Jej oddech jest niczym miód przyprawiony goździkami.
Jej wargi - słodkie jak dojrzały owoc mango.
Całować jej skórę - to jak dotykać płatków lotosu.
Głębia jej pępka kryje w sobie aromat wszystkich przypraw.
Jakież rozkosze kryją się dalej - wie tylko język,
ale nie potrafi tego opowiedzieć.
/Srngarakarika, Kumaradadatta, XII w./
Jedzenie i rozkosz.
Rozkosz podniebienia.
Zmysłowość kształtów, woni, smaków.
Słuch, dotyk, węch.
Jedzenie jest tańcem zmysłów.
Kocham jeść.
To dla mnie zmysłowa przyjemność.
Rozkosz, której nie potrafię i nie chcę sobie odmówić.
Już same dźwięki są afrodyzjakami.
"Synkopowy dźwięk noża przy krojeniu warzyw, cierpliwy śpiew moździerza ucierającego ziarenka, płynne nuty wina rozlewanego do kieliszków, brzdęk srebrnych sztućców, kryształów i porcelany, melodyjny szept rozmów przy stole, pomruki zadowolenia i niemal nieuchwytne skwierczenie świec oświetlających jadalnię."
Ktoś powiedział, że gotowanie jest dowodem miłości.
A więc ja kocham, kocham bardzo.
Kocham jeść, kocham gotować, kocham....
Ale nie znoszę nudy. Uwielbiam ryzyko, dreszcz emocji i podekscytowanie, jakie towarzyszy kolejnym eksperymentom.
Tiramisu... Tak, lubię, ale znowu?
Ten romans już przygasł, jest sentymentalny, ale już nie ekscytuje.
W karcie deserów szukam czegoś bardziej podniecającego.
I nie jest to kolejna szarlotka na ciepło z lodami ani tym bardziej porcja tortu, która pod fikuśnym makijażem kryje wszystkie niedoskonałości mało pociągającego wnętrza.
Chcę tort bezowy.
Chcę patrzeć na jego nieregularne, czasem ostre rysy.
Wyobrażać sobie, że w środku ta kusząca kruchość topnieje i zamienia się w słodką, zniewalająco ciągnącą miękkość, która muśnięta językiem zaczyna powoli rozpływać się na podniebieniu.
Chcę wsłuchiwać się, jak ostrze noża powoli, choć zdecydowanie przełamuje kruchość i ląduje między aksamitnymi warstwami kremu. Tam, gdzie kajmak otula orzechy i spływa powoli złączony dekadenckim uściskiem z czekoladowym ganache.
Chcę koniuszkiem języka zlizać ostatni bezowy okruch wtulony w krągłości warg wraz ze słodką kroplą kajmaku.
Chcę....
A figa!
A figa, to prawdziwa kurtyzana.
Zmysłowa, uwodzicielska, kusząca, stworzona do tego, by grzeszyć w kuchni, eksperymentować.
Na ostro, na słodko, solo, w duecie i w zmysłowym trójkącie z gorgonzolą i lodami.
Gorgonzola - ostra.
Lody - pieprzne.
Figa - oblana sokami rozkoszy.
Jakież rozkosze kryją się dalej - wie tylko język,
ale nie potrafi tego opowiedzieć.
Zanurzam się w tym grzechu po uszy, bezkarnie, z apetytem na więcej.
I Wam też polecam. Rozkoszujcie się!
TARTA TATIN Z FIGAMI I GORGONZOLĄ
/pomysł własny/
Słodkie
figi i ostra gorgonzola to cudowne połączenie, ale osiąga prawdziwy
ideał pod gęstymi kroplami kremu z octu balsamicznego i w towarzystwie
absolutnie cudownych lodów z kolorowym pieprzem. Zwolennikom ostrej
jazdy nie muszę nawet polecać, by lody dodatkowo oprószyli świeżo
mielonym pieprzem - mrauuuu
płat gotowego ciasta francuskiego (do tarty tatain można używać ciasta kruchego, jak i francuskiego - w tym wypadku, ze względu na lekko słony posmak, wybieram właśnie to drugie)
80 g masła
80 g cukru
Na nadzienie
6 dojrzałych fig
kawałek gorgonzoli piccante
dodatkowo - krem z octu balsamicznego i świeżo mielony, gruboziarnisty kolorowy pieprz, świeży tymianek
W formie o średnicy 21 cm ogrzewać masło z cukrem na średnim ogniu do momentu aż cukier się roztopi - można od czasu do czasu mieszać. Trzymać dalej na ogniu ok. 5-6 minut, aż masa nabierze lekko karmelowego odcienia. W tym momencie zdjąć z ognia. Figi przeciąć na pół i w środku każdej połówki zrobić łyżeczką zagłębienie. Układać w nich kawałki gorgonzoli. Nadziane połówki fig układać w formie nadzieniem do góry. Na wierzchu rozłożyć płat ciasta francuskiego, przycinając nadmiar i upychając brzegi do wnętrza tarty. Nakłuć widelcem w kilku miejscach i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 210 stopni przez ok. 15-20 minut lub do momentu aż wierzch ciasta ładnie się zrumieni.
W trakcie pieczenia figi puszczają dużo soku - przed przełożeniem na talerz polecam lekko przechylić formę i do podstawionego naczynka odlać nadmiar płynu - będzie idealny do polania tarty z wierzchu przed podaniem. W przeciwnym wypadku spłynie pod spód i nawilży go, co moim zdaniem odbiera tarcie cały urok.
Naczynie z tartą nakryć talerzem i sprawnym ruchem odwrócić formę do góry dnem - uwaga na gorące krople karmelu!
Podawać na ciepło posypaną z wierzchu listkami tymianku, z pokruszonymi kawałkami gorgonzoli. Słodkie figi i ostra gorgonzola to cudowne połączenie, ale osiąga prawdziwy ideał pod gęstymi kroplami kremu z octu balsamicznego i w towarzystwie absolutnie cudownych lodów z kolorowym pieprzem. Zwolennikom ostrej jazdy nie muszę nawet polecać, by lody dodatkowo oprószyli świeżo mielonym pieprzem - mrauuuu
LODY
Z KOLOROWYM PIEPRZEM
/trzyskładnikowe,
bez użycia maszynki do lodów, przepis własny/
4
szklanki śmietany kremówki
420
ml mleka słodzonego skondensowanego
kolorowy
pieprz – do smaku, gruboziarnisty
W
misce ubić śmietanę aż zacznie nabierać objętości. Odstawić.
W oddzielnym naczyniu zmieszać mleko skondensowane z kolorowym
pieprzem i połączyć z ubitą śmietaną. Mieszać tak długo, aż
całość dokładnie się połączy. Przełożyć do zamykanego
pojemnika i chłodzić w zamrażarce przez min. 6 godzin lub
najlepiej przez całą noc.
PIĄTA PORA ROKU
Kiedy się kończy, kiedy zaczyna?
Jak smakuje? Jak pachnie? Jaki ma kolor?
Odpowiedź jest tylko jedna – WARSZTATY KULINARNE w Siedlisku
Tu poznacie smak, zapach i magię pory roku, której na próżno szukać w kalendarzach.
Zapraszamy na wyjątkowe, jedyne takie w Polsce
WARSZTATY KULINARNE - PIĄTA PORA ROKU
W programie cztery dni pobytu, trzy sesje warsztatowe – dwie
popołudniowe zakończone wspólną kolacją i jedna poranna kończąca się
wspólnym brunchem.
Na wszystkich uczestników codzienne rano czeka śniadanie. Każdy
otrzymuje też w prezencie siedliskowy fartuch oraz smaczne upominki.
Spotykamy się i gotujemy w kameralnej atmosferze, dlatego ilość miejsc jest ograniczona.
Rezerwacja i zapisy do 20 września
Informacje i rezerwacje – warsztaty@siedliskoblanki.com tel. 696 871 139
Więcej informacji na stronie Siedliska www.siedliskoblanki.com
* cytaty pochodzą z książki Isabel Allende, Afrodyta, wyd.Muza
Przepiękne! Uwielbiam figi,a w takiej kompozycji muszą być wspaniałe!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Smakowały wyśmienicie.
UsuńUwielbiam tartę tatin bananową. Chętnie skorzystam z pomysłu na figową.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:)
UsuńOch, jakie to musiało być wspaniałe, figi są takie delikatne i takie pyszne!
OdpowiedzUsuńByło boskie! Pozdrawiam:)
Usuńzachwyciłaś mnie opisem tego deseru... dlaczego ja czytam twojego bloga zawsze wieczorem... kiedy sklepy zamknięte ;-(
OdpowiedzUsuńJagienko, nie wiem, ale wiem, że Twoje odwiedziny cieszą mnie bez względu na porę dnia:)
UsuńPozdrowienia!
Figi, gorgonzola,stare drewno z Twoich fotografii, ten niesamowity odcień niebieskiego... bardzo sexy. Dobrze, że czytam Twojego bloga wieczorem ;).
OdpowiedzUsuńGosiu, dziękuję:) Mam nadzieję, że wieczór okazał się udany;)
UsuńDoskonały romans :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę;)
UsuńPozdrawiam Cię Kamila!
Ja się wcale nie dziwię charakterowi tego wpisu. Figi tak właśnie się kojarzą. Wspaniała tarta :).
OdpowiedzUsuńEvitaa, bo figi już takie są;)
UsuńPozdrowienia!
Zastanawia mnie czy można piękniej o jedzeniu??!!!chyba nie
OdpowiedzUsuńIga, na pewno można! Dziękuję:)
UsuńAniu...
OdpowiedzUsuńTak przepięknie napsiałś, tak zmysłowo, niebanalnie, pociągająco, wciągająco. prawdziwie.
tak, ze cokolwik tu teraz napiszę, t będzie za mało ,żeby wyraić to co chcę.
tak żadko zostawiam po sobie ostatnio ślady, nie mówiąc juz o blogu moim, ale...
czytam, oglądam i rozkoszuję się w tym, co tu przedstawiasz!
chciałabym kidys uczestniczyc w takich warsztatach.. :)
akurat w tym terminie wyjeżdżam, ale może kiedyś..?
a teraz nucę nasze "summer almost gone"... :))
pasuje idealnie.
uściski,
mnóstwo inspiracji!
T.
Toniu! Zacząć tydzień, zacząć wrzesień z Tobą - ależ mnie szczęście spotkało! Dziękuję, że napisałaś - tęskniłam...
UsuńKiedyś koniecznie - nie przestaję mieć nadziei na to spotkanie!
Uściski:*
I nucę, nucę to samo...
I pewnie kochasz kochać :)))
OdpowiedzUsuńFigi teraz coraz pyszniejsze. Tylko z nich czarować, bo w końcu maja w sobie to coś.
Owszem, w czerwcu kupowałam nawet, ale tylko wyglądały jak figi. A po obróbce termicznej... równie dobrze, można było posłodzić, zamiast pofiżyć ;)))
Proponujesz znowu, ZNOWU!, jakieś niezwykłe połączenie, bez którego posmakowania nie zasnę :D
Fu! Kocham kochać, o tak:)
UsuńI kocham Ciebie, ale to też wiesz, prawda?!:)
A ja nie zasną dopóki nie dowiem się, czy stanęłaś już na rzęsach?! Pamiętasz?
Bardzo bym chciała....
Całusy:*
Stanęłam...
UsuńAle mi przypomniano, że tak bardzo chciałam remontu i kota i wyjazdu do Gdyni. I mogę się tylko figami pocieszać i mieć nadzieję, że będą jeszcze okazje :(
I muszę pokochać ten stan rzeczy :)
W takim razie spocznij, masz odpuszczone:)))
UsuńNastępnym razem chcę osobiście tym rzęsom się przyglądać:D
Całusów moc:***
to już figi? lodowe ujęcia pobudzają zmysły ;)
OdpowiedzUsuńJo! Tak już, nareszcie:)
UsuńPrzepiękny plakat, na pewno warsztaty będą wspaniałe. Ściskam!
OdpowiedzUsuńMarta! Dziękuję:) Mam taką nadzieję...
UsuńUściski:*
O matko, to jak Ty piszesz o jedzeniu, to jest prawie nieprzyzwoite! Ale czyta się to wspaniale i zachciewa się tych potraw, które opisujesz... :)
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję:) Dla mnie to wielki zaszczyt być nieprzyzwoitą w kwestii jedzenia:)
UsuńPozdrowienia! I namawiam do grzeszenia w kuchni;)
ależ pachnący przepis! i zdjęcia mistrzowskie :) pięknie piszesz, tak ciepło... akurat na zimny i wietrzny dzień ;)
OdpowiedzUsuńWiewióreczko! Dziękuję:)
UsuńPozdrowienia przesyłam!
Przepiękne! Kocham figi, na ciepło, na zimno, w każdej formie!
OdpowiedzUsuńAjko, to wspaniale! To także moja miłość:)
UsuńPozdrowienia!
ja nabylam dzis dwie figi na wyprobowanie...powalily mnie smakiem,zapachem i wygladem.to chyba jeden z najseksowniejszych owocow jakie znam :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Najbardziej sexy;)
UsuńW koszyczku leży tylko jedna figa;-( A tarta Twoja Aniu tak cudna, że chciałoby się biec do kuchni i upiec ją:-) Szkoda, że Twoje warsztaty tak daleko ode mnie, oj szkoda...
OdpowiedzUsuńMarzeno, tartę polecam! A czy daleko? Hm, znam miejsca znacznie bardziej odległe ;D
UsuńPozdrowienia!
Figi są takie pyszne, piękne, soczyste i seksi!
OdpowiedzUsuńNajlepsze figi jakie jadłam były we Włoszech. Zakochałam się w ich smaku, niestety w Polsce takich pysznych nie udało mi się kupić. Owszem dobre, ale nie obłędne
A te na Twoich zdjęciach Aniu wyglądają tak smacznie! :)
Piękne te fotki, oj piękne.
Pozdrawiam ciepło.
Majanko! To prawda, te włoskie czy francuskie smakowo bardzo królują, ale cieszę się też z naszych - dobrze, że są:)
UsuńCałusy!
Piękny blog. Cudne zdjęcia i pyszne potrawy :) ja się dopiero rozkręcam ale może znajdziesz chwilkę i wpadniesz :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńintrygujące połączenie! z chęcią bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńpyszności!
OdpowiedzUsuńOj potrafisz kusić, potrafisz Aniu:) .... cudowna ta tarta ...a Ty zastanów się nad napisaniem jakiejś powieści ...bo cudownie sie Ciebie czyta:) buziaki Jola Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńAniu, Twoje wpisy onieśmielają mnie, teksty, zdjęcia, a przede wszystkim klimat..pięknie, pięknie..A ja figi mam, aż 6, zrobię z nich użytek, dziękuję za inspirację:)
OdpowiedzUsuń