niedziela, 24 czerwca 2012

Wszystko w nim jest poezją. Shrikhand - jogurt, szafran, kardamon, pistacje..




Kiedy Panchita przyjeżdża z Chile z wizytą, udajemy się po przyprawy do malusieńkiego sklepiku w San Francisco, w którym sprzedawcą jest mężczyzna w turbanie, o wyglądzie raczej świętego męża znad Gangesu niż kupca. 


Jest coś tajemnego i nieuchwytnego w atmosferze sklepiku Hindusa. Po każdej wizycie wychodzimy stamtąd mając wrażenie, że nigdy tam nie byłyśmy, że zabłądziłyśmy w labiryncie własnej wyobraźni, jednakże paczka z zakupami dowodzi, że sklep nie jest li tylko złudzeniem.  


Wszystko w nim jest poezją: mieszanka intensywnych zapachów, zwrócony na północny zachód ołtarzyk, na którym leżą zawsze ofiary z ryżu, kadzidełka i płatki kwiatów, kilim w oknie, haftowany złotymi nićmi w słonie i postacie bóstw, ubożuchne, pokryte kurzem indyjskie wyroby rzemieślnicze, które przez wszystkie te lata nie znalazły amatora. 


Ta prezentacja proszków, liści, kawałków kory i nasion, te flaszeczki z tajemniczymi płynami, skrzynie ze żmijami oraz obecność milczącej rodziny sprzedawcy - wszyscy chudzi, śniadzi o ogromnych zachwyconych oczach, prześlizgujący się po wnętrzu pomieszczenia niczym chińskie cienie - rekompensuje w pełni podróż do miasta i trud szukania tego sklepiku w wąskich uliczkach. 


Z przyjemnością i wyraźnym szacunkiem właściciel sypie przyprawy drewnianą łyżką do plastikowych torebek, waży je na starej wadze z brązu i wręcza nam zapakowane. Zazwyczaj są droższe niż w supermarketach, ale za to nie straciły nic ze swej wyzywającej mocy, pachną intensywniej i - spodziewam się - więcej w nich afrodyzjaku.


W Katmandu odkryłam kiedyś podobny sklepik, chociaż dużo mniejszy i uboższy, gdzie poniosła mnie rozpasana ambicja i kupiłam przyprawy w ilości, która wystarczyłaby pokoleniom moich prawnuków. Wręczono mi je popakowane w papierowe rożki i powędrowałam do hotelu, tuląc ten skarb w ramionach. 


Połowa rozsypała się  w walizce, perfumując na zawsze moje ubrania, a reszta do dziś dzień leży nienaruszona w szufladzie kuchni, w owych oryginalnych opakowaniach. Nie jestem w stanie rozróżnić, co jest czym, i nie mam odwagi dodawać ich do potraw. Przechowuję je jednak na wypadek, gdyby kiedyś zawitał do mojego domu gość z drugiego końca świata, zdolny wymówić ich nazwy.*


Wszystko w nim jest poezją.
Tak, sklep z przyprawami z całą pewnością wypełnia poezja aromatów i smaków. 
Jest jak tom wierszy , w którym każda półka pachnie innym wątkiem,
snuje kolejną opowieść,
unosi w stronę orientalnych tajemnic. 


Po wyjściu stamtąd nic już nie smakuje tak samo.
Świat pachnie inaczej.
My też stajemy się kimś innym.
Poetami.
Jak rymy dobieramy przyprawy, które niosą echo własnego aromatu i naszej wyobraźni.


Czasem wiersz jest krótki jak haiku.
Delikatny i subtelny. 
Przyprawy są puentą, lekką i kojącą. 


Bywa, że wena nas rozpiera. 
Zwrotka po zwrotce tworzymy dzieło sypiąc przyprawę za przyprawą. 
A one mieszają się z sobą tocząc nieustającą bitwę o dominację, pierwszeństwo nagrodzone wymownym tytułem - curry, tikka masala,  chili con carne ...


Gotowanie jest poezją, której słowami są przyprawy. 
Czasem ostre i stanowcze, czasem słodkie i ledwo wyczuwalne, ukryte między wierszami przepisu. 
Sklep z przyprawami.
Smaki świata drzemiące w ziarenkach.
Odległe kontynenty schowane w kolorowych proszkach i zasuszonych płatkach. 
Wystarczy szczypta, by przenieść się do pachnących Indii, kolorowych straganów Jerozolimy, nadmorskich targowisk Maroko. 


Szczypta szafranu, tyleż samo kardamonu, parę ziaren pistacji - sypane jedne po drugich prowadzą cudownie wonnym szlakiem wprost do Indii. Zmieszane z gęstym jogurtem przybierają nazwę orientalnego deseru. 


Shrikhand. Gęsty, aksamity jogurt zmieszany z przyprawami nabiera wyrafinowanego smaku. Dobrze schłodzony smakuje jak wykwintny lodowy deser. 
Wszystko w nim jest poezją. 
Dajcie się porwać przyprawom, nauczcie się tego wiersza na pamięć. 
Shrikhand
Jaka jest Wasza ulubiona przyprawa? 


SHRIKHAND 
Tradycyjny indyjski deser przygotowywany na bazie gęstego jogurtu z cukrem lub miodem, z dodatkiem przypraw - najczęściej kardamonu i szafranu oraz pistacji. Jeśli wzbogacimy go musem z mango, powstanie równe cudowny deser o nazwie amrakhand.

1 litr jogurtu naturalnego
szczypta szafranu
1/2 łyżeczki kardamonu w proszku (dałam więcej)
2 łyżeczki wody różanej 
cukier puder - do smaku (można zastąpić dobrej jakości miodem)
pistacje

Malutką patelnię rozgrzać na średnim ogniu i wsypać na nią  szczyptę szafranu. Prażyć przez chwilę, do momentu aż nitki szafranu staną się kruche i łamliwe. Zdjąć z ognia, pokruszyć i dodać do jogurtu - ja dodatkowo namoczyłam przez chwilę w wodzie różanej, którą także zmieszałam z jogurtem. Dosypać kardamon i dokładnie wymieszać.


Przygotować szerokie sitko, wyłożyć je gazą i przełożyć na nią jogurt. Końce gazy związać razem, tak by jogurt nie wyciekał bokiem. Gazę z jogurtem zawiesić nad miską i przełożyć do lodówki na noc lub dłużej (tak jak przy robieniu np. labneh - klik). W tym czasie z jogurtu do miski będzie wyciekała serwatka, dzięki czemu jogurt stanie się gęsty i kremowy. 
Po tym czasie jogurt przełożyć z gazy do naczynia i połączyć z cukrem - ilość cukru zależy od indywidualnych preferencji smakowych. Tak przygotowany shrikhand dobrze schłodzić w lodówce i przed podaniem posypać siekanymi pistacjami.


* cytat pochodzi z książki Isabel Allende Afrodyta, wyd. Muza, 1999
** przepis cytuję z tej strony - klik 

78 komentarzy :

  1. Zastanawiam się (od dłuższego czasu) jak nazwać to co ty czynisz w kuchni, bo z całą pewnością bliższe jest to poezji, niż zwykłemu gotowaniu ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówczynią. Kucharnia to blog kulinarno - liryczny :-) Piękny! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko! Ogromnie mi miło, że tak odbierasz to miejsce!
      Uściski:)

      Usuń
  3. Wiesz, że w myślach modliłam się o wpis od Ciebie na blogu, potrzebowałam go i jest... uratowałaś mnie nim... a shrikhand - poezja, wszystkie składniki mam oprócz wody różanej, wiem, że przygotuję go w ważnym dla mnie momencie.

    Dziękuję za to, jak wszystko opisujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa! Naprawdę?! Oj, aż nie wiem co napisać - bardzo się cieszę, że Ktoś taki, jak Ty czeka na moje pisanie i gotowanie:) Dziękuję!

      Usuń
  4. Ten deser wyglada zjawiskowo Aniu ....poezja sama w sobie ....i tylko kilka prostych składnikó ....jak dla mnie kwintesencja nieba:)pozdrawiam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jolu! Kolejny dowód na to, że prostota smakuje najlepiej:)
    Deser bardzo Ci polecam - może konkurować z najlepszymi kremowymi lodami!

    OdpowiedzUsuń
  6. ... Bosko napisane...
    Mogę napisać tylko to:
    I, przez cały czas, gdy czytałam ten post, w mojej głowie krążyła myśl "to jest poezją, to miejsce".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toniu! Cieszę się, że wpadłaś! Ja przed chwilą podziwiałam Twoje zdjęcia:)
      Dziękuję za słowa:*

      Usuń
  7. no tak Aniu-jak zwykle czarujesz w swoich postach, uwodzisz słowem i zdjęciami, podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz racje -poezja ! Ale bym zjadła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyno! Wpisz jogurt na jutrzejszą listę zakupów - chyba, że masz ho już w domu:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Wspaniały deser. I poezja słów. I zdjęcia.
    Moją ulubioną przyprawą jest na pewno cynamon:)
    Uściski Aniu:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majano! Cynamonowa Dziewczyno! A wiesz, że ja właśnie tak myślałam, że cynamon!
      Uściski:*

      Usuń
  10. Ach, co to musi być za wspaniały smak. Nawet nie musisz mnie Anno-Mario za bardzo przekonywać. Taki jogurt przyprawiony w ten sposób zrobić muszę koniecznie. A jakie przyprawy są moimi ulubionymi. Jak to trudno stwierdzić. Już chyba łatwiej będzie napisać czego nie lubię, czyli kminku. Brrrrrrrr. Wrrrrrrrrr. Brrrrrrrr ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno! Kminek powiadasz? I to na nie...Hmmm, ja uwielbiam, nie przepadam za to za anyżem:)
      Dobrego dnia!

      Usuń
  11. nie tylko w nim, ale w Twoich słowach, zdjęciach. znowu mnie zaczarowałaś, moja Droga!

    nie potrafię się oprzeć. już wyobrażam sobie ten cudowny smak, analizując wspaniale zbalansowane składniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmel-itko! Smaki są tu rzeczywiście wspaniale zbalansowane - polecam Ci bardzo ten deser i dziękuję za odwiedziny:)

      Usuń
  12. Aneczko czytając ciebie człowiek ładuje wszystkie swoje akumulatory życiowe-te dla ciała , te dla umysłu , te dla ducha
    a wiesz taki deser to fakt poezja i to najwyższego polotu , bo w prostocie jest siła przeogromna

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały ten Twój deser, to powiew egzotyki i aromatyczna podróż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ivko! Dziękuję:) Jedząc go rzeczywiście udałam się w niezwykle aromatyczną podróż.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  14. Wyobrażam sobie, jakie boskie zapachy unosiły się w Twojej kuchni. Indyjskie desery na bazie jogurtu to rzeczywiście czysta poezja. W ubiegłym roku podczas największych upałów chłodziłam się cytrynowym i różanym lassi :).
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Poetko (i Czarodziejko) :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evitaa! Różana lassi - mniam!
      Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:*

      Usuń
  15. byłam kiedyś w takim dużym sklepie z przyprawami w Monachium, może mniej magicznym, ale i tak miała oczy i nozdrza szeroko rozwarte z wrażenia:) ile tam było odmian papryki! a ile rodzajów pieprzu i soli! niby takie podstawowe przyprawy, ale też potrafili nimi zaskoczyć:)

    uwielbiam odkrywać nowe przyprawy! ale moją ulubioną chyba i tak pozostanie świeżo zmielony pieprz:) niezastąpiony smak w mojej kuchni:)

    twój aromatyczny jogurt strasznie kusi:) to musi byc prawdziwa symfonia smaków:)))

    miłego dnia!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu! Ja też uwielbiam zapach świeżo zmielonego pieprzu - choć te zachwyt zwykle kończy się u mnie kawalkadą kichania:D
      Deser polecam Ci bardzo!

      Usuń
  16. Odpowiedzi
    1. Nemi!
      Dziękuję:* To ogromnie miłe - bardzo doceniam to, co napisałaś!

      Usuń
  17. Zapowiada się aromatyczna uczta, w końcu wykorzystam swoje owoce kardamonu ;-) Ulubiona? Curry ;-)


    Pozdrawiam i zapraszam na www.przysmakiewy.pl ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedr_ona! Świetnie, mam nadzieję, że zapas kardamonu jest wystarczająco duży;)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  18. Ty niezaprzeczalnie jesteś poetką. Twoja kuchnia to improwizacja, jesteś wirtuozem. Chciałabym znaleźć się kiedyś w takim sklepie, zobaczyć to wszystko na własne oczy, a przede wszystkim poczuć. Narazie poszukuję swojej ulubionej przyprawy, jestem na etapie zapamiętywania zapachu, smaku... I mam cichą nadzieję, że kiedyś chociaż w jakimś stopniu stanę się poetką we własnej kuchni. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Pozdrawiam!
    crispybiscuits.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata! Oj, aż się zarumieniłam - dziękuję za tyle komplementów!
      A poetą we własnej kuchni jest każdy - przecież nawet kromka z masłem smakuje wyjątkowo!
      Pozdrawiam Cię:)

      Usuń
  19. Orientalny sklep z przyprawami to jest niezapomniane przeżycie.
    Najbardziej podobały mi się w Jerozolimie.
    Odtąd tęsknię za tamtymi aromatami i widokami ilekroć biorę do ręki słoiczek z przyprawą.
    Shrikhand to bardzo udany wybór na letni deser.
    Orzeźwia i koi.
    Z mango wydaje mi się najlepszy.
    Ale jadłam też z suszonymi owocami.
    Ciepło Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber! Bardzo lubię ten deser - na pograniczu lodów i kremu, odpowiada mi konsystencja i świetnie skomponowane przyprawy.
      Nie umiem zdecydować czy z mango lubię bardziej, chyba każdy tak samo mocno:)
      Uściski przesyłam:*

      Usuń
  20. Zawsze przygotujesz tyle fajnych zdjęć, że nie wiem na czym się skupić. Bardzo fajne, a i przepis niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. katie! Tak to ze mną jest - w kwestii jedzenia i wszystkiego co się z nim wiąże absolutnie nie potrafię (ba! nawet nie chcę:) się ograniczać:DDD
    Pozdrowienia serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Moja ulubiona przyprawa? Uwielbiam ziarenka czerwonego pieprzu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. belgio:) Ja też, ja też!!! Zwłaszcza w deserach!
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  23. Sklep z przyprawami. Sklep z rymami. Piękne! A deser - no cóż: kuszący...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An-no! Jak miło Cię widzieć, a kusić deserem jeszcze przyjemniej:)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  24. Zaniemówiłam.. w tym co zobaczyłam i przeczytałam było coś magicznego. Myślę, że shrihand podbiłby moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. głodomorku! Witaj:)
      Bardzo dziękuję i myślę, że z tym sercem masz rację;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  25. Pyszny deser, magiczna atmosfera
    ...aż nabrałam ochoty na egzotyczną podróż.
    Uwielbiam przyprawy, ale jednej ulubionej chyba nie potrafię wybrać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konwalie:) Dziękuję!
      Ja też chyba nie mam ulubionej - jest tyle wspaniałych!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  26. Dla mnie zapachnialo Iranem :) szafran i pistacje sa w moim domu wszedzie. Deser musi byc przesmakowity, taki szybciutki na cieple dni. I kardamon zapewne dodoaje tego niezwyklego zapachu i smaku, ach slinka mi cieknie.
    Goraco pozdrawiam i dziekuje za odiwedziny u mnie.
    W ogole bardzo ladnie wszytsko opisane i super zdjecia.
    Musze sie rozejrzec dookola:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandro! I ja dziękuję za odwiedziny:) Rozglądaj się do woli!
      Deser - nie licząc odciekania jogurtu - przygotowuje się błyskawicznie i jest cudowny na upały!
      Pozdrowienia:)

      Usuń
  27. powiem tak - rozpieszczasz nasze zmysły. słowem i obrazem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu! Teraz ja czuję się rozpieszczona - dziękuję Ci:)

      Usuń
  28. Tak - zmysły znajdują u Ciebie rozkosz i ukojenie; masz niezwykły dar tworzenia :)


    pięknych snów Ci życzę
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko! Życzenia spełnione - sny były dziś rzeczywiście piękne! Teraz trzymam kciuki za to, żeby się spełniły:) I uśmiecham się od rana czytając takie ciepłe słowa - dziękuję:*

      Usuń
  29. I love this dessert with yogurt and saffron, especially for summer.

    OdpowiedzUsuń
  30. Gosiu! Dziękuję za przemiły komplement!
    Słonecznego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie czekaj na gościa. Wyjmuj kolejno te wonne wspaniałości z szuflady i eksperymentuj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu! Gdyby tylko to była moja szuflada! Moja nie jest aż tak bogata, jak ta, o której pisze Isabel Allende;)
      Uściski!

      Usuń
  32. jak fascynująco napisane.piękne słowa.magiczne zapachy.

    uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko! Dziękuję za przemiłą wizytę! Serdecznie Cię pozdrawiam:)

      Usuń
  33. Odpowiedzi
    1. Olu! To prawda! I jak pięknie pachnie w tym raju:)
      Serdeczności!

      Usuń
  34. Jak dla mnie tylko jedno słowo może opisać ten deser - boski! Już wyobrażam sobie jego niepowtarzalny smak...
    Wspaniale Cię czytać, piękne słowa i jakże trafne.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu! Ogromnie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa!
      Pozdrowienia przesyłam:)

      Usuń
  35. Wow, jestem pod wielkim wrażeniem tego co tu zobaczyłam i poczytałam:- Dziękuję, że zaglądnęłaś do mnie - tym sposobem mogłam tu trafic:-) Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzeno! Bardzo mi miło! Dziękuję i oczywiście zapraszam:)

      Usuń
  36. taki deser to prawdziwa egzotyczna podroz:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie mam ulubionej przyprawy. Uwielbiam chyba większość. Wszystko, co jem ma w sobie mnóstwo aromatu - nie trawię mdłych potraw. Taki deser to dla mnie rozkosz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniu! Ja także nie toleruję źle lub za słabo doprawionych potraw:) ten deser jednak do nich nie należy:)
      Serdeczności!

      Usuń
  38. Witaj Aniu. Nie wiem jak gotujesz, ale piszesz pięknie. Jestem chyba pierwszym mężczyzną, który do ciebie pisze i to pod wpływem wzruszenia po przeczytaniu twojego blogu. Na blog twój trafiłem przypadkiem szukając informacji na temat przypraw orientalnych: m.in. kardamonu, imbiru, Ras el Hanout, i innych. A ponieważ jestem marynarzem będącym akurat w Maroku za namową żony kupiłem wiele różnych przypraw, i tak jak ty nie bardzo mogąc wymówić ich oryginalnych nazw. Powiem jedno: zapachy unoszące się na całym statku są nie do opisania. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem wagi do przypraw, ot trochę pieprzu, maggi czy gotowych przypraw z marketu było całym dodatkiem do posiłków. Teraz widzę, a raczej czuję jak wiele wspaniałości kulinarnych umknęło w moim życiu, a dzięki twojemu blogowi życie nabiera smaku - i to dosłownie. Twój blog jest jak natchniony orientalną duszą poemat, który czyta się z nieukrywanym wzruszeniem. Wspaniały blog, wspaniałe słowa i wrażliwa kobieta, która je napisała. Pozdrawiam serdecznie. Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darku! Twój wpis sprawił mi wielką radość! Dziękuję:) Rzeczywiście komentujący panowie są rzadkością...
      Zazdroszczę zapachów Maroko i wypraw w orientalne kraje. Ja z pewnością wracałabym z każdej takiej wyprawy z walizką pełną przypraw:) Mam nadzieję, że mój wpis zainspiruje Ciebie i Żonę do używania wielu ciekawych przypraw i tworzenia niezwykłych smaków.
      Serdecznie Cię pozdrawiam:)

      Usuń
  39. uwielbiam takie smaki! przypomina mi się podroż do Turcji i słodkości z bazaru egipskiego... ehhh... i zdjęcia cudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro! To wspaniale! Może dasz się namówić i zrobisz?!
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń

Dziękuję bardzo za wizytę na moim blogu :)

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails