TU i TAM po raz piąty!
Nasz wspólny pomysł na gotowanie, tworzenie i smakowanie w obu kuchniach jednoczesnie - u Amber w Kuchennymi Drzwiami i u mnie - u Anny-Marii w Kucharni.
Spotykamy się w TU i TAM, bo jesteśmy daleko od siebie. Mamy nadzieję na spotkanie w jednej kuchni. Kiedyś...
Tymczasem pozostaje nam obcować wirtualnie.
Listopadowe spotkanie wymyśliłam, ja, Anna-Maria. Tym razem nie ustaliłyśmy nawet przepisu, a jedynie wybrały podstawowy składnik. Resztę zostawiłyśmy naszej inwencji i wyobraźni.
W roli głównej piątego TU i TAM występuje - Gorzka Czekolada.
Zapraszamy!
Nasz wspólny pomysł na gotowanie, tworzenie i smakowanie w obu kuchniach jednoczesnie - u Amber w Kuchennymi Drzwiami i u mnie - u Anny-Marii w Kucharni.
Spotykamy się w TU i TAM, bo jesteśmy daleko od siebie. Mamy nadzieję na spotkanie w jednej kuchni. Kiedyś...
Tymczasem pozostaje nam obcować wirtualnie.
Listopadowe spotkanie wymyśliłam, ja, Anna-Maria. Tym razem nie ustaliłyśmy nawet przepisu, a jedynie wybrały podstawowy składnik. Resztę zostawiłyśmy naszej inwencji i wyobraźni.
W roli głównej piątego TU i TAM występuje - Gorzka Czekolada.
Zapraszamy!
"Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co się trafi." *
Lubię to uczucie podekscytowania, gdy budzę się rano i otwieram oczy. Co dziś mnie czeka, czy będzie słodko czy raczej gorzko... W życiu, jak większość z nas, nie przepadam za gorzkimi chwilami, ale w świecie czekolady gorzki smak wybieram częściej od słodkiego.
Długo, za długo, nie mogłam się zdecydować czym zajmiemy się z Amber podczas naszego kolejnego wirtualnego spotkania. Wybór był równie trudny jak po otwarciu pudełka czekoladek - rozbiegane myśli, rozświetlone oczy i ten sam dylemat co zawsze, gdy palec po zatoczeniu w powietrzu niezdecydowanych spiral i serpentyn ma w końcu wylądować na wybranej czekoladce.
Tym razem to było duże pudełko, mnóstwo kuszących propozycji, ale i wciąż pełno wątpliwości czy będą wystarczająco inspirujące, ciekawe i smaczne. Nie ma przecież nic gorszego od źle wybranej czekoladki! Tyle poświęconego czasu, by po rozgryzieniu odkryć z niekrytym rozczarowaniem, że wybrałam ... marcepanową!!!! Brrrr... (Piszę o tym specjalnie, bo gdyby komuś kiedyś przyszedł do głowy, skądinąd niezwykle miły, pomysł podarowania mi czekoladek, to błagam - oszczędźcie mi marcepanowych. Kawa, karmel i orzechy są zawsze mile widziane:)
I tak oto błądząc myślami i szukając pomysłu poczułam ogromną ochotę na czekoladę. Ta chęć nachodzi mnie najczęściej wieczorem - skrada się po ciemku, najpierw cichutko i łagodnie, ale szybko staje się natarczywa i niepokonana - muszę sięgnąć do szafki i odłamać choć kosteczkę czekolady. Tak się nieszczęśliwie składa, że W. nachodzi zupełnie podobna ochota... A jeśli to On pierwszy sięgnie po ostatni kawałek !!! O nie! Do tego nie mogę dopuścić! Niczym wiewiórka mam więc "tajne skrytki" z poupychanymi tabliczkami czekolady. Skrytki są ściśle tajne do momentu aż.... w akcie czekoladowej desperacji znajdzie je W. Wtedy zmuszona jestem do zmiany skrytki. Nauczona doświadczeniem, by uniknąć najgorszego, czyli zastania pustego papierka w szczytowym momencie czekoladowego głodu, rutynowo dokonuję zmiany skrytki. No i proszę, tym oto sposobem odkryłam przed Wami jedną z ciemniejszych stron mojego charakteru. Coś mi jednak mówi, że nie jestem jedyna, prawda ...?
