Moja kuchnia istniała już na długo zanim zaczęłam w niej gotować. Była w mojej głowie. Już wtedy wiedziałam, że ma być bardzo duża. Na tyle duża, by w jej centrum stanęła wyspa. Kiedy marzenie zyskało status "do spełnienia" zgłosiłam się do"pana od gazu", by wykonał konieczny projekt instalacji gazowej. Gdy po wstępnych oględzinach zapytał "No, a gdzie będzie pani gotować?", z pełnym zaangażowaniem i radością wskazałam mu na środek kuchni i wyjaśniłam, że właśnie tu stanie wyspa, a na niej płyta gazowa z grillem. Cisza. Konsternacja. Wielkie i rosnące z niedowierzania oczy pana od gazu i mnie na chwilę odebrały mowę. Pomyślałam, że pewnie z euforii za szybko mówię albo niewyraźnie, więc jeszcze raz, powoli, z dbałością o poprawną artykulację i wspomagana precyzyjną, jak mi się wydawało, gestykulacją, powtórzyłam to samo.
Tym razem pan przerwał milczenie, choć nadal patrzył na mnie jakbym była co najmniej kosmitką. "Wyspa?! Na środku?! Jak to?! Gdzie?! Tego się nie robi!!! Już ponad 30 lat pracuję i nigdy nie słyszałem, żeby ktoś gotował na środku kuchni!".
Z uwagi na jego wiek starałam się spokojnie wyjaśnić, że ja przecież nie chcę urządzać na środku kuchni ogniska, a jedynie, co już wtedy nie było nowością, zbudować na środku wyspę i wstawić w nią płytę.
"Nie da się!" Nie dał się przekonać.
"Da się!" Nie dałam się pokonać.
I natarłam ponownie, tym razem ze wsparciem branżowych czasopism wskazując podobne projekty. Pan kiwał z niesmakiem głową i jestem pewna, że po cichu zaliczył mnie już dawno do kompletnych dziwaków i odmieńców.
Ale zabrał dokumentację i pomrukując coś pod nosem (wolę nie wiedzieć co) poszedł sobie.
I nie wracał. Długo go nie było. Aż tu któregoś dnia pojawił się i chyba sam sobie nie wierząc, że zrobił coś takiego i dał się wciągnąć w takie szaleństwo, oddał mi projekt. Z wyspą na środku. Z płytą na wyspie. Victoria!
Od tamtej pory sporo już czasu minęło. Wiele dań powstało na wyspie, wielu gości do niej przybyło. A ja wciąż cieszę się, że się nie poddałam, że prawie tupiąc nóżką postawiłam na swoim. I ponownie udowodniłam sobie, że warto iść pod prąd, unikać kompromisów i najprostszych rozwiązań, być sobą.
O tym jak dalej toczyły się losy wyspy i kuchni, jak ją wymieniałam i zmieniałam opowiem Wam przy innej okazji.
Ale miało być o znalezisku. Otóż wyspa jest na tyle duża, że prócz schronienia dla szafek, szuflad i półek pełni też rolę mojej biblioteczki książek kucharskich. Gromadzone od lat raz po raz stanowią inspirację do kolejnego gotowania i pieczenia. I jeszcze do niedawna wydawało mi się, że znam wszystkie tytuły, pamiętam od kogo je dostałam lub gdzie kupiłam. Aż tu sięgając po jedną z dawno nie przeglądanych książek wysunęła się zza niej mała, kwadratowa książeczka. "Let's cook - 52 Summer Vegetable Dishes" wydana przez BBC GoodFood. Dziwię się na jej widok, zastanawiam skąd tu trafiła, od kogo, kiedy... Nie pamiętam, naprawdę. Nie mam pojęcia. Ale cieszę się ogromnie! Takie odkrycie! Nowe przepisy! Zaraz zabieram się za przeglądanie. I od pierwszej strony wiem, co zjem następnego dnia, i kolejnego. Świetne, proste, lekkie i pełne warzyw pomysły na letnie potrawy, a wśród nich jedna, w której zakochuję się od razu. Intuicja pozwala mi wierzyć, że i Wy pokochacie tą wersję crumble. Crumble z pomidorami pod chlebowo-parmezanową kruszonką.
Danie tak proste, że aż genialne w swojej prostocie. I tak cudownie lekkie, aromatyczne. Słodycz pieczonych pomidorków, aromat ziół, oliwa z czosnkiem łącząca się z serem i sokiem z pomidorów, a wszystko pod idealnie chrupiącą pierzynką. Doskonałe na lunch, lekki obiad, kolację. Dla mnie to najlepsze danie jakie ostatnio jadłam. Dajcie się na nie namówić!
CRUMBLE Z POMIDORKAMI POD CHLEBOWO-PARMEZANOWĄ KRUSZONKĄ*
SKŁADNIKI
Na 2 średnie porcje - choć za pierwszym razem całość zjadłam sam:)
400 g pomidorków koktajlowych (im mniejsze tym lepiej)
opakowanie sera feta
2-3 ząbki czosnku
świeży tymianek i bazylia
oliwa z oliwek
miąższ czerstwego białego pieczywa (wykorzystałam czerstwą bagietkę)
ok. 30 g świeżo tartego parmezanu
oliwa z oliwek
Na patelni rozgrzać oliwę i wrzucić na nią pokrojony w cieniutkie plasterki czosnek. Dodać pomidorki i przez minutę podpiekać ( nie dłużej, by zapobiec popękaniu pomidorków).
Piekarnik rozgrzać do temperatury 180 stopni. Pomidorki z oliwą i czosnkiem przełożyć do żaroodpornego naczynia. Fetę pokruszyć i rozsypać między pomidorki, dodać zioła. Całość jeszcze raz wymieszać, by składniki połączyły się równomiernie.
Z czerstwej bułki (lub chleba) wyciągnąć miąższ. Pokruszyć. Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić na nią okruszki i chwilę podpiekać. Zdjąć z ognia. Połączyć ze świeżo startym parmezanem i ułożyć na pomidorkach.
Wstawić do piekarnika i zapiekać ok. 20-25 minut, do momentu, aż chlebowa kruszonka nabierze złotego koloru.
Smacznego!
* przepis cytuję za BBC GoodFood "Let's Cook - 52 Summer Vegetable Dishes. Oryginalny przepis zakłada użycie koziego sera, ale nie miałam go akurat, więc zastąpiłam fetą. W składzie są też orzeszki piniowe, ale ostatnie jakie miałam zużyłam do tartinek z czerwoną cebulą:)
** ten przepis to moja pierwsza propozycja do akcji pomidorowej Smacznie i pomidorowo.
** ten przepis to moja pierwsza propozycja do akcji pomidorowej Smacznie i pomidorowo.
Aniu, rzeczywiście genialne w swojej prostocie! Przepis zapisuję "ku pamięci":) Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńA mnie się taka wyspa marzy ... Coś dzisiaj mnie prześladują pomidory ... a tu takie super pomidorowe danie, bardzo mi się podoba, bardzo.
OdpowiedzUsuńŚliczna kuchenna opowieść, a tym crumble mnie absolutnie zaczarowałaś! Koniecznie muszę je zrobić!
OdpowiedzUsuńDodałam ogromniasty komentarz i mi go wcięło. Więc krótko.
OdpowiedzUsuńZ wyspy zrezygnowałam na rzecz ściany między kuchnią a pokojem, durna ja durna (teraz to wiem).
A crumble - świetne na sobotnie śniadanko. Rewelacyjne!
aż się uśmiechnęłam czytając ten post
OdpowiedzUsuńjuż widzę tego Twojego majstra z rozdziawioną japą, jak mu opowiadasz o wymarzonej wyspie ;-D
eeehhhh - jak mi się marzy duuuuża kuchnia, żeby nie musieć ograniczać się z kupowaniem kuchennych gażdżetów i mieć dużo miejsca na blacie
pomidorki fajowe, na pewno będzie z nich u nas jakaś kolacja w przyszłym tygodniu!
Fajna opowieść. Szkoda, że nie można tego zobaczyć i usłyszeć (ale od czego jest wyobraźnia). Crumble koniecznie do zrobienia.
OdpowiedzUsuńKochana, powinnaś się wstydzić:):):) O tej porze na pokuszenie mnie wodzić? I takie pyszności tu pokazywać?? Dobrze, że nie mam pomidorków koktajlowych, bo zaraz leciałabym do kuchni...:)
OdpowiedzUsuńA tej wyspy wielkiej to Ci zazdroszczę...
Buziaczki
Ja na szczęście mam dużą kuchnię, choć bez wyspy - ale i tak ją bardzo lubię;) A odkrywanie nowych-starych ksiiążek z przepisami jest zawsze bardzo przyjemne.
OdpowiedzUsuńCrumble zapisuję do zrobienia w najbliższym czasie.
Serdeczności:)
Duza kuchnia i 'wyspa' to cos wspanialego! Prezentowane dzis crumble z reszta tez ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze udalo sie Twoj zamysl zrealizowac :)
Zdjecia barrrdzo smakowite!
Pozdrawiam serdezcnie!
cieszę się, że przy okazji remontu zdecydowałam się pozostać przy gazie - Ty widzę też go masz
OdpowiedzUsuńmnie przekonał wok, psedowoki na płytę indukcyjną to nie woki; przyznam się, że przekonał mnie też architekt mówiąc, że prawdziwi kucharze gotują na gazie :)))
pozdrawiam
Nawet nie wiesz Aniu jak ja marze o takiej duuuzej kuchni z wyspa posrodku. Juz nawet wybralam sobie model kuchni w jednym ze sklepow, ktory w 100% mi odpowiada. Taka kuchnia w stylu retro :) Moze za kilka lat, jak juz kupimy wlasny dom bede mogla sie nia cieszyc :) A na razie moge ja jedynie podziwiac bedac w tym wlasnie sklepie :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze znalazlas te ksiazeczke :) Pomidorowe crumble prezentuje sie znakomicie. Na pewno przygotuje je jeszcze w tym tygodniu. Juz nie moge sie doczekac :))
Oczami wyobraźni widzę Twoją wyspę, i marzę o takiej. Podobnie jak Ty mam w głowie cały projekt kuchni, który jeszcze długi będzie musiał czekać na realizację, niestety...
