"Gdy księżyc zaczyna blednąć, a winogrona są napęczniałe i ciemne, pokryte wyraźnym białawym nalotem i w pierwszych promieniach słońca osuszone z porannej rosy - wówczas vinaiolo (zarządca winnicy) zrywa kiść winogron, pociera owoc lub dwa o rękaw koszuli, po czym wkłada je do ust, żuje, połyka, uśmiecha się i mówi: vendemmiamo, możemy przystąpić do zbioru." *
Vendemmiamo. Vinaiolo. Wrzesień. Winogrona. Winobranie.
Zabawne, że wszystko zdaje się toczyć wokół jednego dźwięku - "w".
Czy to przypadek, że to jedna z ostatnich liter alfabetu? Końcówka.
Później niewiele już zostaje. "Z" i zabawne "ź", równie dziwaczne jak przypisane mu "źdźbło".
Celowo czy przypadkiem zmierzch lata zaczyna się od "w", potem świat otrzepie się z ostatnich wspomnień i zrzuci je zaschnięte w liściach.
Zastygnie i zaśnie.
Teraz czas na wernisaż. Wrześniową wystawę.
Wstęp wolny. Dla każdego.
Wybieram krzesło pod drzewem, na lekkim wzniesieniu.
Ogrodowa loża.
Drzewo jest starsze od domu. Silne, mocne, choć ugięte pod ciężarem jesiennych jabłek. Na jednym z muskularnych konarów wciąż jeszcze rozciąga się hamak kołysząc leniwe wrześniowe promienie.
Wrzesień. Wielki impresario. Wszędzie wokół rozkłada swe dzieła, prezentuje artystów.
Martwa natura jabłek rozrzuconych na trawie w artystycznym nieładzie.
Teatr cieni wędrujących po łące w pogoni za słońcem - coraz wcześniej schodzącym ze sceny reżyserem.
Balet motyli - lekki, delikatny, jakby nieświadomy swojego piękna. Tylko w słońcu, tylko na chwilę, tylko tam, gdzie przejrzałe śliwki nakarmią artystów ostatnimi kroplami słodkiego nektaru.
Zastygam z zachwytu. Siedzę bez ruchu. Staję się częścią sceny, na której zaczynają się pojawiać najbardziej nieśmiali wykonawcy.
Dzięcioł - elegancki, jak na artystę przystało, we fraku i czarnym tupeciku stuka tak, że milkną nawet świerszcze. Rzeźbi wytrwale, z pasją. Skupiona w dziobie wena odbiera mu w końcu rozsądek i zbliża się do mnie na wyciągnięcie ręki. Gdyby nie akrobacje wiewiórki, która nagle niemal dosłownie spada z nieba, mogłabym zdobyć się na śmiałość i poprosić go o autograf na drewnianej tacy, na której stygnie mi kawa.
Czubkiem pędzla zmoczonego w złocistej farbie powoli przemalowuje świat. Zaczął od jabłek, potem zatrzymał się na dyniach, teraz czekają na niego drzewa. Za parę tygodni obraz będzie gotowy. Zawiśnie w jesiennej galerii i będzie się suszył zanim wiatr nie strąci ostatnich liści jak kruszących się kawałków starej farby.
Wrześniowe powietrze pachnie winem. To zapach jabłek, tych które po prostu przeminą na trawie i dojrzałych słodkich winogron. Tych, których martwa natura zajmuje całą ścianę domu.
Posłuszni vinaiolo czekamy na znak i rozpoczynamy nasze vendemmiamo. Wrześniowy performance, w którym my, publiczność, możemy brać udział. Rubinowym sokiem malujemy usta i palce.
"Przy jednym ze stołów kobiety formują z ciasta płaskie chleby i układają na nim winogrona. Obficie posypują winogrona cukrem - białym i brązowym wymieszanym w równych proporcjach - a następnie świeżo zmielonym pieprzem. Potem wsuwają chleby do pieca opalanego drewnem stojącego w głębi przepastnej kuchni."
Winogronowe placki. Stały się już naszą tradycją. Przez pierwsze dni winobrania piekę je codziennie, na koniec dnia, gdy "opowiedziano już, co było do opowiedzenia, pośmiano się i zapanowała cisza. Mleczny księżyc raz po raz znika, przesłaniany pędzącymi po niebie chmurami. Robaczki świętojańskie odbijają się rykoszetem od krzewów winorośli (...)", a ja odkładam miskę dorodnych winogron.
Chcę zatrzymać ich smak inaczej niż zwykle. Nie w winie, ani w soku, nie w rozmarynowej galaretce i rozrywanej jeszcze na ciepło schiacciate con l'uva, ale w lodach. Concord grapes ice cream z obowiązkową nutą rozmarynu - lody, których kolor już na zawsze wpiszę się we wrześniową paletę. Lody, których smak długo nie da o sobie zapomnieć. Zmalujcie sobie takie lody, koniecznie!
LODY WINOGRONOWE Z NUTĄ ROZMARYNU
CONCORD GRAPES ICE CREAM
1 szklanka mleka
1 3/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody
8 szklanek winogron odmiany concord
4 żółtka
szczypta soli
gałązka świeżego rozmarynu
Umyte winogrona przełożyć do dużego rondla, dodać rozmaryn, zalać wodą i trzymać na małym ogniu aż zaczną się gotować. Ugnieść grona przy pomocy drewnianej łyżki, by popękały i puściły jak najwięcej soku. Kiedy zmiękną zdjąć z ognia, lekko przestudzić i delikatnie zmiksować - nie za mocno, aby nie zmielić pestek.
Następnie odcedzić dokładnie na gęstym sicie. Otrzymany w ten sposób sok odstawić do zupełnego wystudzenia.
W tym czasie do drugiego, mniejszego rondla wlać śmietanę, mleko i dodać połowę cukru i podgrzewać delikatnie na małym ogniu.
W misce ubić żółtka z resztą cukru. Podgrzaną masę śmietanową wlewać stopniowo do żółtek ubijając tak, by wszystko dokładnie się połączyło, a następnie wstawić ponownie na mały ogień i cały czas mieszając czekać aż masa delikatnie zgęstnieje (będzie jak płynny budyń). Zdjąć z ognia i połączyć z wystudzonym sokiem winogronowym i odstawić do całkowitego wystudzenia. Przelać do maszynki do lodów i postępować dalej według wskazówek producenta.
Chcę zatrzymać ich smak inaczej niż zwykle. Nie w winie, ani w soku, nie w rozmarynowej galaretce i rozrywanej jeszcze na ciepło schiacciate con l'uva, ale w lodach. Concord grapes ice cream z obowiązkową nutą rozmarynu - lody, których kolor już na zawsze wpiszę się we wrześniową paletę. Lody, których smak długo nie da o sobie zapomnieć. Zmalujcie sobie takie lody, koniecznie!
LODY WINOGRONOWE Z NUTĄ ROZMARYNU
CONCORD GRAPES ICE CREAM
Co mogę o nich napisać? Są doskonale. Winogrona concord i rozmaryn to para doskonała. Dla mnie to kolejne cudowne wcielenie tych wspaniałych, aromatycznych i uwodzicielsko słodkich owoców.
2 szklanki śmietanki 30%1 szklanka mleka
1 3/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody
8 szklanek winogron odmiany concord
4 żółtka
szczypta soli
gałązka świeżego rozmarynu
Umyte winogrona przełożyć do dużego rondla, dodać rozmaryn, zalać wodą i trzymać na małym ogniu aż zaczną się gotować. Ugnieść grona przy pomocy drewnianej łyżki, by popękały i puściły jak najwięcej soku. Kiedy zmiękną zdjąć z ognia, lekko przestudzić i delikatnie zmiksować - nie za mocno, aby nie zmielić pestek.
Następnie odcedzić dokładnie na gęstym sicie. Otrzymany w ten sposób sok odstawić do zupełnego wystudzenia.
W tym czasie do drugiego, mniejszego rondla wlać śmietanę, mleko i dodać połowę cukru i podgrzewać delikatnie na małym ogniu.
W misce ubić żółtka z resztą cukru. Podgrzaną masę śmietanową wlewać stopniowo do żółtek ubijając tak, by wszystko dokładnie się połączyło, a następnie wstawić ponownie na mały ogień i cały czas mieszając czekać aż masa delikatnie zgęstnieje (będzie jak płynny budyń). Zdjąć z ognia i połączyć z wystudzonym sokiem winogronowym i odstawić do całkowitego wystudzenia. Przelać do maszynki do lodów i postępować dalej według wskazówek producenta.
* cytaty pochodzą z książki Marleny de Blasi Tysiąc dni w Toskanii.
** przepis na te cudowne lody znalazłam na tej stronie - klik
Polecam Wa także dwa inne przepisy z winogronami concord w roli głównej:
nigdy nie kojarzyłam września z winogronami
OdpowiedzUsuńpiękny fiolet
Asiejko! Dołącz ten kolor do wrześniowej palety, bardzo tu pasuje:)
UsuńPozdrowienia!
Aniu, ten kolor jest cudowny.
OdpowiedzUsuńNie mogę przestać patrzeć na te wspaniałe lody. Dodatek rozmarynu wydaje się tu być po prostu idealny.
Czy mogę wpaść do Ciebie na mały poczęstunek?
Uściski:*
Majanko! Co za pytanie, czy możesz wpaść?! Przecież wiesz, że zawsze:)
UsuńRozmaryn jest tu nieodzowny!
Dobrego dnia:)
Fenomenalny przepis na końcówkę lata, a ten kolor? Po prostu - zakochalam się !
OdpowiedzUsuńGosiu! Bardzo się cieszę z Twojego zakochania;)
UsuńCóż za piękny kolor! I świetny pomysł na lody :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu! Lody bardzo Ci polecam:)
Usuńo tak wrzesień = winogrona ;)
OdpowiedzUsuńale winobranie? czyżbyś była z Zielonej Góry lub okolic ? ;)
a lody wyglądają rewelacyjnie! ten kolor i konsystencja. BOSKIE!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Jestem z zupełnie innej okolicy, ale tu też mamy piękne winogronowe zbiory:)
UsuńSerdeczności!
kolor niesamowity!!! w smaku też muszą być cudowne tak jak przedjesienne winogrona :) gdybym tylko mogła jeść jajka... ehhh do następnego roku :) pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWiewiórko! A wiesz, że te lody smakują też świetnie jako sorbet, w wersji bezjajecznej, więc może nie trzeba będzie czekać do przyszłego roku?!
UsuńPozdrawiam Cię ciepło:)
Gdybym tylko miała maszynkę do lodów.... Przepiękny kolor, zdjęcia i opowieść :-)
OdpowiedzUsuńMoniko! Ale maszynka nie jest koniecznym warunkiem, lody rpbione bez maszynki smakują równie pysznie;) Tak więc nie masz wymówki;P
UsuńPozdrawiam!
Uwielbiam lody winogronowe, a Twoje to już muszą smakować ponadczasowo, fenomenalnie, cudnie, wspaniale, bajecznie,.... Zdjęcia jak z bajki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwo, jaki piękny zestaw komplementów - mów mi tak jeszcze, mów;DDD
UsuńUściski:*
Ile pięknych zdjęć!
OdpowiedzUsuń:) Pozdrowienia!
Usuńuczta dla oczu i podniebienia. Pieknie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Adi! Przesyłam pozdrowienia:)
Usuńte zdjęcia to obłęd!
OdpowiedzUsuńVeggie! Pozwól, że sprostuję - te lody to obłęd;)
UsuńSerdeczności!
jasny gwint ,ale zdjęcia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Szok!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ania aleś dała czadu!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAlu! Usłyszeć "jasny gwint" z Twoich ust - bezcenne!
UsuńCmok, cmok:*
Aniu , jakbym kiedyś pisała książkę , to ja zamawiał z twoimi zdjęciami dobrze?!
UsuńNormalnie te lody wyglądają obłędnie ,ale to zasługa twoja , bo na stronie pierwotnej są fajne , bardzo fajne ,ale nie aż tak
O rany! Alu, to mam pierwsze zlecenie! Muszę to uczcić;) Alu, poważnie, będę Cię trzymać za słowo!!! I jako pierwsza rezerwuję autograf z dedykacją!!!
Usuńprzepiękne zdjęcia, zgadzam się z poprzednimi komentarzami w zupełności:)
OdpowiedzUsuńMaju, bardzo mi miło! Dziękuję i pozdrawiam:)
Usuńsmacznie i jak zawsze intrygująco....
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję:)
UsuńO nie! ten wpis powinien mieć tytuł "czekają cię wydatki" - lody, poszalałaś w tym roku... no no...Ja nie mam (jeszcze) maszynki do lodów!!
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, a kolor fantastyczny! Myślisz, że takie winogrona kupię na bazarze??
Paulina! Chyba nie aż takie wielkie wydatki - były na blogu "droższe" przepisy;DDD
UsuńPamiętaj, że pyszne lody można też zrobić bez maszynki, więc ten wydatek nie jest konieczny;D A winogrona concord powinnaś bez problemu dostać - u mnie widziałam je na straganach, więc u Ciebie tym bardziej powinny być dostępne:)
Pozdrowienia!
oj, wiem wiem, że były droższe :) Dzisiejsza pogoda wyleczyła mnie z lodów (na Stalowej leje) więc z maszynką zaczekam - za to pójdę na winogronowe polowania - muszę mieć ten kolor!! może zamknę go w jakimś słoiku :) Uściski,
UsuńPaulina! Powodzenia! Ja dziś widziałam kilka osób sprzedających te winogrona na ryneczku:)
UsuńUściski i słońca Ci życzę!
Cudowny kolor i pewnie niezapomniany smak :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację, smak jest wyjątkowy i zdecydowanie niezapomniany:)
UsuńDobrego dnia!
Przecudnie apetyczny kolor i fantastyczne zdjęcia - mistrzostwo !!!
OdpowiedzUsuńJak mi miło, dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńMarleny pisarstwo znam i darzę czułością:) Winogrona kocham prosto z krzaka, jeszcze nie przetwarzałam ich w żaden sposób, no może poza zanurzaniem w zimnym winie:).
OdpowiedzUsuńKolory Twoich poczynań cudne!
Ewelajno! To lekkie i przyjemne pisarstwo, akurat na wakacyjne chwile.
UsuńPozdrowienia!
Ania, lody zrobione :) Pycha:) Nawet bez sorbetiery :)
UsuńDziękuję:)
Nasyciłam nie tylko oczy na tym wernisażu :)
OdpowiedzUsuńAuroro! Bardzo się cieszę!
UsuńCudowny mają kolor, aż trudno uwierzyć, że to naturalne i bez żadnych barwników. Super
OdpowiedzUsuńNatura, zwłaszcza ta wrześniowa jest tak pięknie kolorowa, że nie ma mowy o żadnych barwnikach:) I mnie ten kolor zachwycił!
UsuńPozdrawiam:)
Piękne kolory, czuję się jak na wystawie malarstwa holenderskich mistrzów :). U dziadka takie winogrona oplatały ściany stodoły. Już ich nie ma, ale pyszne były...
OdpowiedzUsuńUściski!
Evitaa! Szkoda tych winogron,szkoda...
UsuńSerdeczności:)
Absolutnie oszałamiający kolor, marzenie :)
OdpowiedzUsuńKasiu, przyznaję, że ja przepadłam dla tego koloru!
UsuńPrzepiękny foto-reportaż, mistrzowskie ujęcia, cudne barwy, a lody - zapewne przepyszne
OdpowiedzUsuńMoniko! Witaj:) Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa!
UsuńPozdrawiam:)
Od momentu przeczytania tytułu postu nie opuszcza mnie mgliste wspomnienie lodów winogronowych, które już gdzieś, kiedyś jadłam i bardzo mi smakowały. Muszę sobie to wspomnienie odświeżyć.
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, koniecznie odśwież to wspomnienie!
UsuńPozdrowienia!
winogronowych lodów nigdy nie próbowałam, na Twoich zdjęciach prezentują się zjawiskowo :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Może pora to zmienić? Teraz winogrona concord są niemal wszędzie dostępne!
UsuńPolecam Ci bardzo i pozdrawiam:)
kolor jest oszałamiający, a winogrona uwielbiam
OdpowiedzUsuńoch jej jak bym chciała takich lodów spróbować
Florentyno! Zapraszam Cię w takim razie na dużą porcję:)
UsuńPozdrowienia!
DZIEŁO SZTUKI! Zdjęcia, wpisy, cały blog po prostu przepiękny... nawet nie umiem ubrać w słowa tego jak mi się tu spodobało :)Zazdroszczę artyzmu...:)
OdpowiedzUsuńDżusta! Dziękuję Ci bardzo! Rumienię się nadprogramowo:)
UsuńPozdrowienia!
Ale to pysznie wygląda:) A kolor tych lodów....po prostu pięknie :) Nigdy takich jeszcze nie próbowałam:(
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pamiętaj, że nigdy nie jest za późno! Jeśli nie w tym roku, to może w następnym?
UsuńPozdrowienia!
jaki fiolet! obłędny!
OdpowiedzUsuńAga! A żebyś wiedziała, jak ten fiolet obłędnie smakuje!
Usuńwłaśnie miałam to samo napisać..;) obłędny kolor!!!
UsuńJusta:) A ja zaczęłam marzyć o wzbogaceniu garderoby w tym kolorze:)
UsuńPozdrowienia
Dobrze trafiłam, u nas też Winobranie nadal trwa, wino się leje, winogrona zalały całe miasto:-)Zapraszam do Zielonej Góry i dobrze by było, jakbyś przywiozła tych lodów troszkę:-))
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie skorzystam kiedyś z Twojego zaproszenia:)
UsuńPozdrowienia!
Aniu ja własnie przerobiłam 3 kosze takichże winogron na sok ....a jeszcse pełno ich wisi:) .... właśnie słoiczki gotuję:) . Zakochaąłm się w kolorze tych lodów ...bo choćnie lubie fioletu to ten, aż do mnie krzyczy:) zasyłam wielkiego buziaka:)
OdpowiedzUsuńJolu, taki sok winogronowy jest pyszny - ja go uwielbiam.
UsuńMnie ten kolor też zauroczył:)
Uściski!
fioletowe lowe <3
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńPrzepiękny kolor, mocny i zdecydowany. Co do smaku, to mogę sobie tylko wyobrazić, że być niesamowity...
OdpowiedzUsuńSmak niezapomniany!
UsuńPozdrowienia:)
Anno, co za lody, co za kolor! Genialne :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Joasiu:)
Usuńpiękne zdjęcia, i ten kolor, nieziemski:)))
OdpowiedzUsuńKolor dołączył do zestawu moich ulubionych!
UsuńSerdeczności!
Hipnotyzujący kolor!
OdpowiedzUsuńCudowny:)
Smak także hipnotyzuje;D
Usuńwow!!! az zaniemowilam jak zaobaczylam ten kolor, jest fantastyczny:)
OdpowiedzUsuńi te lody i ten kolor... to jest zachwycajace dzielo:)
Aga, bardzo mi miło - dziękuję:)
UsuńPo pierwsze to czuje się taka szczęśliwa, że gdzies ten swiat wirtulany jest poniekąd prawdziwy. I, że to wszystko ma sens. Czuje własnie dzięki takim ludzima, jak Ty Aniu!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak mi miło, że tak dla mnie... tak specialnie... dla mnie ta piosenka! :)))
Ogólnie sentyment mam do kilku albo więcej niż kilku starych rockowych zespołów. Miłość i sentyment. Miłość.
I, muszę Ci powiedzieć, ze się śmiesznie złożyło, bo wielki sentymemt mam do lodów winogronowych! Na prawdę! :))
Wrzesień to nie jest mój miesiąc, ale dzięki Tobie jakoś na niego inaczej spojrzałm. I na sad, który rośnie po drodze dodomu. Oj tak. Jak na te jabłka spoglądam, to przypominają mi się Twoje słowa.
I jeszcze dodam, że fotografie mi się dzisiaj szczególnie podobają. Ten kontrast.
Ściskam, Aniu!
Toniu, ależ mam spóźnienie... Ale na pewno rozumiesz dlaczego....
UsuńPo raz kolejny przekonuje się, że o wielu rzeczach myślimy tak samo - ta wirtualność staje się czasem cudownie rzeczywista:)
Dziękuję Ci za każde pozostawione tu słowo i myśl:*
Odezwę się wkrótce!
Uściski:*
Wierzę, e są doskonałe, bo taki kolor nie może pochodzić z niedoskonałości. Piękny wpis, dobrze się go czyta.
OdpowiedzUsuńMarto! Cudownie, że dałaś się przekonać!
UsuńSerdeczności:)
Aniu, prześliczne zdjęcia, jak zawsze. A lody mnie powaliły na kolana. Cudo!
OdpowiedzUsuńAgnieszko! Jak miło Cię widzieć - dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam ciepło:)
Usuńczarujesz zdjęciami :) a lody obowiązkowo do zrobienia
OdpowiedzUsuńMoni, to prawda - OBOWIĄZKOWO!
UsuńPiękne zdjęcia, lody muszą powalać na kolana:) Pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, powaliły smakiem i kolorem;)
UsuńPozdrawiam!
nigdy nie jadłam lodów winogronowych, ale patrząc na Twoje zdjęcia wręcz czuję ich smak. dodatek rozmarynu wydaje się tutaj taki oczywisty. a kolor lodów obłędny!
OdpowiedzUsuńściskam ciepło:)
Aniu, to wspaniale, że tak to odbierasz - dziękuję Ci!
Usuńcudne zdjęcia i te kolory-ach jak wspaniale u Ciebie Aniu:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńReniu, bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
UsuńBardzo fajny przepis, a ja właśnie zastanawiałam się co można zrobić z takich winogron.
OdpowiedzUsuńAniu, lody, lody - zrób koniecznie!
UsuńCo za obłędny kolor! oszalałam na jego punkcie! piękny!
OdpowiedzUsuńI słusznie Agnieszko! Mnie to szaleństwo ogromnie smakowało;D
UsuńPozdrowienia!