"Ceny cytryn nie są jednakowe przez cały rok, można więc sobie zrobić zapas, układając w piasku, w suchem, przewiewnym miejscu lub też powrzucać w przewróconą do góry miotłę, owinąwszy każdą w bibułę".
Cóż by to była za kolekcja mioteł, gdybym tak teraz stosowała ten sposób!
Czuję dyskomfort, gdy nie mam w domu cytryny. Zawsze kupują więcej i robię zapas. Cytryna musi być - do herbaty, ciasta drożdżowego, sosu, zupy, ryb, sałatki, czarnej kawy przeciw migrenie, no i oczywiście przeciw gorączce. Nie wiem czy znacie ten sposób. Moja Babcia zawsze kroiła cytrynę w plastry i okładała nimi stopy. To niezawodna metoda, którą i ja stosuję. Działa i naprawdę przynosi ulgę, zwłaszcza jeśli wysoka gorączka trapi dziecko.
Nie da się ukryć, żyjemy w czasach gadżetów. Ja sama mam sporą kolekcję, ale wyłącznie tych kuchennych, którym nie mogę się oprzeć i często bez namysły kujpuę. Przyznaję - w tej kwestii jestem niepoprawną gadżeciarą.
Gadżety spotykamy niemal wszędzie. Służą do wszystkiego. Obieraczka z pojemnikiem na obierki, prowadnica do krojenia równych plasterków, nożyczki z 5 ostrzami, zwijak do tubki z pastą, rozciągacz do obuwia czy solarny odstraszacz kretów (cokolwiek to jest, brzmi groźnie i jeśli nie kreta, to mnie na pewno odstraszył!).
Niemal co krok atakują nas reklamy i gazetki niezłomnie przekonujące jak nasze życie może ulec cudownej poprawie i wznieść się na wyżyny wygody i luksusu, jeśli tylko skusimy się na zakup, np. klamerek do skarpetek, dzięki którym odwieczny problem "nie do pary" pozostanie jedynie mglistym wspomnieniem.
Wiele bym dała za to, by zobaczyć minę pewnego domokrążcy, czy mówiąc współczesnym językiem - przedstawiciela handlowego, który swego czasu z pełną przekonania premedytacją dokonywał, nieskutecznych niestety dla niego, prób sprzedania nam w "okazyjnej" cenie niezrównanego, rewolucyjnego i niezastąpionego zestawu pojemników próżniowych do przechowywania żywności, tylko dla nas GRATIS! w komplecie z odpowiednim odkurzaczo-zasysaczem! Gdybym tak wtedy wyskoczyła do niego (choć nie ukrywam, że chętnie także na niego) z miotłą pełną cytryn! Cóż by to była za konfrontacja!
Już widzę zdumione miny mojej Babci czy Prabaci, gdyby przyszło im uczestniczyć w takiej prezentacji. W ich czasach gadżety były zjawiskiem kosmicznym, niewystępującym na ziemi i nie mającym uzasadnienia. Wystarczyła wiedza. Podstawowa znajomość zjawisk, działań i zachować składników, materii i przedmiotów, której nam chyba coraz bardziej brakuje. Przyzwyczajeni do ulepszeń i wygody, oślepieni nowoczesnością stajemy się coraz mniej samodzielni i coraz bardziej uzależnieni od gotowców i gadżetów.
Dla mnie naprawdę niepokojącym sygnałem był widok krajalnicy do bananów. Przyłożona do obranego banana kroi owoc w równe plastry. Pod jednym warunkiem - banan musi być wygięty w dokładnie taki sam łuk jak krajalnica. A jeśli nie? Tu pewnie miejsce na kolejny gadżet, chyba że sięgniemy po nóż, który w świetle "cudownej krajalnicy" zdaje się nagle być narzędziem typu retro, vintage czy też old-school.
Wiem, wiem, pewne gadżety są nieuchronne, pomocne czy po prostu naprawdę fajne. Wiem też, że nie przechowujemy już jajek w glinianych naczyniach wypełnionych wapienną wodą , bo mamy do tego lodówki, i nie trzeba już dwóch osób do trzymania nad ogniem cienkiego papieru, który się smaruje woskiem i suszy w powietrzu, by kłaść go później pod ciastka, bo rulony papieru do pieczenia kupujemy w każdym niemal sklepie. Jak wszędzie najważniejsza jest równowaga i zdrowy rozsądek, choć coraz częściej myślę, iż wolę tamtą retro-wiedzę od gadżetów new-age.
A wracając do cytryn, od zawsze miałam ochotę na lemon bars, czyli kwadraty cytrynowe. Uwielbiam smak i aromat cytryn, a cytrynowe wypieki należą do moich ulubionych. Musiał zatem nastąpić moment, kiedy rześkie lemon bars zagościły w końcu na naszym stole. Przepisów i wariacji na temat kwadratów jest całe mnóstwo. Ja wybrałam wersję z kokosowym spodem i muszę Wam powiedzieć, że to była doskonała decyzja. Uprażone wcześniej wiórki kokosowe dodają wspaniałego aromatu, świetnie komponują się z rześkością cytrynowej masy i powodują, że spód jest rozkosznie kruchy. Lemon bars nas oczarowały. Ich kolor i rześki smak wspaniale pasuje do wiosennej radości i energii, jakiej dostarcza nam każdy słoneczny dzień. Bardzo Wam polecam.
Do przygotowania lemon bars wybrałam mój ulubiony kuchenny fartuszek, w którym najchętniej krzątała się kiedyś w kuchni ukochana Prababcia Karolka. Drobne kwiatuszki wydały mi się też odpowiednim tłem do zdjęć kwadratów:) Nie potrafię się przekonać do nowoczesnych motywów z muskularnym kulturystą czy kształtną tu i ówdzie modelką, które nie wiem czemu widuję coraz częściej nadrukowane na kuchennych fartuchach... Czyżby na ich widok ciasto miało lepiej wyrastać, a danie stać się bardziej pikantnym?! Wiecie coś na ten temat?
LEMON-COCONUT BARS, Kwadraty cytrynowo-kokosowe
/składniki na 16 porcji/ Spód:
1 filiżanka mąki
1/4 filiżanki cukru
1/4 łyżeczki soli
3/4 filiżanki wiórek kokosowych
6 łyżek masła
Nadzienie:
2 lekko rozbite jajka
1/2 szklanki cukru i dodatkowo 2,5 łyżki
1,5 łyżki mąki
1 łyżeczka otartej skórki cytrynowej
1/3 filiżanki soku z cytryny (z ok. 2 cytryn)
2,5 łyżki mleka kondensowanego (niesłodzonego)
szczypta soli
Kokos wsypać na suchą patelnię i trzymając na małym ogniu delikatnie zrumienić. Trwa to kilka minut, trzeba jednak pilnować, aby kokos się nie przypalił. Gdy uzyska ładny karmelowy kolor, zdjąć z ognia i przestudzić. Do dużej miski wsypać mąkę i uprażony kokos. Dodać cukier, sól i masło i zagnieść razem do momentu aż zaczną się tworzyć duże grudki, podobnie jak przy kruszonce. Przełożyć do formy (użyłam kwadratowej o wymiarze 22 x 22 cm) wyłożonej papierem do pieczenia i dociskając kruszonkę palcami równomiernie rozprowadzić na dnie. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 18o stopni i trzymać ok. 10 minut aż spód lekko się zrumieni.
W tym czasie przygotować cytrynowe nadzienie. W misce ubić lekko jajka, cukier i mąkę. Dodać otartą skórkę i sok z cytryny, mleko i sól. Wymieszać razem, by składniki się połączyły. Wylać na podpieczony spód i ponownie wstawić do piekarnika na ok. 15-20 minut, tak by masa się ścięła, ale nie zrumieniła! Przestudzone ciasto posypać cukrem pudrem i kroić na kwadraty. Smacznego!
* przepis pochodzi z tej strony (klik)
Uśmiałam się czytając tę opowieść o cytrynach ;) Mam w domu różne kuchenne gadżety - bardzo lubię takie sklepy, wypełnione tylko formami i innymi kuchennymi drobiazgami - ale jednak zawsze dwa, albo może i trzy, razy zastanowię się zanim coś kupię. Nie lubię wydawać pieniędzy niepotrzebnie, a krajalnica do bananów zalicza się właśnie do kategorii zbędnych rzeczy ;) Kwadraty wyglądają przepięknie, na pewno w najbliższym czasie spróbuję je zrobić ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJuż uwielbiam Twoje lemon bars. Cudowne.
OdpowiedzUsuńAniu, ależ mnie rozbawiła ta krajalnica do bananów.. A lemon bars cudne:)
OdpowiedzUsuńWszystko co cytrynowe to ja z wielką chęcią:) Też już od dawna się przymierzam do lemon bars...ale pewnie jeszcze trochę poczekają w kolejce. Zauważyłam też pewną zależność, że im dłużej coś czeka w kolejce tym większą przyjemność mam później z planowaniem,przygotowaniem danego dania i późniejszym jedzeniem. Takie małe święto w zwykły dzień:)
OdpowiedzUsuńAle odbiegam od tematu...:) Co do gadżetów, to też mam małego kuchennego bzika ale banany nadal kroję nożem i dobrze mi z tym:)
A ostatnio na niemarnuje.pl przeczytałam, że cytryny zachowują dłużej świeżość jak włożymy je do słoika (garnaka glinianego) z wodą i do lodówki:) Nie próbowałam ale spróbuję:)
Uściski!
P.S No i prawie zapomniałam...zdjęcia cudne i fartuszek piekny!!! :)
OdpowiedzUsuńAnia, uwielbiam Twoje notki, u-wiel-biam! :) Krajalnica do babanów i odstraszacz kretów - niemożliwe :D Ja niestety też z tych co gromadzą ponad miarę (choć brak miejsca ostatnio mnie trochę hamuje :D), z tym że zbieram nie tyle gadżety-ułatwiacze co ładne gadżety - a już najgorzej jak coś ładne i drewniane - skąd tylko mogę zwożę drewniane sztućce i deski do krojenia :)
OdpowiedzUsuńA cytryny - ech, jeśli czyta to jakiś inżynier genetyczny to ja postuluję wyhodowanie skórki cytrynowej rosnącej bez cytryny!
Buziaki Aniu :)))
Dominiko! Wiesz, te kwadraty mogłabym jeść na okrągło:D Pozdrawiam1
OdpowiedzUsuńKubełku! Już?! To szybka jesteś;) Cieszę się i pozdrawiam!
Basiu! Mnie też;) W dodatku kusiła ceną - w promocji za jedyną złotówkę;D
Agnieszko! Myślę, że masz racje. Pewne przepisy, jak dobre wino, muszę poczekać na swoją kolej! Oby lemon bars szybko dojrzały do Twojej kuchni, bo są naprawdę pyszne! Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja używam noża do bananów:D Pozdrawiam Cię serdecznie!
Monika! W takim razie to odwzajemnione uwielbienie:D Uściski!
Bardzo apetyczne. Cale szczęście, ze zjadłam przed chwilą deser, bo w przeciwnym wypadku nie mogłabym oglądać spokojnie zdjęć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio staram się ograniczać i kupować rozsądnie. Stawiam na jakość i przydatność. Niestety często jest zbyt wiele rzeczy, które spełniają te kryteria. Ostatnio mój mąż ostrzegł mnie, że kuchenne szafki grożą oberwaniem, a więc wygospodarowałam dodatkowe półki w spiżarni. Lubię takie cytrynowe ciasta. Mają skoncentrowany smak kwaśności i słodyczy. Nie dam rady dużo ich zjeść, ale dają mi tyle radości.
OdpowiedzUsuńpięknie napisałaś, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńHaniu! Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLo! Ja też co chwilę szukam nowego miejsca na kuchenne sprzęty;) A jeśli chodzi o kwadraty, to dałam radę zjeść dużo, tzn. bardzo dużo ;D
Jswm! Dziękuję i jak zawsze przesyłam serdeczności:)
za kawałek takiego ciasta dam się pokroić:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBuziole
O obkładaniu stóp cytryną to jeszcze nie słyszałam, ale fajnie jest się czegoś nowego dowiedzieć. A lemon bars pierwsza klasa :) mniam
OdpowiedzUsuńCzytałam jak zwykle z największą przyjemnością. Zdjęcia cudne! A jak oglądam katalog z gadżetami, które wymieniałaś, to zawsze dam się na coś złapać, no może krajalnica do bananów to mi chyba nie potrzebna, ale jak by tak mieć firmę, która kroi takie równiutkie banany :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Lemon bars upiekły mi się nie raz, ale nigdy z kokosowym spodem! Podwójnie cudowny smak :)
OdpowiedzUsuńIzka! To lepiej pokroić to ciasto, kto nam będzie takie pyszności jak Ty pokazywać? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHANNAH! Ale dobrze znów Cię widzieć:) Buziole także!
kulinarne-smaki! To naprawdę skuteczna metoda. Pozdrawiam Cię i słonecznej niedzieli:)
Kamila! Bardzo mi miło, dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam:)
Magdo! Mnie właśnie te kokos zaintrygował, i dobrze, do świetnie pasuje, bardzo Ci polecam. Pozdrawiam wiosennie:)
Ja też mnóstwo koromyseł i przydasie w domu.Klamerki do skarpetek to by było coś( składałam właśnie pranie, co jest z tymi skarpetami?!?!)
OdpowiedzUsuńAniu, kuchennych gadżetów mam tyle,że zostały na wsi,a teraz staram się kupować nowe z rozsądkiem...
OdpowiedzUsuńOdstraszacz kretów mam,a jakże!
Cytryny u mnie zawsze w dużej ilości.Od dawna można kupić niepryskane,więc skórka idzie do wszystkiego.
Cytrynowe kwadraty robiłam,bez kokosa.Z wiórkami jestem na bakier...
A Twoje kwadraty piękne.Słoneczne.
Słonecznej niedzieli!
oj rozbawiła mnie Twoja opowieść o gadżeciarstwie:) ...a rozbawiał choćby dlatego, że wracając wczoraj do domu z Wrocławia rozmawialiśmy sobie o swoich zakupach i tym co zobaczyliśmy i co byśmy sobie chcieli kupić i nagle powiedziałam "wiesz co Kochanie, my to gadżeciarze jesteśmy" ...a mój Mąż na to "no, jesteśmy i dobrze mi z tym":) ...mi też:) a ja podobnie jak ty gadżeciarz kuchenny jestem:)
OdpowiedzUsuńa wracajac do kostek to piękne są, takie idealnie równiutkie i takie bosko cytrynowe na wierzchu:) sięgam poo jedną:) pozdrawiam ciepło
Cytryna razem z czosnkiem to podstawowe dla nas produkty w kuchni :-) A gadżetów u nas mało, jednak stawiamy na funkcjonalność... choć przyznajemy, że często kuszą ;-)
OdpowiedzUsuńW niedzielny poranek z chęcią skosztowałybyśmy twój lemon bars
pozdrawiamy
ps. i jak zwykle piękne zdjęcia i niesamowity wpis!
Bardzo lubię kwadraty cytrynowe, bo też kocham cytryny i wszystko co kwaśne. W swej kuchni lubię mieć tylko przedmioty uniwersalne i przydatne. Jestem leniwcem pospolitym i w gadżetach bym się zabłąkała. Moim przeciwieństwem jest mama męża. Przykład pierwszy z brzegu - dostałam od niej szklane naczynie do przechowywania połówki cytryny. ;-)) Marnie w takim szczelnym szkle cytryna by się przechowała. Kolejne naczynie niemające innych zastosowań zajmujące niepotrzebnie miejsce. Już wolałabym taką miotłę. :-))) Gadżetom o wąskiej specjalizacji mówię stanowczo - nie. ;-)))
OdpowiedzUsuńPiękne i słoneczne batoniki! idealne na dzisiejszy dzień, na piknik na przykład lub jako przekąska podczas prac w ogorodzie, które dziś mnie czekają;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie!
Bardzo zachęcająco wyglądają kwadraciki cytrynowe. Moja kuchnia jest zbyt mała w stosunku do mojej pazerności na kuchenne gadżety...
OdpowiedzUsuńNarzeczona! A tam, przestałam się przejmować skarpetkami - nie do pary też fajnie wyglądają ;P
OdpowiedzUsuńAmber! Ja z wiekiem też nabieram rozsądku:D Ale do odstraszacza kretów jeszcze nie doszłam - działa chociaż?
Ja też z wiórkami tak dość na bakier, ale te prażone mnie zaciekawiły i wiesz naprawdę tutaj pasują. Uściski:)
Jolu! Bardzo proszę - częstuj się:) A kupiłaś jakiś fajny gadżet kuchenny wczoraj?
Aga i Kaja! Bardzo Wam dziękuję i pozdrawiam:)
Krokodylu! Witaj:)Właściwie gadżety to chyba właśnie dla leniwców są, żeby im ułatwić życie:D Ale często jest zupełnie odwrotnie!
Miałam kiedyś ten kosz na pól cytryny i był do niczego - bo wszystkie cytryny się w nim psuły!
Pozdrawiam serdecznie:)
Korniku!Na pikniki i do pracy nadają się idealnie! Dobrej niedzieli Ci życzę:)
Mikimamo! Może to i dobrze, że mała?! Kto wie co mogłaby pomieścić?:D
Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam!
Krajalnica do bananów idealnych mnie rozśmieszyła ;). A prezentowanie rewelacyjnych i niezastąpionych produktów 'tylko u nas w takiej cenie' irytuje. Ale zawsze kwaśną minę można załagodzić takimi kwadratami ;). Uwielbiam je i chętnie spróbuję wykorzystać podprażone (uwielbiam ten zapach) wiórki kokosowe. Poza tym cytrynowy smak jest moim ulubionym (no dobra, zaraz po czekoladzie;).
OdpowiedzUsuńMiłej, słonecznej jak te barsy, niedzieli ;).
Cudowne są, idealne połączenie smaków!:)
OdpowiedzUsuńHolgo! Skoro smak cytrynowy to Twój smak, kwadraty polecam z całego serca! I Tobie dużo słońca:)
OdpowiedzUsuńjudik1119! Witaj, dziękuję za odwiedziny i miłe słowa:) Pozdrawiam!
Aniu, poruszyłaś bardzo fajny temat! Ja też jestem niepoprawną, kuchenną gadżeciarą! Ale nawet ja czasem "daję odpór" tym najbardziej skrajnym "kuchennym zabawkom"! Weźmy na przykład takie "ustrojstwo" do odcinania części skorupki jajka ugotowanego na miękko, tak aby od razu można było dostać się do płynnego żółtka... Zresztą przykładów można by wymieniać setki! Pzdr gorąco w ten miły wiosenny wieczór Aniado
OdpowiedzUsuńAniu! O właśnie zapomniałam o tym "jajkowym ustrojstwie" napisać! Ja stukam łyżką i też działa:D Pozdrawiam z nareszcie wiosennego tarasu!
OdpowiedzUsuńOj ale mi narobiłaś smaka na cytrynowe ciacho... Twoje wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńGadżety kuchenne lubię, ale niektóre uważam za zbyteczne i wiele rzeczy robię "tradycyjnie":)
OdpowiedzUsuńEveryday Emotion! Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAniu! Ja też, choć wielu kuchennym gadżetom nie mogę się oprzeć:) Ale krajalnicy do bananów mówię NIE!
Pozdrawiam Cię!
A wiesz, Aniu, że i ja ostatnio oddałam się podobnym "gadżetowym" rozważaniom? Zaczęłam się zastanawiań, gdzie pośród wszechobecnych "ułatwień" podziała się owa podstawowa wiedza i umiejętności. I czy niektórzy poradziliby sobie, gdyby te gadżety nagle zniknęły?...
OdpowiedzUsuńPrzepyszne kwadraty! :)
Uściski!
Thanks to visit my blog !I want to tell you , yours is one of my favorites!
OdpowiedzUsuńCiao Anna
Oliwko! Myślę,a właściwie jestem przekonana, że wielu z nas miałoby kłopoty, gdyby tak zlikwidować wszystkie gadżety...Dobrego dnia Oliwko:)
OdpowiedzUsuńANNA! Good to see you:) Thank you so much! Have a lovely day:)
Na lemon curdy juz się napalam chyba od miesiąca i nie mogę się zebrać. Musze sobie przylepić kolorowa karteczke na lodówce, zeby pamietam. Kusza mnie ogromnie, poza tym ja lubię wszystko, co cytrynowe i lekko kwaskowate.
OdpowiedzUsuńUwielbiam cytrynowe tarty, lemon bars i lemon curd, właściwie wszystko co cytrynowe! Podoba mi się też dodatek kokosu:)
OdpowiedzUsuńKuchareczko! Kartka na lodówce musi w takim razie koniecznie się pojawić;) Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńBurczymiwbrzuchu! To tak jak ja:) I mnie kokos też się spodobał tej kombinacji. Pozdrawiam serdecznie!
Powrzucać w miotłę? Brzmi ciekawie, wygląda pewnie jeszcze lepiej. Tylko w miotłę musiałabym się zaopatrzyć ;).
OdpowiedzUsuńWspaniały wypiek, też lubię to, co cytrynowe.
jestem pewna, że takie kwadraty smakują obłędnie podczas rozważań na temat gadżeciarstwa :)
OdpowiedzUsuńaż ślinka cieknie na samą myśl:) muszę nauczyć się piec, to już postanowione:)
OdpowiedzUsuńCzy ja kupuję gadżety? Tak...ale raczej rozsądnie....najpierw 100 razy przemyślę czy na pewno mi się przyda :) Twoje lemon bars są cudowne! Myślę, ze w lato z cytrusową lemoniadą będą smakować obłędnie :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie wszelkie cytrusowe smaki, nie dawno byly u mnie mocno cytrynowe muffinki, a moze teraz skusze sie na Twoje kwadraty:)
OdpowiedzUsuńTurlaczku! Wiem, że sposób z miotła zabawny, ale szczerze mówiąc kusi mnie by kiedyś spróbować:) Muszę tylko ładną miotłę znaleźć! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPaula! O tak, ale i bez rozważań są świetne:) Pozdrowienia!
goh! Jak postanowione, to trzymam za słowo!!!
Iwona! Ja miała fazę kupowania bez namysłu, teraz już z namysłem kupuję, ale to i tak moje ulubione zakupy! Pozdrawiam Cię!
aga! Witaj w cytrusowym fanklubie:D
Świetny przegląd gadżetów :) A lemon bars? Brzmią jak marzenie
OdpowiedzUsuńPOlubiłam ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Och i ja jestem gadżeciarą - i w ogóle i w szczególe.
OdpowiedzUsuńW szczególe to własnie kuchenną - w dobrym sklepie z artykułami kuchennymi mogłabym spędzić wiele godzin robiąc dziesiątki rundek po tych samych miejscach i nigdy mnie to nie nudzi.:)
A Twoje kwadraty...
Wcale nie dziwię się, że Cię oczarowały, bo mnie też, i jeszcze wiele innych osób sądząc po komentarzach.:) Do tego - do czarowania - chyba głównie się nadają. No i do smakowania.
Którego Ci w tej chwili zazdroszczę.:)
Anno-Mario, tylko poradź od czego zacząć? może masz coś dla początkujących w swych zasobach? :)
OdpowiedzUsuńkabamaiga! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńBiedr_ona! Ja też, nawet więcej ni polubiłam! Pozdrowienia!
Lekka! Ja mam taki jeden sklep, w którym mogę cały dzień spędzić i wrócić kolejnego dnia i wciąż nie być znudzoną:)
Serdeczności!
goh.! A wiesz, że jeśli chcesz zacząć to te lemon bars idealnie pasują na początek. Nie ma obaw o wyrastanie, jak w drożdżowych wypiekach, ani o zakalec, jak przy ciastach ucieranych. Pracy niewiele, a efekt nie tylko bardzo smaczny, ale przede wszystkim gwarantowany! Na początek na pewno kruche wypieki są najbardziej wskazane, później poczujesz się pewniej i dojdą bardziej skomplikowane słodycze! Trzymam mocno kciuki - na pewno się uda:)
super dzięki:) tak fajnie opisujesz przygotowanie ciasta, że jest szansa że nic nie pomylę:)
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że kręcą mnie gadżety:)
OdpowiedzUsuńgoh.! Będzie dobrze! Czekam na wieści:)
OdpowiedzUsuńmałgo.! Rozmawiamy o kuchennych? ;DDD
Aniu, kiedy patrzę na fotki i czytam przepis, stwierdzam, że już bardzo dawno nie jadłam ciasta z masą cytrynową... chyba czas to nadrobić
OdpowiedzUsuńKabko! Czas, czas, i to najwyższy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Anno, a wiesz (pewnie tak:) że w nowym numerze Palce Lizać, jest artykuł o blogach kulinarnych, i twój blog jest wymieniony z imienia, nazwiska i linka?:) Fajnie być obserwatorem takiego bloga o którym piszą w gazetach (analogowych) :DDD
OdpowiedzUsuńJest też o blogu Pauli i Asieji, i wielu innych:)
Och Anno-Mario, i jak ja mam teraz zasnąć? No jak? UWIELBIAM wszelkie cytrynowe słodyczne i tym bardziej UWIELBIAM lemon curd... :)
OdpowiedzUsuńgoh.! Tak wiem, widziałam - miło mi bardzo:) Dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDelikatessen! Oj nie wiem jak pomóc z zasypaniem, ale mam nadzieję, że obudzisz się pełna sił i energii do upieczenia czegoś cytrynowego:D Dobrego dnia!
A mnie do łez bawią stojaki na kiść bananów i pudełka śniadaniowe na banana, oczywiście stosownie wygięte :D A brak cytryn w domu niepokoi mnie dokładnie tak samo jak Ciebie :)) Cytrynowa krajanka bardzo apetyczna!
OdpowiedzUsuńKomarko! Stojak na banany i pudełko, o którym piszesz też mnie swego czasu ubawiły w niejednym sklepie:D Tych przykładów pewnie jeszcze wiele ... Pozdrawiam Cię serdecznie z kuchni pełnej cytryn;)
OdpowiedzUsuńAniu ja gadżeciarą jestem umiarkowaną, chociaż od kiedy mam swojego bloga coraz bardziej się rozkręcam :)Ale widzę, że większość blogerek ma ten samą przypadłość :):):
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda pysznie ! Lubię cytrynowe smaki. Bardzo mi przypomina mój przepis na szarlotkę cytrynową. Muszę ją upiec w najbliższym czasie.
Pozdrawiam
Ani może nie gadżet, ale w końcu kosz do wyrastania chleba kupiłam, ale tylko jeden podłużny ...ale już zamówiłam u pana okrągły zbijany ....a z gadżetów to ostatnio mi się kilka udało wygrać:) ponoć nawet jutro ma jeden przyjść i nawet do cytrusów to cóś:) pozdrawiam Kochana i porywam kolejną kostkę:)
OdpowiedzUsuńjak zwykle zdjęcia powalające :) ciasto cudowne, z ochotą bym zjadła z pół blaszki :)
OdpowiedzUsuńEwo! Witaj:) U mnie też założenie bloga była równoznaczne z "rozwojem" gadżetowych ciągot, ale powoli zaczynam nabierać coraz więcej rozsądku;P A szarlotka cytrynowa brzmi bardzo kusząco - masz przepis gdzieś u siebie? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJolu! W takim razie czekam na wypieki z koszyka/koszyków i pozdrawiam:)
Magdo! Dziękuję:) To drugą połowę zjem ja - podzielimy się!
zwijak do pasty jest bezcenny ;) ciasto wspaniałe, a przy okazji poznałam nową metodę na gorączkę. Dziękuję...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńvanilla! Masz zwijak?! Naprawdę godny zakupu? No to może się skuszę:D Metoda na gorączkę naprawdę skuteczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
I będę się powtarzać: cudowne zdjęcia!! A ciacho prezentuję się niezwykle smacznie i jeszcze ten dodatek kokosu.. pycha!!
OdpowiedzUsuńcameela5! Dziękuję:) Pozdrawiam słonecznie!
OdpowiedzUsuńI love lemon bars! Yours look wonderful.
OdpowiedzUsuńCheers,
Rosa
Rosa! I love everything that is lemon:)
OdpowiedzUsuńThanks for dropping by!
Cheers!
Dzień dobry, Anno-Mario. Piękny blog, wczoraj upiekłam chleb cytrynowo-rozmarynowy, pyszny był. Teraz czas na lemon barsy, tylko mam prośbę o przeliczenie tych 5 łyżek masła na gramy :-) Ciasto przełożyłabym sobie na szklanki z tych filiżanek, żeby więcej wyszło ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje wypieki :-)
Marta