Ideą wyjazdu studyjnego, w którym na zaproszenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego miałam przyjemność uczestniczyć, było przybliżenie i zaprezentowanie założeń Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsze (klik) oraz szlaku kulinarnego Mazowiecka Micha Szlachecka (klik) , o którym dziś chcę Wam opowiedzieć.
Te dwa szczytne przedsięwzięcia łączy jedno, najważniejsze przesłanie - kultywowanie i promowanie oryginalnych smaków Mazowsza oraz ich producentów i dystrybutorów.
Staropolskie tradycje i smaki kuchni oraz chęć ich zachowania i pielęgnowania to sprawy, które okazały się najbliższe sercom trzech niezwykle charyzmatycznych i przedsiębiorczych kobiet, założycielek Mazowieckiej Michy Szlacheckiej. Małgorzata Borkowska, Bożena Polak-Stojanova oraz Małgorzata Zaranek to zawładnięte niesłabnącą pasją osoby, które podjęły inicjatywę utworzenia szlaku Mazowieckiej Michy Szlacheckiej włączając w nią prowadzone przez siebie obiekty - Dwór Mościbrody z Wiśniewa (klik), Restaurację "Zaścianek Polski" z Siedlec (klik) oraz Spiżarnię Retro Skibniew ze Skibniewa (klik). Z czasem dołączyły kolejne obiekty, jak np. Pałac Patrykozy, Gorzelnia w Krzesku czy opisana już przeze mnie w pierwszej części relacji, wielokrotnie nagradzana, Piekarnia Ratuszowa z Siedlec.
Co ciekawe, ze względu na położenie obiektów należących do Mazowieckiej Michy doszło do połączenia wpływów mazowieckich z podlaskimi, a to oznacza, iż kulinarnie możemy mieć tu do czynienia z elementami pochodzenia żydowskiego, białoruskiego czy tatarskiego.
/na zdjęciu pomysłodawczynie szlaku Mazowiecka Micha Szlachecka/
Czym jest szlak i co zapewnia? Podążając szlakiem Mazowieckiej Michy Szlacheckiej natrafimy na miejsca zapewniające nam cały wachlarz atrakcji począwszy od samego delektowania się pięknem i wystrojem samych obiektów, po uczestnictwo w różnego rodzaju warsztatach - kulinarnych, rękodzieła. Jest okazja do wędkowania (np. Dwór Mościbrody otaczają stawy pełne okazałych i niebywale smacznych karpii), jazdy konnej, przejażdżek bryczką, pływania łódką, udziału w spływie kajakowym czy też rajdach rowerowych. Trzeba też wspomnieć o niespotykanej atrakcji, jaką jest prawdziwa "ruska bania" czekająca na gości Retro Skibniewa.
Pasjonaci historii mają do dyspozycji Muzeum Diecezjalne, które ma w swoich zbiorach jedyny w Polsce obraz El Greco. Warta polecenia jest także wizyta w Pałacu w Patrykozach będącym prawdziwą perłą architektoniczną Mazowsza.
Bez względu na to, gdzie się udamy, pamiętajmy, aby koniecznie spróbować produktów certyfikowanych przez Kulinarne Dziedzictwo Mazowsza oraz sygnowanych przez Mazowiecką Michę Szlachecką. Są do zdobycia w każdym z wymienionych obiektów - Dworze Mościbrody (karp mościbrodzki) , Zaścianku Polskim (m.in. pierogi szlachcice) , Spiżarni Retro Skibniew (m.in. pampuchy smażone na fajerkach). Tu należy podkreślić, iż wszystkie produkty potrzebne do przygotowania tych potraw pochodzą wyłącznie z tego rejonu - np. pampuchy przygotowywane są wyłącznie z lokalnej mąki i jaj i podawane z konfiturami, do których owoce zostały zebrane w okolicznych sadach i usmażone wedle oryginalnej, regionalnej receptury - oczywiście bez żadnych ulepszaczy.
Mazowiecka Micha Szlachecka ma też ciekawą ofertę dla smakoszy nalewek, którzy mogą degustować wiśniową nalewkę dworską w Dworze Mościbrody, interesująca w smaku nalewkę z cytryńca japońskiego w Zaścianku Polskim i "skibniewiankę" w Retro Skibniewie.
W pierwszym dniu wyjazdu zostaliśmy ugoszczeni przez Małgorzatą Borkowską, właścicielkę Dworu Mościbrody. To właśnie stąd pochodzi karp mościbrodzki hodowany w około dworskich stawach o powierzchni ok. 100 hektarów. Mogliśmy się przekonać jak doskonale smakuje podczas obiadu, który przygotowaliśmy pod okiem szefa kuchni, Adama Filipczuka. Na prowadzonych przez niego warsztatach przygotowana została także pyszna zupa z karpiem, a na śniadanie mogliśmy delektować się doskonałym pasztetem z karpia.
Pomysłodawczynie Mazowieckiej Michy Szlacheckiej zadbały o to, aby każdy etap naszego wyjazdu kojarzył się z czymś dobrym do zjedzenia - prosto z piekarni udaliśmy się do Restauracji "Zaścianek Polski", gdzie właścicielka i współtwórczyni szlaku Mazowieckiej Michy, Bożena Polak-Stojanova, przygotowała dla nas warsztaty pierniczkowe. Ależ pachniało! Wszystkim uczestnikom udzieliła się iście świąteczna atmosfera.
Kropką nad "i" była prawdziwa uczta w Zaścianku, gdzie mogliśmy do woli próbować mazowieckich przysmaków, w tym słynnych pierogów szlacheckich, żurku, pyz z mięsem, pierogów z kaszą i wielu innych potraw, których trawienie wspomagały doskonałe nalewki.
W drugi dzień wyjazdu z żalem pożegnaliśmy Mościbrody (wszystkie serwowane w restauracji potrawy podawane są na mojej ukochanej ceramice z Bolesławca!) i udaliśmy się do Skibniewa, gdzie w Spiżarni Retro Skibniew czekała już na nas właścicielka, pani Małgorzata Zaranek, współtwórczyni szlaku Mazowieckiej Michy Szlacheckiej. Atrakcjom (i jedzeniu) nie było końca!
Zaczęliśmy od warsztatów, podczas których przygotowane zostały pampuchy (zwane w okolicy pempuchami).
Dotąd wydawało mi się, że pampuchy to potoczna nazwa robionych u mnie w domu klusek na parze. Myliłam się - pampuchy powstają z ciasta drożdżowego (oczywiście na lokalnej mące i jajach), krojone są na kształt rombów i smażone na prawdziwych fajerkach. Podczas smażenia ciasto nadyma się tworząc w środku charakterystyczny "bąbel", który po usmażeniu napełnia się konfiturą i podaje posypane cukrem pudrem. Co tu dużo mówić - pampuchy skradły nasze serca! Są przepyszne, w smaku podobne do domowych pączków i nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do przyznania się, jakie ilości zjadłam!
Zaczęliśmy od warsztatów, podczas których przygotowane zostały pampuchy (zwane w okolicy pempuchami).
Dotąd wydawało mi się, że pampuchy to potoczna nazwa robionych u mnie w domu klusek na parze. Myliłam się - pampuchy powstają z ciasta drożdżowego (oczywiście na lokalnej mące i jajach), krojone są na kształt rombów i smażone na prawdziwych fajerkach. Podczas smażenia ciasto nadyma się tworząc w środku charakterystyczny "bąbel", który po usmażeniu napełnia się konfiturą i podaje posypane cukrem pudrem. Co tu dużo mówić - pampuchy skradły nasze serca! Są przepyszne, w smaku podobne do domowych pączków i nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do przyznania się, jakie ilości zjadłam!
Delektując się gorącymi pampuchami podawanymi z gorącą, smażoną na miejscu konfiturą z jabłek, słuchaliśmy niezwykle ciekawych opowieści o okolicznych sadach, owocach, jakie z nich pochodzą i przetworach, z których słynie Spiżarnia Retro Skibniew - w tym korzennej gruszce, która jest jedną z wizytówek tego miejsca.
/tak smaży się w Retro Skibniewie cudowne konfitury z jabłek i podaje jeszcze gorące wprost na pampuchy/
Podczas całego pobytu byli z nami producenci i przetwórcy należący do Kulinarnego Dziedzictwa Mazowsza i podczas zorganizowanej specjalnie na tą okazję Gali Szyku i Smaku prezentowali swoje produkty - w tym zyskujący zasłużoną sławę olej lniany produkowany przez pana Krzysztofa Kowalskiego.
Nie zabrakło nalewek, miodu, tłoczonego soku z jabłek od państwa , sękacza z 60 jaj, a także całej masy pasztetów, szynek, bab i chlebów, jakie specjalnie na tą okazję przygotowali lokalni gospodarze i koła gospodyń wiejskich. Były nawet występy chóru i zespołu tańca!
Nie zabrakło nalewek, miodu, tłoczonego soku z jabłek od państwa , sękacza z 60 jaj, a także całej masy pasztetów, szynek, bab i chlebów, jakie specjalnie na tą okazję przygotowali lokalni gospodarze i koła gospodyń wiejskich. Były nawet występy chóru i zespołu tańca!
Co to dużo mówić - przywitano nas i goszczono iście po królewsku i jestem przekonana, że równie gościnnie wita się tu wszystkich podążających szlakiem Mazowieckiej Michy Szlacheckiej.
Pomysłodawczynie mają jeszcze wiele doskonałych pomysłów na promocję i rozwój szlaku, dlatego zachęcam Was jeśli nie do odwiedzenia szlaku, to śledzenia tego, co ciekawego tam się dzieje - informacje można znaleźć na stronie internetowej (klik) oraz na FB (klik). Miejsca i produkty należące do Mazowieckiej Michy Szlacheckiej oznaczone są takim symbolem - wypatrujcie go podczas swoich podróży po Mazowszu!
Z ciężkim sercem rozstaliśmy się z zachwycającym pod każdym względem Mazowszem i niezwykłą gościnnością, jaka emanowała na każdym kroku. Ciężar był tym większy, że wracaliśmy obdarowani mnóstwem lokalnych produktów. Przywiozłam więc z sobą kawałek Mazowsza, dosłownie i w sercu!
Dziękuję wszystkim organizatorom i uczestnikom za wspólnie spędzony czas, a szczególnie Ani, która w niezwykle profesjonalny sposób zapanowała nad wszystkimi i wszystkim!
Gdy pisałam ten post, listonosz dostarczył taki list - nie mogłam się powstrzymać, żeby go nie pokazać!
Zapraszam także do przeczytania relacji na blogach moich towarzyszek podróży po mazowieckich szlakach:
Klaudyna Hebda: http://klaudynahebda.pl/siec-kulinarnego-dziedzictwa-mazowsze/
mnóstwo pyszności! :) print
OdpowiedzUsuń