OdpowiedzUsuńTwoje crumble to rewelacja! Już czuję ten pyszny smak... Spisuję i wypróbuję na pewno!
Pomidory z kruszonką wyglądają niezwykle smakowicie.Lubię takie lekkie,letnie dania.
OdpowiedzUsuńA historia z wyspą na pewno przejdzie do rodzinnej historii.
Pozdrowienia!
Ja też zawsze taką wyspę chciałam. I wiszące nad moja głową garnki i patelnie różnej maści...
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, co by było jak bym zastąpiła pomidory (nie powinnam ich teraz jeść) cukinią?
OdpowiedzUsuńach, jak ja lubię Twoje opowieści. ciekawe ile razy już o tym wspominałam.. :-)
OdpowiedzUsuńwielką mam w sobie ciekawośc, by zobaczyc tą Twoją kuchnię, tą wymarzoną wyspę. pokażesz nam kiedyś?
Jeeejku, wspaniałe! I wcale się, Aniu, nie dziwię, że zjadłaś porcję sama. Takim pysznościom trudno się oprzeć! ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Jakie proste i jednocześnie efektowne.
OdpowiedzUsuńW dodatku nie pozwala na wymówki, że czegoś nie ma: czasu czy składników.
Rewelacja do zrobienia koniecznie :)
nie mogę się napatrzeć na te pomidorki :)
OdpowiedzUsuńPrzepis brzmi fajnie,zdjęcia bardzo zachęcające,lubię pomidory i fetę,więc pewnie kiedyś zrobię.pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńZabawna historia o tym majstrze. Ciekawe, że wszyscy majstrowie tak samo oceniają wykonalność zadań: "nie da się". Szacun mam wielki dla Twojej siły przebicia...
OdpowiedzUsuńŚwietne, proste, ale nie banalne danie. Świetny post, jak zwykle zresztą. Świetna kuchnia z wyspą. Tylko zawsze mnie zastanawia jak to jest, że świat idzie do przodu, a co niektórzy fachowcy zostają w tyle z Hasłem "nie da się" ! Też to przeżyliśmy i jeszcze do tej pory przeżywamy. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńKochani! Bardzo dziękuję za odwiedziny i tyle miłych słów. To crumble naprawdę jest przepyszne, mam nadzieję, że choć część z Was spróbuje - zakochacie się!
OdpowiedzUsuńCo do historii o wyspie, to mam jeszcze sporo podobnych, chętnie Wam opowiem przy innej okazji. A może założę osobny dział, bo historii jest spooooro....i do dziś nie wiem jak ja dałam radę z tymi wykonawcami ( a oni ze mną!).
A sama wyspa bardzo chętnie by Was ugościła - może uda się kiedyś jakimś sposobem skrzyknąć Was do niej? Cóż to byłoby za cudowne spotkanie! Już dziś zapraszam!
Paulina! Spokojnie możesz zastąpić cukinią. Wiesz, nawet dziś taką wersję znalazłam w książce, którą dziś kupiłam w ....ciucholandzie! Mam taki jeden u siebie - co jakiś czas "rzucają" w nim książki kucharskie, więc chodzę i poluję. Dziś były udane łowy - ta wersja jest z cukinią, ziemniaczkami i cebulą, ale myślę, że nawet z samą cukinią będzie pyszne - sama też spróbuję!
OdpowiedzUsuńTylko chwilkę mnie nie było a u Cibie już tyle pyszności. Wszelkie wariacje z truskawkami Pyyycha:) A te pomidorki - boskie...
OdpowiedzUsuńślinka cieknie:)
takich zdjęć powinni zakazać !!!! Kategorycznie !!! cudownie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńNika! Koniecznie zrób - to crumble jest naprawdę boskie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiegusek! Dla mnie to teraz ulubiona potrawa na lato. Spróbuj koniecznie!
nie mogło byc inaczej! przekonałaś mnie:) wkrótce spróbuję!
OdpowiedzUsuńJedynko! Fajnie, że nie dałaś się długo namawiać:P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZrobione,sfotografowane, zjedzone! I choć moje zdjęcia nie są takie śliczne, jak Twoje - zaraz wrzucę na bloga, bo danie szybkie, pyszne i warte polecenia! A wyspę mam i uwielbiam:) Dziekuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdam sie namowic,wyspa tez jest mi droga;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń