Czy ktoś ją widział?
Ma na imię Blanka.
Poznacie ją po jasnej delikatnej skórce kryjącej szlachetne krągłości. Po koralach z pereł i po zapachu lata o smaku niemal już zapomnianym.
Była w moim ogrodzie tuż za krzakiem agrestu. Oczami pamięci widzę ją w innych, nieistniejących już ogrodach. Piękną, lśniącą w słońcu perłową damę. Pytam znajomych, pytam obcych - nikt nie widział, nie wie gdzie jest, nie wie co się stało...
To lato zrodziło tęsknotę i marzenie. Za Blanką, białą damą. Gdzie jej szukać?
Kolejny upalny dzień kończymy późną wizytą w dużym sklepie. Niechętnie go odwiedzam. Nie lubię miejsc, gdzie osacza mnie sieć promocji i towarów, sprytnie ułożonych tak, bym nierozsądnie padła ich ofiarą. Szybko więc pokonuję kolejne alejki. I nagle staję w miejscu. Serce zaczyna bić mocniej. Oczy jeszcze nie dowierzają, ale na ustach już wielki uśmiech. Jest! Znalazłam! I wyciągam ręce po Blankę. I mam! Mam jedyną i ostatnią łubiankę z ribens niveum, czyli białą porzeczką, zwaną Blanką.
W kasie centrum handlowego kupuję moje marzenie za 5,99 zł . Wielka radość. I wielki smutek. Takie jedno, małe marzenie spełnione w takim wielkim bezdusznym sklepie... Czy nie spotkam już Blanki w ogrodzie, na straganie?! Czy ta cudowna perłowa piękność będzie tylko rzadkim towarem upchanym niedbale na półce w sklepie?!
A może rośnie u Was? Może jest nadzieja, że powróci do naszych ogrodów. Przecież jest silna, odporna na choroby, nie wymaga troskliwej opieki. Już wiem, że ja zasadzę krzak w ogrodzie i będę cierpliwie czekać na lśniące perełki owoców. Ta cierpliwość jest ważna, by spełniło się marzenie, nawet jeśli trzeba na nie poczekać. Nawet jeśli zaskoczy nas w najmniej spodziewanym miejscu.
Pięćset gram. Tyle ważyło moje marzenie. Co zrobić by zachować je na dłużej? Dodane do ciasta lub deseru nie przetrwa więcej niż dwa dni. Zbyt długo szukałam, by cieszyć się nim tak krótko. Ale znalazłam sposób, by cieszyć się Blanką aż do zimy. Właśnie wtedy sączona powoli nalewka z białej porzeczki rozgrzeje nas ciepłym aromatem lata. Macerując owoce mogę cieszyć się ich widokiem przez kilka tygodni. Ich smakiem, zamkniętym w jednej butelce, będziemy kropla po kropli delektować się z nadzieją, że kolejną nalewkę zrobimy już z własnych porzeczek.
W dniu, w którym znalazłam białą porzeczkę, wśród drzew i krzewów za oknem zobaczyłam ostatni kwiat białego bzu! Nie wiem dlaczego rozkwitł tak późno. Chcę wierzyć, że tak miało być; że jedyna znaleziona przeze mnie biała porzeczka miała spotkać się z ostatnim kwiatem białego bzu. Połączyłam ich w nalewce. Patrzę codziennie na wielki słój i mam wrażenie, że zamknęłam w nim coś wyjątkowego, rzadkiego i jakże intrygującego. Nigdy wcześniej nie piłam nalewki z białej porzeczki. Nie wiem jak smakuje. I tym razem poczekam cierpliwie i na pewno Wam opowiem. Oczywiście, jeśli i Wy zechcecie na tą opowieść poczekać.
NALEWKA Z BIAŁEJ PORZECZKI I OSTATNIEGO KWIATU BIAŁEGO BZU
500 g białej porzeczki
250 g cukru
250 g cukru
1/2 litra czystej wódki
1/2 litra spirytusu (95%)
1 kwiat białego bzu (może być więcej, jeśli jakimś cudem o tej porze roku jeszcze je znajdziecie)Owoce białej porzeczki należy dokładnie umyć i osuszyć. Przełożyć do dużego szklanego słoja, zalać wódką i spirytusem, dodać cukier. Kwiat białego bzu zawinąć w gazę i także włożyć do słoja. Słojem wstrząsam co 2 dni. Po upływie ok. trzech tygodni odcedzę owoce i przefiltruję płyn. Uzyskaną nalewkę przeleję do słoja i zachowam na zimowe wieczory.
Aniu, ja też ostatnio delektowałam się białymi koralikami.Cudo,nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńpiękna opowieść ... dawno Blanki nie widziałam .. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBiała rosła u dziadka w ogrodzie za krzakiem agresu - dokładnie tak, jak u Ciebie....:) Uwielbiałam ją... Świetni, że udało Ci się ją znaleźć - ładnie opisałaś tęsknotę za porzeczką...i pomysł na nalewkę rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka lat temu u moich rodziców rosła na działce. Niestety susza zniszczyła ostatnie krzaki białej porzeczki...
OdpowiedzUsuńMyślalam, że porzeczki są tylko czerwone, a Blanka jest taka piękna, perłowa. Będe jej szukac na straganach warzywnych, by przekonac sie jaki ma smak.
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio podjadałam białe perełki...cudnie
OdpowiedzUsuńW niedzielę kiedy ja gotowałam obiad, moja córa wybrała się z Tatą na wycieczkę. Poszli na ogródki działkowe. Przynieśli mi wiśnie, szałwię i ... właśnie Blankę!!!!! Czyli jest gdzieś w mojej okolicy!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie doczytałam skąd jesteś (chyba nigdzie nie podałaś takiej informacji), ale jeśli z Dolnego Sląska, to mozliwe, że mogłabym dla ciebie załatwić krzaczek białej porzeczki. Wydaje mi sie, że moja babcia miala do wykopania u siebie na działce, trzeba by tylko po nią podjechać. Jeśli byłabys chętna, to pisz do mnie maila :)
OdpowiedzUsuńMmm.. oj oj jak cudownie tu dziś- biało,lekko.
OdpowiedzUsuńAle one piękne! jak małe perełki, aż żal jeść.
OdpowiedzUsuńach , jak dawno nie jadłam białej porzeczki (czerwonej i czarnej tez nie bo pewnie z rok temu)
OdpowiedzUsuńA twoja opowieść i twoja bardzo biała nalewka bardzo mi się widzi , ach zrobić taką ,ach popijać taką to fajna rzecz
Pięknie wygląda! Tyle lat człowiek żyje na świecie i nie znał tego perłowego cuda! Dzięki za poszerzenie horyzontów;-)
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękna historia:) Nie wiedziałam, ze biała porzeczka to blanka!:)
OdpowiedzUsuńRosła u mojej babci. Dopieszczony jeden krzaczek, taki rodzynek wśród swoich karminowych sąsiadek.
OdpowiedzUsuńZawsze się zakradaliśmy i pałaszowaliśmy, aż się uszy trzęsły, Oficjalnie nie było wolno, bo dziadek robił z nich białe wino. Tylko czasami nie miał już z czego ;)
Obudziłaś wspomnienia, dziękuję Ci za to.
U mnie bywa, bardzo ja lubie, bo jest taka elegancka, kojarzy mi sie z perlami. :)
OdpowiedzUsuńJak byłam mała w ogrodzie rosła olbrzymia biała porzeczka. Miała dużo mniej owoców niż czerwona i czarna ale jakiż on był pyszny!!! Nie lobię porzeczek, ani soków z nich ani dżemów. Wykorzystuję je tylko do ciast gdyż smak tego owocu w ciastach nabiera niesamowitej mocy.
OdpowiedzUsuńoj zapomniałam skończyć:-) tylko właśnie biała porzeczka strasznie mi smakowała. Jest ona chyba mało popularna ale w smaku zupełnie inna od jej czarno-czerwonych krewniaczek. Taka słodka... mniammmm
OdpowiedzUsuńKocham porzeczki. Najbardziwej czerwone i biale wlasnie. Moglam sie nimi nacieszac bedac teraz w Polsce na dzialce rodzicow. Nie ma to jak takie zjadane prosto z krzaczka :)
OdpowiedzUsuńNalewka jednak tez bym nie pogardzila :)
Nie widze swojego komentarza, więc jeszcze raz piszę. :)
OdpowiedzUsuńPieknie ujęłaś swoją Białą Damę. Ja nawet nie znam jej smaku, wstyd. Ale nigdy nawet nie szukałam. Trudno ją znaleźć. Nie ma, czy ginie wśród feeri straganowych barw - nie wiem. Ale chciałabym spróbować.
Całe lato objadałam ją z korali u babci. Teraz podjadam z plastikowego pudełeczka, do którego nazrywała jej na działce staruszka z pobliskiego rynku. I choć na straganach u mnie bywa czasem, to jednak od tej babuni smakuje inaczej, jakoś tak melancholijnie i tęsknie.
OdpowiedzUsuńMam u siebie dwa krzaczki białej porzeczki ( dobrze jest wiedzieć, że ma tak wdzięczną nazwę) jeden jest wysokopienny, drugi ma chyba z 15 lat :) Pamiętam jak pytałam mamy czy istnieją jeszcze jakieś inne kolory porzeczek oprócz tych trzech które mamy w swoim ogrodzie.
OdpowiedzUsuńTeż zdziwiłam się kiedy parę dni temu znalazłam kilka świeżo zakwitłych bzowych baldachów - ususzyłam je do własnego pot-pourri...
pozdrawiam :)
a ja nie znam! patrząc na Twoje zdjęcia żałuję strasznie!
OdpowiedzUsuńzawsze lubiłam ją bardziej niż czerwoną :-) na naleweczkę już się wpraszam jesienią!
OdpowiedzUsuńDochodzę do wniosku, że mój targ nie jest jednak aż tak tragiczny. Zupełnie bez problemu znalazłam na nim białą porzeczkę i, nieświadoma zupełnie jej unikatowości, ominęłam, sięgając po czarną i czerwoną. To źle... Tyle tylko, że musiałabym zjeść ją samą - gdyż nalewka, to jednak jeszcze nie dla mnie. ;))
OdpowiedzUsuńUściski, Aniu! ;*
Witaj!Dziękuję za miłą wizytę. Powinnam była najpierw zapytać, a nie pożreć pokątnie Twoją tartę;-), ale była tak pyszna, ze zapomniałam o dobrych manierach.
OdpowiedzUsuńW ogóle obawiam sie, że sporo tu zjem pyszności. Zachwycajace jest Twoje spojrzenie na jedzenie, piękne zdjęcia, odkryłam Twój blog niedawno i od razu zostałam jego "ulubienicą";-)O białych porzeczkach też marzę, ale w tym roku nie udało mi się ich znaleźć!
Pozdrawiam gorąco
Witaj!Dziękuję za miłą wizytę. Powinnam była najpierw zapytać, a nie pożreć pokątnie Twoją tartę;-), ale była tak pyszna, ze zapomniałam o dobrych manierach.
OdpowiedzUsuńW ogóle obawiam sie, że sporo tu zjem pyszności. Zachwycajace jest Twoje spojrzenie na jedzenie, piękne zdjęcia, odkryłam Twój blog niedawno i od razu zostałam jego "ulubienicą";-)O białych porzeczkach też marzę, ale w tym roku nie udało mi się ich znaleźć!
Pozdrawiam gorąco
Oj biała porzeczka. Już nie pamiętam kiedy ostatnio ją jadłam. Wieki temu... oczywiście u babci na wsi.Pamiętam, że miała taki delikatny smak w porównaniu z jej krewniakami czerwoną i czarną. Dobrze, że wracają wspomnienia ...
OdpowiedzUsuńniesamowita porzeczkowa opowieśc, cudna
OdpowiedzUsuńu nas w ogrodzie są czarne, czerwone i.. odrobina białych. chyba powinnam się bardzo cieszyc.
Amber! Tak, te białe koraliki to prawdziwe cudo:)
OdpowiedzUsuńulcik! Witam i dziękuję za wizytę:)
Ewelajna! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Mezczyzno-gotujący! Witaj! Szkoda, że większość z nas ma jedynie wspomnienia po Blance, krzaczki posiadają już tylko nieliczni... Pozdrawiam:)
elisabeth77! Szukaj! Trzymam kciuki byś znalazła tą piękną perłową damę:) Pozdrawiam Cię!
Beato! Cieszę się i pozdrawiam!
KucharzyTrzech! Cudownie! Gdzie ta okolica? Chyba zrobię sobie mapkę z zaznaczonymi miejscami, z któryc spływają "doniesienia" o Blance! Pozdrawiam serdecznie!
Rossali! Brak mi słów! To ogromnie miłe - nie sądziłam, że napotkam aż na takie reakcje! Dziękuję i wysyłam maila. Pozdrawiam Cię gorąco:)
Olciaky! Witaj - dziękuję;)
Kornik! Tak, żal jeść, dlatego pływają w alkoholu;)
Retrose! A widzisz, to dowód na to, jak powoli odchodzi w zapomnienie. Pozdrawiam Cię!
Piegowata! Tak, ładnie się nazywa, bo to prawdziwa piękność. Uściski!
Lu! Ciesze się:) Oczami wyobraźni widzę Cię podkradającą białe perełki:)
Karolino! Zazdroszczę ogromnie! Pozdrowienia:)
Jagienko! Tak biała, nie wiadomo czemu jest teraz najmniej popularna. Dziękuję za opowieść i pozdrawiam:)
Majko! Zazdroszczę tego podjadania, oj zazdroszczę! A na łyczek nalewki zapraszam:)
Cukrowa Wróżko! Może uda Ci się ją wypatrzeć - zachęcam do poszukiwań, naprawdę warto! Pozdrawiam Cię:)
Usagi! To racja, od babuni smakuje najlepiej. Ja też często ulegam pokusie takich babuniowych pudełeczek:)
Emmo! Mam nadzieję, że uda Ci się ją kiedyś spróbować, jest niezwykła. Pozdrawiam!
Justyno! Fajnie, że jest nas więcej:) Zaproszenie aktualne:)
Zaytoon! Z pewnością nie jest tragiczny, skoro jest i biała porzeczka! Zazdroszczę:)Nalewka im starsza tym lepsza, więc mogę odłożyć dla Ciebie:) Całusy!
Ori! To ja dziękuję za tak miłe słowa! Nie musisz pytać, cieszę się jeśli któryś z przepisów zostaje wykorzystany - to jak częstowanie miłych sercu gości! Częstuj się zatem do woli! Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Ewo! Witaj, biała jest właśnie bardzo delikatna w smaku. Wyjątkowa! Pozdrawiam:)
Asieja! Och, powinnaś, i to bardzo! To moje marzenie! Uściski!
Jej, jaka śliczna :)
OdpowiedzUsuńJasny gwint ,zapomniałam ,że ja maiłam zrobić , uuuuu, chyba się popłaczę , bo miałam ją robić w tym roku na bank:)
OdpowiedzUsuńmargot! Ale jeszcze nie jest za późno! Białej już u Ciebie nie ma? U mnie dopiero dochodzi (bo mam już swoje krzaczki!!!) - na straganach jeszcze nie widziałam, więc zdaje mi się, że nic straconego, no chyba, że składnik alkoholowy wyparował ;P
OdpowiedzUsuńporzeczkę bym znalazła ,ale nie mam nic a nic tych kwiatów bzu i tak dumam jak to zgrać razem , bo kwiat kwitnie szybciej niż porzeczki są dobre ?
OdpowiedzUsuń