Wraz z ochotą na czekoladę przyszedł w końcu pomysł, by to właśnie z niej uczynić motyw przewodni piątego TU I TAM. Tym razem jednak bez żadnego przepisu. Po prostu - gorzka czekolada. Ogromna dowolność i chyba nieskończone możliwości. Nie znam nikogo kto nie lubi czekolady lub jej smaku. Cudownie smakuje sama, idealnie sprawdza się w tylu połączeniach i formach. Uwielbiam jej wszechstronność. Tyle można z niej zrobić. I tu kolejny dylemat - gorzka czekolada to temat rzeka! Oprócz klasycznej tabliczki czekolady, nie ma chyba jednego przepisu, który najlepiej oddałby jej smak i potencjał.
Postanowiłam wybrać coś klasycznego. Coś co bez czekolady nie istnieje. Coś do czego mam absolutną słabość. Coś co cudownie poprawia nastrój. I w dodatku coś, co jak większość genialnych przepisów, jest ponoć absolutnym dziełem przypadku! Pewna amerykańska gospodyni piekąc ciasto czekoladowe zapomniała o dodaniu proszku do pieczenia (i chwała jej za to!). Ciasto nie wyrosło tak, jak oczekiwała, ale postanowiła go nie wyrzucać i podała pokrojone na kwadraty. Tak oto na stół trafiło ... brownie.
Długo szukałam idealnego przepisu na brownie. Wiem, że jest ich wiele, ale większość podaje użycie mąki, a dla mnie wersja z mąką to już nie brownie, tylko ciasto czekoladowe. Brownie musi być ciężkie od czekolady, z leciutko chrupiącą cieniutką skórką i cudownie wilgotnym i ciągnącym środkiem. Smak najlepszych brownie pamiętam z okresu, gdy przez jakiś czas byłam w Stanach Zjednoczonych. Od tamtej pory upiekłam wiele brownie, ale żadne z nich nie osiągnęło najwyższej noty. Aż do teraz! Mogę w końcu śmiało powiedzieć, że znalazłam najlepszy z najlepszych**. Dla nas absolutna rewelacja. Ma wszystko to co brownie posiadać musi i tylko jedną wadę - znika tak szybko, że następnym razem muszę sobie przygotować jeszcze jedną skrytkę .... na brownie:)
Ilość czekolady potrzebna do jego upieczenia jest iście rozpustna, ale co to za cudowna rozpusta! A skoro szaleć, to na całego! Może posmarować brownie cieniutką warstwą kremu z solonego karmelu? Tak, to jest to! Ma być gorzka czekolada? Jest gorzka czekolada! Jest w cieście, niech będzie i na nim. Ale nie jako klasyczna polewa. Podobnie jak zabawę z pieczeniem bez, uwielbiam bawić się czekoladą. Jest niezwykle plastyczna - można z niej zrobić niemal wszystko, nawet czekoladowe koronki i papiloty, a potem ubrać w nie brownie, zamiast polewy.
Moje brownie nie będzie jednak kwadratowe. Ogromnie spodobał mi się prezentowany kiedyś przez Martę Gessler pomysł na okrągłe brownie. I tak zrobiłam z moim. Wycięłam foremką okrągłe talary - bezcenną korzyścią z tego płynącą jest podjadanie ścinek ciasta - mniammm....
A zatem zostawiam Was z brownie w koronkach i papilotach. To najlepsze brownie jakie znam i chętnie poczęstowałabym Was wszystkich. Tego nie jestem w stanie zrobić, ale chętnie podaruję Wam zestaw folii spożywczych do zdobienia czekolady. Zestaw składa się z 4 folii o wymiarze A4 z 4 różnymi wzorami. Napiszcie jaki rodzaj czekolady lubicie najbardziej, a ja spośród wszystkich wylosuję 2 osoby, do których wyślę zestawy. Na Wasze wpisy czekam do końca listopada.
A teraz Kuchennymi Drzwiami wkradam się do Amber, by zobaczyć jak wyglądało jej spotkanie z gorzką czekoladą....
BROWNIE - najlepsze na świecie
225 g gorzkiej czekolady, dobrego gatunku o zawartości kakao min. 70%
3 duże jajka
225 g masła
150 g mielonych migdałów
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
100 g grubo siekanych orzechów włoskich
200 g cukru
Piekarnik rozgrzać do temperatury 170 stopni. Czekoladę wraz z masłem stopić w kąpieli wodnej - dobrze wymieszać, by powstała gładka masa. Zdjąć z ognia, wmieszać ekstrakt waniliowy i cukier. Odstawić do wystudzenia. Jajka ubić, dodając pod koniec mielone migdały i orzechy. Połączyć z masą czekoladową i przelać do wysmarowanej lub wyłożonej papierem do pieczenia formy kwadratowej o średnicy 24 cm. Piec 25-30 minut (nie dłużej - ciasto musi być "lekko niedopieczone"). Na wierzchu utworzy się cieniutka skorupka, ale wnętrze będzie dalej niedopieczone. Wyjąć z piekarnika i wystudzić. Za pomocą okrągłej foremki wycinać talary, posmarować je kremem karmelowym i ozdobić koronką z czekolady, lub zawinąć w czekoladowe papiloty.
SOLONY KREM KARMELOWY
Przepis znajdziecie w tym poście - klik.
Jedyną zmianą jaką wprowadziłam było zmniejszenie ilości wody - dodałam niepełną 1/4 szklanki wody oraz zmniejszyłam ilość śmietany do 100 ml. Po zrobieniu karmelu, musicie koniecznie włożyć go do lodówki, by zgęstniał. Wystudzony karmel połączyłam z kilkoma łyżkami mascarpone - taki krem idealnie nadaje się do smarowania ciast i jest przepyszny! Polecam!
CZEKOLADOWE KORONKI
Do zrobienia czekoladowych koronek potrzebna jest oczywiście gorzka czekolada dobrej jakości. Czekoladę należy stopić w kąpieli wodnej, leciutko wystudzić (ale nie za bardzo, gdy zacznie zastygać nie będzie się już nadawała do pracy i trzeba ją ponownie podgrzać), a następnie przełożyć do rękawa cukierniczego - ja używam kupowanych w Czechach specjalnie do tego celu (oraz do lukrowania ciasteczek i pierników) rękawów z maluteńką tylką (końcówką). Można ją zastąpić grubym workiem foliowym - przełożyć do niego stopioną czekoladą, a następnie w jednym z rogów zrobić delikatne nakłucie, przez które wydostawać się będzie czekolada.
Na dużej desce lub tacy rozłożyć folię spożywczą lub aluminiową i wyciskać z czekolady dowolne wzory - ja inspirowałam się częściowo wzorkami, jakie znalazłam na papierze pakunkowym. Gotowe czekoladowe wzory odstawić do całkowitego zastygnięcia (najlepiej do lodówki), a następnie delikatnie odkleić i nakładać na brownie. Cudownie chrupią i dopełniają smaku! Inspiracją do czekoladowych koronek była ta strona.
Na dużej desce lub tacy rozłożyć folię spożywczą lub aluminiową i wyciskać z czekolady dowolne wzory - ja inspirowałam się częściowo wzorkami, jakie znalazłam na papierze pakunkowym. Gotowe czekoladowe wzory odstawić do całkowitego zastygnięcia (najlepiej do lodówki), a następnie delikatnie odkleić i nakładać na brownie. Cudownie chrupią i dopełniają smaku! Inspiracją do czekoladowych koronek była ta strona.
CZEKOLADOWE PAPILOTY
Oczywiście podstawowym składnikiem jest gorzka czekolada stopiona w kąpieli wodnej. Potrzebna jest także folia spożywcza do zdobienia czekolady - ja pewnym zbiegiem różnych okoliczności weszłam kiedyś w jej posiadanie i nie raz już wykorzystałam. Jeśli jej nie macie może poszczęści się Wam w moim losowaniu?! Trzymam kciuki! Papiloty można też wykonać za pomocą grubej i sztywnej folii spożywczej, jednak wówczas będą bez wzorków. Z folii należy wyciąć pasy o długości pozwalającej objąć cały talarek brownie - wysokość paska to już kwestia wyboru. Ja wybrałam dość wysokie papiloty, bo lubię gorzką czekoladę, a chrupanie takiej cieniutkiej warstwy w połączeniu z resztą brownie było prawdziwą rozkoszą!
Gotowe pasy umieścić na blacie kuchennym i rozprowadzić na nich cieniutką i równomierną ilość stopionej czekolady. Uwaga! Czekolada musi być niemal całkowicie wystudzona (ale jeszcze wciąż płynna), w przeciwnym razie pod wpływem wysokiej temperatury wzorki się rozmażą. Paski folii z rozprowadzoną czekoladą owinąć delikatnie wokół przygotowanych talarków brownie i odstawić do całkowitego zastygnięcia (najlepiej w lodówce). Następnie bardzo delikatnie ściągnąć folię - wzorki zostaną na czekoladzie. Papiloty wraz z wzrokami gotowe!
Gotowe pasy umieścić na blacie kuchennym i rozprowadzić na nich cieniutką i równomierną ilość stopionej czekolady. Uwaga! Czekolada musi być niemal całkowicie wystudzona (ale jeszcze wciąż płynna), w przeciwnym razie pod wpływem wysokiej temperatury wzorki się rozmażą. Paski folii z rozprowadzoną czekoladą owinąć delikatnie wokół przygotowanych talarków brownie i odstawić do całkowitego zastygnięcia (najlepiej w lodówce). Następnie bardzo delikatnie ściągnąć folię - wzorki zostaną na czekoladzie. Papiloty wraz z wzrokami gotowe!
Przypominam także o aukcjach charytatywnych dla Kuby - na jednej z nich możecie wylicytować słoiczek mojej konfitury z czerwonych winogron z rozmarynem i nutą porto.
* cytat z filmu Forrest Gump
** przepis na brownie pochodzi z The Sunday Times.
Aniu, ale smakowitości u Ciebie! I tyle koronkowej roboty!
OdpowiedzUsuńPysznie i pięknie. Dziękuję za piąte TU i TAM.
Całusy!
Zaszalałyście, nie ma co:)
OdpowiedzUsuńCudowne te koroneczki! Takie trochę świąteczne, bardzo szykowne. Może je kiedyś do czegoś wykorzystam? :) Robiłam kiedyś coś podobnego ale sprawa była o wiele mniej efektowna. Podziwiam Twoją pomysłowość!
OdpowiedzUsuńAnia , jaka koronkowa ta robota , normalnie szokująco piękna
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię gorzką, którą moja córka nazywa słodką, bo gorzkiej nie lubi, zaś gorzka dla niej to ta z 90% kakao;)
OdpowiedzUsuńskusiłabym się na takie czekoladowe brownie :)
OdpowiedzUsuńTak , ja też ukrywam czekoladę po kątach... tak za każdym razem kiedy domownicy odnajdą moje kryjówki ( zawsze przypadkowo) są bezgranicznie zdumieni moją podstępnością...
OdpowiedzUsuńBrownie kocham miłością bezwzględną ( zarówno te zawierające mąkę, bo ciasta czekoladowe są również moją słabością, jak i te bez mąki) do tego stopnia, że nigdy nie zdążę zrobić im zdjęć. A czekolada to tylko gorzka- ścieram na nią na tareczce cynamon i ... szybciutko, żeby cynamon się nie obsypał zjadam...
gorzka z orzechami laskowymi....mniam:) a Twoje koronki z czekolady urocze:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAmber! I ja dziękuję - ogromną przyjemność sprawia mi nasze TU i TAM:) Całusy!
OdpowiedzUsuńWiosenko! Jak szaleć to na całego:P Pozdrawiam Cię!
Natalio! Dziękuję! A ja dziś zachwycam się Twoją zupą:)
Margot!Bardzo Ci dziękuję - ogromnie się cieszę, że Ci się podoba! Pozdrawiam serdecznie!
pincake! Witaj:)90% to iście wytrawna koneserka! Pozdrawiam!
Paula! Zapraszam:)
Wielgasia! Miałam rację, że nie jestem sama w kwestii skrytek:))) Zaskoczyłaś mnie tym cynamonem na czekoladzie.... Muszę spróbować! Pozdrawiam serdecznie!
Ja, póki co, mam szczęśliwie własny pokój, co też zapewnia mi cudowny komfort psychiczny w kwestii czekolady. Chowam w mojej własnej, prywatnej szafce i nikt mi tam do niej nie wściubi nochala. Idealnie! :)
OdpowiedzUsuńNajczęściej (to w ramach konkursu) chowam w niej mleczną Lindta albo po prostu orzechową - z okienkiem. Moje dwa najukochańsze typy. Choć i gorzką nie pogardzę.
Swoje pierwsze brownie upiekłam dokładnie tydzień temu - z dodatkiem mąki. I wiesz co, Aniu? Było cudownie ciągnące i chrupiące na wierzchu. Serio! Byłam wniebowzięta. Ale Twoje wygląda o niebo lepiej. Nie ma się co dziwić, skoro zapewniłaś mu tak piękną oprawę...
Ściskam!
gorzka najzwyklejsza:) moja najlepsza:)
OdpowiedzUsuńA Twoje koronki mnie absolutnie dzis urzekły. Zdecydowanie najpiękniejsze obrazy jakie dziś ujrzałam (oprócz Alki rzecz jasna;P) no i to brownie... marzę o nim:)
Pozdrawiam serdecznie Aniu!
Aniu, aż buzia mi się otworzyła z zachwytu! Przepiękne cuda!
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba:)
Uściski Aniu!
Ja najbardziej lubię gorzką czekoladę z migdałami. Trochę trudno ją kupić w Polsce, bo ja lubię, żeby migdały były całe i nie karmelizowane:) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńczekolada z nadzieniem krówkowym - zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńja najbardziej lubię czekoladę gorzką, 65 procent kakao - bardzo określonej firmy - inne mi nie smakują. Piękne zdjecia i równie ciekawy opis :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że przewaga czekolady gorzkiej ale ja najbardziej uwielbiam pełnomleczną z całymi orzechami laskowymi, taką w czerwonym opakowaniu z okienkiem. Pamietam ją jeszcze z czasów mojego dzieciństwa :)) aż się usmiecham na samą myśl o niej :) też w domu mam coraz mniej kryjówek dla słodyczy-moi synkowie mają niezlego nosa :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia, co jedno to ładniejsze :)
OdpowiedzUsuńAnia, ale piękne! Często piekę brownies, jakoś tak się składa że wszyscy je uwielbiają ( ja akurat wolę drożdżowa bułę ale mało kogo potrafię przekonać że może być lepsza od brownies :D), ale tak ładnego jeszcze nigdy nie zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńI ten solony karmel - masz fantastyczne pomysły!
Kryjówki czekoladowe mówisz, no to się obśmiałam, ja nie chomikuję raczej, ale przyznam że bez tabliczki gorzkiej w szufladzie czuję się trochę nieswojo ;)
Pozdrawiam ciepło Aniu :)
Prawdziwa koronkowa robota. Jak zawsze u Ciebie cudowny przepis i wspaniałe wykonanie. Znowu ten karmel. Padam zaglądając do Ciebie. Dla mnie zdecydowanie wygrywa gorzka czekolada. Teraz bawię się poznając różnice smaków czekolad wyprodukowanych z różnych odmian ziaren kakao. Te niuanse są niesamowite. W mojej pamięci utkwił na zawsze smak francuskiej białej czekolady z dodatkiem karmelu na słonym maśle. Jeszcze gorzka czekolada Lindt z dodatkiem morskiej soli, której ostatnio nigdzie nie mogę znaleźć. Całusy.
OdpowiedzUsuńWitaj Jolu! A ja z orzechami laskowymi najbardziej lubię mleczną;) Dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOliwko! No to szczęściara z Ciebie - skrytki nie spędzają Ci snu z powiek;P Pozdrowienia Ci przesyłam mocno czekoladowe!
Agnieszko!Oj tak, gorzka to jest to! Uściski dla Alci i spełnij marzenie, upiecz to browni;)
Kasiu! A mnie tak miło się zrobiło czytając te słowa! Dziękuję Ci ogromnie i pozdrawiam!
Muffingirl! Witaj:) Masz rację, ten rodzaj czekolady rzeczywiście nie tak często udaje się kupić, ale jest tak smaczny, że warto szukać! Pozdrowienia!
Darku! No to śmiało podłączam się do Twojej tabliczki - krówkowe nadzienia - mniammmm:))
Podkarpatko! Ciekawa jestem której formy, bo ja też mam swoją ulubioną 65%;) Dziękuję za miłe słowa i odwiedziny!
Piegusku! Nie uwierzysz, ale właśnie teraz taką czekoladę podgryzam! Od kilku dni mam na tak wielką ochotę, że aż wstyd się przyznać i znika jedna dziennie.... Te czerwone z okienkiem są bezkonkurencyjne!
Magdo! Dziękuję, dziękuję....
Moniko! Mnie byś chyba też nie przekonała, choć drożdżowe uwielbiam!!!I nie obśmiewaj się tak ze mnie, bo jeśli mam spokojnie zasnąć, to muszę czekoladę przegryźć, a w tej sytuacji mając na horyzoncie poważną konkurencję, czyli W., muszę zadbać o swój spokojny sen;D Również gorąco Cię pozdrawiam!
Lo! Ogromnie mnie zaintrygowałaś tą białą czekoladą, bo ja jakoś za białą nie przepadam, ale z dodatkiem karmelu na słonym maśle to musi być coś niezwykłego! A tej Lindta z solą morską też nigdzie znaleźć nie mogę, a jest cudowna! Serdeczności przesyłam:)
OdpowiedzUsuńNie napiszę niczego zaskakującego moimi ulubionymi czekoladami jest gorzka przynajmniej o zawartości 70 % miazgi kakaowej. Gorzka z kardamonem i gorzka z chilli no i biała. Jak się uda to kiedyś spróbuję gorzkiej z solą morską :-)/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
Przysięgam, że nie mam pojęcia jak to robisz, ale wychodzi kosmicznie... Przepiękne te koronki. I jeszcze jedno: przy takiej obfitości zdjęć aż dziw bierze, że z każdego wychodzi coś zupełnie nowego i pięknego. Szał czekoladowy dzisiaj też mnie napadł i zrobiłam ciacho czekoladowe (tym razem nie-brownie). Głód czekoladowy zaspokoiłam a teraz zachwycam się twoimi czarami :-))) Powodzenia tym co walczą o folie, ja obawiam się że i tak nie potrafiłabym dobrze ich wykorzystać :((
OdpowiedzUsuńo rajuśku!
OdpowiedzUsuńczy ja mogę tu teraz krzyknąc? z zachwytu?
istne pokusy. grzeszne.
ale za to jakie dostojne...
Mihrunnisa! Gorzka z kardamonem to prawdziwa rozkosz, zresztą jak większość gorzkich czekolad dla mnie:) Ja też rozglądam się za tą z solą morską, bo jakoś zniknęła ostatnio ze sklepów. Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńAgusiu! Widzialam Twoje ciasto - cudne - takie uwielbiam! Uściski!
Karmel-itko! Krzycz, krzycz:) Pokusy czekoladowe są jak najbardziej dozwolone i wskazane:) Pozdrowienia:P
Aniu, czy to znów "tylko" zbieg okoliczności? Wolę gorzką czekoladę od mlecznej, uzależniłam się od ręcznie robionych pralinek Wedla, od wszystkich ZA WYJĄTKIEM MARCEPANOWYCH... Nie ma takiego "głodu słodyczowego", który zmusiłby mnie do zjedzenia marcepanu!
OdpowiedzUsuńTwoje brownie są absolutnie UROCZE, a "koronki" wyglądają jak wykute przez artystę kowala! Pzdr gorąco Aniado Ps. Przepis na browni oczywiście zapisuję i muszę wypróbować:)
naprawdę koronkowa robota! a ja się w tym roku jakoś zebrać do tych świątecznych słodkości nie mogę ;-(
OdpowiedzUsuńto jest przecudowne!!!
OdpowiedzUsuńAniu! Faktycznie niezwykłe! A może Anie tak mają?:P Jestem ciekawa czy to brownie tak Ci posmakuje jak nam! Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńKarola! Ale za to jakie piękne i niebywale smaczne pyszności przygotowałaś na urodzinowe przyjęcie - bażant, pierożki - same cuda! Aż słów mi zabrakło! Brawo!
Kasiu! Ogromnie Ci dziękuję:)
Piekne, po prostu piekne. i do tego smaczne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cudne!!poprostu bajeczne....Do dekoracji czekoladowych mozna dodac sznureczek i na choince powiesic...tylko nie wiem czy dlugo by wytrzymaly...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjeśli najdzie mnie ta sama ochota na coś, co bez czekolady nie istnieje - to wiem, co zrobię. :)
OdpowiedzUsuńa koronki są takie zwiewne, urocze.. no nie mogę wyjść z podziwu!
ale żeby było i o czekoladzie, bo i folia kusi - najukochańsza to oczywiście biała - taka aksamitna, mleczno-waniliowa . I nikt mi nie wmówi, że to nie czekolada. :)
zgadzam się z przedmówczynią! jak nie czekolada, skoro czekolada przecież! nie bądźmy rasistami:P
OdpowiedzUsuńA koronki wspaniałe. Narobiłaś mi takiego apetytu na czekoladę, że zabrałam się za robienie biscotti. pozdrawiam serdecznie!
No to dałaś czadu. Przepiękne zdjęcia i fantastyczne pomysły na czekoladę. Wiesz, to ja te potencjalne czekoladki z marcepanem z chęcią od Ciebie zabiorę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Konsti! Witaj, miło Cię widzieć! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwo! Masz rację nie miałyby szans przetrwać, dlatego ja zawsze piernikowe dekoracje piekę:) Pozdrowienia!
Wróżko! Dziękuję:) Muszę Cię zmartwić, ale ja właśnie z tych co uważają, że biała to nie czekolada, ale lubię ją jako składników różnych mas czy polew ;P
rabarbarro! Ups, narażam się, wiem - patrz wyżej:P Twoich biscotti jestem ogromnie ciekawa. Pozdrowienia!
Usagi! Ok, marcepanowe masz jak w banku;) Serdeczne pozdrowienia!
Mnie to po prostu zatkało:)))
OdpowiedzUsuńEch, czyli pozostaje mi się pogodzić z faktem że brownies to ulubione ciasto świata :D Aniu, ja się tak z sympatią obśmiewam, w zupełności rozumiem - spokojny sen to podstawa i bez kosteczki czekolady ani rusz :)
OdpowiedzUsuńTo słodkich, czekoladowych snów Ci życzę bo już pora chyba stosowna :) Ściskam :)
Twoje brownie są istnym dziełem sztuki! Wyobrażam sobie jak cudownie muszą smakować - ale ty rozpieszczasz tych swoich Chłopaków :-D
OdpowiedzUsuńuwielbiam gorzką Alpen Gold ze skórką pomarańczy a druga na mojej liście ,,the best" jest Linda gorzka z liczi.
Pozdrawiam!
LidKo! O rany, mam nadzieję, że pozytywnie i że "da się odetkać":D Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMonika! No to cieszy mnie Twoja deklaracja:P Sny były truflowe - planuję już całą produkcję, bo coraz więcej osób mam do obdarowania!!! Pozdrowienia!
Jagienko! Uwielbiam ich rozpieszczać:) A samą siebie przy okazji też! Pozdrawiam Cię serdecznie!
mmm... ja uwielbiam gorzka czekolade, a najbardziej taka 70-80%, ale lubie tez taka z dodatkiem skorki pomaranczowej:)
OdpowiedzUsuńgorzka czekolada to cos bez czego nie moge sie obejsc i zawsze mam ja w domu pod reka:)
Twoje brownie wyglada rewelacyjnie i tak mi narobilas ochoty, ze chyba sobie upieke:)
tylko mam pytanko jesli chodzi o forme, kwadratowa o srednicy 24cm czy o boku 24 cm?
Aga! Tak, chodzi o formę kwadratową 24x24 cm. Daj znać czy smakowało! Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńkoronki i papiloty są po prostu genialne. gratuluję talentu i pomysłowości
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Absolutnie powalające, wspaniałe, dech zapierające :-D
OdpowiedzUsuńAniu to jest prawdziwa koronkowa robota!
OdpowiedzUsuńCzekoladę uwielbiam od dziecka:)
Jako mała dziewczynka zajadałam się czekoladą z nadzieniem truskawkowym, później przyszedł czas na grubą, mleczną z orzechami laskowymi(w miękkim opakowaniu, nie ta z okienkiem), po czasie stałam się fankom czeskiej studenckiej(do tej pory zachwyca mnie w niej obecność kawałków galaretki), obecnie jest też wersja studenckiej gorzkiej. Obecnie uwielbiam każdą karmelową:):):)A czy ktoś z Was pamięta jeszcze kolekcjonowanie opakowań po czekoladach? Wiem, że to bardzo zamierzchłe czasy :)Ale moje dzieciństwo!
Pieknie i bogato :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie duzo pracy wlozylas w przygotowanie :) Podziwiam!
Kaś! Dziękuję - miło mi czytać Twoje słowa! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŁasuchu! Wielkie dzięki - w imieniu czekolady, oczywiście:)
Ewo! Oczywiście, że pamiętam kolekcjonowanie - ogromnie żałuję, że naprawę pokaźną kolekcję w porywie nastoletniej beztroski oddałam komuś.... dziś byłby to prawdziwy rarytas! Pozdrawiam Cię!
Magoldie! Wiesz, ja uwielbiam takie zajęcia - to dla mnie czysta przyjemność i relaks, o pracy nie ma mowy;P
Aniu dech mi zaparło. Mistrz cukiernictwa i już.
OdpowiedzUsuńBardzo eleganckie te Twoje kreacje ;)
OdpowiedzUsuńOj ja muszę ten wpis jutro powoli kawałek po kawałku jak tabliczkę najlepszej czekolady!
OdpowiedzUsuńKabamaigo! Och, to zdecydowanie przesada, ale ogromnie mi miło, że czekoladowe kreacje Ci się spodobały! Pozdrawiam Cię:)
OdpowiedzUsuńGwiazdko! Dziękuję i przesyłam pozdrowienia!
Polko! Ach, to cieszę się ogromnie, że będziesz dziś Gościem mojej Kucharni:) Pozdrawiam!
Anno-Mario koronki zrobię na sylwestra, są takie wytworne, eleganckie. Bardzo też lubię Twoje zdjęcia, pełne ciepła. Twój syn to ma farta mając taką mamę, która takie cuda wyczarowuje :-). Ślę zimowe uściski.
OdpowiedzUsuńMistrzowskie wykonanie. Absolutnie zachwycające :)
OdpowiedzUsuńPaulino! Ja myślę z kolei, że to ja mam ogromne szczęście mając takiego Synka:) A koronki na Sylwestra jak najbardziej wskazane:) Uściski!
OdpowiedzUsuńEvitaa! Witaj - dziękuje bardzo za miłe słowa! Pozdrawiam Cię!
Aniu, te czekoladowe koronki sa po prostu PRZEPIEKNE. W polaczeniu z brownie (az slinka mi leci na jego widok:)) wygladaja doskonale. Moglabys podac je na jakims wystawnym przyjeciu i wszyscy byliby zachwyceni :) Cudownosci :))
OdpowiedzUsuńMajko! Planowałam, ale nie przetrwały - to brownie jest absolutnie genialne, reszta też całkiem, całkiem:), więc wszystko zniknęło ekspresowo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
Ależ piękne smakołyki robisz! Aż szkoda byłoby zjeść takie cudo.
OdpowiedzUsuńWow! Cudo. Dokładnie opisałaś jak zrobić, więc chyba się skuszę na koronki :)
OdpowiedzUsuńHaniu! A jednak, wszystkie zostały zjedzone:)
OdpowiedzUsuńOlu! Skuś się, skuś - trudno się im oprzeć :) Pozdrawiam!
Wow Ania, dech zapiera, pal licho ilosc czekolady (brownies bez niej to bylaby jakas podrobka, nie?:) ale papiloty w kropeczki sa sexy! Az zalujze, ze jestem taka spozniona z czytaniem... :*
OdpowiedzUsuńBasiu! Sexy, powiadasz! No, nie myślałam o tym w ten sposób, ale powiem Ci, że mi się podoba, zrobiło się nastrojowo - koronki, sexy papiloty.... Bo czekolada jest taka sexy:)
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie wygląda:) uwielbiam brownie a ta dekoracja czekolady, powalający pomysł, gratuluję:)
OdpowiedzUsuń