To nie takie proste.
Prawdziwym sobą, nie kimś na pokaz.
Umieć powiedzieć TAK i NIE, gdy wszyscy wokół myślą odwrotnie.
Śmiać się i płakać, szczerze, z emocji.
Milczeć własną ciszą i zagadać świat swoimi słowami.
Na kolorowo.
Z irokezem na głowie, kolczykiem w nosie.
Z dziwacznym nawykiem chowania kawiarnianych cukrów w torebce.
W ulubionych trampkach i jeansach z krokiem w kolonach czuć się lepiej niż w odprasowanym kostiumie.
Nocą wyjadać czekoladę.
Śpiewać na całe gardło do drewnianej łyżki.
Rozmawiać z sadzonkami i wybrać imię dla myszy, która zamieszkała na tarasie.
Zbierać kolorowy papier ze świątecznych prezentów i odkładać go w szafie na kolejny rok.
I znaleźć drogę. Swoją drogę.
Taką, której trasa nie prowadzi w ślepy zaułek.
Usianą drobiazgami.
Drobinkami, które nadają tej wędrówce sens.
Jak ciepła piętka domowego chleba.
Jak słowo, które wszystko zmienia.
Jak zapach, którego wstążka wplata się we włosy i na zawsze pozostaje w pamięci.
Jak bukiet fiołków zerwanych na łące.
Jak chrupiąca kruszonka wyjadana z drożdżowego ciasta.
Jak kawałek ziemi, który jest opowieścią - szumiącym ogrodem pełnym tajemnic i niespodzianek.
Być sobą.
Wciąż się tego uczę.
Im więcej umiem, tym bardziej jestem szczęśliwa.
Moje TAK i NIE.
Moja cisza i moje słowa.
Własne ścieżki i moje wybory.
Małe gesty o wielkim znaczeniu.
Coraz mniej kompromisów, coraz więcej mnie.
Bez egoizmu. Z szacunkiem. Po swojemu.
Nie trzeba płynąć głównym nurtem, by dotrzeć do celu.
Nie trzeba klaskać, gdy wszyscy wokół biją brawa, ani krzyczeć, gdy tłum rozdziera gardło.
Nie trzeba.
Nie muszę.
Chcę.
Mam ochotę.
Jestem sobą.
A Ty? Jesteś?
Nie trzeba znać się od lat, by czuć się z sobą dobrze.
Nie trzeba wiele mówić, by wiedzieć, że się rozumie.
Wystarczy tak niewiele.
Każda z nas inna, a jednak nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie ugotowały czegoś razem. Czegoś co pachnie i smakuje naszym ulubionym "zielskiem" - czosnkiem niedźwiedzim.
Moje poletko nad potokiem cudownie się rozrasta. Wschodzą małe listki - rośnie wielka radość.
Pierwsza ścięta kępka to kulinarne święto.
Była już zupa (klik) i bułeczki (klik), był też makaron (klik).
Teraz pora na wytrawne scones z cheddarem - rozrywane jeszcze na ciepło i nurkujące w kremowym, cudownym po prostu hummusie z czosnkiem niedźwiedzim.
Zielona uczta.
Pachnąca wiosną. Idealna na piknik, ten pierwszy majowy.
Nie byłabym sobą, gdybym nie myślała już o kolejnej porcji.
WYTRAWNE SCONES Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM I CHEDDAREM
/na 8 porcji, przepis znaleziony tu - klik/
Pyszne, mocno serowe, pełne czosnkowego aromatu i smaku. Na zewnątrz chrupiące, w środku puchato-kremowe.
250 g mąki pszennej
75 g masła zimnego, pokrojonego na kawałki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
50 g startego sera cheddar
15-20 listków dzikiego czosnku - zblanszowanego i drobno posiekanego
150 ml mleka + dodatkowo odrobinę do posmarowania
75 g masła zimnego, pokrojonego na kawałki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
50 g startego sera cheddar
15-20 listków dzikiego czosnku - zblanszowanego i drobno posiekanego
150 ml mleka + dodatkowo odrobinę do posmarowania
Liście czosnku umyć i zblanszować wkładając na chwileczkę do gotującej
się wody. Szybko odcedzić i opłukać pod zimną bieżącą wodą. Wytrzeć
ręcznikiem kuchennym, aby pozbyć się jakiegokolwiek nadmiaru wilgoci.
Mąkę umieścić w misce z masłem i palcami ugniatać razem delikatnie, choć szybko, aby otrzymać coś na wzór drobnej kruszonki. Dodać sól, proszek, starty ser i posiekany czosnek i zagnieść razem.
Stopniowo dolewać mleka, do momentu aż uda się całość zagnieść w kulkę ciasta. Tak przygotowane ciasto przełożyć na obsypany mąką blat i spłaszczyć przy pomocy dłoni, a następnie naciąć na kształt scones. Ważne, aby nie "męczyć" czyli nie ugniatać za mocno i zbyt długo.
Podzielone na części ciasto przełożyć na wyłożoną pergaminem blachę i posmarować z wierzchu mlekiem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 175 stopni. Piec 15-20 minut do momentu aż urosną i lekko zbrązowieją.
Mąkę umieścić w misce z masłem i palcami ugniatać razem delikatnie, choć szybko, aby otrzymać coś na wzór drobnej kruszonki. Dodać sól, proszek, starty ser i posiekany czosnek i zagnieść razem.
Stopniowo dolewać mleka, do momentu aż uda się całość zagnieść w kulkę ciasta. Tak przygotowane ciasto przełożyć na obsypany mąką blat i spłaszczyć przy pomocy dłoni, a następnie naciąć na kształt scones. Ważne, aby nie "męczyć" czyli nie ugniatać za mocno i zbyt długo.
Podzielone na części ciasto przełożyć na wyłożoną pergaminem blachę i posmarować z wierzchu mlekiem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 175 stopni. Piec 15-20 minut do momentu aż urosną i lekko zbrązowieją.
Podawać z hummusem z czosnku niedźwiedziego.
HUMMUS Z CZOSNKU NIEDŹWIEDZIEGO
/przepis znaleziony tu - klik/
400 g ciecierzycy z puszki, odcedzonej z zalewy
1 duża garść świeżych listków czosnku niedźwiedziego, opłukanych
2-3 łyżki wody
4 łyżki oliwy extra virgin
2 łyżki soku z cytryny
sól i grubo mielony pieprz do smaku
Aniu najdroższa :), cudowne scones . Ten hummus Twoj to strzał w 10!!!. Piekne zdjęcia. Nie zdziw się jak zapukam kiedyś drewnianą chochelką do Twoich drzwi i powiem GOTUJEMY?? :). Dziękuję !!!!
OdpowiedzUsuńNie mam w ogrodzie czosnku niedźwiedziego. Bede miała.
OdpowiedzUsuńKompromisy są treścią mojego życia. Gdzie ten główny nurt, gdzie cel?
Może jeszcze zdążę.
Prosto, pięknie piszesz. Lubię taki styl.
Całe życie uczę się bycia sobą i pewnie do końca będę się uczyć:-)
OdpowiedzUsuńHummus powalił mnie na kolana, jego kolor jest przecudny, wiosenny. A scones muszą smakować nieziemsko z takim akompaniamentem:-)
Aniu ściskam Cię serdecznie!
Chyba tylko Ty potrafisz tak wspaniale o takich najprostszych rzeczach pisać. Tez ciągle uczę się być sobą, blog bardzo mi w tym pomaga. Uczę się, że nie muszę być taka jak wszyscy, iść tą sama drogą. W końcu to moje życie, nikt go za mnie nie przeżyje :)
OdpowiedzUsuńRzuciło mi się w oczy zdanie o chowaniu cukrów do torebki. Akurat kilka dni temu w swojej znalazłam zakamuflowane dwie saszetki z takiej jednej kawiarni, także nie jesteś z tym dziwnym nawykiem sama :D
Wspaniałe rzeczy robisz. Mam nadzieję, że i mi uda się kiedyś coś z Tobą wirtualnie ugotować :)
Pozdrawiam ciepło i wiosennie
czy na majówkę można się jeszcze zapisywać? bo takie menu mi pasuje :))
OdpowiedzUsuńa zdjecia do zjedzenia
być sobą..po prostu,bez lęku i kompromisów.na dobre i na złe.powolutku zaczynam dostrzegać sens Twoich słów tutaj dzisiaj.bo najwazniejsze,to cieszyć się każdym z pozoru zwykłym dniem i własnym towarzystwem:)
OdpowiedzUsuńporywam chrupiące,ziołowe ciasteczko:)piękna to sezonowa celebracja.
uściski!
Jem oczami:)
OdpowiedzUsuńAleż pięknie to wygląda, tak smacznie, pachnąco ,zielono.
OdpowiedzUsuńWspólne gotowanie - cudowna sprawa.
Pozdrawiam ciepło:*
Bardzo mądre Twoje słowa, sama nie wiem, czy jestem sobą tak do końca, do końca to chyba nie, chociaż i tak w dużo większym stopniu niż większość..w dużej mierze dzięki mojej pasji gotowania i blogowania; to mi daje poczucie ogromnej wolności i radości. Co mi ciąży jak kamień u szyi to praca w korporacji, cała moja dusza buntuje się przeciwko niej, zasadom i wymaganiom, które mi narzuca. Tu zdecydowanie moja wolność się kończy. Mam jednak nadzieję, że któregoś dnia starczy mi odwagi, żeby ją po prostu rzucić. Scones w Twoim wydaniu bardzo piękne; podoba mi się forma:)
OdpowiedzUsuńJak kruszonka:))) to moje ulubione porównanie spośród tych wszystkich:)))
OdpowiedzUsuńpysznie zielona propozycja:))))
wspaniałe menu majówkowe :)
OdpowiedzUsuńa sobą lubię być, nie znoszę dostosowywać się na siłę, i nawet ten irokez mi bliski, i kolorowo lubię, i czadowo, i po swojemu choć nie zawsze to lekko bo ludzie nietolerancyjni i krzywo patrzą :) fajnie nawet wirtualnie spotykać tych odważnych w zgodzie z samymi sobą żyjących :)
Też najważniejsze jest dla mnie bycie sobą, a znaczy to tyle, że robię to co w danym momencie czuję, nie zastanawiając się jak to będzie odebrane. Bez względu na to, czy mam ochotę popłynąć z prądem czy właśnie pod prąd.
OdpowiedzUsuńpysznie menu!
Uwielbiam Twoje wpisy. Dzisiejszy jest pełen mądrości, której nasi przodkowie nie mogli doświadczyć.. Musieli się stale dostosowywa do otaczającej rzeczywistości, ich potomkowie z rozpędu sami narzucali sobie ograniczenia, pokolenie dzisiejszej młodzieży jest już wolne, choć presja społeczeństwa wciąż próbuje wsadzić ich w ramy..
OdpowiedzUsuńMenumajówkowe do pozazdroszczenia :) nigdy mi się nie udało kupićtego " zielska" ;)
kolejny przepis zapisany do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje wpisy :)! te scones są takie apetyczne.
Cudownie wiosenne menu. Wytrawne scones mnie uwiodły :).
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co mi się podoba bardziej: pieczywko, czy hummus, jedno i drugie zielone, cudownie sezonowe - zachwycające. Sobą jestem, byłam i pewnie będę, nie każdy jednak ma to szczęście by pewnym krokiem wejść w wybraną przez siebie ścieżkę, niektórym brak wiary, poczucia wartości.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis. Całuję.
Jak zwykle Anno-Mario serwujesz cudowność. Ciekawam tylko jak smakuje ten słynny czosnek niedźwiedzi?
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i cudnie się prezentuje
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis. Cudne zdjęcia:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj-pięknie tu u Ciebie.Smacznie,wiosennie i kolorowo.Podoba mi się,więc rozgoszczę się na dłużej,a Ciebie zapraszam w wolnej chwili do Dobrych Czasów.Pozdrawiam.J.Dodam tylko,że fotki rewelacyjne
OdpowiedzUsuńmenu doskonałe, to ja chcę z Wami na taką majówkę :)
OdpowiedzUsuńAniu cudowne spotkanie kulinarne, bardzo smaczne i w moim ukochanym kolorze:). Ja czosnek niedzwiedzi mam w planach na przysżły tydzień, ten tydzień upływa pod znakiem chrztu naszej Lili:). Mam w planach jakies bułeczki własnie:) .... buziaczki zasyłam Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńdo mnie też kiedyś przyfrunął niedźwiedzi czosnek. znalazłam go w kopercie. i to było szalenie miłe!:-)) a kulinarne randki.. są cudne, mam za sobą jedną najpiękniejszą!:-)
OdpowiedzUsuńOd czasu kiedy wyprowadziłam się od rodziców najbardziej tęsknię za pomidorami od taty, szałwią z ogródka mamy i czosnkiem niedźwiedzim. Jakbym dostała bukiecik od razu zrobiłabym hummus, potem znowu hummus i potem małe scones <3
OdpowiedzUsuńprawdziwa wiosna u Ciebie.
OdpowiedzUsuńAniu, u Ciebie piękne zdjęcia jak zawsze... Będziesz w piatek na warsztatach z kuchni azjatyckiej w Bielsku?
OdpowiedzUsuńUpolowałam czosnek niedźwiedzi. Ciecierzyca się już studzi, a na jutro rano na pewno zrobię scones! <3 <3
OdpowiedzUsuńTyle już dobrego o tym czosnku słyszałam, że ah ! I za te scones też wypada się wreszcie wziąć :D
OdpowiedzUsuńbardzo dobre słowa. bardzo dobrze mi się Ciebie czyta, dzięki za to :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie:)
OdpowiedzUsuń