Maj.
Wszystko się kręci wokół zieleni.
Kręcę się i ja.
W prawo na łąkę.
W lewo do ogrodu.
Z łąki na prawo do potoku, dzikiej śliwy, jaśminu i starych wierzb.
Z ogrodu na lewo do wodospadu, paproci, bzów i akacji.
Przebijam się przez ściany zieleni.
Brodzę po kostki w rześkiej wodzie potoku.
Siedmiomilowym krokiem przeskakuję polany stokrotek i ląduję wśród puchatych dmuchawców.
Dywan łąki jest miękki i gruby, jaskrawy od kolorów, które co dzień układają się w nowy wzór.
Kwitną pigwowce i borówki; widać już zalążki agrestu i porzeczek.
W myślach układam je już w słoikach, rozsypuje na kruchych tartach i spijam z warg kropelki soku.
Parasole rabarbaru aż się proszą o deszcz, choć ja wolę gdy nasiąkają wanilią mocząc się w wielkim garnku z kompotem.
I jak co roku po łące kręci się czarny bocian, przy wodospadzie para dzikich kaczek kręcąc kuprami zażywa popołudniowej kąpieli, a w dziuplach starego pnia lipy wiercą się kolejne pokolenia dzięciołów.
Jak co roku czas zakręcił spiralę.
I niby wszystko to samo i wszystko to znam, a jednak każdy maj witam tak, jakby nie istniał żaden inny.
Bo to wszystko jest wyjątkowe.
I przez swą powtarzalność,
i przez wyciekającą z każdego kąta ogrodu zieloność,
i przez to, że w maju, jak zawsze, króluje brzydula z piękna duszą - Pani Pokrzywa.
Nie wiem czy jest druga tak bardzo nielubiana roślina - w dodatku zupełnie niesłusznie - przecież nawet piekące bąble to w istocie samo dobro.
O magicznych właściwościach pokrzywy wiedzieli już dawno temu znachorzy i zielarze. Używali jej do wypędzenia z ciała całego zła: sok lub napar z pokrzywy oczyszcza bowiem krew, nerki, pomaga pozbyć się toksyn, a wywary stosowane zewnętrznie leczą artretyzm i nerwobóle.
Dzięki olbrzymiej zawartości witamin i mikroelementów jej sok i młode liście zwiększają poziom hemoglobiny we krwi, a obniżają poziom cukru. Pokrzywa zapobiega anemii i awitaminozie - wiele osób dzięki niej przeżywało wojnę czy głód. Zupą z pokrzyw ratowali się na przednówku najbiedniejsi.
Moja Babcia zawsze mawiała, że "trzeba się kłaniać pokrzywom".
Tak też, jak co roku, zrobiłam - kręcąc się wczesnym rankiem po majowej łące kłaniałam się pokrzywom za każdym razem, gdy obrywałam im młode listki.
I tak mi ten maj i zieleń zakręciły w głowie, że i ja zakręciłam pokrzywami.
Połączyłam je z fetą, nałożyłam na płaty filo i skręciłam w wielkiego ślimaka.
Tak powstała moja majowa wersja greckiej spanakopity, choć wyglądem bardziej przypomina bułgarską banicę. I choć co do nazwy można się sprzeczać, to smak jest bezsprzecznie genialny!
A zatem ruszajcie do ogrodów pokręcić się wokół zieleni, za każdym razem kłaniając się pokrzywom.
SPANAKOPITA Z POKRZYWĄ
1 opakowanie ciasta filo
ok. 200 g listków młodej pokrzywy (zbieramy 4 górne listki)
1-2 ząbki czosnku
1 opakowanie fety ( u mnie 250g)
1 jajko
ok. 50 masła
sól, pieprz
* kilka łyżek śmietany 18%
Młode liście pokrzyw delikatnie zblanszować, następnie odsączyć i dość drobno posiekać. Przełożyć do miski razem z fetą, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, jajkiem oraz przyprawami. Wymieszać razem tak, by powstała jednolita masa. Jeśli masa jest zbyt gęsta, można dodać kilka łyżek śmietany.
Masło stopić i smarować nim płaty ciasta filo - jedną warstwę powinny tworzyć 4 płaty ciasta. Tak przygotowane ciasto przeciąć na dwie części - powstaną dwa wąskie prostokąty. Na każdy z nich nałożyć nadzienie z pokrzyw i zwinąć w rulon, jak roladę. Przełożyć do wysmarowanej masłem formy zwijając na kształt ślimaka. Posmarować z wierzchu stopionym masłem i przełożyć do piekarnika nagrzanego to temperatury 200 stopni. Piec ok. 35-40 minut, do momentu aż ciasto ładnie się zrumieni.
Świetnie smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno.
* informacje o pokrzywie pochodzą z artykułu Pawła Reincholda z miesięcznika Magiczna KUCHNIA, nr 4/1998.
* dziękuję moim Chłopakom za udział ich rąk w sesji zdjęciowej;)
Mama zawsze mawiała, że nie ma co beczeć, jak pokrzywa poparzy, bo to na zdrowie! Jeszcze bardziej na zdrowie wychodzi jednakże jedzenie takich pyszności! Mniam!
OdpowiedzUsuńMama zawsze ma rację;)
OdpowiedzUsuńUściski:*
wygląda pysznie a młodą pokrzywę uwielbiam
OdpowiedzUsuńnietylkopasta! Witaj:)
UsuńDziękuję i pozdrawiam łącząc się w uwielbieniu do pokrzywy;)
Ależ to pięknie wygląda! Te nożyczki cudne, te kolory! A napisane jak we śnie :) Bardzo ciekawe danie, a nie ma potem bąbli na języku? ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńcrummblle droga - dziękuję! Nożyczki pradziadkowe, kolory majowe, a post tak naprawdę pisany na kolanie;D
UsuńNic się nie martw - blanszowanie skutecznie neutralizuje pokrzywę!
Pozdrowienia!
Pokrzywa i feta zawinięte w chrupiące filo, to rozkosz dla podniebienia:)
OdpowiedzUsuńPyszności!
Konwalie! Dokładnie tak - smakowało rozkosznie!
UsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
"Stoi pod płotem pokrzywa
OdpowiedzUsuńI patrzy na wszystkich krzywo.
Nikt jej nie lubi na świecie!
Nikt z niej wianuszków nie plecie"
Za to doskonale smakuje zatopiona w filo
i podana z fetą, na Aninym stole :)
Kamila, widzę, że i Tobie maj w głowie śpiewa - jakże poetycko!
UsuńDziękuję i pozdrawiam:*
:) o widzisz, ja niedawno pisałam post o tym, jak nas poddawano w dzieciństwie sałatkom z pokrzywy,liści mlecza i krwawnika, a Twój post dopełnił reszty :)
OdpowiedzUsuńJo! Mam gigantyczne zaległości w czytaniu Waszych blogów - nie wiem kiedy nadrobię, ale Twój post muszę przeczytać natychmiast:)
UsuńPozdrowienia!
wszyscy jedzą pokrzywy, istne szaleństwo:) aż kusi mnie, żeby spróbować.
OdpowiedzUsuńPaulina! Naprawdę wszyscy?! To brzmi jak marzenie - świetnie! Tak powinno być! Skuś się i Ty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
pokrzywy to ja nie jadlam, ale w Twoim wydaniu zapowiada sie naprawde smaczne danie:)
OdpowiedzUsuńAga! Szkoda, mam nadzieję, że wkrótce spróbujesz! Jest fantastyczna! Jeśli masz obawy, zacznij od zupy z pokrzyw - nie znam nikogo, kto by się w tym smaku nie zakochał:)
UsuńJadłam kiedyś pokrzywę na kanapce i była przepyszna! To też muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńPrzecinkowa! A ja na kanapce jeszcze nigdy! Muszę spróbować:)
UsuńO Ania, znacznie lepsze te duze zdjecia, tez widze potrzebowalas troche czasu na zmiane :) Zimny potok o tej porze, brr :D
OdpowiedzUsuńI ja mam swoje ciasto z pokrzywami, a moje babcie nei chcialy o pokrzywach slyszec... a Twoje? a Karolka?
