czwartek, 29 września 2011

TU i TAM nr 15. Mój ciemny typ. Pumpernikiel. I cudowna konfitura.


Kuchnia. Serce domu.
Łączy i zbliża.
Tu tańczą zapachy i wirują dźwięki, których pokusie nie potrafimy się oprzeć.
W naszych kuchniach TU I TAM, u Amber i u mnie,  było już słodko i wytrawnie, łagodnie i ostro, owocowo i warzywnie.
Przyszła pora na smak inny od wszystkich.
Najstarszy i najcenniejszy.
To smak chleba.
Nasz pierwszy wspólny chleb.
Pachnie domem i szczęściem.
Wyjątkowe i niepowtarzalne uczucie, którym dzielimy się z Wami, jak chlebem. 


Chleb.
Nie lubi pośpiechu. Prosi o czas. 
I daje go w zamian, jeśli tylko potrafimy go przyjąć.
To bezcenny dar. 
Czas na myśli.
Na ich uczesanie i zaplatanie.
Na spokój.
Na zatrzymanie się.


Na wsłuchanie w rytm. Najstarszy i pierwotny. 
Od szumu zbóż po pierwsze pęknięcie chrupiącej skórki, wszystko ma swoje miejsce i czas.
Rytuał, któremu trzeba się poddać i całkowicie zaufać, by docenić jego prawdziwą wartość.


Pieczenie chleba jest jak rozmowa.
Uczy jak się rozumieć, ale bez słów. 
Jak słuchać, patrzeć i odczytać to, co ważne i ukryte w szczegółach. 
Jak dotrzeć do sedna bez pośpiechu, nie idąc na skróty.


Chleb ustala rytm, którym musimy podążyć. 
Wydaje się długi, za długi, pełen czekania i niepewności.
To pierwsza lekcja - pokory i cierpliwości. Jeśli nie potrafimy się ich nauczyć, pieczenie chleba straci sens.


Drugiej lekcji udziela nam czas - to co z nim zrobimy, gdy mąka, woda i zakwas zaczynają swój pierwotny taniec.
Czy umiemy się zatrzymać, zwolnić, dostrzec to, co na co dzień mijamy w pośpiechu? 
Czy znajdziemy w nim coś dla siebie - chwile z książką, rozmowę z kimś bliskim....


Chleb daje nam więcej niż myślimy. 
To nie tylko cudowny zapach, jaki wypełnia dom, gdy bochenek złoci się w piekarniku.  To nie tylko niepowtarzalny smak jeszcze ciepłej kromki posmarowanej grubo masłem ani rozkoszny dźwięk chrupiącej skórki. 
To rytm, w jakim oddycha dom i jego serce, kuchnia. Rytm, w jakim naprawdę warto żyć i odmierzać czas - mądrzej, piękniej, świadomiej....


Wielką radością było dla mnie wspólne pieczenie chleba z Amber. Chyba nic bardziej nie zbliża, nawet jeśli chleby wyrastają w dwóch oddalonych od siebie kuchniach. Między dokarmianiem, wyrabianiem i wyrastaniem czułam, że nasz czas zwolnił i płynął tym samym nurtem.


Wiele chlebów upiekłam, wiele wciąż czeka swój debiut. Niełatwo było wybrać chleb na tak wyjątkową okazję. Postawiłam na ciemny typ. Na chleb, który kocham od dzieciństwa, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam pięć ( a może sześć) cieniutkich kromek zapakowanych w biało- niebieski pergamin. Taki sam, w jaki pakowany jest do teraz.
Pumpernikiel.


Ten chleb był zawsze moim marzeniem i wyzwaniem. Nie chodzi o stopień trudności, bo jest bardzo prosty, ale o czas - jego przygotowanie zajmuje bagatela około 12 godzin!
Pomyślcie jak pięknie ten czas może upłynąć! Ale najpierw znajdźcie ten czas, zaplanujcie i pozwólcie, by najpiękniejszy zapach pieczonego chleba zagościł w Waszym domu na wieeeele godzin.


"Pumpernickel jest tradycyjnym pieczywem żytnim pochodzącym z Niemiec, z Westfalii.
Według dawnej receptury pumpernikiel powinien być zrobiony jedynie z grubo mielonej mąki żytniej razowej, zaparzanej przez kilka godzin, a potem pieczony w zamkniętych formach metalowych w temperaturze około 100 stopni przez 16 do 24 godzin. Właściwie nie jest to pieczenie, lecz parowanie. 

W trakcie tego procesu następuje karmelizacja  zawartej w zbożu skrobi, której pumpernikiel zawdzięcza swoja ciemnobrązową barwę i lekko słodkawy smak oraz zapach. Konsystencja chleba jest bardzo zwarta, wilgotna, lekko łamiąca się, ponieważ nie zawiera spulchniaczy tzn.  drożdży. Nie tworzy się tez skórka, jak w innych chlebach.
Obecnie, aby nadać mu barwę i smak jak przy długim procesie karmelizacji skrobi, dodaje się melasę z buraków cukrowych. * 


Przyznaje, że nie wierzyłam, iż z ciasta, które podczas wyrabiania i po wyrastaniu miało kolor bursztynowy, powstanie ciemny pumpernikiel. Chleb piecze się owinięty w folię, więc nie widać czy i kiedy zmienia kolor. 


Gdy o świcie nastała pora wyjęcia chleba z formy, byłam podekscytowana jak dziecko, które czeka na upragniony prezent i nareszcie może go odpakować.
Uniosłam folię i poczułam magię - przede mną leżał czarny bochenek. Takie piękne kuchenne czary-mary!


I tu przychodzi pora na prawdziwą próbę cierpliwości. Upieczony wystudzony pumpernikiel trzeba zawinąć w folię i schładzać w lodówce przez 1 -  2 dni!  Ależ tortura! 
Ale warta tego "cierpienia", czy raczej cierpliwego czekania. Smak jest niesamowity! Dokładnie taki, jakiego oczekiwałam i jaki znam z wersji dotychczas kupowanej. 


Miąższ jest zwarty, zbity. Mój ma trochę za duże, nieregularne dziurki - w końcowej fazie ciasto wyrastało za długo (moja wina - zaczytałam się;). Ale dla mnie to plus - w dziurkach zbiera się jeszcze więcej masła;D

Pumpernikiel cudownie smakuje z plastrami sera manchego posmarowanymi konfiturą z cebuli i pomarańczy z dodatkiem chili. To moje tegoroczne odkrycie. Konfitura jest rewelacyjna - musicie koniecznie spróbować!


Przepis i informacje o pumperniklu cytuję za niezastąpioną Mirabelką, której wspaniałe chleby i porady dotyczące wypieku pieczywa znajdziecie na tej stronie - klik.

PUMPERNIKIEL
receptura na 1 chleb, czas przygotowania około 12godz.

375 g maki żytniej razowej drobnej
375 g maki żytniej razowej grubej
250 g zakwasu żytniego
375 ml letniej wody
1 łyżka soli
80g melasy (syropu buraczanego)


Na 12-24 godziny przed planowanym pieczeniem dokarmić zakwas. Następnego dnia, obydwie mąki zmieszać, w środku zrobić zagłębienie, w które należy wlać zakwas i powoli mieszać razem z mąką, dodając sól, stopniowo wodę i melasę. Wyrabiać chwile do połączenia wszystkich składników. 


Wyjąć ciasto, miskę dobrze oprószyć mąką, włożyć z powrotem, także z wierzchu posypać mąką, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 3 do 4 godziny. Kiedy przyrośnie mniej więcej połowę, wyjąć na posypany mąką blat kuchenny. Wyrobić chwilę, uformować wałek i włożyć do formy metalowej wysmarowanej olejem i wysypanej mąką. Przykryć i odstawić jeszcze na ok. 20 minut. 


Piekarnik rozgrzać do 150°C. Wierzch ciasta chlebowego zwilżyć wodą, formę szczelnie przykryć z góry folią aluminiową i piec na pierwszym poziomie od dołu około 8 godzin w temp 125 – 150°C (najlepiej przez noc). Ustawienie odpowiedniej temperatury jest dość ważne. Kiedy temperaturę ustawi się zbyt nisko, chleb może być w środku klejący, dlatego trzeba to robić z wyczuciem (ja piekłam w temperaturze 140 stopni).


Po wyłączeniu piekarnika zostawić jeszcze chleb na 1 godzinę aż do wystygnięcia.
Ostudzony szczelnie zawinąć w folię aluminiową, a potem torbę foliową – schłodzić (może być w lodówce), a kroić i jeść najlepiej po 1-2 dniach.
Pyszny, aromatyczny – absolutnie wspaniały!!!
Pumpernikiel możemy przetrzymywać szczelnie zamknięty w chłodnym miejscu miesiącami. 


