Kolejny raz jesiennie.
Lubimy chodzić własnymi kulinarnymi ścieżkami.
Lubimy też spotkać się w naszych kuchniach w tym samym czasie.
Aby dzielić wspólne kulinarne emocje.
To czas wyznaczył nam to spotkanie.
A ponieważ jesień nam sprzyja, ona zdecydowała o naszym wyborze.
Zapraszamy na spotkanie z wężymordem u Amber w Kuchennymi drzwiami i u mnie w Kucharni.
Zwykła-niezwykła kromka chleba posmarowana grubo masłem i podana z miłością bije na głowę najbardziej wymuskane dania haute cuisine.
Zmierzyć się z kuchennymi emocjami to jak stanąć przed nadciągającym tornado i próbować go uspokoić zmieniając w lekki wietrzyk, który niesie w powietrzu wonne aromaty.
Tym razem siła tornado była podwójna.
Fale emocji rozbijały się o kolejne pomysły krążąc w szaleńczym wirze podniecenia.
Znów razem z Amber w naszej kuchni TU I TAM, po tylu miesiącach - to jak powrót do domu po długiej podróży.
W dodatku w środku czeka na nas wyjątkowo nietypowy bohater.
Dreszcz przebiega po skórze na dźwięk jego nazwy, nie wspominając o aparycji, która nie budzi nawet odrobiny zachwytu.
Jak się z nim rozprawić?
Ściągniemy mu zabrudzoną zbroję i ukażemy szlachetne wnętrze.
Wszak ten jegomość to uosobienie dobra. Piękna bestia.
Niech i Wam ten brzydal podbije serca anielskim charakterem i rozkocha nie tylko niewieście podniebienia.
Wężymord, czyli inaczej scorzonera, nazywany był przez Rzymian "zimowym szparagiem". Po latach zapomnienia, wężymord przeżywa swój triumfalny powrót. Jako warzywo uprawiany był we Francji od XIII wieku, a wcześniej we Włoszech. Warzywo stało się modne w Europie za sprawą Ludwika XVI, który wierzył w jego zbawienną moc dla żołądka.
Wężymord należy do roślin koszyczkowych, rosnących dziko w środkowej i południowej Europie. Charakteryzuje go ciemnobrązowa skóra kryjąca biały miąższ zawierający sok mleczny. Korzeń to prawdziwa skarbnica cennych składników - potasu, magnezu, sodu, fosforu, żelaza, karotenu,
wapnia i witamin E, B1, B2 i C, a także fruktozy. Dodatkowo, wzmacnia system odpornościowy i poprawia pracę mózgu. Ze względu na wysoką zawartość cukru owocowego jest idealny dla diabetyków. Już średniowieczne księgi zielarskie zalecają jedzenie wężymordu z solą,
masłem i przyprawami, najlepiej jesienią i podczas zimowych miesięcy.
Najczęściej podaje się wężymord w postaci kremowych zup, gotowany w śmietanie czy też zapiekany w beszamelu.
Wybrałam inny sposób ufając bezgranicznie doskonałemu smakowi Nigela Slater'a, który proponuje podanie skorzonery z prażonymi pestkami dynii i ziołowym sosem typu pesto, z czosnku, szczypiorku i pietruszki. I cóż mogę powiedzieć? W pierwszej chwili niewiele - zachwyt zawsze odbiera mi mowę.
Podwójne podziękowania dla Amber za wspólne chwile w kuchni i przesłany pocztą wężymord! Zajrzyjcie Kuchennymi drzwiami, jak rozprawiła się z nim Amber!
WĘŻYMORD W ZIOŁOWYM SOSIE Z PRAŻONYMI PESTKAMI DYNI
/przepis autorstwa Nigela Slater'a/
na 2-3 porcje
400 g wężymordu
6 dużych ząbków czosnku
4 łyżki siekanego szczypiorku
spora garść siekanej natki pietruszki
4 łyżki prażonych pestek dynii
ok. 40 g dobrej jakości twardego owczego sera (u mnie manchego)
1 cytryna
oliwa z oliwek
sól/pieprz do smaku
Do rondla nalać ok. 1/2 litra wody i wycisnąć do niej sok z cytryny wrzucając do środka także całą pozostałą skórkę - dzięki temu po obraniu scorzonera nie zbrązowieje. Wężymord umyć, obrać ze skróki, pociąć na kilkucentymetrowe kawałki i wrzucić do zakwaszonej wody z cytryną.
Następnie odsączyć i ugotować w lekko osolonej wodzie do uzyskania efektu al dente.
Czosnek obrać z łupinek i włożyć na mała patelnię z lekko rozgrzaną oliwą. Trzymać na małym ogniu przez ok. 10 minut lub dłużej aż lekko zbrązowieje i będzie bardzo miękki w środku.