Basiu! Z tymi zdjęciami to już cała historia, jednak bardziej niż czasu, potrzebowałam odwagi, żeby kliknąć w blogerze "akceptuj zmiany" - byłam (nie wiedzieć czemu) przekonana, że ... blog zniknie :DDD
UsuńA moja Karolka chciała - wiesz, jakoś tak zawsze była im przychylna.
Basiu, a co to za ciasto? Było już u Ciebie czy będzie?
Pozdrawiam!
Ach pięknie opowiadasz o przyrodzie. Po prostu pięknie. A i spanakopita z pokrzywą też piękna. Mnie jakoś do zbierania pokrzyw daleko, choć lubię sobie popijać pokrzywową herbatkę, bo syszałam już wiele razy, że pokrzywa to cudowność nad cudownościami :-)
OdpowiedzUsuńJoanno! Dziękuję - zarumieniłam się co najmniej tak, jakby mnie oparzyła pokrzywa;)
UsuńA pokrzywa to naprawdę cudowność nad cudownościami!
Aniu! Zupełnie nie mogę sobie wyobrazić smaku Twojej potrawy! Nigdy nie próbowałam pokrzywy - widzę, że to błąd, który należy niezwłocznie naprawić :) u mnie też niedawno ręce męża pozowały na pierwszym planie, swoją drogą myślałam, że właśnie Tobie mógłby przypaść do gustu przepis na tartę z kozie serem, ananasowa i czerwonym pieprzem, ale widzę, że zaległości faktycznie ogromne!!! :))) ścisk!
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Sama widzisz - ogromne!
UsuńAle ja widziałam Twoją tartę i myślami przesyłałam ukłony i wyrazy podziwu! Jest niewiarygodna - dla mnie jedna z ciekawszych kompozycji, jakie ostatnio mnie zachwyciły... Widzisz, ja tak w myślach z Wami rozmawiam, ale mam nadzieję, że wkrótce i na słowa przyjdzie czas!
Ściskam!
przypomnialam sobie swoja corke dwuletnia chyba rozebrana do rosolu jak wpadla w pokrzywy...babcia ja polewala woda obie wylewaly morze lez;)piekny przepis,musze sie wybrac na pokrzywy;)sciskam majowo!
OdpowiedzUsuńAga! Biedaczka córeńka! Ja nie mam takich wspomnień, za to moja Mama jako podlotek zwinęła nowiutki rower swojego kuzyna i nie mając pojęcia jak działają nowe hamulce wylądowała po uszy w pokrzywach! Nie muszę pisać co było potem :D
UsuńWybierz się na pokrzywy koniecznie!
Ściskam!
Anno piękny wpis, piękne zdjęcia, a szczególnie te z dwoma parami rąk, tak naprzeciw siebie. Domowo, pięknie:).
OdpowiedzUsuńSpanakopita wygląda niesamowicie! Nigdy czegoś takiego nie jadłam. Chętnie bym spróbowała z tą pokrzywą, tylko kto mi to zrobi? ;) CHyba wpadnę do Ciebie, co?;)
Kocham wiosnę!:)
Pozdrowienia Kochana :*
Majanko! Dziękuję:) Zdjęcia z rękami zupełnie przypadkowe - ale polubiłam je bardzo:)
UsuńJasne, że wpadaj - już zapraszałam nie raz! Pokrzyw pełno, miejsca też, a zapas filo mam zawsze w zamrażarce;)
Pozdrowienia!
Ania, co za zdjęcia! Piękne! Rety, tak piszesz o tych bocianach, potokach, łąkach że już bym na jakąś łąkę biegła, a tu noc ciemna.. :)))
OdpowiedzUsuńPokrzywę znam w surówce i takiej czeskiej zapiekance, w tym uroczym ślimaku podoba mi się bardzo, kształtem zupełnie jak bośniacki burek :)
Buziaki :)))
Monika! Dziękuję:)
UsuńCiekawa jestem czy ta czeska zapiekanka, to właśnie to ciasto, o jakim powyżej pisała Basia? To chyba jakiś Was spisek :D
A widzimy się jak tylko ogarnę jeszcze parę spraw - dam znać!
Uściski:*
Ania, to się uśmiałam, nie przeczytałam wcześniej co napisała Basia :D Nie ma spisku (póki co ;)) - to jedno mogę gwarantować, ale z dużym prawdopodobieństwiem mówimy o tym samym, to się chyba zwie hlavicka, w podstawowej wersji bodajże z głowizną, ja robię wersje wege, może na przyszłoroczne święta wielkanocne o niej napisze (bo to wielkanocne danie jest) :))) Ciekawa jestem co ma na myśli Basia? :)
UsuńAnia, to ogarniaj spokojnie i czekam na wieści w takim razie :)
Ściskam :)
Monika! Z głowizną?! O rany, takiej wersji się nie spodziewałam! Chyba od razu wolę wersję wege:D
UsuńDam znać - jestem w połowie ogarniania;)
Przyłączam się do zachwytów nad postem. Przeczytałem komentarze więc wiem, że nie tylko ja czytałem Twoje słowa z błyszczącą nostalgią w oku. Może to jednak rozmarzenie.
OdpowiedzUsuńDobrze się widzieć:)
Michu! Ja to przede wszystkim cieszę się z Twojego powrotu! Ogromne wrażenie zrobił na mnie Twój wpis o węchu - myślę o tym nieustannie, nie daje mi to spokoju...
UsuńI powtórzę po raz kolejny - cudownie znów się widzieć:)
KOchanie moje skąd wiedziałaś że w moim szaleństwie jeno pokrzywy do jedzenia mi brak-dziekuje.
OdpowiedzUsuńHannah! Uff - tak pomyślałam, gdy zobaczyłam Twój komentarz! Miałam bowiem obawy, ze może się na mnie gniewasz za to, że nie pociągnęłam łańcuszka z filmami - wybaczysz?
UsuńA Twój pokrywowy wpis to dopiero wymiata! Jesteś WIELKA!
A jak te pokrzywy zbierasz? Bo to niby nic a jednak chyba warto mieć jakieś rękawiczki :D
OdpowiedzUsuńKatie! Oczywiście w rękawicach - aż taka dzielna nie jestem:D Choć może dla celów zdrowotnych powinnam jednak bez?!
UsuńPozdrawiam!
Pyszny pomysł i piękne wykonanie ! Ja już zrobiłam dwa dania z pokrzywami, wczoraj dodałam je do zupy szparagowej, pyszna wyszła :)
OdpowiedzUsuńGrażyno! Widziałam Twoje pokrzywowe wpisy i wszystkie mam na liście do zrobienia!
UsuńPozdrowienia:)
Pięknie napisałaś. Nawet za miejskim oknem jakoś tak ładniej się zrobiło, choć bociana tu nie ma ani jednego :(
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Dziękuję:) Może jednak choć jeden zbłąkany się znajdzie?
UsuńAniu moja babcia zawsze mówiła, ze jak się poparzysz pokrzywą to dobrze to robi na zdrowie. Jak dziś pamietam jak babcia brałą pęk pokrzyw i okładała się nimi po nogach, zawsze ją podziwialiśmy, ale teraz wiem, że to była ulga dla jej schorowanych nóg ..... ja z pokrzywy piłam kiedys pyszny koktajl, a widzę, ze mozna z niej zrobic wiele innych cudownych rzeczy:) pozdrawiam Cię ciepło i wracam do zdjęć ....bo urokliwe są:)
OdpowiedzUsuńJolu! Dokładnie tak samo mówiła i robiła moja Babcia!
UsuńKoktajl z pokrzywy powiadasz - nie znam - mogę się uśmiechnąć po przepis?
Uściski:*
Aniu to była po prostu młoda pokrzywa zblenderowana z sokiem jabłkowym i odrobiną cytrynowego ....w proporcjach "ile dasz tyle masz":) (tak moja koleżanka mówi) .... smakowało dosłownie jak sok z kiwi:) można oczywiscie dosłodzić miodem:)i dodać lód:) pozdrawiam weekendowo i cieplutko:)
UsuńJolu! Świetnie - brzmi cudownie, dziś sobie zrobię. Odkryłam u siebie na skraju łąki poletko przepięknej pokrzywy!
UsuńWspaniałego weekendu:)
Jakże pyszne wykorzystanie pokrzywy!
OdpowiedzUsuńBardzo modna jest ostatnio,bo jeszcze rok temu niektórzy dziwili się mojej zupie z pokrzywy.Choć to przecież tak bardzo rodzime zielę.
I młode jej listki można jeść całe lato.
Pozdrowienia słoneczne!
Amber, mnie ten pokrzywowy boom ogromnie cieszy - myślę, że pokrzywie należy się to zainteresowanie i godne miejsce w kuchni.
UsuńPamiętasz, że jeden z naszych pierwszych blogowych kontaktów dotyczył właśnie zupy z pokrzyw?! To było ponad 2 lata temu...
Dobrego weekendu:*
Anno,
Usuńpamiętam!
I to było chyba dwa lata temu.
Jasne,że się pokrzywie należy.
Ja się cieszę,że została doceniona.
Moja babcia też by się cieszyła.Była zwolenniczką pokrzywy w kuchni.Do dziś pamiętam np. Jej pokrzywowy sok i sałatki.
Miłego weekendu!
Amber!Dwa lata, a wydaje mi się jakby to chwilę temu było...
UsuńUściski!
nigdy nie jadłam pokrzywy pod żadną postacią - coś do nadrobienia:) Aniu, cudne te zdjęcia z Waszymi łapkami i stołem, który łączy przy wspólnym, pysznym posiłku:)))
OdpowiedzUsuńGosiu! Nie martw się - pokrzyw niemal wszędzie pełno - na pewno prędzej czy później trafią na Twój stół, a są tego naprawdę warte!
UsuńŁapki przy stole wyszły zupełnie spontanicznie i też bardzo lubię te zdjęcia:)
Świetne!A tak w ogóle fajny blog! Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :)
Bon Appetit! Dziękuję w imieniu pokrzywy i bloga;D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ale Ci zazdroszczę takich widoków na lewo i prawo. Od dziś też będę kłaniać się pokrzywą wszakże dzięki Twoim informacją już wiem jakie one zdrowe:)
OdpowiedzUsuńPyszny przepis!
Krysiu! Kłaniaj się koniecznie - są tego absolutnie warte!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
W życiu nie widziałam czegoś takiego!;) Jestem w szoku i pełna podziwu zarazem, wygląda prze-apetycznie, a pokrzywy jeszcze nie jadłam;>
OdpowiedzUsuńLola! Miło mi, że pozytywnie Cię zaskoczyłam. Mam nadzieję, ze tak samo pozytywny zaskoczeniem będzie dla Ciebie smak pokrzywy!
UsuńPozdrawiam:)
Bardzo ciekawie to wygląda a nie jadłam jeszcze czegoś takiego...
OdpowiedzUsuńagattekh! Zachęcam i dziękuję za odwiedziny:)
UsuńI niech ta wszystko się kręci wokół zieleni cały rok. Tak jak pięknie kręci się ta spanakopita!:)
OdpowiedzUsuńO tak! Niech się kręci wokół zieleni jak najdłużej!
UsuńPozdrowienia:)
A jak ty zrywałaś te pokrzywy? Wiem, że to zdrowe poparzyć się pokrzywami, ale z dzieciństwa pamiętam, że potwornie tego nie lubiłam. A jak smak? Zainspirowałaś mnie, w życiu bym nie wpadła na pomysł, by pokrzywy wykorzystać w przepisie. Zdjęcia bardzo klimatyczne.
OdpowiedzUsuńMarto! Oczywiście zbieram w rękawiczkach - takich ogrodniczych:) Nożyczkami odcinam 4 górne listki:)
UsuńSmak wyjątkowy - spróbuj i przekonasz się sama:)
Dziękuję za odwiedziny i serdecznie Cię pozdrawiam!
sorprendente!!!!! fotografías magníficas para un plato realmente delicioso, un beso
OdpowiedzUsuńEva! Thank you so much! Nettle tastes great! I'm glad you like it:)
UsuńUn beso!
Witaj!
OdpowiedzUsuńPokrzywy na zawsze będę kojarzyć z chwilami spędzonymi na dziecięcym rowerku i nieustannym wpadaniem w sam środek wielkich chaszczy przy płocie. Jak na dziewczynkę, miałam bardzo poharatane nogi. Ale za to jaka szczęśliwa byłam, mogąc biegać, skakać i... kłaniać się pokrzywom, kiedy już w nie wpadłam :)
Prosto z pokrzyw biegłam do kranu w ogrodzie, żeby nieco złagodzić bąble. A potem szukałam babki, którą obkładałam czerwone nogi. Babcia powtarzała, że to wszystko wyjdzie mi na zdrowie. Z pewnością były to lekcje życia i nauka rozumienia bólu...
Niesamowite, Twoje wpisy mają zdolność budzenia dawno uśpionych wspomnień. Dziękuję za to. Jak to robisz, nie mam bladego pojęcia, ale można się poczuć tak dobrze i bezpiecznie, czytając kolejne wpisy...
Wiem, powtarzam się pewnie. Ale wyzwalasz w ludziach niesamowitą magię i dobroć. Spotkania na Twoim blogu budują radość, zadziwienie i zachęcają do takiej prostej, pięknej miłości, afirmacji życia i natury.
Pozdrawiam serdecznie,
Zytka.
Pozwoliłam sobie nominować Twój blog do Versatile Blogger Awards. Jeśli masz ochotę na odrobinę zabawy, to zapraszam do kontynuowania tego "projektu" :)
Zytko! Czytam Twój komentarz od wczoraj i nie wiem jak odpisać... Tyle dobrych i ciepłych słów mi podarowałaś - DZIĘKUJĘ! Jeśli jest tak, jak to opisałaś, to mam ochotę skakać wysoko z radości:)
OdpowiedzUsuńNauka rozumienia bólu - świetnie to ujęłaś. Mam podobne wspomnienia...
Bardzo dziękuję za wyróżnienie - wybaczysz jeśli zatrzymam się na podziękowaniach?
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i ciepło Cię pozdrawiam:*
Anno-Mario, ależ oczywiście, że wybaczę, zresztą nawet nie mam co wybaczać... Prawdę mówiąc, to przecież tylko zabawa, więc powinna sprawiać radość, a nie być przymusem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Zytka
Zytko! Dziękuję, że rozumiesz:*
UsuńŚciskam mocno!
Lubię tu zaglądać, ale rzadko zostawiam ślad... Bardzo tu miło i nastrojowo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
"Cichy obserwator" ;)
Gutku! Aż się pąsowym rumieńcem oblałam:) Dziękuję - bardzo to miłe i mam nadzieję, że mniej ryzykowne od Twoich zadań bojowych pt. "dziki bez" ;)
UsuńTrzymaj się zdrowo!
to jest danie dla mnie! uwielbiam warjacje z pokrzywy ;]
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!
UsuńSerdeczności:)
Świetny artykuł
OdpowiedzUsuńSuper wpis!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis!
OdpowiedzUsuń