KONFITURA Z POMARAŃCZY I CEBULI Z CHILI 
/cytuję za Tessą Capponi-Borawską/ 

20 dag cebuli
30 dag pomarańczy
suszona ostra czerwona papryczka
1/2 łyżeczka soli
17 dag cukru
4 łyżki białego octu winnego


Cebulę obrać i grubo posiekać, pomarańcze obrać i pokroić na grube kawałki. Włożyć do garnka cebulę i pomarańcze z pokruszoną papryczką. Gotować 40 minut na małym ogniu, mieszając. Dodać sól, cukier oraz ocet i gotować ok. godziny. Wlać do wyparzonego słoika, dokładnie zakręcić i trzymać w lodówce. 
Składniki wystarczają na jeden słoik, polecam od razu zwiększyć ilość, bo konfitura jest wspaniała!

103 komentarze :

  1. Pumpernikiel my love.
    Kochana, co za piękny nagłówek widnieje u Ciebie na stronie;)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Olciaky! My, too;)
    A nagłówek stary jak świat;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu,spędziłysmy razem cudowne chwile przy tworzeniu chlebów.
    jasne,że nic tak nie zbliża,jak wspólne pieczenie chleba.Magia!
    Pumpernikiel cudowny!
    To mój ulubiony chleb z dzieciństwa.
    A konfitura taka w moim stylu.
    Zaraz, czy to Ty to przygotowałaś,czy ja z Tobą ,będąc blisko myślami? Wszystko jedno.Częstuje się.
    I dziękuję Ci za wspaniałe chwile.

    OdpowiedzUsuń
  4. Amber! Czemu mnie nie dziwi, że tak samo uwielbiasz pumpernikiel?!
    Tą magię będziemy już zawsze odczuwać ...
    Oczywiście, że konfiturę szykowałyśmy razem, jak większość pyszności, które intuicyjnie dla siebie szykujemy;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu , kurcze , toś upiekła najlepszy chleb świata i jeszcze mu takie zdjęcia porobiłaś , normalnie czadowe i na dokładkę ta konfitura , normalnie fiu fiu
    Cudo !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Margot! A Ty go nie piekłaś - czytałam u Mirabelki, że planujesz!
    A smakuje bosko, więc nie zwlekaj:D
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam pumpernikiel! W moim mieście sprzedawali go swego czasu tylko w jednym sklepie i tylko w czwartki :-) Więc chodziłam co tydzień i robiłam zapasy ;-)
    Bardzo specyficzny smak, nie przez wszystkich lubiany. Pamiętam, jak kiedyś poczęstowałam nim mojego szefa - nie miał nic do jedzenia i poprosił o ratunek ;-) Mówisz - masz. Wziął, zamknął drzwi swojego gabinetu, po czym za chwilę otworzył je z impetem: JEZU, CHCE MNIE PANI OTRUĆ??!! CO TO JEST??
    No jak to co? Jeden z najpyszniejszych chlebków świata :-)))))
    Pozdrawiam!
    Wpis jak zwykle apetyczny i działający na wyobraźnię :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. piekłam , piekłam , chyba nawet na blogu mam ,a piekłam kilka razy , co raku zima piekę 2-3 razy

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnieszko! U mnie bywał kiedyś tylko we wtorki;)
    A szef to chyba nie znał się na jedzeniu, prawda":D
    Pozdrawiam Cię!

    margot! Jest u Ciebie?! Rany, pędze szukać!!!! A zimą warto go piec - takie cudne chlebowe ogrzewanie będzie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, chyba mi trzeba zażyć takiej lekcji pokory i cierpliwości, nade wszystko czasu na pozbieranie myśli :) czyli w weekend będę piec chlebek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chlebowa magia u Ciebie, Aniu! Mysle o tym chlebie juz od dawna...pieknie Ci wyszedl.
    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Auroro! Cudownie! Taka decyzja bardzo mnie cieszy! A jaki, jaki?

    Agnieszko! Ja też o nim długo myślałam i ogromnie się cieszę, że to myślenie zamieniłam w upieczenie - może też tak zrobisz?!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. piękny Ci wyszedł, co ja bym dała za kromeczkę, a dżem intrygujący :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chleb cegła. Przynajmniej ja go tak nazywam, co nie zmienia faktu, że go uwielbiam. Nie pomyślałam, jak dotąd, że można do zrobić samemu. Może się kiedyś zdobędę na jego zrobienie, bo uwielbiam piec swój własny chleb (tzn. uwielbiam jak moja maszyna do pieczenia chleba piecze mi mój chleb powszedni)

    OdpowiedzUsuń
  15. zauberi! Nic nie musiałabyś dawać - chlebem się dzielę zawsze:)A konfitura - mniam;P
    Pozdrawiam Cię!

    Joanno! Po wyjęciu z formy rzeczywiście przypomina cegłę - ciężki i twardy;) Ale w smaku to już czysty pumpernikiel!

    OdpowiedzUsuń
  16. przecudny ten chlebek i jego historia:) nawet przez monitor czuję jego aromat:) no i strasznie intryguje mnie ta konfitura:)

    OdpowiedzUsuń
  17. goh.! Konfitura taka boska, że hohoho - musisz zrobić;P A chleb to wiadomo też;DDD

    OdpowiedzUsuń
  18. A wszystko to jest nowatorskie i zaskakujące. Mogę Cię czytać dniami i nocami, tygodniami i miesiącami. Pisz dla nas i odkrywaj te cuda zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzięki temu postowi zaczęłam rozważać zrobienie zakwasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kubełku! Taki bukiet dobrych słów dziękuję:)

    slyvvia! Cudownie - od tej myśli już tylko krok do pierwszego chleba! Zakochasz się, zobaczysz!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały chleb.Pięknie pachnie Twoimi słowami.
    Konfitura intryguje i zachęca do skosztowania.

    Ubierasz wszystko w tak piękne słowa, lubię CIę czytać
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pumpernikiel świetny, ale jeszcze bardziej zainteresowała mnie konfitura.

    OdpowiedzUsuń
  23. zaczarowałaś mnie! zdjęciami, słowami, chlebem... ach... pumpernikiel muszę zrobić koniecznie! tylko jak wytrzymam te dwa dni oczekiwania po upieczeniu?
    w moim domu też dziś pachniało chlebem - wilgotnym, żytnim, na zakwasie, z pestkami dyni. pięknie wyrósł pieczony w garnku żeliwnym a teraz czeka zawinięty w ściereczkę na jutrzejsze śniadanie :)
    pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Faktycznie ten chleb uczy cierpliwości, skoro jeszcze trzeba na niego czekać dwa dni:) To nie na moje nerwy-hihihi:) Przepis na konfiturę zachowam, moje smaki:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Majano! Tak Ci dziękuję! Bardzo doceniam, to co napisałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Haniu! Nie dziwię się, smak pumpernikla znamy wszyscy, ale ta konfitura to coś nowego i naprawdę wspaniałego!

    Edith! Wytrzymasz, wytrzymasz!
    Już sobie wyobrażam, jak pięknie u Cienie pachnie:) U mnie pieczenie chleba na jutro zaplanowane, też żytni, ale ze śliwkami. '
    Uściski!

    Nemi! A może jednak?! Jak nie teraz, to w innym czasie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniu ależ poszalałyście w kuchni, cudowna opowieść, cudowny chleb!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. piegusku! A jakie to było pięknie pachnące szaleństwo... Dobrych snów:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Chleb cudny, a z dodatkiem tej konfitury to już sama rozkosz!
    Aniu zgadzam się z Tobą, mnie pieczenie chleba nauczyło cierpliwości. Pozdrawiania dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  30. Kamila! Rozkosz prawdziwa;P
    Cieszę się, że się ze mną zgadasz - to niezwykła terapia!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Ech, Aniu, pumpernikiel to moje marzenie, niestety mam debilny (inaczej tego nie nazwę) piekarnik, który po bodajże 3 godzinach automatycznie się wyłącza i nie można go włączyć ponownie zanim nie wystygnie..
    A u Ciebie taki piękny chleb, piękny!

    Serdeczności :)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Pumpernikiel świetny ale konfitura to mnie oszołomiła! Oba przepisy kradnę :-)

    pozdrawiam Jagienka

    OdpowiedzUsuń
  33. kurde... podchodzę do chleba jak do jeża... nawet kupiłem mąkę orkiszową na tą okoliczność... rok temu... :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Monika! Chyba właściwie go nazwałaś, skoro tak podle się zachowuje! Może napisz list do św. Mikołaja?!
    Uściski Monika - odezwę się wkrótce w pewnej okrągłej sprawie;)

    Jagienko! Bardzo proszę - taka kradzież to konieczność;D Pozdrowienia!

