"Czas wydaje się być prostym narzędziem do mierzenia drobnych zmian, szkolną linijką z uproszczoną podziałką - to zaledwie trzy punkty: było, jest i będzie."
Olga Tokarczuk, BIEGUNI
Jeśli życie jest podróżą, to każdy dzień staje się kolejnym jej etapem.
Jeśli każdego dnia posuwamy się do przodu, tracimy po kawałku z przeszłości,
Droga podróży rozwija się przed nami jak tasiemka.
Nocą, gdy sen pod powiekami snuje kolejną opowieść, czas odcina kawałek tasiemki.
Niewidzialny krawiec.
Iluż to śmiałków próbowało go oszukać!
Ile naiwnych wierzyło miksturom, które miały go przepędzić!
Nadaremnie.
Jest bezlitosny.
Przyspiesza dokładnie wtedy, gdy chcemy by stanął w miejscu.
Wlecze się ociężale w chwilach, które chcielibyśmy jak najszybciej odesłać do przeszłości.
Złośliwy? A może obojętny?
Jedynie od święta łaskawy. Rozdaje nam wówczas chwile, momenty, ułamki sekundy złudzenia, że to my nad nim panujemy, że go przechytrzyliśmy.
Wyprzedzili.
Zatrzymali.
Na jednej z setek fotografii.
Na jednej z setek fotografii.
Zdaje nam się, że go zaplączemy w siatce słów prowadzonego od lat pamiętnika i że już tak pozostanie, niezmieniony, jak dobrze zachowany muzealny eksponat.
Dopiero później dotrze do nas, że oddajemy go jedynie w posiadanie pamięci, a ona blaknie w takim samym tempie, w jakim czas posuwa się naprzód.
Myślę, że już dość dawno temu zrozumiałam, że nie będę walczyć z czasem, że mu się poddam. Co nie znaczy, że jestem mu absolutnie uległa.
Nie dam się jednak wciągnąć w desperackie szeregi chwytających za skalpel po to, by podciągnąć podbródek i schować za uszami kolejną dekadę.
Bliżej mi do przemytnika (nie bez powodu - klik). Takiego, który upycha w kieszeniach skarby z przeszłości z nadzieją, że uda się je ocalić przed bezlitosnym krawcem i przemycić przez granicę między Jest i Będzie.
Czy to się udaje? Trudno powiedzieć.
Najtrudniej jest z tymi chwilami szczęścia, gdy zdaje nam się, że osiągnęliśmy cel, że lepiej już być nie może i najlepiej, gdyby świat po prostu zatrzymał się w tym miejscu. Z takich chwil pozostają jedynie ciepłe wspomnienia zbierane do pudełka pamięci, jak pocztówki z wakacji.
Znacznie łatwiej przychodzi mi zatrzymać chwile przesiąknięte smakiem, naznaczone rozkoszą jedzenia, jego smakiem, aromatem, zapachem.
Nie da się przecież zatrzymać dla siebie całego uroku i piękna lata, można jednak wycisnąć z niego esencję, soki, to co najlepsze i ukryć skrzętnie w słoiczkach, jak cudowne mikstury albo zamrozić, by dotrwały do chwil, gdy lato znów będzie jedynie wspomnieniem.
Papierówki. Tak ich dużo, a jednak wciąż za mało, właściwie już się kończą. A zdaje mi się, że dopiero co zerwałam pierwszą kwaśną i zjadłam łapczywie pod drzewem.
Kompot (klik) i galaretka (klik) ukryte w przepastnym sejfie spiżarni nie wystarczą.
Gęste, kremowe, z dużymi kawałkami karmelizowanych papierówek, nutą cynamonu i dzikiej mięty, której bujne krzaki wyrosły tuż obok jabłoni.
Kawałek łąki w gałce loda.
Smak sierpnia ukryty w zamrażalce.
Uśmiecham się triumfalnie - tym razem 1:0 dla mnie.
Uśmiecham się triumfalnie - tym razem 1:0 dla mnie.
Choć czas, niewzruszony, i tak pędzi dalej.
Lody kręciłam w duecie z Małgosią (klik). Myślę, że jeśli chodzi o naszą znajomość, czas nam sprzyja. Im dłużej się znamy, tym bardziej mnie ciekawi. Z każdym jej długim listem czuję, że coraz bardziej się zbliżamy, choć w rzeczy samej świadczą one o tym, jak bardzo jesteśmy odmienne. Jednak, gdyby było inaczej, pewnie nigdy nie upiekłybyśmy razem makaroników (klik), nie ukręciły lodów ani nie miały ochoty na kolejne spotkanie.
Kiedy?
O tym zdecyduje Czas...
LODY Z KARMELIZOWANYCH PAPIERÓWEK Z NUTĄ DZIKIEJ MIĘTY I CYNAMONU
250 g śmietany kremówki
250 g mleczka kondensowanego słodzonego
3 duże papierówki
garść listków świeżej mięty
1/2 łyżeczki cynamonu
2-3 łyżki cukru
1 łyżka masła
Papierówki obrać ze skórki. Pokroić na cieniutkie plasterki. Na patelni rozgrzać masło i przełożyć do niej jabłka. Zasypać cukrem i karmelizować do momentu aż staną się ciemno-bursztynowe. Pod sam koniec dosypać cynamon.
W czasie, gdy papierówki się karmelizują do rondelka z grubym dnem przelać kremówkę i wrzucić do niej listki mięty. Wstawić na średni ogień i trzymać tak do momentu aż zacznie delikatnie wrzeć. Zdjąć z ognia i dokładnie ostudzić, a następnie odcedzić z liści delikatne je wyciskając na sitku, aby wydobyć jak najwięcej aromatu.
Do przestudzonej kremówki wlać mleczko kondensowane i delikatnie ubić, aby dokładnie się połączyły.
Do przestudzonej kremówki wlać mleczko kondensowane i delikatnie ubić, aby dokładnie się połączyły.
Do blendera przełożyć 2/3 karmelizowanych jabłek i zmiksować, a następnie wmieszać do masy na lody. Resztę jabłek odłożyć na później.
Masę przelać do maszynki na lody i postępować dalej zgodnie ze wskazówkami producenta.
Masę przelać do maszynki na lody i postępować dalej zgodnie ze wskazówkami producenta.
Gotowe lody przełożyć do pojemnika i ułożyć na wierzchu kawałki pozostałych papierówek. Nakryć i włożyć do zamrażalki lub zjadać od razu.
obłędne lody :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam;D
UsuńDobrze, że nie chowasz wieku ze skalpelem. A takie lody, to marzenie. Szkoda, że u nas na wsi nie ma papierówek.
OdpowiedzUsuńKarolina! Szkoda, naprawdę :(
UsuńPozdrawiam Cię!
Wspaniałe, bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko! Pozdrawiam Cię!
UsuńAniu! Uwielniam papierówki! Zostaw dla mnie małą porcję, dobrze? Czas... Jedyne, co w tej chwili przychodzi mi na myśl, to, że potrzebujemy go dla siebie więcej :) uściski!
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Zdecydowanie tak - ja też postuluję o więcej wspólnego czasu;)
UsuńDziękuję!
padłam z wrażenia! cudowne lody:)
OdpowiedzUsuńAntenko! Wstawaj, wstawaj;)
UsuńSerdeczności przesyłam!
lody to obłęd ale to co piszesz i w jaki sposób jeszcze bardziej rozwala mnie na kawałki... pięknie... pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiewióro! Bardzo Ci dziękuję:)
UsuńRównież pozdrawiam!
Takie lody to jest coś :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilo, tak sobie właśnie pomyślałam po pierwszej łyżeczce;)
UsuńPozdrawiam Cię!
Ostatnio jestem opętana w temacie lody... o jabłkowych nie pomyślałam:) Dziękuję za inspirację:)
OdpowiedzUsuńAniu! Cóż za cudowne opętanie! Podoba mi się:)
UsuńKochana Kucharnio! a wiesz, że mi chodziło po głowie, żeby ulubiony sposób na lody (ten na mleku skondensowanym właśnie) przerobić na lody szarlotkowe (po tych ukochanych rabarbarowych) :-)) i proszę, ubiegłaś mnie tym razem! no i dobrze, teraz tym bardziej wiem, że będę musiała!... tyle, że może za rok, tego lata chyba dam odpocząć mojej maszynce... pozdrawiam Cię seredecznie!
OdpowiedzUsuńWianuszku! W takim razie dedykuję Ci te lody - nigdy nie zapomnę smaku tych kawowych, jakie od Ciebie zapożyczyłam!
UsuńWiesz, ja mojej maszynce nie daje odpoczywać ;P
Pozdrowienia!
Ania ,albo ty się przeprowadzasz do mnie ,albo ja do Ciebie, co?
OdpowiedzUsuńKurcze lody jabłkowe, ja Ciebie kocham , za pomysły , za przepisy , za zdjęcia ,ale nie tylko :)
Alu! Alu! A może po prostu pół roku u Ciebie, pół u mnie?! Ależ by się działo!
UsuńI strasznie mnie intryguje to "nie tylko" za które mi tak pięknie miłość wyznałaś:DDD
oooo to jest myśl:) A to ,, nie tylko" to całokształt , cmok*
UsuńAlu! Mój "całokształt" poczuł się wyróżniony;) Nawet niesforne włosy ;DDD
UsuńDziękuję:*
Wasz czas z Małgosią na pewno był pyszny, bo lody wyszły niesamowicie smakowite :). A Twój wpis wybitnie jakoś kojarzy mi się z "Prawiekiem" Tokarczuk. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńEvitaa! Ileż to już czasu minęło od mojej lektury Prawieku! Inspiracją wpisu byli Bieguni, których lektura ogromnie poruszyła. Moim zdaniem to najlepsza książka Tokarczuk, ogromnie mi bliska.
UsuńLodowy czas z Małgosią wspaniały.
Pozdrawiam Cię:)
Bez zastanawiania, wpraszamy się na lody :-) Z wielką przyjemnością skosztowałybyśmy lodów Twojej roboty :-) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńAga i Kaja! Bez zastanowienia odpowiadam "Wpadajcie!" ;)
UsuńOch, zachwyt! Fantastyczna kombinacja :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko! A ja myślałam przed chwilą o Tobie... Czytałam Twoje ostatnie wpisy i mocno trzymam kciuki, żebyś poczuła się lepiej w nowym miejscu!
UsuńPowodzenia!!!
Aniu, takie wsparcie wirtualne wiele znaczy. Dziekuje Ci bardzo!
UsuńAgnieszko! Jestem pewna, że z czasem wszystko się ułoży...Oby ten dzień nadszedł jak najszybciej!
UsuńŚciskam:*
Cudowne lody. Mimo dzisiejszej nieprzyjemnej pogody chętnie bym zjadła. To chyba połączenie jabłek i cynamonu wydaje się takie ciepłe, rozgrzewające nawet w lodach :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak:) Ja lody uwielbiam bez względu na porę roku!
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
a można się wprosić do Ciebie na jakiś podwieczorek? :)
OdpowiedzUsuńGosiu! Pewnie, najlepiej jeszcze dziś:)
UsuńNiesamowity pomysł!
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że dam odpocząć maszynce do lodów,
ale muszę koniecznie poznać smak tych lodów:)
Uściski!
Magda! Toż to pełnia sezonu! Nie możesz dać maszynce teraz urlopu;D
UsuńPozdrawiam Cię!
Chyba dołączą do mojej kolekcji lodów, są bardzo kuszące, piękna ta foremka :)
OdpowiedzUsuńCanette! To byłoby prawdziwe wyróżnienie! Pozdrawiam:)
UsuńNie lubię lodów owocowych, ale te pochłonęłabym w oka mgnieniu;-) Cudne:-)
OdpowiedzUsuńMarzeno! Poczytuję to sobie jako komplement:)
UsuńBo to był komplement:-)
Usuń:) Dziękuję!
UsuńAnno-Mario, jak zwykle mnie zaskakujesz. Nigdy do tej pory nie jadłam lodów jabłkowych, nawet nie pomyślałabym, że są dobre, ale Ty niezmiennie przełamujesz standardy. Pokazujesz, że na świecie poza lodami waniliowymi, truskawkowymi i czekoladowymi jest jeszcze miejsce na inne ciekawe smaki. Jak zwykle jesteś otwarta na nowe smaki, połączenia. I mnie się to strasznie podoba i już staje się fanką tych lodów z karmelizowanymi papierówkami :-)
OdpowiedzUsuńJoanno! Witaj w lodowym fanklubie;) Nietypowe smaki to coś co bardzo lubię, ciesze się, że Ty również!
UsuńSerdeczności!
z każdym kolejnym dniem lata żałuję,że nie mam jeszcze maszynki do lodów..ale słyszałam o trikach, które można stosować zamiast niej..hmm:))
OdpowiedzUsuńpyszne te lody! wyobrażam sobie jak bardzo!
uściski!!
J
Justa! Jasne, że się da bez maszynki! Tak więc nie masz wymówek;)
UsuńUściski!
Zapraszam Cię do zabawy http://moderntasteblog.blogspot.com/2012/08/zabawa-w-11-pytan.html
OdpowiedzUsuńGosiu! Bardzo dziękuje:)
UsuńTo niesamowite...
OdpowiedzUsuńTyle razy zastanawiałem się jak jeszcze można by wykorzystać papierówki, a tu proszę - lody!
Namówiłaś mnie :)
Witaj! Jeśli namówiłam, to wspaniale! Mam nadzieję, że masz jeszcze dostęp do papierówek, u mnie niestety już się skończyły....
UsuńPozdrawiam!
Papierówkowego szaleństwa ciąg dalszy. Lody o smaku papierówek- zaskakujące i jak mniemam, bardzo smaczne :)
OdpowiedzUsuńIvko! Tak, to papierówkowe szaleństwo dotyka mnie co roku - jedynym słusznym wytłumaczeniem jest po prostu miłość do papierówek:)
UsuńLody wspaniałe! Polecam Ci!
Pozdrowienia:)
po prostu niewiarygodnie...
OdpowiedzUsuńkocham jabłka papierowe. kocham lody, kocham Twój blog:)
pozdrawiam
Oj, rumienię się - bardzo!
UsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Aniu najcenniejsze co mamy to piekne wspomnienia ...a co do skalpela to ja uważam, ze każda nawet najmniejsza zmarszczka pokazuje nase życie .... nie ma się co ich wstydzić, tylko nosić z dumą:) .... pozdrawiam, a kulkę lodów porywam, choćby wirtualnie:)
OdpowiedzUsuńJolu, właśnie tak myślę! Lody są Twoje - częstuj się;)
Usuńcudownie te lody wyglądają!:)
OdpowiedzUsuńMagdo, dziękuję:)
UsuńPysznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny!
UsuńBardzo ciekawy smak lodów, a tyle papierówek miałam :))) POzdrawiam
OdpowiedzUsuńbeti! Nic straconego! Zapisz na przyszły rok;)
UsuńPozdrowienia!
Aniu, pięknie i z wielką klasą!!!:-) Jestem zachwycona. Od dziś będę Cię obserwować:-)
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło to czytać. Dziękuję i oczywiście zapraszam:)
UsuńLody wyglądają obłędnie, na pewno są przepyszne. Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia, chciałabym kiedyś zbliżyć się do tego poziomu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Anu, co za miła wizyta! Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
UsuńPiękne zdjęcia, przepiękne! bardzo ciekawy pomysł na lody :))))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję!
UsuńPozdrawiam:)
Bardzo profesjonalne zdjęcia, podobają mi się te notki:)
OdpowiedzUsuńHelen, miło mi - dziękuję za odwiedziny!
UsuńSerdeczności:)
Nadzywczajnie piękne. Estetyka na najwyższym poziomie... ;)
OdpowiedzUsuńblissful! Dziękuję za przemiły komplement!
UsuńPozdrawiam Cię!
ależ tu u Ciebie klimatycznie. patrząc na takie zdjęcia ślinię się do monitora jak piesek do ciastka. zrobię sobie kiedyś takie popołudnie z Twoim blogiem i najem się przeglądając :) a póki co dodaję do ulubionych, by już żadnego magicznego przepisu i zdjęcia nie przegapić!
OdpowiedzUsuńdawno nie widziałam by ktoś wkładał tyle serca w swoje zdjęcia, przepisy i notki.
pozdrawiam gorąco!
Agato! Ależ miłe odwiedziny! To bardzo cenne i ważne dla mnie co piszesz - bardzo Ci dziękuję!
UsuńZapraszam i pozdrawiam:)
Wygląda tak apetycznie, że chce się polizać monitor!:) Niestety papierówki już na działeczce się skończyły ale w przyszłym roku na pewno wykonam ten deser:)Twój blog jest niebywale klimatyczny:) i te zdjęcia.. ach;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Dziękuję! I koniecznie zrób w przyszłym roku:)
UsuńZ papierówkami marzenie.....cudowne!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwelino! Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńOch, ale nabrałam na nie ochoty!
OdpowiedzUsuńBreniu! To jak najbardziej prawidłowa reakcja;)
UsuńPozdrawiam!
Wspaniałe! Szkoda, że właśnie zjadłam moje ostatnie papierówki:D
OdpowiedzUsuńTyno! Rzeczywiście szkoda! Ale może za rok?!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Blog prześliczny...nie dość że pomysły kulinarne genialne to zdjęcia powalają na kolana..Profesjonalne..nadające się do własnej książki kucharskiej..pomyśl o tym!
OdpowiedzUsuńAneto! Pięknie Ci dziękuję:) Nie myślałam o tym, ale to co napisałaś, bardzo dużo dla mnie znaczy!
UsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Są obłędne, to racja;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
U Ciebie też pysznie. Nie uwierzysz, ale bardzo podobne lody mam w zamrażalniku, czekają tylko na sfotografowanie. Twoje wyglądają wspaniale. Pozdrawiam, Alutka
OdpowiedzUsuńAlutko! Oj, w takim razie niecierpliwie czekam na zdjęcia i wpis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jesteś Mistrzynią niebanalnych kompozycji smakowych!
OdpowiedzUsuńAga! Dziękuję:)
UsuńPozdrawiam rumieniąc się;)
Genialny pomysł!! Że też nie wpadłam na Twój przepis wcześniej :( Przepis jednak zapisuję, do wypróbowania za rok (albo może z antonówek się da?). Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńIwono! Hmm, z antonówek?! No jasne, będą pyszne! Sama chyba też zrobię!
UsuńPozdrawiam Cię:)
niesamowity pomysł z tymi papierówkami nie wpadła bym na taki :)
OdpowiedzUsuńMagda! Cieszę się, że Ci się podoba:)
UsuńPozdrowienia!
Mniaaaam, ale apetyczne. A wpis bardzo... inspirujący.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
Usuńułaa jakie to musiało być pyszne ;)
OdpowiedzUsuńBaardzo pyszne;) Pozdrawiam!
UsuńNigdy nie robiłam lodów! Piękne zdjęcia, a ta foremka w kształcie serca... Urocze!
OdpowiedzUsuńAlino! Nigdy nie jest za późno! Uwierz mi - domowe lody to coś wyjątkowego!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Ja na raz pochłonęła bym całe opakowanie. Lody wyglądają bardzo apetycznie :}
OdpowiedzUsuńOla! A to widzę, że masz podobne podejście do lodów jak ja - hurtowo;)
UsuńPozdrowienia!
Lubię papierówki, jeszcze bardziej przepadam za zasakującymi smakami lodów :) Twoje papierówkowe zapowiadają się fantastycznie, smak laa ukryty w lodach. A wiadomo, że domowe najlepsze :)
OdpowiedzUsuńTosiu! W takim razie, te lody są stworzone dla Ciebie:)
UsuńPozdrowienia!
obłędnie wyglądają:) mam dużo jabłek, a na lody nie wpadłam, żeby z nich zrobić.
OdpowiedzUsuńAnno! Ale może za rok się uda?!
UsuńPozdrawiam Cię:)
Ale one śliczne *.*
OdpowiedzUsuńi na pewno przepyszne.
Przepis ląduje w zakładach :>>!