piekarnik nagrzać do temperatury 190 stopni. Z ciasta francuskiego wyciąć okrągłe spodu o średnicy 13 cm. Podpiec je w piekarniku (używam funkcji Zarumienianie) przez 3-5 minut.
Jeśli używacie świeżych brzoskwiń, należy sparzyć je wrzątkiem i obrać ze skórki. Następnie pokroić na cienkie plasterki i układać na podpieczonych spodach. Posypać cukrem pudrem - w trakcie pieczenia lekko się skarmelizuje.
Wstawić do piekarnika i piec przez ok. 10-15 minut, aż spody ładnie się zrumienia, a brzoskwinie lekko podpieką.
Po wyjęciu z piekarnika ponownie posypać cukrem pudrem. Można ozdobić malinami. Na jeszcze ciepłe tart nakładać gałkę ulubionych lodów. Jeść na ciepło. Smacznego!
Takie proste ?! Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńGóry... Niektóre mają zbyt strome zbocza, niestety. Z niektórych pomimo usilnych prób nie da się nie ześliznąć, boleśnie upadając... Ale wtedy domowe ciasto też dobrze działa. Otula kojącym zapachem i ciepłem; leczy rany. I choć wtedy nigdy nie pomoże do końca, to da choć chwilę wytchnienia...
OdpowiedzUsuńObyś jak najrzadziej musiała prowadzić ciężkie wspinaczki, Aniu...
Moc uścisków! ;*
Szybkie i proste a efekt przepyszny. Wiem, bo robię takie same:)
OdpowiedzUsuńBez gór się nie da, ale życzę ich jak najmniej:)
oj, pyszna jest taka droga do szczęścia :)
OdpowiedzUsuńAniu, widzę zmianę w zdjęciach :) Pięknie! Plasterki tych brzoskwiń wyglądają tak smakowicie, soczyście, że chętnie bym Ci je podkradła:)
OdpowiedzUsuńWow! Toż to kwintesencja tego, iż małym nakładem pracy, można uzyskać najlepsze efekty.. Te tarty są genialne.. A z tą gałką lodów?? Mniami..
OdpowiedzUsuńNasze życie to wciąż góry małe jak i wysokie. Niektóre przychodzi nam pokonać łatwo, a niektóre niestety stanowią nie lada wyzwanie...
OdpowiedzUsuńAniu mini tarty niezwykle kuszące i zapewne smakowite.Tych przymiotników to mogłabym jeszcze wymienić kilka, ale ograniczę się tylko do dwóch. I na dodatek moje ulubione lody karmelowe...
Chyba każdy musi pokonać jakieś góry.I nie jest ważne,czy to wysoki szczyt,czy jedynie pagórek.Często takie wspinaczki są skomplikowane i pełno nierówności pod nogami.Ale jak się już taką pokona, to więcej widzi się szczęścia wokół.
OdpowiedzUsuńA tarty urocze!
Całus!
Oby dalsza droga Twojego życia była tak słodka i słoneczna jak te wspaniałe pyszności :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ta góra już za Tobą. Pewnie jeszcze niejedna przed Tobą, jak i nami wszystkimi. Życzę Ci łatwości i siły w ich pokonywaniu. A ciasto? Ciasto dobre na każdą okazję.
OdpowiedzUsuńjak to dobrze, że dałaś radę. że poradziłaś sobie z przeciwnościami losu. że pokonałaś tę górę. gratuluję Ci. to prawdziwy sukces.
OdpowiedzUsuńteż i przede mną, jak chyba przed każdym, wyrastają ni stąd, ni zowąd takie góry. pokonuję je, chociaż z ogromnymi trudnościami. a potem odpoczywam. z książką w dłoni, kubkiem aromatycznej herbaty. albo grając na flecie. a najczęściej krzątając się po kuchni, nasłuchując jednocześnie pyrkających pokrywek.
Aniu Droga,
OdpowiedzUsuńponiewaz w walce o te wlasnie codziennosc, normalnosc rowniny zycia nawet jesli mocno przewidywalna to spokojna i dajaca bezpieczennstwo, pokonujemy te wszystkie gory warto zdc sie na glos serca i walczyc i przec do przodu, do gory. By potem w ciszy usiasc obok siebie i cieszyc soba i tym powrotem, nie ogladajac sie wstecz. Jestes teraz silniejsza o ten kolejny wysilek. Tego Ci gratuleje i zycze pogody ducha i sily w obliczu tego co nam wszystkim przyniesie jutro. Tarta cudna, piekna i prosta. Sciskam serdecznie, anna
Mniam, mniam. Jaka soczysta brzoskwinia!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wychodzę w góry. Na szczęście są to moje pagórki w drodze na ognisko. całuski i dzięki za ucztę dla oczu :-)
OdpowiedzUsuńJa omijam góry jak mogę ale nie zawsze się da.. kiedy już schodzę to cóż.. padam na wznak. Wiem. Mało romantyczne.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają takie mini tarty. Moim zdaniem do jest właśnie przepis na pożegnanie lata...dodałabym jeszcze odrobinki oregano albo mięty..
Piękne.
ps. mnie uspokaja siekanie warzyw:)
to co najprostsze czesto okazuje sie najpyszniejsze! zycze jak najmniej gor Aniu! pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńp.s. mnie tez uspokaja obecnosc blikich...
miss_coco! No właśnie, prostocie siła:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZaytoon! Dziękuję za dobre słowa:)
Korniku! Prawda, że takie najprostsze rzeczy należą do najlepszych? Pozdrowienia!
Agnieszko! Tak, zaczęłam stawiać pierwsze kroki - dziękuję ponownie za wsparcie! Całusy!
Spencer! Powiem nieskromnie - są naprawdę boskie!!!
Amber! Tak, góry wpisane są w krajobraz każdej trasy, czasami niestety okazują się zbyt strome i wyczerpujące... Uściski!
Olivio! Bardzo Ci dziękuję:)
Lo! Dziękuję :)
Karmel-itko! Tak, pyrkające pokrywki to jedna z ulubionych faz kuchennej "dźwiękoterapii". Pozdrawiam Cię !
Anno! Dziękuję Ci bardzo za tyle miłych słów! Życzenia muszą się spełnić:)
Maniu! Barrrrdzo mniammmm:)
Mamamarzyniu! A co nad tym ogniskiem - kiełbaski? A może ziemniaczki z ogniska?:) Całusy również!
Atrio! Z miętą też bym chętnie spróbowała:) Pozdrowienia!
Cudawianki! Dziękuję za wizytę - a bliscy to najlepsze lekarstwo na każdy smutek! Pozdrawiam Cię serdecznie!
Dużo ostatnio miejsca poswieca się na blogach szczęściu :) I dobrze, to temat godny najbadziej filozoficznych rozważań i nierozerwalnie związany z gotowaniem, przynajmniej u niektórych :)
OdpowiedzUsuńtarta super!
Aniu Truskawkowa! Ja też uważam, że szczęściu powinniśmy poświęcać jak najwięcej miejsca! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJakie piękne. Aż ślinka cieknie :-)
OdpowiedzUsuńWpraszam się w gości! Na tartę, a może tarty! Uściski!
OdpowiedzUsuńproste i efektywne! Mniamciu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Joanno! Dziękuję za odwiedziny:) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPaulino! Bardzo się cieszę, kiedy będziesz?
Beato! Dziękuję Ci i pozdrawiam!