Wraz z oliwą przełożyć ząbki czosnku do blendera dodając posiekany szczypiorek, pietruszkę i połowę prażonych pestek dyni. Zmiksować na niezbyt gładką masę. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Wężymord odcedzić, wymieszać z ziołowym sosem i resztą prażonych pestek dyni. Podawać z wiórkami sera manchego. Idealnie smakuje na kromce domowego razowego chleba.
***
Przepis dodaję do akcji Festiwal Dyni, którego organizatorką jest Bea.
* * *
Dziękuję wszystkim za komentarze pod postem o "Paryskich smakach". Wszystkie powody są wystarczająco ważne, aby pojechać do Paryża. Mnie jednak najbardziej ujęły dwa - krótkie, konkretne i tak bardzo podobne do moich myśli, że nawet przeszło mi przez głowę, że sama je napisałam:)
Książki "Paryskie smaki" powędrują do Praline i Ani Pelc. Czekam na Wasze adresy - piszcie na kucharnia@wp.pl
Wkrótce kolejna okazje do zdobycia kolejnych wspaniałych książek.
Aniu,
OdpowiedzUsuńwężymord jakże pysznie ujarzmiony!
A u Ciebie w dodatku z dynią.
Cieszę się,że udało nam się spędzić tak ciekawie i emocjonująco wspólny czas.
Wspaniale,że mogłyśmy zgrać dwie nasze kuchnie w jednym czasie.
Dziękuję i do zobaczenia!
Bardzo lubię to warzywo. Muszę zapolować w tym roku na nie, bo mi się zatęskniło za jego smakiem.
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne miałyście spotkanie, wracajcie na dobre, bo wasz duet cuda czaruje:-))
OdpowiedzUsuńA gdzie można dostać tego wężymorda;-)?
Spotkanie super, razem można duuużo.
OdpowiedzUsuńAniu nie ma nidgzie w moich okolicach skorzonery wiec wierze na słowo z emussi byc pyszna.
Masz rację, skromna potrawa podana z miłością lepiej smakuje niż wymyślne przysmaki. Właśnie dziś zrobiłam dla Rodzinki kultową galaretkę mojej Mamy. Nic wielkiego, ale podawana z miłością smakuje zawsze niezwykle
OdpowiedzUsuńJakie apetyczne te zdjęcia ,a same danie musi być pyszne
OdpowiedzUsuńSkorzenere i salsefie (one ciut podobne w smaku tylko jedna ma czarna ,a druga białą skórkę ) kiedyś hodowałam i jadłam na pęczki , uwielbiam je
Wspaniale wygląda!
OdpowiedzUsuńRozprawiłabym się z tą miską bardzo chętnie:)
Aniu cieszę się, że wróciłyście z waszym cyklem, bo g uwielbiam .... będe namiętnie szukać wężymorda, żeby zrobić Twoje danie... bo wygląda po prostu obłednie:) buziaki
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak strasznie brudzi ręce.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi Waszego duetu :).
OdpowiedzUsuńNiebo w g...ie ;) wlasnie jem :) Pozdrawiam Marzena
OdpowiedzUsuńdo oferty www.ekologicznytarg.pl wrócił już tegoroczny wężymord więc mozna znów wypróbowac przepis :-)
OdpowiedzUsuńKwiecisty barok słowny przez 3 strony, żeby wreszcie dowiedzieć się, że warto posolić wodę, dzięki!
OdpowiedzUsuńUnknown! (a może Umknownie?- Twoje imię - jeśli istnieje i się go mimo wszystko nie wstydzisz, pewnie się także odmienia, prawda?)
UsuńTak, barok słowny, dużo stron, dużo czytania - bo ten blog nie jest barem szybkiej obsługi, w którym przez okienko rzuca się klientowi danie jedno za drugim. Ten blog to miejsce dla osób, które gotowanie i wszystko co z nim związane traktują z większym zaangażowaniem, miłością i zrozumieniem, i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jedzenie nierozerwalnie wiąże się właśnie z rozmową.... Ten blog to także miejsce, do którego zaglądają Czytelnicy nie wstydzący się swojego imienia...
Mimo wszystko cieszę się, że choć niezadowolony mój "unknown" czytelnik dowiedział się jednak czegoś istotnego w przyrządzaniu wężymorda - tak, solenie jest w tym wypadku istotne.
Prawidłowo skorzonera, mniam...
OdpowiedzUsuńPrzepis nie jest skomplikowany lecz dawno nie czytałem tak zmanierowanego opisu przyrządzania czegokolwiek
OdpowiedzUsuń