    Robercie! Ale jeż przy bliższym kontakcie po prostu zastyga w kuleczkę;D więc nie jest taki straszny;P Nie odwlekaj, bo mąka straci ważność:D Zobaczysz będziecie się kłócić o chrupiącą piętkę! Do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  35. Do Amber już zajrzałam, teraz wskakuję do Ciebie. Pięknie się uzupełniacie, u niej chleby jasne i lżejsze, u Ciebie ciemny i ciężki. I zapewne bosko pachnący.
    Moja ukochana konfitura jest z pomarańczy i imbiru, ale wszystko, co pomarańczowe, lubię :).

    OdpowiedzUsuń
  36. pumperniklu jeszcze nie piekłam, więc pozostaje mi szybko nadrobić zaległości. kusisz!

    OdpowiedzUsuń
  37. Jswm! Zaiste;) Pozdrawiam Cię ciepło!

    turlaczku! A wiesz, mój pierwszy typ to był także jasny z gruszką! Nie żałuję jednak wyboru - z gruszką upiekę, a pumpernikiel znowu też! Konfiturę tym bardziej Ci polecam i serdecznie pozdrawiam:)

    Kaś! Dokładnie tak - zaplanuj na jakiś chłodny jesienny wieczór - będzie naturalne ogrzewanie;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  38. Piękny ten chlebek :) Aż szkoda go jeść ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale piękny opis,tak tradycyjnego,najstarszego w naszej świadomości i pięknego w swej prostocie bochenka;))
    Planowanie jest jedną z cenniejszych rzeczy w życiu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. Monisiu! Bardzo Ci dziękuję:) Ja z reguły działam bardzo spontanicznie i nie przepadam za planowaniem, ale w przypadku chleba to zupełnie inna sprawa i uwielbiam to planowanie!
    Pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Pięknie piszesz i robisz fantastyczne zdjęcia. Przytulnie tu bardzo...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  42. Aniu, ależ narozrabiałaś. Tu rozsypane, tam nalane..., kto to posprząta...?;) Ale warto było widzę, bo ciekawą opowieść tu snujesz... , która prowadzi do pumpernikla. Też fantastyczny! Przymierzam się do niego już ho ho... i jakoś wciąż jest tylko w tyle głowy, bo ten czas.. Myślałam o tym aby w nocy to zrobić... Co myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  43. Ewelajno! Nie ma mowy o upieczeniu prawdziwego domowego chleba bez choć odrobiny kuchennego bałaganu - musi się sypać i lać, by zebrać to razem i wyrobić;)
    Nocne pieczenie to świetny pomysł - zaplanuj prace tak, by włożyć chleb do piekarnika około północy - wstaniesz rano, chleb będzie gotowy, a w kuchni i mieszkaniu przywita Cię najpiękniejszy zapach świata, no i będzie ciepło!

    Ja jem! Dziękuję Ci za odwiedziny i miłe słowa! Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Wyszedł Ci piękny bochen! aż poczułam smak tego chleba, bo dawno nie jadłam... muszę upiec!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  45. Kasiu! Taki piękny komplement z Twoich usta - MISTRZOWSKIEJ PIEKARKI to dla mnie wielka radość:) Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. "pokory i cierpliwości. Jeśli nie potrafimy się ich nauczyć, pieczenie chleba straci sens" Święte słowa Anno. Od zawsze mam ochotę zrobić domowy pumpernikiel, ale ten czas pieczenia mnie przeraża.
    Cudny ten Twój i nie widzę, że miał za duże dziurki.

    OdpowiedzUsuń
  47. kabamaigo! Wiesz, dawno mi tak cudownie nie upłynął czas, jak przy pieczeniu tego chleba - to czekanie było niezwykle uspokajające, choć brzmi to trochę niedorzecznie, to ciepło i zapach pieczonego chleba działały terapeutycznie! Niech Cię to nie przeraża - ciesz się na ten czas! Zobaczysz, że będzie wyjątkowy!
    Dziękuję za łaskawość w kwestii dziurek;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Lubię ciemne typy, a konfitura palce lizać. Piękny, syty wpis. :-)

    OdpowiedzUsuń
  49. Krokodylu! Świetnie! Mamy podobny gust - i wiesz, nie będę zazdrosna - moim typem chętnie się podzielę;D
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  50. Wyprzedziłaś mnie - wpadłam wcześniej obejrzeć chleb, ale zagoniona codziennymi obowiązkami nie miałam chwili napisać, a Ty zdążyłaś trafić na mój sernik ;).

    Tak czy owak, ja jeszcze wciąż uczę się obchodzić z chlebami - z namaszczeniem traktuję swój zakwas i może w najbliższych dniach coś upiekę, choć chlebowe wypieki często robią mi na złość. ;)

    Pumpernikiel. Znienawidzony w dzieciństwie, teraz jeden z ulubionych chlebów - nie wiedziałam, że trzeba go po upieczeniu trzymać w lodówce i ...

    ja też zawsze jak dziecko cieszę się, jak chleb się uda ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  51. Aniu, po raz kolejny zachwycasz swoim wpisem:-) Tak pieknie piszesz, ze moglabym czytac i czytac.... dziekuje Ci za to ze jestes:-)
    Chleb jest wspanialy , wyobrazam sobie jak cudownie smakuje:-)

    OdpowiedzUsuń
  52. uwielbiam Cię czytać, uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  53. słodkosłona! Jeśli z namaszczeniem traktujesz zakwas, to znaczy, że wszystko jest na dobrej drodze, by to uczucie zawsze zamieniało się w zapach pysznego domowego chleba!
    Serdeczności!

    Aga! To ja DZIĘKUJĘ! Ach, serce bije mocniej - takie piękne słowa!

    Duś! Bardzo się cieszę - dziękuję, dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  54. to prawda, że chleb nadaje rytm, czasami cały dzień muszę zorganizować wokół mojego chleba :)
    a konfitura nieziemsko piękna i pewnie równie smaczna

    OdpowiedzUsuń
  55. Tańczą zapachy, wirują dźwięki - cudnie było patrzeć na piękne fotografie i czytać słowa.
    A pumpernikiel bardzo lubię, wyszedł Ci apetycznie, z dodatkiem tak odważnej konfitury tworzy ciekawą, nową historię :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Magdo! Ale to dobry rytm, prawda?:)
    Pozdrawiam Cię!

    Burczymiwbrzuchu! Dziękuję:) Polecam i chleb i konfiturę! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  57. Fantastyczne zdjęcia! Są tak ładne, że nawet trudno mi się zdecydować, które podoba mi się najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Pauli! Nie trzeba się decydować - jeśli Ci się podobają, bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Uwielbiam goscic w Twoich blogowych progach...czlowiek nasyci swoja wyobraznie,dusze ,serce a potem podniebienie:)Cuda tu wyczyniasz.Pozdrawiam Cie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  60. Ewo! Takimi dobrymi słowami sprawiłaś mi wielką radość - dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  61. Aniu, zaniemówiłam- cudo!!! Prawdziwy pumpek- motywujesz mnie i zachęcasz do czegoś co zawsze wydawało mi sie ponad moje siły, ale tak bajecznie o tym opowiadasz, że ulegam magii chleba, tylko boję się że w nocy spalę chałupę- nie wiem czy usnę z chlebem w piecu( piekarnku). Pozdrawim cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  62. Ania, to czekam, masz rację, to już czas takich okrągłych spraw ;)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  63. Wielgasiu! Rumienie się - to miłe bardzo co piszesz! Dziękuję:)
    Jeśli zaś chodzi o samo pieczenie, to nie wiem jaki masz piekarnik i nie chce być przyczyną pożaru;) Ja piekłam nocą i mimo, że mam dobry piekarnik, i tak "czuwała" - nie z obaw, ale dlatego, że zapach był po prostu zniewalający! Uwierz mi, to może być jedna z piękniejszych nieprzespanych nocy!
    A dziś dobrych snów;)

    Monika! O tak, przegonię przeziębienie i zgłaszam się;)

    OdpowiedzUsuń
  64. Pumpernikiel... Chyba nigdy się za niego nie zabiorę ;) Bo zbieram się już ze 2 lata.

    OdpowiedzUsuń
  65. Maniu! Czemu nigdy?! 2 lata wcale nie oznaczają końca! Poczekaj, może teraz to jeszcze nie czas, może później....

    montko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  66. domyślam się aż na samą myśl ślinianki zaczęły szybciej pracować :)

    OdpowiedzUsuń
  67. o jesuuuuu...mam slinotok na sam widok Twojego pumpernikla:)
    alez tu pysznie u Ciebie...porywam do moich kuchennych inspiracji:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  68. Schokolade! Bardzo mi miło być porwaną;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  69. To prawda, ze chleby nie lubią pośpiechu...mój mężczyzna wczoraj kulał bułkę...wyszła baaardzo twarda hehe..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  70. Małgosiu! Mam nadzieję, że Go to nie zrazi i będzie próbował dalej!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  71. Pumpernikiel mniam :)
    Powiem szczerze, że swój jadłam prawie miesiąc, wyciągałam sobie po dwie kromeczki co pare dni i zachwycałam sie smakiem i zapachem, za każdym razem zdziwiona, jak to możliwe, żeby smaku przez miesiąc nie zmienił !
    Wyszedł Ci piękny !!
    konfitura mnie zabiłaś, z cebuli ? az sie wierzyć nie chce, trzeba sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  72. 100 lat nie jadłam pumpernikla!:) Twój wygląda perfekcyjnie, ja nigdy nie robiłam, a noszę się z takim zamiarem, z pewnością zrobię z Twojego przepisu! Konfitura zjawiskowa, dziewczyny jesteście cudowne:)

    OdpowiedzUsuń
  73. Etrala! Powiem Ci w tajemnicy, że ja też tak robię z moim (bo jeszcze kawałek w lodówce skrycie chowam;).
    Co do konfitury - cebula się karmelizuje, więc nabiera cudownej słodyczy - całość grzechu warta;P
    Serdeczności!

    Mar! To o 100 lat za długo:)! Zrób,zrób, a między wyrastanie a wyrabianiem usmaż konfiturę - to będą cudowne chwile!
    A za miłe słowa dziękujemy!!!

    OdpowiedzUsuń
  74. Powiem Ci - nie wiem, czy porwałąbym się na upieczenie całego wielkiego Pumpernikla (choć wrażenie robi oszałamiające:)), ale za to konfiturę zrobię przy pierwszej możliwej okazji:) Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  75. delikatessen! Ten chleb można długo przechowywać albo dzielić z innymi, więc myślę, że nie żałowałabyś tej decyzji, podobnie jak w przypadku konfitury;)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  76. Cudny bochen:)
    Dzięki Twoim słowom nabrałam ochoty na pieczenie. Mam nadzieję, że się uda.
    Nie wiem tylko jak wytrzymam do pierwszego kęsa.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  77. Magia mnożona przez dwie kuchnie daje prawdziwie czarodziejski wynik :) Chleb cudowny - patrzę i wzdycham do Twoich zdjęć :) P.S. Do zobaczenia... w Gdańsku! :)

    OdpowiedzUsuń
  78. Aniu! Wiedzę, że będziemy miały szansę poznać się "na żywo" :)
    Do zobaczenia w Gdańsku
    Aniado

    OdpowiedzUsuń
  79. Konwalie! Witaj:) Jeśli to prawda co piszesz, to ogromnie się cieszę! Wytrzymasz, na pewno i musi się udać - trzymam kciuki!
    Pozdrowienia:)

    Magda! Dziękuję i cieszę się na spotkanie - będzie się działo;)

    Aniu! Będziesz?! O rany, ile cudownych spotkań czeka - bardzo się cieszę!

    OdpowiedzUsuń
  80. zdjecia jak zwykle przepiekne :) przepis zapisuje,bo pumpernikiel uwielbiamy,moja corka rowniez :)
    Usciski :)
    P.S.zaluje,ze nie moge do Gdanska jechac,zeby tyle wspanialych osob poznac....no,nic...bedzie nastepna okazja....

    OdpowiedzUsuń
  81. Gosiu! Cudnie, w takim razie upieczcie koniecznie!
    Jasne, że będzie następna okazja! Na pewno - do zobaczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  82. cudo, dzieło sztuki. Kupując pumpernikiel w sklepie nigdy mi do głowy nie przyszło żeby zrobić go samej.
    a to niezła przygoda.
    Kochana, zdjęcia robisz takie, że brak mi słów a dech zapiera mi w piersiach!

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  83. mnemonique! To może następnym razem, jeśli przyjdzie Ci ochota na pumpernikiel, pomyślisz o upieczeniu domowego?!
    Dziękuję za tyle miłych słów!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  84. Też zamierzam upiec pumpernikiel, noszę się z tym zamiarem od kilku tygodni, mam troszkę inny przepis, ale pochwalę się, jak mi wyszedł. ;)Twój wygląda, jak starodawny, prasłowiański, tzn. starogermański chleb! :) Ciekawe, czy jadano wtedy pumpernikle... :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  85. Kasiu! Jestem bardzo ciekawa Twojej wersji - czekam na wieści!
    Historia pumpernikla sięga 1570 roku!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  86. Anulo, a jakiej foremki używałaś? pytam, bo chciałabym go dziś lub jutro upiec?

    OdpowiedzUsuń
  87. a w ogóle to tak się z tą foremką zapędziłam, że zapomniałam dodać, ze zaczarowałaś mnie tym postem ...i mimo, ze wyświetla mi się w zakładkach od kilku dni to nie umiem zamknąć strony ...bo tak cieszę oczy tymi pięknymi zdjeciami i ciepłymi słowami ....a pumpernikiel sobie upiekę:) ....po to chociaż zeby go w końcu spróbować ...bo wiesz, ja w życiu go nie jadłam:) pozdrawiam kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  88. Pięknie Ci wyszedł ten pumpernikiel ! A konfitura faktycznie rewelacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  89. Jolu! Już pędzę mierzyć foremkę;)
    A więc foremka ma wymiar 11,5 cm x 30,5 cm:)
    Bardo jestem ciekawa jak ocenisz ten chleb - ja na samą myśl tęsknię już za zapachem, jaki powstaje podczas pieczenia....
    Trzymam kciuki i ślę serdeczności!

    Grażyno! Dziękuję i z tego co wiem, to do zobaczenia;), tak?

    OdpowiedzUsuń
  90. może odważę się na pumperniklowanie w sezonie grzewczym ;)

    napisz proszę coś więcej o smaku konfitury. przyznaję, zaintrygowała mnie ale obawiam się, że nie będzie chętnych na konsumpcję :(

    OdpowiedzUsuń
  91. Piratko! Odwagi! A w sezonie grzewczym to już konieczność:)
    Konfitura idealnie komponuje się z serami, ciemnym pieczywem. Aromat pomarańczy cudownie łączy się ze słodyczą karmelizowanej poprzez dłuższe smażenie cebuli. Dodatek chilli to świetny pikantny kontrast - wszystko razem tworzy niezwykle smaczny tercet! Jestem pewna, że chętnych nie zabraknie!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  92. dziękuję Ci za odpowiedź :)

    konfiturę zrobię, choćby tylko z ciekawości jej smaku.

    słonecznego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  93. Piratko! W takim razie czekam niecierpliwie na Twoje wrażenia! Ciekawość smaku to często pierwszy stopień do rozkoszy - może będzie tak i tym razem?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  94. konfitura właśnie wylądowała w słoiczku a resztki z garnka na mojej kanapce z pumpernikla (niestety kupnego) z serem brie. chyba niedługo dla tego słoiczka zrobię ser koryciński, jego słoność powinna ładnie przełamywać konfiturową słodycz.

    drobne modyfikacje zrobiłam - chilli w proszku (chyba za dużo dałam) i ocet pomarańczowy i cytrynowy zamiast winnego.

    smak przedziwny, najbardziej kojarzy mi się z cebulką podsmażaną na maśle ;) niestety zbyt słodkie jak dla mnie, może da się ilość cukru zmniejszyć albo zastąpić żelującym?

    OdpowiedzUsuń
  95. Piratko! Kupny pumpernikiel jest pyszny - to w końcu nasz wzór w domowych próbach wypieku!
    Smak to tak bardzo indywidualna sprawa. Dla mnie słodycz jest w sam raz. Wszystko zależy od tego jakie smaki i w jakich proporcjach preferujemy. Następnym razem (jeśli taki będzie) możesz zmniejszyć nieco ilość cukru, ale żelującego w tym wypadku nie polecam, bo używany jest do krótkiego gotowania przetworów. W przypadku tej konfitury znaczącą rolę ma czas smażenia, dzięki czemu cebula idealnie się karmelizuje razem z pomarańczami.
    Patrz, mnie do głowy nie przyszła cebulka na maśle - kolejny dowód na to, jak niezwykłe i różnorodne ścieżki tworzy smak na naszych podniebieniach!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  96. Krótki post: próbowałam, zjadłam i było pyszne:)

    OdpowiedzUsuń
  97. Atria! Mnie ta degustacja też się bardzo podobała, zwłaszcza, że wróciłam do domu z niejakim Pikutkiem;)

    OdpowiedzUsuń
  98. Witaj An-Mari :) To ja jestem fanką twoich wypieków, twoich opisów, ale przede wszystkim zdjęć i aranżacji!!! pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  99. Lu! Witaj:) Co za wspaniałe uczucie mieć taką uroczą fankę;) Dziękuję - bardzo, bardzo mi miło!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails