Jeszcze o nim nie wiecie.
Z czarną żaluzją na drzwiach i oknie.
Z nisko sklepionym bocznym wejściem do toczenia beczek
Sklep.
Za ladą drobniutka, niespełna osiemnastoletnia Dziewczyna. Włosy spięła szylkretowym grzebykiem i patrzy na świat niepewnym wzrokiem. Jest zagubiona.
Czy jako najstarsza z czwórki osieroconych nagle dzieci podoła wszystkiemu?
Sklep, młodsi bracia i siostra. Widmo zbliżającej się wojny. Klienci kupujący zwyczajowo "na zeszyt" i z premedytacją wykorzystujący łatwowierność i brak stanowczości.
Nie mają szans. Chyba, że pojawi się Książę z bajki. Zakochuje się w zagubionych oczach. Pomaga im spojrzeć na świat z nadzieją. Żeni się z Dziewczyną. Spłaca długi, jakie narosły u dostawców. Pracuje, by zadbać o naukę młodszego rodzeństwa, wyprawić na studia, zgromadzić posag.
A wracając z pracy często kupuje Dziewczynie kwiaty.
I ... bańkę, do której nalewa wody i wkłada kwiaty, by po drodze nie zwiędły.
I ... bańkę, do której nalewa wody i wkłada kwiaty, by po drodze nie zwiędły.
Ona - to Karolka, moja najukochańsza Prababcia. On - to mój Pradziadek.
Ona mnie wychowała. On, odkąd pamiętam, nie przestaje być najwspanialszym Księciem z bajki. Konstruktorem, czarodziejem, magikiem, złotą rączką. Dowodem na to, że można kochać kogoś, kogo nie zdążyło się poznać...
Jedyna z ocalałych baniek stoi w mojej kuchni.
A ja siedzę teraz w miejscu, które kiedyś było królestwem i kryjówką Pradziadka. Tu majsterkował, konstruował, naprawiał, budował, a nawet uszył pluszowego misia, gdy w dzieciństwie moja Mama ciężko zachorowała.
Odkąd pamiętam to miejsce mnie fascynowało. Stare krokwie, cienie, szafki, skrytki, skrzynie .... Marzyłam, by tu zamieszkać. Marzenie się spełniło... I choć tak wiele się zmieniło, to co najważniejsze pozostało i trwa niezmienione.
Tylko sklepu już nie ma...
Tylko sklepu już nie ma...
Dlaczego o tym wszystkim piszę?
Dziś KUCHARNIA obchodzi 2-gie urodziny.
Spełniło się moje marzenie, by zamieszkać na strychu. A marzenie, by kiedyś opisać historię domu właśnie się spełnia. Bo to właśnie tu, na blogu pisząc o jedzeniu zapisuję kolejne wspomnienia. Znalazłam swoje miejsce, jeszcze pełne niezapisanych stron, które z coraz większą przyjemnością zapełniam.
Kiedyś bałam się, że te wszystkie myśli, obrazy, gdzieś umkną i już ich nie odzyskam... Ale chowam je tu, w KUCHARNI. A zanim trafią do wirtualnego świata zapisuję je w wielkim, grubym, trochę już pożółkłym zeszycie, który odnalazłam przed laty na strychu. Data na kartce z drukarni podaje rok 1955. Czy pusty czekał tu na mnie, bym spisała historię, której stałam się częścią...?
Kiedyś bałam się, że te wszystkie myśli, obrazy, gdzieś umkną i już ich nie odzyskam... Ale chowam je tu, w KUCHARNI. A zanim trafią do wirtualnego świata zapisuję je w wielkim, grubym, trochę już pożółkłym zeszycie, który odnalazłam przed laty na strychu. Data na kartce z drukarni podaje rok 1955. Czy pusty czekał tu na mnie, bym spisała historię, której stałam się częścią...?
Nie miałam pomysłu na urodzinowe danie, ale Monika zaprosiła mnie do wspólnego pieczenia. Monice nie potrafiłabym odmówić, tym bardziej, że to takie wyjątkowe pieczenia od morza do Tatr, z udziałem aż 7 blogerek - Moniki, Buru, Margot, Majany, Atiny, Viri i moim. W takim towarzystwie piec mazurki i obchodzić urodziny to prawdziwa radość, tym bardziej, że mazurki uwielbiam, nie mówiąc o piekących je Dziewczynach;)
W moim domu nie było tradycji jedzenia i pieczenia mazurków, a ja co Wielkanoc o nich marzyłam. Mazurek był jednym z pierwszych ciast, jakie upiekłam w mojej samodzielnej kuchni i od tego czasu co roku kilka pojawia się na wielkanocnym stole. Mam swoje ulubione, ale tym razem chciałam upiec inny, z Kucharza Warszawskiego, z wydania z 1914 roku, które należało do Karolki i które także odnalazłam na strychu - pisałam o tej książce już wcześniej tu i tu (klik).
Wybrałam czekoladowy mazurek z chleba razowego. Tego typu mazurki były kiedyś często wypiekane, dziś to rzadkość - większość mazurków bazuje na kruchym spodzie lub białkach.
Niezwykły to wypiek. Nikt mi go nie polecił, przepis jest bez zdjęć, nie umiałam zupełnie wyobrazić sobie jego smaku ani wyglądu. Nie mam też do końca pewności, że dobrze przeliczyłam podane ilości składników. Nie wiem czy kiedyś piekła go Karolka i czy smakuje tak, jak pierwowzór.
Ale smakował wspaniale. Inaczej. Intrygująco. Zainspirował mnie do kolejnych pomysłów. Wrócę do niego na pewno!
Ale smakował wspaniale. Inaczej. Intrygująco. Zainspirował mnie do kolejnych pomysłów. Wrócę do niego na pewno!
Dla KUCHARNI, dla mnie, to był kolejny wyjątkowy rok. Bogatszy o tyle niezwykłych znajomości, listów, wrażeń, niespodzianek, słów, opowieści.
Dziękuję za to, że bez względu na to gdzie jestem, co robię, gotuję i o czym piszę, mogę zawsze czuć Waszą wyjątkową obecność.
I Twoją Karolko też...
/cytuję wersję oryginalną - piekłam z 1/3 porcji/
Wziąć 3 kubki tartej czekolady, 3 kubki miałkiego cukru, 1 kubek słodkich siekanych migdałów, 4 kubki przesianej mąki z ususzonego chleba razowego i 6 całych jaj. Wszystko to dobrze utrzeć w donicy, nałożyć na opłatki, ubrać całemi migdałami i w wolnym piecu upiec.
Aby uzyskać mąkę z chleba razowego, kilka dni przed pieczeniem należy ususzyć kromki chleba razowego, a następnie je zmielić i przesiać. Na 1 kubek mąki z chleba razowego zużyłam 4 duże kromki chleba.
Na spód zamiast dużych, prostokątnych opłatków użyłam małych, okrągłych, na których u mnie tradycyjnie piecze się świąteczne ciasteczka (klik).
Po połączeniu składników ciasto jest bardzo gęste, można je bez problemu formować nadając pożądany kształt i grubość. Przyjęłam, że pieczenie w wolnym piecu to w przypadku mojego piekarnika z termoobiegiem najbezpieczniejsza temperatura 170 stopni. Piekłam do momentu aż brzegi lekko się zrumieniły - ok. 20 minut. Po upieczeniu ciasto jest krucho-ciągnące - ma bardzo ciekawą strukturę przypominającą lekko ciągnące batoniki owsiane. Myślę, że dłuższe pieczenie nie jest absolutnie wskazane, ponieważ ciasto byłoby zbyt twarde.
Upiekłam dwa malutkie mazurki - prostokątny z pigwą i czekoladą, i okrągły różano-czekoladowy.
Na mazurek pigwowo-czekoladowy:
kandyzowana pigwa (można zastąpić konfiturą pigwową)
nalewka pigwowa
85 g gorzkiej czekolady
125 ml śmietany kremówki
Czekoladę wraz z kremówką podgrzewać w naczyniu ustawionym nad parującym wrzątkiem aż do rozpuszczenia czekolady, pod koniec dodać odrobinę (u mnie większa odrobina) nalewki pigwowej. Wymieszać dokładnie, aż masa będzie gęsta i lśniąca. Lekko przestudzić. Na upieczonym spodzie mazurka rozprowadzić kandyzowaną pigwę i nałożyć na nią pomadę czekoladową. Udekorować dowolnie - u mnie kawałeczki pigwy i krojone w paseczki daktyle madjool.
2-3 łyżeczki wody różanej
85 g gorzkiej czekolady
125 ml śmietany kremówki
do przybrania suszone i kandyzowane płatki róż
Czekoladę wraz z kremówką podgrzewać w naczyniu ustawionym nad parującym wrzątkiem aż do rozpuszczenia czekolady, pod koniec dodać wodę różaną. Wymieszać dokładnie, aż masa będzie gęsta i lśniąca. Lekko przestudzić i nakładać grubą warstwą na upieczony spód. Udekorować dowolnie - u mnie kandyzowane i suszone płatki róż.
Aniu , sto lat sto lat , jesteś tym jasnym punktem w blogowych kulinariach , do którego zaglądam z nie ukrywaną radością*, zresztą chyba to widać:D
OdpowiedzUsuńOpowieść wręcz wzruszająca ,a mazurki klasa!!!
Wielka klasa , a ja dziękuję za pieczenie wręcz na żywo*
Alu! Świętowanie z Tobą to prawdziwe wyróżnienie, a Twój komentarz to jak prezent urodzinowy!
UsuńWielki DZIĘKUJĘ:)
Nigdy nie piekłam mazurka, ale mam podobne wsponmienia z szarlotką. To pierwsze ciasto jakie potrafiłam zrobić i do teraz pozostaje moim ukochanym. Stare domy mające swój klimat i czar są niezwykle inspirujące. Cieszę się, że Ciebie inspirują do pięknych zdjęć. Potrafisz bawić się ostrymi cieniami, bardzo ładnie Ci to wychodzi. Mam nadzieję, że i ja kiedyś będę tak potrafiła. Cieszę się, że jesteś już z nami dwa lata i życzę Ci jeszcze wielu, wielu lat w miejscu, które uznałaś za swoje na Ziemi. Wszystkiego najlepszego z okazji 2 urodzin bloga :)
OdpowiedzUsuńKatie! Wszystko przed Tobą - ja mój pierwszy upiekłam parę lat po studiach;)
UsuńTyle ciepłych słów od Ciebie dostałam - ogromnie to miłe! Dziękuję i pozdrawiam:)
Aniu,kochana, dla Ciebie i Twojego pięknego bloga - sto lat! To wspaniała rocznica. :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś i wspaniałą recepturę znalazłaś. Coś tak innego zupełnie. Nigdy nie słyszałam o takim mazurku.
Piękne są Twoje mazurki, takie z historią i duszą, z elementem wzruszenia.
Cieszę sie,że razem piekłyśmy w 7 Babeczek w Twój Dzień.:)
Uściski:*
Świetnie było razem mazurkować:) Dziękuję za zaproszenie do Waszego zaszczytnego grona!
UsuńDziękuję za wszystko i przesyłam pozdrowienia!
Anno -Mario gratuluję Ci serdecznie dwóch lat KUCHARNI. Życzę, aby nie zabrakło Ci pomysłów i aby to miejsce było nadal sceną dla Twojej kreatywnością i twórczej pasji, powodem do radości, satysfakcji i wzruszeń. Stworzyłaś czarowne miejsce! Sto lat!;-)))
OdpowiedzUsuńAnko! Pomysłów mam mnóstwo, marzę raczej o czasie, czasie, by je realizować;)
UsuńDziękuję Ci za życzenia!
I oglądam czwarte mazurkowanie.
OdpowiedzUsuńOj sporo słodkości jak na jeden wieczór.
Ale co tam,takich mazurków warto spróbować!
P.S.
UsuńI jeszcze życzenia dla bloga!
Pyzsności na kolejny rok.
Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńDla mnie żadna ilość mazurków nie jest straszna:)
UsuńWszystkiego dobrego z okazji tak wspanialej rocznicy:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, piszesz go z taka pasja... on ma po prostu dusze... zawsze gdy tu zaglądam czuje ten cudowny klimat:)
aga! Jak mi miło - cieszę się, że mój blog wzbudza takie uczucia!
UsuńSerdeczności:)
Oj Aniu ...życzę kolejnego wspaniałego roku, pisaniu i pisaniu...gotowaniu z Nami, z Amber bo co by było gdyby Ciebie było brak! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Rozczuliłaś mnie swoim komentarzem! Ogromnie dziękuję, postaram się spełnić życzenia:D
UsuńAniu gratulacje z okazji urodzin bloga!!! to wspaniale, że się realizujesz i że spełniają się marzenia!!! a o takim mazurku nigdy jeszcze nie słyszałam-interesujący przepis:) buziaki
OdpowiedzUsuńPiegusku Drogi bardzo Ci dziękuję! I Tobie wszystkiego dobrego!
Usuńsuper :) Ksiązka, mazur ;), no i że jesteś z nami juz 2 lata, Aniu. Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńAniu! Dziękuję Ci bardzo! Przesyłam wiosenne pozdrowienia:)
UsuńAniu przede wszystkim 100 lat dla Twojego bloga! Cudowny wpis i cudowne mazurki:) A czy ja Ci jeszcze muszę pisać jak cudownie się razem piekło:) To była przygoda! Cieszę się,że nasze pierwsze pieczenie przypadło na takie świętowanie! A mazurki wybrałaś niesamowite, piękne i intrygujące :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńAtino! Dziękuję i bardzo się cieszę, że mogłyśmy się "spotkać" przy mazurkach! Mam nadzieję, że to dopiero początek:)
UsuńPozdrawiam Cię!
Aniu, moc najlpeszych zyczen urodzinowych! i usciskow!
OdpowiedzUsuńOpowiesci zas o Karolce chlone, czytam pare razy, ciesze sie ze zabiarasz nas w podroz w inna przestrzen. Opowisc o przepisie na karteczce pamietam i jest dla mnei przepieknym przykladem dobrych domowych wspomnien Twych.
Mazurek na koniec - niesamowity juz w samej nazwie, a dodatek razowego chleba - cod, miod :)))
Basiu Kochana! Dziękuję:) Pamiętam, że opowieść o karteczce Karolki bardzo Cię poruszyła.
UsuńMazurek razowy był dla mnie absolutnym odkryciem - polecam Ci.
Pozdrowienia!
Ania, aleś Ty pięknie napisała, wspaniała historia, taka wzruszająca i ciepła :) Czekam zawsze na te opowieści o Karolce u Ciebie, tą przeczytam na pewno jeszcze nie raz.. A tu jeszcze o tym strychu taki piszesz że ojej :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite że i u Ciebie mazurków się nie piekło i że pierwszy Twój wypiek to mazurek - u mnie całkiem podobnie, haha ;)
Buziaki Ania urodzinowe, pisz nam długo i miej z tego duuużo radości :))) Mazurki intrygujące!
PS. "Monice nie potrafiłabym odmówić" - zanotowałam ;)
Monika! A to mnie za słówko złapałaś, ale i tak nie potrafiłabym odmówić - może z wyjątkiem owoców morza, na resztę zgadzam się w ciemno:D
UsuńMazurkowa historia w naszych domach taka sama!
Dziękuję za fantastyczne mazurkowanie!
Uściski:*
Dziewczyny jesteście wspaniałe. Każda na swój wyjątkowy sposób. Aniu Twoje opowieści wyciskają łzy z oczu.
OdpowiedzUsuńUściski :*
Polciu! To się wie;DDD
UsuńJa bym z Tobą chętnie jakiegoś mazurka czy co innego - do usług Pola;)
Pozdrowienia!
magiczna opowieść o Prababci i jej ukochanym:))) za to Cię Anno-Mario wprost uwielbiam! życzę Ci kolejnych udanych lat blogowania:) i tyle słodyczy w życiu, ile dają takie cudne mazurki - czyli cale mnóstwo:)))
OdpowiedzUsuńGosiu! Bardzo Ci dziękuję!
UsuńŚciskam Cię "podwójnie":)
Piękna, wzruszająca historia :) Sto lat i spełnienia blogowych ( i nie tylko ) marzeń!!!
OdpowiedzUsuńcrummblle! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Usuńopowiedziałaś Nam niezwykłą historię!okraszoną sercem,ciepłem i cząstką siebie samej.dziękuję Ci za to,jak nikt umiesz przywołać pozytywne emocje,wprowadzić w sentymentalny stan ducha.
OdpowiedzUsuńmieszkanko na strychu i mnie się marzy,z detalami wyjętymi wprost z okna przeszłości,bo ja to taka dziewczyna tamtych czasów jestem;)
wszystkiego dobrego Aniu!
Moniko! Takich historii związanych z moim domem jest wiele - pewnie z czasem pojawią się na blogu.
UsuńDziękuję Ci Dziewczyno-z-Tamtych-Czasów:)
Zapachniało świętami :)
OdpowiedzUsuńO tak, to moje ulubione zapachy!
UsuńPozdrawiam:)
I Anię mam na koniec:*
OdpowiedzUsuńAniu życzę Ci dalszych wspaniałych lat blogowania, pisz tak cudownie jak robiłaś to do tej pory, u Ciebie zawsze jest tak miło i przytulnie, od razu cieplej się robi na duszy i sercu. A dzisiejsza romantyczna historia to już 7 wymiar :D Niesamowita! Ach:)))
Dziękuję również za wspólne pieczenie. Było naprawdę super - i tylko mi szkoda, że nie dałam rady w tym samym czasie z Tobą i Alą popiec, ale może uda się na wakacjach;) na żywo :D
A starodawne mazurki, które prezentujesz.. szacuneczek! Nie miałam pojęcia, ze takie istnieją :)) Mega!
Buziaki wielkie!
Viri! A ja mam już jeden typ na nasze spotkanie - ciekawa jestem co Ty na to - wyślę Ci przy okazji:)
UsuńBardzo się cieszę, że jednak uległaś:)
Nie miałam pojęcia o 7 wymiarze, ale dziękuję!
Całusy:*
Ślę życzenia takiego księcia również Tobie, żeby tradycji rodzinnej stało się zadość :). I gratulacje ze spełnienia marzeń, które jak wiadomo spełniają się, tylko nie zawsze wtedy, kiedy sobie tego życzymy :).
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem sentyment, z jakim darzysz dom pełen wspomnień, ciepłych, rodzinnych, sama od niedawna mieszkam w dwustuletniej kamienicy, na poddaszu, ze skornikowanymi belkami:), takim z duszą, oby nie z duchami :). A co dopiero radość z kontynuacji tradycji pokolenia na pokolenie.
A samych mazurków nie mogę przełknąć, odkąd kilkanaście zjadłam którejś wiosny...i dłużej nie trując zanurzam się w lekturze-mam co nadrabiać w czytaniu Twych zapisów w takim miłym retro-klimacie :),
Jo! A cóż to za mazurkowa historia?! Będzie mnie ciekawość dręczyć:D
UsuńIntrygująco brzmi ta dwustuletnia kamienica - widzę ją oczami wyobraźni!
Dziękuję za życzenia i zapraszam ponownie:)
piękna opowieść, bardzo nastrojowa... Gratuluję rocznicy i życzę wielu kolejnych lat. Mazurki wyglądają przepysznie:)
OdpowiedzUsuńBasiu! Jak miło, że wpadłaś - dziękuję i pozdrawiam Cię ciepło:)
UsuńAniu czas tak szybko umyka, tyle wspaniałych opowieści przez ten czas i zdjęć którymi zawsze się zachwycam. A przez te mazurki to spać nie będę mogła :) Najlepsze życzenia! Uściski!
OdpowiedzUsuńKamila, masz rację - sama nie wiem kiedy te 2 lata minęły. I dziękuję za to, że jesteś moim Gościem:)
UsuńPozdrowienia!
Dla mnie Twoje rodzinne wspomnienia, którymi się dzielisz, to takie zaproszenie do czegoś intymnego. Wyjątkowego, niezwykłego i bardzo osobistego. Dziękuję, że dzielisz się tym z nami. Mam nadzieję, na wspólne kolejne lata. Wydaje mi się, że i Ty i my na tym zyskujemy.
OdpowiedzUsuńLo! To niezwykle miłe i cenne dla mnie, co napisałaś. Dziękuję:)
Usuńgratuluję :) nie tylko urodzin.. :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Dziękuję:)
UsuńPyszny mazurek !
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga :)
Grażyno, mazurki były doprawdy pyszne!
UsuńDziękuję Ci bardzo za życzenia!
Piękne słowa, piękne zdjęcia i piękne mazurki... Oby jak najięcej pięknych i przepysznych lat...
OdpowiedzUsuńAngie! Trzymam kciuki za spełnienie Twoich życzeń:)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Piekne, przeczytalam z zainteresowaniem, tym bardziej, ze nie znam sie w ogole na mazurkach ;))
OdpowiedzUsuńmiss_coco! Bardzo się cieszę, że opowieść Ci się spodobała. Dziękuję za odwiedziny i serdecznie Cię pozdrawiam!
UsuńGratuluję dwóch lat:) I życzę kolejnych! Uwielbiam historie z życia naszych przodków - zawsze dręczyłam o nie moje babcie:)
OdpowiedzUsuńNemi! Ja też zadręczałam - część udało mi się nagrać na dyktafon - taśmy czekają na odsłuchanie.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za życzenia:)
zdazylam na urodziny?zostal dla mnie choc okruszek?
OdpowiedzUsuńcudowna opowiesc,cudowny blog,cudowne smaki i aromaty...
Moja Droga A.! Na urodziny tak, gorzej z okruszkiem - ale mogę upiec nowy, jak tylko będę wiedziała, że nadjeżdżasz:)
UsuńDziękuję, że jesteś!!!
Piękny wpis i cudne mazurki.
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałam Cię za zdolność ubierania myśli w takie piękne słowa i umiejętność tworzenia niezwykłego klimatu każdego wpisu.
Wszystkiego najlepszego z okazji drugich urodzin bloga :)
Edysiu! Bardzo, bardzo Ci dziękuję:)
UsuńPrzesyłam pozdrowienia - zwłaszcza dla małego Michałka:*
dziękuję :)
Usuń:)
UsuńJestem tak wzruszona Twoim wpisem, Aniu, że tylko dam Ci znać, że przeczytałam jednym tchem.
OdpowiedzUsuń:*
fuNi!ta! Dziękuję!
UsuńWzruszająca historia. Piękne zdjęcia, nadające klimat.
OdpowiedzUsuńI takich historii w tym domu i może związanych z blogiem Ci życzę :)
alucha! Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńAnno-Mario, cudowne mazurki, piękna historia. I tak sobie myślę, że sama mogłabym świętować, że czytam Cię już prawie od takiego czasu, chyba zaledwie kilka miesięcy mogło mi umknąć. Bez Ciebie blogosfera byłaby znacznie uboższa.
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj, naj. Niech się spełniają kolejne marzenia :).
Pozdrawiam ciepło!
Evitaa! Nawet nie wiesz jak mi miło to czytać - dziękuję Ci z całego serca!
UsuńAniu to na prawdę tylko 2 lata ? Wydaje mi sie że czytam Cię od "zawsze" :) Opowieść cudna, na filmowe love-story. Wiosenne uściski dla Ciebie i 100 :)
OdpowiedzUsuńPatko! Dziękuję! Bardzo to miłe:)
UsuńMoja droga, Ty tu uprawiasz prawdziwą MAGIĘ, wiesz o tym???
OdpowiedzUsuńAuroro! Magię to uprawiał mój Pradziadek, ja jedynie próbuję ją czasem opisać...
UsuńBardzo Ci dziękuję i przesyłam pozdrowienia, oczywiście czekoladowe:)
cudowności, jak tu ogladać takie widoki i nie zgłodnieć :)
OdpowiedzUsuńMagdo! Najlepiej po prostu upiec:) Pozdrawiam!
UsuńAniu!!! Gratulacje! Sto lat Kucharnio! Alez wspaniała historia... Tylko u Ciebie można taką przeczytać... Wyjątkowo się cieszę, że odkryłem Twój blog i wszystkie te wspaniale słowa, zdjęcia, przepisy i historie! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńMałgosiu! To ja dziękuję, że mogłam Cię poznać - bardzo sobie cenię naszą znajomość:) Uściski:*
UsuńAniu, gratuluję i życzę Tobie (i sobie też, bo uwielbiam Cię czytać) kolejnych lat, kolejnych postów z tak fantastycznymi przepisami i historiami.
OdpowiedzUsuńMazurki cudne :)
Urtico! Niech nam się spełni:)
UsuńDziękuję Ci ogromnie - pozdrowienia przesyłam!
Dopiero dziś, ale prosto z serca.... tylu lat blogowania ile sobie życzysz, spełnienia marzeń, usmiechu, słońca, realizacji planów.... dziękuję, że kiedyś mnie odwiedzilas, od tej pory czytam Cię z zapartym tchem... Jesteś magiczna, wielka, piękna... tak cudownie inna, tak daleko a tak blisko... zazdroszczę tych emocji, które tak cudnie przelewasz na bloga.jeszcze raz najlepszego, Pozdrawiam/Ewa
OdpowiedzUsuńEwo! Wzruszyłam się czytając Twoje słowa - dziękuję Ci bardzo, bardzo dużo dla mnie znaczą...
UsuńŚciskam:*
Lekko spóźnione, ale szczere życzenia jeszcze wielu pomyślnych lat na blogu i dalszego spełniania swoich marzeń! Strasznie Ci zazdroszczę tego strychu, domu w którym możesz odkrywać tajemnice swojej rodziny, ach to naprawdę cudowne! Mnie również wychowała prababcia, niestety pradziadka nie miałam okazji poznać, długo chorował i zmarł przed moimi narodzinami. Po prababci pozostało mi kilka chustek, które zawsze zakładała na głowę, gdy wychodziła na dwór i chociaż to tylko zwykłe chusteczki w kwiaty dla mnie są niezwykle ważne i zawsze gdy je zakładam ona jest znowu obok mnie :)
OdpowiedzUsuńKruszyno! Niesamowite co piszesz o chusteczkach na głowę, bo ja mogłabym napisać to samo! Wciąż mam schowany komplet ulubionych chustek Karoliki...
UsuńDziękuję!!!
Co! Za! Historia!
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze, choć spóźnione, życzenia urodzinowe :-) Wielu, wielu lat blogowania i czerpania z tego takiej przyjemności, jak dotychczas!
Bee! Jedna z wielu, które dla mnie mają wyjątkową wartość...
UsuńDziękuję Ci - zamierzam spełniać Twoje życzenia;)
A ja się przymierzam do mazurka Ćwierczakiewiczowej, ale widzę, że przepisy bardzo zbieżne i nawet wizualnie książki się za bardzo nie różnią.
OdpowiedzUsuńEwelino! Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz, upieczesz i dasz znać jak smakował:)
UsuńPozdrawiam!
cóż za magiczna historia! urzekająca i taka, że chce się do niej wracać, zupełnie jak tu - z okazji drugich urodzin Twojego miejsca w sieci, życzę Ci samych smacznych chwil, czule patronowanych przez niewidzialne dłonie Twojej Prababci.
OdpowiedzUsuńOlu! Piękne życzenia - bardzo Ci za nie dziękuję!
UsuńDobrego dnia:)
Życzenia już składałam na fejsie, ale czas jeszcze pochwalić Twoje wspaniałe mazurki. Są prześliczne i na pewno przepyszne :-D
OdpowiedzUsuńJoanno! Smakowały wspaniale:)
UsuńW to nie wątpię :-D
UsuńGratuluję dwóch lat i pięknego bloga!
OdpowiedzUsuńMoniko! Jak miło Cię widzieć:)
UsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam!
Tyle magii w tej historii i tyle magii w starych przepisach...
OdpowiedzUsuń100 lat dla jednego z kilku moich ulubionych miejsc w blogowej galaktyce :-)
Agnieszko! Stare czasu pełne są magii, którą uwielbiam:)
UsuńDziekuję!
Aniu od czasu do czasu uchylasz nam rąbka tajemnicy i magii Twojego domu, że za chwilę nie będziemy chciały z niego wychodzić. Aniu zachowaj te wspomnienia nie tylko w pamięci, ale tez i przelej na kartki książki :) Pamiętaj tylko, że musisz mnie zaprosić na podpisywanie książki :)
OdpowiedzUsuńAniu wiele lat życzę Ci jeszcze blogowania i wielu znajomości blogowych :):):) Pozdrawiam
Ewo! Ależ Ty masz wyobraźnię:) Ja i książka?! Muszę sobie to zwizualizować;)
UsuńBlogowe znajomości - jak najbardziej!
Uściski:*
Aniu jajuż Ci kiedys pisałam, żebyś się nad książką zastanwoiła i widzę, ze nie tylko ja tego pragnę ....to byłąy jedna z najpiękniejszych książek kucharskich ...bo nie tylko pełna cudownych przepisów, ale i cudownych wspomnień ... nie wyobrażam sobie blogosfery bez Ciebie:)
OdpowiedzUsuńKochana bądź taka jak jesteś i niech Twója Kucharnia taka pozostanie:) ...cieszę się, ze i ja mogę skromnie gościć w Twoich progach :)
Jolu! Wielki, pełen szczęścia uśmiech właśnie Ci przesyłam! Dziękuję - bardzo, bardzo to miłe co napisałaś:)
OdpowiedzUsuńUściski Ci przesyłam serdeczne:*
What gorgeous creations and pictures! Congratulations.
OdpowiedzUsuńCheers,
Rosa
Rosa! Thank you so much! Have a great weekend:)
UsuńCheers!
Anno-Mario piękne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńKolejnych lat pełnych tak cudnych i magicznych opowieści, oryginalnych przepisów, pięknych zdjęć i spełnienia najskrytszych marzeń!
Konwalie! Dziękuję bardzo za piękne życzenia:)
UsuńWspaniałego weekendu!
Niesamowite kuszace slodkosci, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńWitam! Pani blog jest zachwycający. Jak czytam go, przenoszę się w czasie, kiedy prowadzenie domu było prawdziwym wyzwaniem, którego młoda, dorastająca dziewczyna musiała się podjąć. Serdecznie pozdrawiam i czekam na więcej tak cudownych biletów na podróż w czasie. Grzegorz
OdpowiedzUsuńGrzegorzu! Witaj:) Ależ mi się miło zrobiło - aż się zarumieniłam! Bardzo dziękuję! Ja, jak to wiele razy już pisałam, jestem raczej niedzisiejsza, więc takie podróże we wspomnienia dość często tu opisuję!
UsuńZapraszam zatem i pozdrawiam:)
Aha i jestem ciekawy, czy ma Pani zamiar częściej korzystać z tej książki? Ja mam tylko "Kuchnię Polską" z 1964, chciałbym zdobyć dużo starsze przepisy. Grzegorz
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście. Choć u mnie te wpisy powstają dość spontanicznie, nie mogę obiecać, że coś wkrótce z Kucharza ugotuję:)
Usuńśliczne te mazurki :) wyglądają pysznie i jak pieknie zdobione !!!
OdpowiedzUsuńa ja właśnie przymierzam się do pieczenia pierwszego w życiu mazurka i szukam inspiracji...
Joasiu! Dziękuję!
UsuńMasz trudny wybór - jest tyle wspaniałych rodzajów mazurków:) Dlatego ja zawsze piekę kilka:P
Pozdrowienia!
Joasiu! Dziękuję!
UsuńMasz trudny wybór - jest tyle wspaniałych rodzajów mazurków:) Dlatego ja zawsze piekę kilka:P
Pozdrowienia!
Mazurki przepiękne i na pewno bardzo apetyczne :-)
OdpowiedzUsuńagattekh! O tak, bardzo pyszne!
UsuńDziś upiekłam ... 8:) Ale zupełnie innych.
Pozdrawiam!
Anno-Mario, piękne zdjęcia i fajne przepisy, kojarzą mi się z pysznym, uczciwym i swojskim jedzeniem :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe skojarzenie - bardzo się cieszę:)
UsuńPozdrawiam!
dwieście kolejnych lat dla Ciebie i dla kucharni! Jestem tu rzadkim gościem, ale zawsze jak zaglądam czuję tak wspaniałe rzeczy, rozczulam się i wzruszam. tu jest tak przytulnie, że czuję się tu lepiej, niż we własnym domu ;)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, zawsze wspaniałe przepisy i pełne serca opisy. aż sama bym chciała by mój blog tak wyglądał. gratuluję Ci!
jest naprawdę niewiele blogów, które prowadzone są tak prosto z serca, jak Twój.
sama kilka dni temu obchodziłam pierwszą rocznicę istnienia mojego bloga, życzę Ci mnóstwa pasji i kolejnych pomysłów :)
pozdrowienia!
ps. ciekawy ten mazurek z chleba razowego, jestem ciekawa jak smakuje, bo wygląda przepięknie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń