Wczoraj pisaliśmy list do Mikołaja. Właściwie to M. pisał, a ja pomagałam tylko z trudniejszymi literkami. Rumieńce na twarzy, rozświetlone marzeniami oczy i poważny wyraz zamyślenia, czy aby na pewno list dotrze na czas. To pierwszy list M. w wersji słownej, a nie obrazkowej jak dotychczas. Te wspólne chwile przy stole sprawiły mi ogromną radość. Zapisałam w głowie każdy gest, uśmiech i minę. M. pękał z dumy, że taki długi list napisał samodzielnie. I, że fajnie jest chodzić do szkoły, uczyć się literek, a potem składać je razem, by spełniać swoje marzenia. Piętnaście, może dwadzieścia wspaniałych, radosnych minut. Zaraz potem kolejne, spędzone na zabawie w policjantów, którzy w tajemniczy sposób wchodzą w posiadanie eliksiru szybkości - teraz złapanie złodzieja to kwestia sekund:)! I jeszcze gra w karty, zabawa z psem, długie rozmowy na ważne tematy - czy powietrze może być twarde ? Tak nam minęło popołudnie. Tak spędzamy wiele z naszych wspólnych dni.
Gdy pisaliśmy list. M. zapytał, czemu ja nie piszę, czy nie wiem jeszcze co bym chciała dostać od Mikołaja? Rozbawiło mnie to, bo od lat tego nie robię, choć przyznam, że i tak Mikołaj o mnie zwykle pamięta - dziękuję;) I zaczęłam się zastanawiać na co mam ochotę, co bym napisała w liście. I oczywiście wpadło do głowy kilka zupełnie przyziemnych drobiazgów, ale nie warto ich spisywać. I bez nich też sobie świetnie daję radę. Ale popatrzyłam na M. i już wiedziałam o co mogę prosić Mikołaja - o wielki wór bez dna, z którego wysypywać się będą właśnie takie wspólne chwile, cudowne rozmowy, szalone zabawy, momenty do dumy i radości.
Nie umiem sobie wyobrazić co w liście do Mikołaja napisałby Kubuś, gdyby kiedyś w ogóle mógł pisać, ale myślę, że wiem, co napisałaby w liście jego Mama...
Większość rodziców "tajemniczo" zamienia się w Mikołaja spełniając życzenia dzieci. Ale w tym wypadku nie trzeba być rodzicem, by pomóc w spełnieniu marzenia. Może to zrobić każdy z Was włączając się do akcji charytatywnej dla Kubusia, ale i dla wielu innych dzieci, których marzenia bez naszej pomocy pozostaną wciąż bez szans.
Zachęcam Was z całego serca do udziału w licytacji przedmiotów, z których dochód zostanie przekazany na pomoc dla chorego Kubusia. Znajdziecie tam także moje słoiki cudownej konfitury z czerwonych winogron z rozmarynem i nutą porto. Ta konfitura podbiła moje serce i niemal do upadłego zamykałam kolejne (coraz pokaźniejsze) dostawy winogron w piętrzące się na półkach słoiczki. Po zachwycie, jaki wywołało u nas połączenie winogron z rozmarynem w Schiacciatta con L'uva (klik), bardzo chciałam zatrzymać ten smak na dłużej i udało się! Rozmaryn nie dominuje, ale tworzy niezwykle aromatyczne tło.
Receptura moja, ale konfitura może być Wasza!
Liczę na Was Mikołaje:)
Szczegóły aukcji znajdziecie TU, a przepis poniżej.
KONFITURA Z CZERWONYCH WINOGRON Z ROZMARYNEM I NUTĄ PORTO
/podaję składniki na 1kg obranych owoców, co daje ok. 6 słoiczków/
1 kg ciemnych winogron, najlepiej odmiany Concord
1 gałązka świeżego rozmarynu
ok. 100 ml porto
1/2kg cukru żelującego 2:1
cynamon, imbir - do smaku
Obrane winogrona opłukać i przełożyć do garnka. Ugnieść, tak by puściły sok. Wstawić na średni ogień, i gdy lekko się rozgrzeją dosypać cukier żelujący oraz wrzucić rozmaryn. Dokładnie zamieszać i nadal mocno ugniatać. Dolać porto oraz cynamon i imbir - do smaku, wg indywidualnych preferencji. Doprowadzić do zagotowania i gotować jeszcze przez ok. 3-4 minuty.
