Jestem sezonowa.
Choć niezbyt klasycznie.
Zdecydowanie bardziej letnia niż zimowa, choć zimę kocham i za nią tęsknię.
Brak mi podziału na cztery równe pory roku.
Moje sezony dyktuje apetyt.
Jest czas gorących, gęstych zup wypijanych z ukochanego dużego kubka.
Była pora dynii i czas francuskich croissantów moczonych w mocnym espresso.
Nieregularnie nastaje sezon na curry, bakłażany i wszystko co pomidorowe.
Pora serowa trwa przez cały rok, a czas kawy jest po prostu nieskończony.
Sezon na owsiankę zaczął się w dzieciństwie i ma szansę zostać
jednym z najdłużej panujących tuż obok kaszy manny, orzechów i
wszystkiego co bezowe, a najchętniej oczywiście z karmelem.
Muszę dodać, że bywają sezony, które trwają w duecie, tercecie,
a i kwartety i całe orkiestry nie są czymś wyjątkowym.
Poranne espresso, miska owsianki, curry na obiad, ser do wina
i słodka beza na większe lub mniejsze smuteczki to dobrze mi znany zestaw.
Trzeba wspomnieć, że sezony mają wobec siebie nastawienie pokojowe.
Jeden nie wyklucza drugiego.
Nie ma mowy o wyższości kawy nad karmelem, czy bezy nad pomidorami.
Wszystkie są równie ważne, jedynie częstotliwość, ilość i pora ich zjadania bywa różna.
Pora ziaren i kasz nastała dość dawno, ale nigdy nie była tak intensywna.
O tym, że nie ma dnia bez ziaren, płatków i kaszy nie ma już mowy.
Teraz coraz trudniej znaleźć w domowym menu potrawę,
której nie opanował ten ziarenkowy szał.
Czasem myślę, że coraz bliższy staje się moment kiedy ktoś z domowników
po prostu zakiełkuje, i to więcej niż pewne, że jako pierwsza będę to właśnie ja:)
Zanim jednak na dobre zapuszczę korzonki, zbieram ziarnko do ziarnka aż ... powstanie granola.
Nie byle jaka, bo w kawałkach. Krojona, pakowana w torebkę i zabieram wszędzie tam, gdzie istnieje obawa "niewystępowania sezonu na ziarna".
Małe przyjemności pełne wielkich wartości - odżywczych i tych równie ważnych, smakowych.
Idealna na drugie śniadanie, doskonała w momentach kiedy "aaa, muszę coś zjeść, a nie mam czasu", wyborna jako słodki wybawiciel zamiast sklepowych batonów i innych najczęściej niezdrowych grzeszków, i w końcu świetna jako przekąska - nie tylko w kończącym swój tegoroczny sezon karnawale:)
Krótko mówiąc - ponad sezonowa granola w kawałkach, zwanych przez wielu batonami lub granola bars.
Ziarnko do ziarnka uzbierało się wystarczająco dużo ziaren, by upiec batony i równie dużo słów, by w końcu podać to co, najważniejsze - przepis. Zajadajcie na zdrowie!
BATONY GRANOLA (Granola bars)
3 szklanki płatków owsianych górskich
1 szklanki płatków żytnich błyskawicznych
1/4 szklanki mielonego siemienia lnianego
1/2 szklanki otrębów /użyłam porzeczkowych/
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cynamonu
1/8 szklanki brązowego cukru (jeśli wolicie słodsze, można dodać więcej)
w sumie 2 szklanki siekanych orzechów, migdałów, nasion słonecznika, sezamu i suszonych owoców (użyłam żurawiny, moreli i mango)
1 zgnieciony banan
2-3 łyżki masła orzechowego
1/3 szklanki oleju rzepakowego Beskidzkiego
1/2 szklanki miodu
1 jajko
ok. 1/4 szklanki soku jabłkowego
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni. Przygotować formę i wyłożyć ją papierem do pieczenia (ja upiekłam w kilku formach prostokątnych, keksowych - łatwiej się kroi w zgrabne batony). W dużej misce wymieszać razem wszystkie suche składniki. Dodać orzechy, nasiona i pokrojone suszone owoce. Zrobić w środku zagłębienie i wbić w nie jajko, wlać olej, miód i sok oraz dodać masło orzechowe oraz rozgniecionego banana. Wszystko razem dokładnie wymieszać - najlepiej przy pomocy rąk.
Gotową masą rozprowadzić równomiernie na papierze do pieczenia. Moje batony mają grubość ok. 1,5 cm, ale jeśli wolicie cieńsze lub grubsze, dopasujcie grubość do swoich preferencji. Po wyłożeniu masą docisnąć i wyrównać. Piec przez ok. 20-25 minut do momentu aż nabierze ładnego złotego koloru, a brzegi zaczną się rumienić.
Po wyjęciu z piekarnika wystudzić i kroić na batony dowolnej wielkości.
Jeśli wolicie, by batony były bardziej ciągnące można dodać więcej masła orzechowego i/lub soku. Jeśli zaś wolicie bardziej chrupkie podaną w przepisie ilość soku można zmniejszyć o ok. połowę.
* Wpis powstał w ramach projektu pod patronatem oleju rzepakowego Beskidzkiego.
Olej Beskidzki
Spółki Bielmar to
czysty olej rzepakowy, tłoczony przez polskiego producenta z nasion
rzepaku o obniżonej zawartości kwasu erukowego, a następnie
poddawany rafinacji, czyli oczyszczaniu.
Odznacza się wysoką wartością odżywczą
ze względu na zawartość składników takich, jak:
- jednonienasycony kwas oleinowy - 65%
- NNKT (Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe) - 26%, w tym 33% stanowi wielonienasycony kwas linolenowy z grupy omega-3, pozostałą część stanowi kwas linolowy z grupy omega-6.
- witamina E (tokoferol) - 63mg/100g
Doskonale nadaje się do smażenia,
pieczenia oraz przygotowywania sosów i dressingów do sałatek.
Olej Beskidzki Spółki Bielmar jest
dostępny w butelkach o pojemności: 0,5l, 1l, 3l i 5l.
Więcej informacji na stronie producenta:
http://www.bielmar.pl/produkt/olej-beskidzki-2/
Mniam lubię, mogę zajadać codziennie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniale! Ja też mogę codziennie:)
UsuńPozdrowienia!
U mnie sezon na granolę trwa cały okrągły rok
OdpowiedzUsuń:D
A zatem mogłabym się do Ciebie przeprowadzić:)
Usuńpycha:D
OdpowiedzUsuńZdecydowania tak!
UsuńUwielbiam takie domowe granolowe batoniki: ) Piękny mają kolor.
OdpowiedzUsuńAngie, bo domowe nie mają sobie równych!
UsuńPozdrowienia!
uwielbiam takie słodkości! genialne na początek, środek i koniec dnia :)
OdpowiedzUsuńWiewióreczko, to tak jak ja!
UsuńCmok:*
Obawa niewystępowania sezonu na ziarna :)) - trafnie napisane!
OdpowiedzUsuńPychotka.
Nawet nie chcę dopuścić takiej myśli :)
UsuńCiepło pozdrawiam!
Rewelacja! Przepis koniecznie do zrobienia! MMMM! :D
OdpowiedzUsuńO tak, koniecznie! :)
Usuńto dopiero musiało cudownie smakować! mniam mniam!
OdpowiedzUsuńDziś powstała kolejna porcja:)
UsuńPozdrawiam!
ależ one musza byc pyszne:) .... i zdrowe:) buziaki Aniu:)
OdpowiedzUsuńPS: ja nigdy nie odmówię jabłkom, czekoladzie i chlebkowi na zakwasie:)
Jolu! I to właśnie uwielbiam najbardziej: 2 w 1 :)
UsuńCałusy!
Jako że uwielbiam wszystko ziarniste, i to przypadło mi do gustu. Mniam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i pozdrawiam!
UsuńO, jak się przeproszę (po porażce z przepisem na batoniki musli z Kukbuka) to sobie zrobię :)
OdpowiedzUsuńP.s. Jeśli wolno mi wyrazić swoją opinię w temacie to wolę blog bez reklam. Albo chociaż żeby wpisy sponsorowane nie były jeden za drugim. (Nie gniewaj się proszę, ale mnie to trochę uderzyło). Chociaż przesyłam wyrazy szacunku za wyraźne zaznaczanie treści sponsorowanych.
Olu! Teraz będę się stresować czy moja wersja pokona Kukbukowe wspomnienia:)
UsuńI bardzo dziękuję za szczerość - doceniam bardzo, bo czuję, że są Czytelnicy, dla których ma znaczenie co i jak pokazuję.
Serdeczności!