Ściągnąć z ognia. Przygotować drugi czysty garnek oraz sitko - chochlą nabierać konfiturę i przecierać przez sitko, tak by pozbyć się pestek i skórek. Jeszcze gorącą przekładać do czystych, wyparzonych słoików, mocno zakręcić i odstawić do momentu, aż konfitura się zetnie. Najlepiej odstawić na kilka tygodni, by jeszcze mocniej naciągnęła aromatem rozmarynu i porto. Ale równie dobrze można od razu wyjadać łyżeczką ze słoika!
Aniu, a my wszyscy piszemy listy do Mikołaja:)
OdpowiedzUsuńKonfitura winogronowa ma piękny kolor! A jak uczestniczy w takiej szlachetnej aukcji, to już nie mam słów podziwu:)
Pozdrawiam serdecznie!
Ale rarytas! Zarówno te chwile na pisaniu listu jak i ten smakołyk zamknięty w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńW tak wspaniały sposób piszesz o tej konfiturze, że po prostu trzeba ją mieć! :-) Trzymam kciuki za wyniki aukcji!
OdpowiedzUsuńtak pieknie piszesz Aniu o wspolnych chwilach ze swoim Synkiem, ze juz sie nie moge doczekac podobnych ze swoim... choc nie, bede czekac cierpliwie, bo zanim to nastapi, beda inne, ale jakze piekne! buziak
OdpowiedzUsuńAniu, wspaniałe chwile z M.A wiesz,że ja jeszcze listy do Mikołaja piszę? Z dzieciństwa mi zostało i kontynuujemy tę piękną tradycję w naszej rodzinie - duzi i mali.
OdpowiedzUsuńKonfitura wspaniała! Czy mogę wyprosić jeden taki słoiczek...?
Zdjęcia cudne! zawsze Ci ich zazdroszczę, szczerze...
Uściski!
Jakoś nigdy nie pomyslalam aby z winogron zrobic konfiture... a dodatek rozmarynu ... pewnie niebo w buzi :)
OdpowiedzUsuńWobec konfitury z winogron i listów do Mikołaja pomilczę... W zachwycie.
OdpowiedzUsuńzdjęcia cudowne :) a konfitura bardzo smakowicie wygląda
OdpowiedzUsuńKasiu! Naprawdę wszyscy?! Wspaniale - rozumiem, że tegoroczne już wysłane:)Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńTili! Konfitura jest rzeczywiście niezwykle smaczna! Pozdrowienia!
Daga! Oj, trzeba:) I nie jest to wcale takie trudne;)
Cudawianko! Oczywiście, pewno, że będzie mnóstwo wspaniałych chwil - cieszcie się sobą ile się da!
Amber! O proszę, kolejna rodzinka nadal korespondująca z Mikołajem! Może i ja znowu zacznę:) A o słoiczek możesz poprosić w liście Mikołaja:) Albo jeszcze lepiej - wylicytować....;)
Patko! Oj, niebo, niebo:) Uściski!
Ori! Dziękuję! I ogromnie miło znów Cię widzieć!
Magdo! Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
będę obserwowac, może mnie się poszczęści wylicytowanie takiego cuda.
OdpowiedzUsuńAsiejko! Och, z wielką chęcią bym do Ciebie wysłała! Trzymam w takim razie kciuki za licytację:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię winogronowe dżemy. z rozmarynem jeszcze nie jadłam, muszę to nadrobić, bo wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńi czego od życia chcieć więcej? cudowne chwile z rodzinką to chyba najwspanialszy skarb :)
OdpowiedzUsuńpoobserwuję aukcję ponieważ narobiłaś dużego smaka na tą konfiturę :)
kocham swoich Rodziców nad życie, ale w kwestii Mikołaja to się w moim i Siostry przypadku nie postarali ;) list an oknie często siedział i siedział i nie znikał, dopiero sama go ściągałam i lądował w koszu. Co prawda przed 7 rokiem życia zawsze wyparowywał teej samej nocy co na oknie go zostawiłam ale później chyba uznali że czas dziecku powiedzieć ze mikołaja nie ma, no a ja długo dziecinna była i tego potrzebowałam ;)
OdpowiedzUsuńja już 3 pozycje wylicytowałam, ale tą konfiturą tak nęcisz...
Kasiu! Oj, koniecznie! Może jeszcze dodasz porto?:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOlivio! Bardzo zachęcam - słoiczek naprawdę kryje coś bardzo pysznego:)
Viri! A może Mikołaj czytał przez szybę;) Ja zidentyfikowałam Mikołaja w zerówce - nie pomógł wypchany brzuch, gruby głos, itp. Zdradziły go rękawiczki - takie piękne miała tylko ...moja Mama! Wśród wszystkich rodziców nie było chętnych do przebrania się na spotkanie mikołajkowe, więc do boju stanęła Mama:)
OdpowiedzUsuńA do licytacji bardzo zachęcam! Pozdrawiam Cię:)
wierzenie w Mikołaja ma w sobie coś magicznego :) a ta konfiturka kusi niezmiernie!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis.
OdpowiedzUsuńwspaniała konfitura.
OdpowiedzUsuńKubuś z pewnością jest szczęśliwy z jej powodu. tyle w niej ciepła i dobrego serduszka.
co roku piszę list do św. Mikołaja. Chociaż wiem, że on i ak go nie przeczyta.
uwielbiam nutkę strachu następnego ranka, sprawdzając czy list zniknął, czy nie.
zazwyczaj zostaje tam, gdzie go zostawiam. wtedy zwijam go w rulonik, przeciągam wstążeczka i wieszam na choince...
Paula!I wspaniale jeśli da się tą magię zachować jak najdłużej! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhaniu-kasiu! Cieszę się, że Ci się podoba:)
Karmel-itko! A może jednak czyta?! Ja wprawdzie nie piszę, ale mam wrażenie, że Mikołaj często czyta w moich myślach;)
ciekawy ten przepis. Winogrona i rozmaryn...hmmmmmm,ciekawe,ciekawe ;-)
OdpowiedzUsuńNie potrafię znaleźć słów po tym, co napisałaś...
OdpowiedzUsuń...
miło się czytało ten post, biło od niego wiele ciepła. całość dopełniona pięknymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńAle masz czaderską łyżkę aniu!
OdpowiedzUsuńJa tez za niedługo wystawiam dla kuby aukcję, już kolejną. Ogromnie się ciesze, że tak fajnie nam się to kręci :)
Łasuchu! Fajnie, że Cię zaciekawiło - pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńOliwko! Uściski:)
Kaś! Dziękuję i pozdrawiam:)
Kuchareczko! Też lubię te łyżeczki:) Ciekawa jestem co szykujesz! I ja się cieszę, że tyle osób jest zaangażowanych - oby było coraz więcej! Pozdrowienia:)
piękne! a jak musi smakować :)
OdpowiedzUsuńOch Ania, fajnie opisalas to listu do sw. Mikolaja pisanie. Wiesz, ze ja juz wykorzystalam (dostalam) i mikolajkowy i gwaizdkowy przent, a pisac na za rok jakoas sie nei moge odwazyc :))
OdpowiedzUsuńKonfitura ma niewiarygodny kolor Aniu, niespotykany! Usciski sle :-)
Aniu, przepiękny, wzruszający post. Nie mogę się doczekać kiedy moja M. zacznie pisać listy do Mikołaja :-) Wydaje mi się to tak odległe, ale wiem, że czas szybko zleci, dlatego staram się cieszyć każdą chwilą z nią spędzoną.
OdpowiedzUsuńKubusiowi postaram się pomóc.
Pozdrawiam cię ciepło.
ach! aż się prosi, żeby ją posmakować ze świeżą pszenną bułeczką!
OdpowiedzUsuńEve! Witaj, dziękuję za odwiedziny i zapewniam, że cudownie smakuje:)
OdpowiedzUsuńBasiu! Ależ to musi być PREZENT!!! Skoro aż dwie okazje obejmuje:) Gratuluję, bo domyślam się, że radości masz z niego wiele:) Pisać na za rok to rzeczywiście chyba za wcześnie, ale pomysły spisywać na prezenty można już zacząć:P Pozdrowienia!
Justyna! Oj, tak, czas tak szybko mija, zobaczysz, że i Was to wkrótce czeka:) Pozdrawiam równie ciepło i dziękuję:)
Kini! Witaj! Z bułeczką to para idealna! Pozdrawiam Cię!
Ja już nieomal zapomniałam że jest coś takiego jak Mikołaj.
OdpowiedzUsuńAle moa 7letnia siostra rok temu sama odkryła prawdziwą historię po czym skwitowała "I dobrze że go nie ma, bo to znaczy że nie patrzy cały rok czy jestem grzeczn czy nie".
Tego roku zażyczyłą sobie na prezent 100zł "i kupię sobie co będzę chciała".
Ostra sztuka:)
Atrio! Witaj, rzeczywiście ostra sztuka:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAniu zapraszam cie do zabawy - szczególy u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńwspaniały post to fantastyczne, że są jeszcze tacy ludzie, którzy bezinteresownie chcą pomagać a ta akcja pokazuje, że wiele nas mimo ciężkich czasów :) pozdrawiam w ten śnieżny wieczór :)
OdpowiedzUsuńTakie wspólne chwile są naszą wielką siłą i radością. To niesamowite ile to daje szczęścia. Czy konfiturę można zrobić z takich obecnych w sprzedaży winogron? Przepis świetny i bardzo chciałabym go zrobić. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu, niezwykle wygląda ta konfitura, co za kolor! A zdjęcie pierwsze mistrzowskie po prostu, nie wiem czemu pomyślałam że to jałowiec świeży..
OdpowiedzUsuńŚlicznie, i list do Mikołaja, M. ma rację Aniu, koniecznie musisz napisać :)
Pozdrawiam ciepło :)
Patko! Dziękuję bardzo, choć nie wiem czy jestem właściwą kandydatką - czy ta zabawa oznacza, że mam codziennie publikować post?! Jeśli tak, to ja chyba nie dam rady, ledwo teraz raz na tydzień coś udaje mi się przygotować..... Mam nadzieję, że mi wybaczysz:)
OdpowiedzUsuńPiegusku! Tak, masz rację, ja też się z tego ogromnie cieszę! Trzymaj kciuki za licytację:)
Lo! Wiesz, wydaje mi się, że to już nie będzie to. Te drobne, domowe winogrona są bardziej słodkie i intensywne w smaku. Ale może wpisz tą konfiturę do listu do Mikołaja:) Pozdrowienia!
Moniko! Wiesz, ja też jałowcowe mam skojarzenia:) A list będę pisać dziś! Pozdrawiam serdecznie:)
Twoja konfitura ma piękny kolor i pewnie oryginalny smak, a zdjęcia są rewelacyjne ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam www.mojeciacho.blox.pl
anytsujx! Witaj:) Muszę Ci się przyznać, że i mnie ten kolor zachwycił. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńto prawdziwe dzielo sztuki -Twoje czekoladowe cudenka,wszystko mi sie podoba aczkolwiek chyba nie potafilabym takich wyrzezbic...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBasiu! Dziękuję za miłe słowa:) Jestem pewna, że dałabyś radę! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś i strasznie się cieszę, że się przyłączyłaś do akcji.
OdpowiedzUsuńKabamaigo! Trzymaj kciuki za licytację!
OdpowiedzUsuń